0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wiesti" 1.07.2024 / A.Jędrzejczyk"Wiesti" 1.07.2024 /...

Koszty wojny Kreml postanowił ukryć całkiem na widoku: rosyjska propaganda zarzuca teraz odbiorców informacjami o cywilnych tragediach, wypadkach, wybuchach i awariach. Nie było tego do tej pory tyle.

Oczywiście te katastrofy mogą być związane wprost z wojną. Państwo Putina przepala swój majątek na froncie, nie ma pieniędzy na normalną działalność. A zachodnie sankcje powodują, że nie ma też jak naprawić tego, co się zepsuło. Więc naprawia się sznurkiem albo nie naprawia wcale. Stąd więcej jest awarii samolotów i pożarów.

Prawdą też jest, że Rosja pada ofiarą katastrof naturalnych: powodzi, naturalnych pożarów, upałów, z powodu których siada sieć energetyczna na ogromnych obszarach kraju. Oczywiście, nie radzi sobie z tym w sposób, do którego jesteśmy w Europie przygotowani – bo ważniejsze dla ekipy Putina jest prowadzenie wojny, dzięki której utrzymuje się przy władzy.

Gdyby jednak te wszystkie nieszczęścia opowiadane przez rosyjską propagandę były skutkiem wojny, w którą Putin władował kraj, to raczej rosyjska propaganda aż tak by się tym nie chwaliła. Dlatego obstawiam, że tu chodzi o ukrycie tego, że wojna coraz głębiej wkracza do Rosji. Nie dotyczy tylko tych, którzy mają nieszczęście mieszkać na pograniczu ukraińskim. Dociera nad Morze Kaspijskie, do Astrachania. Może trafić tych, którym Putin wmówił, że mieszkają w “jądrze państwa rosyjskiego”, czyli obwodzie kurskim (w tymże jądrze mogą teraz występować braki w dostawie prądu “z powodu naruszeń technologicznych w sąsiednich regionach”, czyli skutecznych ukraińskich ataków na rosyjską infrastrukturę energetyczną).

Gdyby jednak te wszystkie nieszczęścia opowiadane przez rosyjską propagandę były skutkiem wojny, w którą Putin władował kraj, to raczej rosyjska propaganda aż tak by się tym nie chwaliła. Dlatego obstawiam, że tu chodzi o ukrycie tego, że wojna coraz głębiej wkracza do Rosji. Nie dotyczy tylko tych, którzy mają nieszczęście mieszkać na pograniczu ukraińskim. Dociera nad Morze Kaspijskie, do Astrachania. Może trafić tych, którym Putin wmówił, że mieszkają w “jądrze państwa rosyjskiego”, czyli obwodzie kurskim (w tymże jądrze mogą teraz występować braki w dostawie prądu “z powodu naruszeń technologicznych w sąsiednich regionach”, czyli skutecznych ukraińskich ataków na rosyjską infrastrukturę energetyczną).

Studio telewizyjne. Za reporterem zdjęcie domu ze strzaskanymi szybami
"Wiesti", 9 lipca 2024. W telewizji takich obrazków jest sporo, ale nieuważny widz może mieć kłopot z ustaleniem, czy to katastrofa "naturalna" (wybuch gazu) czy wojna Putina.

Także perła w koronie podbojów Putina, Krym, nie jest już bezpieczna – wczasowicze zjeżdżający tam z całego imperium mogą zginąć od ukraińskiego ostrzału na plaży, jak to się zdarzyło kilkanaście dni temu.

Katastrofy są wszędzie

Kreml opowiada teraz poddanym, że katastrofy po prostu się zdarzają. Są wszędzie. Więc ryzyko trafienia pociskiem ukraińskim nie jest większe niż to, że twój dom zawali się z powodu braku remontu, a dziecko zadźga ci w piaskownicy pijany szaleniec.

;
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze