0:00
0:00

0:00

W poniedziałek 8 grudnia 2025 rano w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Pragi Południe rozpoczął się proces Grzegorza Brauna, europosła i lidera Konfederacji Korony Polskiej. Na polityku ciąży siedem zarzutów. Do tyczą one m.in. wtargnięcia do Narodowego Instytutu Kardiologii oraz zgaszenia świec chanukowych w Sejmie.

O zarzutach szczegółowo pisała w październiku Anna Mierzyńska:

Przeczytaj także:

Przed sądem odbywał się wiec poparcia. Zgromadzonych była około setka, mieli banery i gadżety promujące „ruch gaśnicowy”. Na procesie pojawili się także polityczni współpracownicy Grzegorza Brauna: Wojciech Olszański i Marcin Osadowski (znani także jako Jaszczur i Ludwiczek), Jacek Wilk, Marek Woch, Janusz Korwin-Mikke, Roman Fritz, Sławomir Zawiślak.

Braun chce wyłączenia sędziego i prokuratora

Podczas posiedzenia wstępnego, które miało miejsce w październiku, obrońcy Grzegorza Brauna złożyli wniosek o zwrot sprawy do prokuratury w celu uzupełnienia postępowania. Nie został on przez sąd uwzględniony.

„Dał mi pan sędzia powód, żeby przypuszczać, że nie jest celem pana sędziego wnikliwe i dogłębne zapoznanie się z faktami” – stwierdził Grzegorz Braun. I powiedział, że z tego powodu wnosi o wyłączenie sędziego.

Braun podnosił, że „prokuratura skleciła akt oskarżenia z kilku zdarzeń i miejsc”. Twierdził, że śledczy opierali się na relacjach medialnych i że w akcie oskarżenia znajdują się „kontrfaktyczne i gołosłowne insynuacje w kwestiach tak ewidentnych jak wypowiedziane lub niewypowiedziane słowa”. Zarzucał także prokuraturze, że „bezkrytycznie przyjmowała zeznania świadków”, których była aż setka.

Polityk posunął się nawet do twierdzeń, że sąd ma „deficyty intelektualne albo moralne”, ponieważ „wziął z dobrodziejstwem inwentarza żałosny plon pracy prokuratury”.

Kolejną kategorią zarzutów były snute przez Grzegorza Brauna insynuacje, że sąd działa w zmowie z ministrem sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem i wiceministrą sprawiedliwości Marią Ejchart. Dowodem mają być słowa Żurka, który nazwał Brauna „bandytą” i ocenił, że proces potrwa nie dłużej niż do marca lub kwietnia. Braun stwierdził, że to ustawka. „Pewnie są już gotowe notatki z uzasadnienia wyroku, który tutaj ma już zapaść” – mówił.

To jednak nie wszystko. Europoseł podniósł także, że sędzia orzekający jest neosędzią. Zaznaczył, że on sam nie chce rozstrzygać tej kwestii, ale „znaczna część uczestników życia publicznego uznaje tryb powołania takich sędziów za uchybiający”, a „wyroki wydawane przez neosędziów są kwestionowane przez sądy wyższej instancji”. Jako podparcie swoich słów Grzegorz Braun powołał się na szereg orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz polskich sądów powszechnych.

Dodatkowo Braun powiedział, że sędzia orzekał w sprawie aktywistów ekologicznych, którzy w ramach protestu przyklejali się do asfaltu. I zarzucił sędziemu, że wydał wyrok niewspółmiernie symboliczny „do skali szkód”. Bo dużo osób stało w korku i spóźniło się do pracy. „Jeżeli do pana sędziego przemawiają lewackie fantasmagorie, to z ostrożności procesowej wolałbym, że sądził mnie ktoś, komu bliższe są standardy cywilizacji łacińskiej” – mówił.

Na tym wnioski formalne się nie skończyły. Obrona złożyła także wniosek o wyłączenie prokuratora. Powodem miało być powołanie w charakterze biegłej historyczki dr Edyty Gawron. Braun mówił, że jest „związana z ruchem żydowskim i syjonistycznym” i reprezentuje lożę masońską.

Prokuratura odniosła się do zarzutów, mówiąc, że są absurdalne i że sąd podczas posiedzenia wstępnego podjął „uprawnioną i merytoryczną decyzję”. Dodano też, że wszystkie terminy rozpraw, które wtedy ustalono, zostały dostosowane do grafiku oskarżonego.

Pełnomocnicy oskarżycieli również odnieśli się krytycznie do wniosków obrony. Podnoszono, że służyć mają tylko autopromocji Grzegorza Brauna oraz przedłużaniu postępowania. Wskazywano też, że wyroki sądów w sprawie neosędziów, na które powołuje się Braun, dotyczą „sędziów, którzy awansowali, choć mogli nie awansować”. W przypadku tego sędziego chodziło jednak o nominację na pierwszy stopień sędziowski i nie było innej możliwości wejścia do zawodu niż uzyskanie jej od neo-KRS. „Nawet w najostrzejszych projektach nikt nie podnosi, by cofać nominacje tej kategorii sędziów” – powiedziała jedna z pełnomocniczek.

Adwokaci zwrócili też uwagę na to, że Braun zaczął powoływać się na wyroki europejskich sądów dotyczących powołań sędziów. „Nagle okazało się, że Braun powołuje się na orzecznictwo europejskie, gdyż »ratuj się kto może«, bo zapachniało wyrokiem. Jest takie przysłowie – jak bida, to do Żyda" – ironizował jeden z adwokatów.

Czego dotyczą zarzuty?

Najwcześniejsze dotyczą zajścia z 1 marca 2022, w Narodowym Instytucie Kardiologii w Warszawie. Braun wtargnął tam, jak twierdził, z interwencją poselską, i zaatakował dyrektora instytutu, Łukasza Szumowskiego, byłego ministra zdrowia. Śledczy uznali, że polityk naruszył nietykalność osobistą Szumowskiego i użył wobec niego przemocy fizycznej, ponieważ go szarpał i blokował mu przejście.

Jednocześnie publicznie pomówił Szumowskiego. Całe zdarzenie było bowiem transmitowane na żywo w internecie. Zaś Grzegorz Braun w trakcie transmisji stwierdził, że Szumowski znajduje się w pracy pod wpływem alkoholu – co nie było prawdą. Maksymalny wymiar kary, jaki grozi za takie przestępstwa, to trzy lata pozbawienia wolności.

Kolejne zarzuty związane są z zajściem w trakcie wykładu prof. Jana Grabowskiego na temat Holokaustu. Wykład odbywał się 30 maja 2023 roku w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie. Braun przerwał wykład, wtargnął na mównicę i nie chciał jej opuścić, a ponadto uszkodził sprzęt nagłaśniający i ekran laptopa, aby wykład nie mógł być kontynuowany. Śledczy wycenili szkody na 2,5 tysiąca zł. Zarzucają politykowi zniszczenie mienia, a także naruszenie miru domowego.

Dwa kolejne zarzuty dotyczą głośnego incydentu w Sejmie z 12 grudnia 2023 roku, gdy Braun przerwał uroczystości żydowskiego święta Chanuka, gasząc świecie oraz spryskując proszek z gaśnicy na ludzi dookoła. Prokuratura uznała, że zachowanie Brauna było publicznym znieważeniem przedmiotu czci religijnej oraz złośliwym przeszkadzaniem publicznemu wykonywaniu aktu religijnego, a więc obrażeniem uczuć religijnych wyznawców judaizmu.

Grozi za to kara pozbawienia wolności do lat trzech. To najpoważniejszy ze stawianych Braunowi zarzutów w tym postępowaniu, ponieważ kodeks karny nie przewiduje za ten czyn innego rodzaju kary niż więzienie. Przy poprzednich opisywanych czynach pozbawienie wolności jest najwyższym wymiarem kary, ale sąd może orzec także grzywnę lub ograniczenie wolności. Drugi zarzut związany z wydarzeniami w Sejmie dotyczy ataku na kobietę, która próbowała Brauna powstrzymać. Polityk ma odpowiedzieć za naruszenie jej nietykalności osobistej i spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu (kobieta wylądowała w szpitalu). Braunowi grozi za to grzywna, ograniczenie lub pozbawienie wolności do dwóch lat.

Ostatni z zarzutów dotyczy wydarzenia ze stycznia 2023 roku w Krakowie, gdzie Braun zniszczył bożonarodzeniową choinkę, znajdującą się w budynku Sądu Okręgowego. Nie spodobały mu się bombki, wskazujące na solidarność Polski z zaatakowaną przez Rosję Ukrainą. Wziął więc drzewko i wyrzucił je do kosza przed sądem. Wyceniono zniszczone drzewko i znajdujące się na nim ręcznie robione bombki na kwotę 1,4 tys. zł. Braun ma odpowiedzieć za zniszczenie mienia.

To nie koniec listy spraw Grzegorza Brauna

W listopadzie Parlament Europejski ponownie zgodził się na uchylenie immunitetu Grzegorza Brauna. Śledczy chcą mu postawić kolejne zarzuty dotyczące m.in. publicznego nawoływania do nienawiści. W wywiadzie, którego udzielił w grudniu 2023 roku, Braun zachęcał odbiorców do naśladowania jego wyczynu z gaśnicą. Nazwał też Chanukę „przejawem satanistycznej i rasistowskiej celebracji stanowiącej zagrożenie dla polskich katolików" i zagrożeniem, któremu „należy przeciwdziałać”.

Prokuratura prowadzi też postępowanie w sprawie znieważenia Żydów oraz nawoływania do nienawiści w związku z wypowiedzią Brauna z debaty prezydenckiej zorganizowanej 28 kwietnia przez dziennik „Super Express”, a także w sprawie jego wywiadu z lipca 2025, gdy nazwał komory gazowe w obozie Auschwitz mitem. Śledczy badają te słowa pod kątem publicznego negowania Holokaustu.

Kolejnym wątkiem badanym przez prokuraturę jest sprawa najścia na szpital w Oleśnicy i zaatakowania lekarki Gizeli Jagielskiej (Braun nazwał to „zatrzymaniem obywatelskim”). Śledczy sprawdzają, czy miało miejsce naruszenie miru domowego, usiłowanie pozbawienia wolności, naruszenie nietykalności cielesnej oraz pomówienia Gizeli Jagielskiej przez polityka.

Śledczy zajmują się także zniszczeniem przez polityka dziesięciu plakatów dotyczących osób LGBT. Braun czarną farbą namalował na nich napis „Stop propagandzie zboczeń”. Zdarzenie miało miejsce 18 marca w Opolu. Przypomnijmy, że w czerwcu polityk zniszczył kolejną wystawę poświęconą osobom LGBT. Tym razem była ona prezentowana w Sejmie.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze