0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Mateusz Skwarczek / Agencja GazetaMateusz Skwarczek / ...

Wszystko zaczęło się od filmu dokumentalnego o sytuacji politycznej w Polsce. Film pt. „Polski zamęt – Róża Thun walczy o swój kraj” wyprodukowała niemiecka państwowa stacja telewizyjna NDR, a wyemitował go francusko-niemiecki kanał Arte. Róża Thun mówiła w nim m.in. o zagrożeniach, jakie dla polskiej demokracji i swobód obywatelskich stanowią rządy Prawa i Sprawiedliwości. (film z polskimi napisami jest dostępny na Arte.tv do 20 stycznia 2018)

Czarnecki skomentował to w wywiadzie dla portalu niezależna.pl słowami: „Podczas wojny mieliśmy szmalcowników, dziś mamy Różę Thun”. To zresztą nie jedyne słowa, którymi zszokować mógł wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS:

"Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj, co nie jest tak bardzo zaskakujące skoro wiadomo, że wcześniej była ambasadorem UE w Polsce, a więc reprezentowała interesy Unii, a potem ruchem konika szachowego przeskoczyła na funkcję europosła z Polski, reprezentującego rzekomo Polskę w Brukseli. Wydaje się, że cały czas czuje się przedstawicielem UE w Polsce, a nie odwrotnie”.

O twórcach filmu Czarnecki wypowiadał się nie lepiej. Porównał ich do Leni Riefenstahl, czyli znanej propagandzistki Trzeciej Rzeczy, reżyserki, która kręciła filmy wychwalające Adolfa Hitlera i nazistów.

„W rewanżu postuluję, żeby Telewizja Polska zrobiła reportaż w Niemczech, który byłby prawdziwy. O palonych autach, o przemocy jakiej dopuszczają się muzułmanie, o specjalnych strefach dla kobiet, żeby uniknąć gwałtów, jak to było w poprzednich latach w Sylwestra. Myślę, że ten prawdziwy obraz będzie odpowiedzią Telewizji Polskiej na tą propagandówkę niemieckiej telewizji” – dodał jeszcze.

Oprócz Czarneckiego Thun zapowiada też pozew przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi, znanego prawicowemu publicyście, redaktorowi naczelnemu "Gazety Polskiej" i szefowi spółki, która wydaje „Niezależną”. Zarzuty będą podobne. W sierpniu na antenie TVP Info, powiedział do Thun, że „nie czuje się Polką, czuje się reprezentantką Niemiec”. Europosłanka nie usłyszawszy przeprosin opuściła studio przed końcem programu.

Listy w obronie

Europosłankę w obronę wzięli inni europosłowie i unijni urzędnicy. Czarnecki pełni funkcję jednego z wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego. Przywódcy czterech z sześciu największych frakcji wystosowali list do przewodniczącego PE Antonia Tajaniego, w którym domagają się odwołania europosła PiS ze stanowiska.

„Te słowa przekraczają granice odpowiedzialnej debaty publicznej” – pisali. „Wzywamy również do podjęcia działań, które uniemożliwią łączenie tych godnych potępienia słów z Parlamentem Europejskim”.

Thun jest zaskoczona reakcją otoczenia: „Jeszcze nigdy w życiu nie otrzymałam tylu słów wsparcia. Tysiące ludzi dzwoni do mnie, pisze maile, odzywa się przez media społecznościowe. Zarówno w Brukseli, jak i w Warszawie ludzie zaczepiają mnie na ulicy, by dać słowa wsparcia. Wypowiedzi te niektórych złoszczą, niektórym jest po prostu przykro. Nie chodzi przecież nawet o obrażanie mnie. Przede wszystkim chodzi o pogardę dla naszych sąsiadów i całego projektu europejskiego. Ludziom jest po prostu wstyd”.

„Niezależna” strzela Czarneckiemu w stopę

Jak mówi europosłanka, na pozew zdecydowała się, bo sprawa jest fatalnie postrzegana przez pracowników unijnych instytucji. Choć jest w tym i humorystyczny akcent. Wielu urzędników w Brukseli nie usłyszałoby o wybrykach Czarneckiego, gdyby nie działania portalu Sakiewicza.

Kilka dni temu portal ruszył z akcją, która miała pomóc politykowi PiS. Na swoich łamach zachęcał do masowego wysyłania e-maili w jego obronie do wszystkich europosłów. Serwis przygotował nawet różne wersje językowe.

„Wielu europosłów i europosłanek nie wiedziałoby, co powiedział Czarnecki. Teraz dostają na swoje adresy kilkaset maili, zatyka im to skrzynki i przeszkadza w wykonywaniu pracy. Dzięki tym mailom dowiedzieli się, co powiedział Czarnecki i są podwójnie zirytowani”.

Nie Niemka, tylko Polka i Europejka

Tak samo bezsensowne jak akcja „Niezależnej” są zresztą same wypowiedzi Czarneckiego. Róża Thun urodziła się i wychowała w Krakowie w jak najbardziej polskiej rodzinie, zresztą o długich katolickich tradycjach, co powinno się politykom PiS podobać. Jej ojcem był Jacek Woźniakowski, członek AK, znany eseista, dziennikarz i historyk sztuki. Był wykładowcą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i jednym z założycieli Klubu Inteligencji Katolickiej. Jej bratem jest Henryk Woźniakowski, prezes Społecznego Instytutu Wydawniczego „Znak”. Na łamach „Znaku” publikowali w przeszłości m.in. Karol Wojtyła i Józef Tischner. Nazwisko Thun europosłanka ma po mężu narodowości niemieckiej.

„Nie chodzi o to, bym udowadniała, że jestem Polką. Nie możemy pozwolić Prawu i Sprawiedliwości i jego zwolennikom narzucać nam takiego sposobu myślenia. Nie możemy pozwolić na rozliczanie innych z polskości, ani pozwolić zmuszać innych do udowadniania, że są Polakami. To przypomina najgorsze czasy w historii Europy. Tym gorzej, że padają z ust reprezentanta kluczowego organu Unii Europejskiej, która powstała właśnie po to, by czasy te nigdy nie wróciły” – tłumaczy.

„Pan Czarnecki i pan Sakiewicz przyjmują bardzo ograniczoną definicję tożsamości – tak jakby istniała tylko narodowość. A na tożsamość składa się wiele czynników. Ja oprócz tego, że jestem Polką, jestem także kobietą, matką, katoliczką i krakowianką. Jestem także Europejką i to ta część mojej tożsamości była motorem moich ostatnich działań.

Naród też jest ważny, ale nie tylko do niego się sprowadzamy. Nie możemy odmawiać ludziom prawa do innych elementów tożsamości, bo wtedy przestajemy szukać elementów wspólnych i szukamy wrogów. Takie postawy doprowadziły do wielu tragedii w XIX i XX wieku.

Pan Sakiewicz i Pan Czarnecki powinni się zastanowić kim są i co łączy ich z innymi ludźmi. Nad tym, co wspólnie możemy dobrego osiągnąć. Oni też są Europejczykami i powinni pamiętać, że również są odpowiedzialni za przyszłość Europy” – podsumowała Thun.

;

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze