0:000:00

0:00

Rząd podpisał umowę z Mercedes-Benz na budowę fabryki silników w Jaworze (woj. dolnośląskie). By przekonać firmę do zainwestowania w Polsce, obiecał dofinansować przedsięwzięcie z publicznych pieniędzy kwotą 18,75 mln euro (ok. 81 mln zł).

Co dostaniemy w zamian? W zakładzie znajdzie pracę pięćset osób. Będą to stanowiska raczej niskopłatne, przy taśmach montażowych. Wokół obiektu powstanie zapewne dodatkowa infrastruktura, gdzie zatrudnienie znajdzie może następne kilkaset osób.

Zakładając, że miejsc pracy przybędzie w sumie nawet tysiąc, wychodzi, że rząd płaci 81 tys. zł za stworzenie jednego miejsca pracy.

To jednak nie koniec kosztów, które poniesie państwo. Fabryka zostanie wybudowana na terenie wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Oznacza to, że Mercedes może liczyć na olbrzymi ulgi podatkowe przez wiele lat.

Specjalna Strefa Ekonomiczna – na ogół taki sobie biznes

Specjalne Strefy Ekonomiczne (SSE) zaczęto tworzyć od 1994 r., by zachęcić kapitał prywatny do inwestowania w ustrój gospodarczy w trakcie transformacji. Inwestycje w SSE cieszą się daleko idącymi ułatwieniami, dotacjami i ulgami podatkowymi.

Przeczytaj także:

Mają jednak sporo wad. Aż 97 proc. firm pobierających dofinansowanie od państwa operuje w SSE. Jednocześnie nie sprzyjają one rodzimym przedsiębiorcom. Do 2013 r. jedynie 19 proc. ulg przyznawanych w ramach SSE trafiało do polskich przedsiębiorców. Z większości (81 proc.) skorzystały zagraniczne firmy.

To, jak drogim przedsięwzięciem dla państwa są SSE widać w liczbach. W latach 1998-2013 budżet stracił z tytułu ulg podatkowych dla firm w SSE 14,6 mld zł. W samym tylko 2013 aż 2,6 mld zł, czyli 11 proc. całości przychodów z CIT uzyskanych w tym roku.

W 2013 r. polski rząd wydłużył okres funkcjonowania Specjalnych Stref Ekonomicznych o 13 lat (do 2026 r.). Mimo tego, że nawet Najwyższa Izba Kontroli wskazywała ich ograniczoną skuteczność.

Korzyści są wątpliwe. Miejsca pracy tworzone w SSE to często wydmuszki. Nie jest ich tak wiele, są z reguły niskopłatne, niewymagające kwalifikacji, często w oparciu o umowy śmieciowe. Wiele firm korzysta z biur pośrednictwa pracy i agencji pracy tymczasowej. Pracownicy często są zwalniani zaraz po tym, jak skończy się przysługujący firmie okres ulg podatkowych - mówił w wywiadzie dla "Wyborczej" dr Iwo Augustyński, ekspert ds. pomocy publicznej dla przedsiębiorców z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Fundacja Kaleckiego wyliczyła, że w przeliczeniu na jedno miejsce pracy w Specjalnej Strefie Ekonomicznej, budżet państwa tracił w latach 2010-2012 w ulgach podatkowych około 139 tys. zł.

Zakładając, że ten poziom jest taki sam w 2016 r., jedno miejsce pracy w fabryce Mercedesa będzie kosztować 220 tys. zł. A przyjmujemy, że miejsc tych będzie tysiąc, co wcale nie jest pewne.

Patriotyzm gospodarczy PiS

„To wypełnienie naszego zobowiązania do realizacji programu gospodarczego” – powiedziała Beata Szydło na konferencji dotyczącej umowy z Mercedesem. Wicepremier Morawiecki dodał, że „odeszliśmy od tego etapu gwałtownego wyprzedawania wszystkiego, już nie jesteśmy montownią AGD, jak to wyłącznie było w minionych latach”.

Jednak z polskiego punktu widzenia to, że fabryka będzie produkować silniki a nie np. pralki ma marginalne znaczenie. Dostarczy tak samo niskiej jakości miejsc pracy , bo cała praca koncepcyjna i innowacje pochodzić będą z zagranicy. Pracy nie będzie szczególnie dużo, produkty z fabryki trafią głównie na rynki zagraniczne, a zyski państwa będą znikome.

Tego typu inwestycje to kontynuacja kursu poprzednich ekip, z którym Prawo i Sprawiedliwość obiecywało skończyć. „Patriotyzm gospodarczy”, czyli sprzyjanie polskim firmom, zamiast zagranicznych to jedno z najczęściej powtarzanych przez Morawieckiego haseł.

;

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze