0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Agata Grzybowska / Agencja GazetaAgata Grzybowska / A...
Śledztwo

Resort Ziobry odgrywa się na sędzi za wyrok na Mariusza Kamińskiego?

  • Mariusz Jałoszewski

Odwołany sędzia to Łukasz Mrozek z Sądu Rejonowego dla Warszawy - Śródmieścia. Od września 2016 roku odbywa staż asystencki w Trybunale w Strasburgu. Na kurs zgłosił się sam. Dostał zgodę prezesa sądu rejonowego i okręgowego, którzy muszą zaakceptować szkolenie.

Rekrutacja odbyła się za pośrednictwem Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, we współpracy z Europejską Siecią Kształcenia Wymiaru Sprawiedliwości, która finansuje i organizuje prestiżowy staż w Strasburgu. Wyboru uczestników dokonał Europejski Trybunał Praw Człowieka. Staż miał trwać do końca sierpnia 2017 roku. Sędzia Mrozek we własnym zakresie musiał zorganizować sobie zakwaterowanie i transport.

Sędzia Łukasz Mrozek. Fot. screen TVN24

Z informacji Oko.press wynika, że kilka miesięcy temu Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło działania by sędziego ze szkolenia odwołać. Według naszych źródeł, początkowo władze Trybunału w Strasburgu nie rozumiały decyzji o przerwaniu stażu i były temu przeciwne. Ostatecznie jednak zaakceptowano decyzję resortu Zbigniewa Ziobry. Sędzia ma wrócić do Polski pod koniec maja.

W odpowiedzi na pytania Oko.press, ministerstwo informuje, że zwróciło się do prezesa Trybunału o zakończenie stażu i powrót sędziego do orzekania w sądzie, który jest jego „miejscem służbowym”.

Dlaczego sędzia ma wrócić do Warszawy? Biuro prasowe resortu sprawiedliwości odpowiada: „Po rutynowych analizach statystycznych

ministerstwo oceniło, że Łukasz Mrozek wyjechał na długoterminowy staż bez wymaganej zgody ministra sprawiedliwości, który jest jedynym organem uprawnionym do powierzenia sędziemu innych zadań niż sprawowanie wymiaru sprawiedliwości”.

Resort powołuje się na artykuł 77 paragraf 3a ustawy o ustroju sądów powszechnych. Mówi on, że „minister sprawiedliwości może delegować sędziego, za jego zgodą, do pełnienia obowiązków lub pełnienia określonej funkcji poza granicami państwa (...)”.

Przepis, na który powołuje się ministerstwo mówi jednak o delegowaniu sędziego na stanowisko. A sędzia Łukasz Mrozek jest na stażu, który jest traktowany jak szkolenie.

O sprawę zapytaliśmy biuro prasowe Sądu Okręgowego w Warszawie. Rzecznik prasowy Dorota Trautman odpowiada, że

„w obowiązującym wówczas, i póki co także aktualnie, stanie prawnym przepisy nie przewidywały zgody czy decyzji ministra sprawiedliwości w przedmiocie odbywania stażu przez sędziego”.

W sądzie nie wiedzą jeszcze nic o decyzji ministerstwa dotyczącej sędziego Mrozka.

Przeczytaj także:

Sprawa prowokacji CBA

Prawdopodobnie rzeczywiste powody odwołania Mrozka ze Strasburga są inne, niż podaje ministerstwo.

W listopadzie 2016 roku, przychylna rządowi PiS „Gazeta Polska Codziennie” alarmowała: „Posada w Strasburgu za wyrok na Mariusza Kamińskiego?”. Sędzia Mrozek zasiadał bowiem w trzyosobowym składzie sędziowskim, który w marcu 2015 roku nieprawomocnie skazał na trzy lata więzienia byłego szefa CBA i wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego (dziś koordynatora służb specjalnych), jego byłego zastępcę w CBA Macieja Wąsika i byłych dwóch funkcjonariuszy tej służby.

Wyrok dotyczył nielegalnej akcji wymierzonej w Andrzeja Leppera, lidera Samoobrony, ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa. CBA w 2007 roku zorganizowało prowokację, która miała udowodnić korupcję w resorcie rolnictwa. Fałszowało dokumenty, podsłuchiwało telefony polityków Samoobrony i PiS, podżegało do korupcji. Dlatego wyrok był taki surowy. Kamiński i jego współpracownicy musieliby zniknąć ze sceny politycznej i publicznej, gdyby nie zostali ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Poza Mrozkiem w sprawie akcji CBA orzekali sędziowie Małgorzata Drewin i Wojciech Łączewski. Po ogłoszeniu wyroku znaleźli się w czołówce sędziów najbardziej znienawidzonych przez prawicę. Zwłaszcza Łączewski, który był referentem sprawy i przewodniczącym składu orzekającego. Od roku ciągnie się za nim sprawa korespondencji na Twitterze, w której sędzia miał rzekomo podpowiadać Tomaszowi Lisowi strategię walki z PiS. Sędzia twierdzi, że to nie on był autorem twittów, lecz ktoś, kto chciał go skompromitować. Prokuratura już od roku prowadzi w tej sprawie śledztwo.

Na liście wrogów PiS

Kilka lat temu sędzia Mrozek stał się na krótko bohaterem prawicy - gdy uniewinnił dziennikarzy prawicowej Telewizji Republika i PAP od zarzutu naruszenia miru domowego Państwowej Komisji Wyborczej. W 2014 roku, gdy PKW, z powodu awarii systemu komputerowego przeciągała podanie wyników wyborów samorządowych, kilka prawicowych organizacji zorganizowało okupację jej siedziby. Dziennikarze, którzy relacjonowali wydarzenia, zostali zatrzymani przez policję razem z okupującymi PKW. Sędzia Mrozek uznał, że zatrzymano ich przez pomyłkę, w chaosie który panował wówczas w siedzibie PKW. Stwierdził, że nie należeli do manifestujących lecz wykonywali swoje obowiązki zawodowe. Wtedy prawicowe media nie mogły się go nachwalić. Ale ten wyrok zapadł jeszcze przed skazaniem Kamińskiego.

To nie pierwsza decyzja, gdy minister Zbigniew Ziobro odwołuje delegację sędziego. W ubiegłym roku głośno było o cofnięciu delegacji sędzi Justyny Koski-Janusz. Za zgodą zastępcy Ziobry, dostała ona delegację ze stołecznego sądu rejonowego do okręgowego, w którym miała prowadzić procesy karne. Przygotowała się już do prowadzenia spraw, gdy nagle, bez podania powodów, minister Ziobro delegację cofnął. Potem jego resort tłumaczył, że powodem było to, że nieudolnie prowadziła proces kobiety, która pod wpływem alkoholu wjechała do przejścia podziemnego w centrum stolicy. Nie była to jednak prawda, bo styczność z tą sprawą sędzia miała zaledwie przez kilka godzin, na dyżurze w ramach tzw. sądu 24-godzinnego i nie ona wydała później wyrok.

Okazało się jednak, że Koska-Janusz prowadziła również proces karny o zniesławienie, który Zbigniew Ziobo wytoczył byłemu prezesowi PZU, Jaromirowi Netzlowi. Ziobro ten proces przegrał, a w dodatku został ukarany przez sędzię grzywną za spóźnienie się na jedną z rozpraw.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze