0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

Pod koniec kwietnia jako pierwsi napisaliśmy, że w jednej z ustaw antykryzysowych rząd przyznał sobie możliwość zwalniania pracowników budżetówki. Ustawa została skonstruowana w ten sposób, że premier mógł zwalniać pracowników jednoosobową decyzją.

We wcześniejszych przepisach rząd zapewnił sobie możliwość zwolnień w państwowej sferze budżetowej – to około 550 tys. urzędników. Później to grono jeszcze poszerzył.

Zapisy nie były na razie wykorzystywane. Do teraz. 26 sierpnia rząd zobowiązał premiera do przeprowadzenia zwolnień.

"Zmniejszenie zatrudnienia"

Uchwała rządowa jest napisana bardzo eufemistycznym językiem. Jest też krótka, przytoczmy ją w całości:

„Rząd zobowiązał Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów do uzgodnienia z właściwymi członkami Rady Ministrów rozwiązań związanych ze zmniejszeniem zatrudnienia w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz urzędach obsługujących członków Rady Ministrów.

Dotyczyć to będzie także m.in. urzędów obsługujących organy administracji rządowej w województwie, jednostek podległych i nadzorowanych przez Prezesa Rady Ministrów, ministra kierującego działem administracji rządowej lub wojewodę, a także np. ZUS, KRUS czy NFZ.

Działania dotyczące zmniejszenia zatrudnienia wiążą się z negatywnymi skutkami gospodarczymi wywołanymi przez pandemię COVID-19, które wpływają na wzrost deficytu budżetu państwa”.

Nie ma więc zwolnień, a „zmniejszenie zatrudnienia”. Zmniejszenie dotyczyć będzie jednak konkretnych osób, które pracę stracą. „Zmniejszanie zatrudnienia” jest konieczne, bo recesja wpływa na budżet państwa. Wygląda jednak na to, że według rządu wypłata 13. i 14. emerytur (koszt około 24 mld złotych) na deficyt nie wpłynie.

W ustawie budżetowej na rok 2021 rząd zapewnił środki na wypłatę obiecanych emerytom w kampaniach wyborczych dodatkowych świadczeń - 13 emerytura (prawdopodobnie 1300 bez względu na wysokość podstawowej emerytury) i 14 emerytura (ta sama kwota, ale z kryterium dochodowym 2900 brutto podstawowej emerytury). Jednocześnie zamrożono podwyżki w sferze budżetowej. W tekstach na ten temat nazywaliśmy to klinem wbitym w społeczeństwo - rząd jest dość hojny dla emerytów (choć nie wszyscy z nich potrzebują dodatkowego wsparcie, są wszak zamożni emeryci), a jednocześnie bezwzględnie oszczędza na pracownikach budżetówki.

Teraz dostajemy potwierdzenie, że część urzędników nie tylko nie dostanie w przyszłym toku podwyżki, ale też straci pracę.

1,5 mln osób zagrożonych

Ile osób jest zagrożonych zwolnieniami?

„Szacujemy, że całe finanse publiczne to 2,5 mln osób, 550 tys. to państwowa sfera budżetowa” – komentuje dla OKO.press wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, Piotr Ostrowski. „Tarcza antykryzysowa zakłada objęcie ewentualnymi zwolnieniami tylko części tych segmentów, które są wymienione w ustawie o finansach publicznych.

Z moich szacunków wynika, że pracownicy wymienieni w uchwale rządowej to około 1,5 miliona osób.

Pytanie, jaka część z tego 1,5 mln będzie poddana redukcjom lub zmniejszeniu wynagrodzenia, lub jakimkolwiek działaniem na niekorzyść pracowników”.

Między innymi

Według ustawy o finansach publicznych, jednostki sektora finansów publicznych to:

  • organy władzy publicznej, w tym organy administracji rządowej, organy kontroli państwowej i ochrony prawa oraz sądy i trybunały;
  • jednostki samorządu terytorialnego oraz ich związki;
  • związki metropolitalne;
  • jednostki budżetowe;
  • samorządowe zakłady budżetowe;
  • agencje wykonawcze;
  • instytucje gospodarki budżetowej;
  • państwowe fundusze celowe;
  • Zakład Ubezpieczeń Społecznych i zarządzane przez niego fundusze oraz Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i fundusze zarządzane przez Prezesa Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego;
  • Narodowy Fundusz Zdrowia;
  • samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej;
  • uczelnie publiczne;
  • Polska Akademia Nauk i tworzone przez nią jednostki organizacyjne;
  • państwowe i samorządowe instytucje kultury;
  • inne państwowe lub samorządowe osoby prawne utworzone na podstawie odrębnych ustaw w celu wykonywania zadań publicznych, z wyłączeniem przedsiębiorstw, instytutów badawczych, instytutów działających w ramach Sieci Badawczej Łukasiewicz, banków oraz spółek prawa handlowego.

W komunikacie rządu czytamy o:

  • urzędy obsługujących organy administracji rządowej w województwie,
  • jednostek podległe i nadzorowane przez Prezesa Rady Ministrów, ministra kierującego działem administracji rządowej lub wojewodę,
  • ZUS,
  • KRUS
  • NFZ

Przed pierwszymi dwoma punktami mamy magiczny skrót „m.in.”, przed trzema ostatnimi „np.”. A to znaczy, że zwolnienia mogą objąć również inne jednostki budżetowe.

Jeszcze w tym roku

Rządowy komunikat jest lakoniczny i nie mówi nic, kiedy zwolnienia mają ruszyć. „Gazeta Wyborcza”, powołując się na źródła w rządzie, sugeruje, że będzie to we wrześniu i październiku.

Piotr Ostrowski: „Sądzę, że to będzie w tym roku. Rząd najpewniej będzie chciał zrobić to jak najszybciej, żeby utrzymać się jeszcze w niższej płacy minimalnej. Odprawy to dziesięciokrotność minimalnego wynagrodzenia. Jeśli zwolnienia odbędą się w tym roku, będzie się je liczyć od 2,6 tys. a nie 2,8 tys. złotych”.

Dialog z rządem w sprawie ustaw antykryzysowych był na bardzo niskim poziomie. Wielokrotnie pisaliśmy, że rząd konsultacji nie przeprowadzał lub robił to późno i nie uwzględniał uwag związków. Jak OPZZ zamierza odpowiedzieć na planowane zwolnienia?

„Trudno powiedzieć, nie znamy jeszcze szczegółów. Sytuacja jest bardzo niepokojąca, ale mamy przed sobą duży znak zapytania, bo rząd nie ujawnił swoich dokładnych planów.

Dla sporej części pracowników może to być armagedon.

Krytykowaliśmy zapisy o możliwych zwolnieniach w kolejnych wersjach tarcz, rząd nas nie słuchał. Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi organizacjami w zagrożonych instytucjach takich jak KRUS i ZUS. Nie będziemy podejmować działań bez współpracy z tymi organizacjami”.

Związek Inicjatywa Pracownicza już w czerwcu, po wprowadzeniu przepisów umożliwiających zwolnienia, zaskarżenie je do Trybunału Konstytucyjnego.

„Obecny rząd prowadzi politykę antykryzysową dokładnie w taki sam sposób, jak robiła to Platforma Obywatelska w latach 2009-2013. Jest to polityka cięcia płac i zatrudnienia w sektorze publicznym oraz ułatwiania pracodawcom dokonywania obniżek pensji, uelastyczniania czasu pracy i pogarszania warunków pracy w sektorze prywatnym. Polityka ta jest w całości błędna i szkodliwa” – pisali wówczas związkowcy.

Jak podkreślali, urzędnicy państwowi nie mają prawa do strajku. Stąd forma protestu i zgłoszenie sprawy Trybunałowi.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze