Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska
Rząd zlecił druk i przygotowanie dystrybucji pakietów do głosowania korespondencyjnego, choć nie ma jeszcze ustawy o takim głosowaniu. Według wicepremiera Sasina, premier wydał decyzje na podstawie ustawy anty-covidowej. Ale ta weszła w życie 2 dni po pismach Morawieckiego do drukarni i poczty. Prawdopodobnie przerobiono też bezprawnie wzór karty wyborczej
Fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO, która prowadzi portal OKO.press, składa zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera Jacka Sasina.
Zadaniem Fundacji jest m.in. monitorowanie przestrzegania prawa przez organy władzy publicznej. A wszystko wskazuje na to, że premier i wicepremier, którzy zgodnie z art. 7 Konstytucji powinni działać „na podstawie i w granicach prawa”, przekroczyli swoje uprawnienia.
Szef i wiceszef rządu lub upoważnieni przez nich urzędnicy, bez podstawy prawnej:
Zgodnie z art. 231 kk funkcjonariuszowi publicznemu, który przekraczając swoje uprawnienia działa na szkodę interesu publicznego grozi do 3 lat więzienia.
W środę, 22 kwietnia 2020 roku, podczas wywiadu w TVN24 wicepremier Jacek Sasin oświadczył, że 10 maja „na 100 procent” odbędą się wybory korespondencyjne. I że przygotowania do nich „już się odbywają” .
Specustawę o wyborach prezydenckich, wprowadzającą powszechne głosowanie pocztowe, Sejm przyjął 6 kwietnia. Ale teraz pracuje nad nią Senat. I jeśli w ogóle wejdzie ona w życie, stanie się to prawdopodobnie najwcześniej 6-7 maja.
Sasin przyznał, że mimo braku specustawy, rząd zlecił już Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych druk kart do głosowania korespondencyjnego, a Poczcie Polskiej - przygotowania do dystrybucji pakietów wyborczych.
Wyjaśniał, że podstawą tych działań była decyzja premiera Mateusza Morawieckiego, a ta z kolei - jego zdaniem - została podjęta na podstawie ustawy anty-covidowej (nazywanej też „tarczą antykryzysową 2.0”). Jej przepisy weszły w życie 18 kwietnia.
Według prawników, „tarcza 2.0” nie daje premierowi prawa podejmowania decyzji w sprawie organizacji wyborów. Poza tym - na co dotąd nikt nie zwrócił uwagi -
polecenie „realizacji działań polegających na przygotowaniu do przeprowadzenia wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym” premier wydał Poczcie Polskiej 16 kwietnia, czyli na 2 dni przed wejściem w życie „tarczy”.
Nie trzymają się również kupy wyjaśnienia Sasina dotyczące wzoru kart wyborczych, które drukuje PWPW.
Jeżeli wejdzie w życie specustawa o wyborach prezydenckich, wzór karty do głosowania korespondencyjnego określi minister aktywów państwowych (czyli Sasin). Ale - jak już wspomnieliśmy - stanie się to najwcześniej w maju. Dziś prawa określania wzoru kart wyborczych nie ma ani PKW (została go pozbawiona przez PiS ustawą o „tarczy”) ani nikt z rządu.
W TVN24 Sasin tłumaczył, że PWPW drukuje dziś karty „których wzór określiła Państwowa Komisja Wyborcza, jeszcze w lutym tego roku”. Problem w tym, że w wyborach korespondencyjnych nie może obowiązywać ten sam wzór karty, który miał obowiązywać w „normalnych” wyborach, bo muszą być na niej pieczęcie innych organów wyborczych.
Jeśli rząd kazał drukować karty do głosowania w wyborach korespondencyjnych, prawdopodobnie zmienił ich wzór. Jeśli to zrobił - zrobił to bezprawnie. A jeżeli drukuje karty według starego wzoru - będą one nieważne. Miliony złotych pójdą w błoto.
O tym, że rząd PiS, nie czekając na specustawę wprowadzającą głosowanie korespondencyjne, prowadzi już przygotowania do kopertowych wyborów, media donoszą już od tygodnia. W środę w rozmowie z Konradem Piaseckim, Sasin potwierdził te doniesienia.
Przyznał, że PWPW drukuje już karty do głosowania. Twierdził, że chodzi o karty, „których wzór określiła Państwowa Komisja Wyborcza”.
Gdy dziennikarz TVN24 dopytywał, jak to możliwe, skoro art. 102 ustawy o „tarczy 2.0” odebrał Komisji prawo ustalania wzoru kart wyborczych i zarządzania ich druku, Sasin wyjaśnił: „No tak, ale Państwowa Komisja Wyborcza już to zrobiła, zanim te przepisy, o których Pan mówi, weszły w życie. Dzisiaj jest ten wzór".
Sasin tłumaczył też, że kiedy wejdzie w życie specustawa o wyborach korespondencyjnych, minister aktywów państwowych, czyli on, wyda rozporządzenie „które potwierdzi ten wzór”.
Rzecznik PKW Tomasz Grzelewski, w rozmowie z OKO.press, potwierdził, że 24 lutego PKW wydała uchwałę, określającą wzór kart do głosowania w wyborach, które miały odbyć się w "normalnym" trybie. Ale jego zdaniem,
niemożliwe jest wykorzystanie tego wzoru w wyborach korespondencyjnych, które mają odbyć się na podstawie specustawy.
„Częścią uchwały PKW są załączniki graficzne - wzory kart do głosowania w I i II turze wyborów. Na obu kartach, na dole są oznaczone miejsca na dwie pieczęcie: obwodowej komisji wyborczej i Państwowej Komisji Wyborczej. Jeżeli wejdzie w życie ustawa o głosowaniu korespondencyjnym – nie będzie obwodowych komisji wyborczych tylko gminne obwodowe komisje wyborcze, a wzór karty zamiast PKW będzie ustalał minister. Na karcie powinny więc być ich stemple" - tłumaczy Grzelewski. I dodaje:
„Jeśli rząd drukuje karty z miejscami na pieczęć gminnych komisji i ministra, to nie są to karty według wzoru przyjętego przez PKW, bo integralną częścią kart zatwierdzonych przez Komisję były podpisy OKW i PKW”.
Rzeczywiście w uchwale PKW jest to szczegółowo opisane, a na załącznikach do niej - dodatkowo przedstawione graficznie. Uchwała określa też, na jakim papierze miały być drukowane karty - miał to być biały papier offsetowy o gramaturze 70 g/m2, bez żadnych znaków i wzorów.
Tymczasem karty do głosowania korespondencyjnego będą miały prawdopodobnie znaki zabezpieczające przed ich podrobieniem. Według specustawy o wyborach prezydenckich, minister aktywów państwowych ma bowiem określić w drodze rozporządzenia „sposób oznaczania autentyczności” karty.
Jeżeli członkowie rządu są przekonani, że wybory odbędą się według specustawy (w trybie korespondencyjnym),
zapewne zlecili druk kart z innymi pieczęciami. Złamali wówczas prawo, bo nie mieli prawa sami zmieniać wzoru. Z kolei jeśli drukują karty według dawnego wzoru, to w wyborach korespondencyjnych będą one nieważne.
Według rzecznika PKW, druk kart wyborczych na dwie tury wyborów prezydenckich w normalnym trybie miał kosztować około 9 mln zł. Jeśli karty do głosowania korespondencyjnego będą zabezpieczone np. znakiem wodnym, koszt ich produkcji będzie znacznie wyższy.
Podczas wywiadu w TVN24 Konrad Piasecki pytał wicepremiera Sasina, na jakiej podstawie zlecono druk kart wyborczych do głosowania korespondencyjnego, skoro nie ma jeszcze ustawy wprowadzającej takie głosowanie.
Sasin przekonywał, że dzieje się to „na podstawie decyzji pana premiera wydanej w oparciu o ustawę antycovidową, która nakazała rzeczywiście państwowym firmom, takim jak Państwowa [Polska – przyp. red.] Wytwórnia Papierów Wartościowych oraz Poczta Polska przygotowanie do tych wyborów, tak aby mogły się odbyć w trybie korespondencyjnym”.
W ustawie anty-covidowej (tarcza 2.0) nie ma żadnego przepisu, który wprost dawałby premierowi prawo lub nakładał na niego obowiązek angażowania się w organizację wyborów.
Sasinowi chodziło jednak prawdopodobnie o artykuł, zgodnie z którym „Prezes Rady Ministrów może, z własnej inicjatywy, wydawać polecenia obowiązujące podmioty, o których mowa w ust. 1 i 2”. Wśród tych podmiotów są m.in. przedsiębiorstwa.
Według prawników, polecenia wydawane przez premiera na podstawie tego artykułu mogą dotyczyć jednak wyłącznie spraw ściśle związanych z zapobieganiem epidemii. Morawiecki nie miał więc żadnych podstaw prawnych, by zlecić druk kart wyborczych.
Wpis prof. Marcina Matczaka na Twitterze.
Anna Rakowska-Trela, prof. Uniwersytetu Łódzkiego, konstytucjonalistka i specjalistka od prawa wyborczego, a także adwokat, tłumaczy: „Zgodnie z art. 7 Konstytucji, każdy organ władzy publicznej działa na podstawie i w granicach prawa. Premier może więc działać jedynie w granicach swoich kompetencji. Ustawa anty-covidowa wprowadza wyjątek - premier wychodzi poza swoje kompetencje, na kompetencje innych organów i może zlecać różne zadania różnym podmiotom. Ale nie dowolne zadania. Bo wyjątki nie mogą być dowolnie szeroko interpretowane”.
Jak podkreśla prof. Rakowska-Trela, celem ustawy była ochrona przed rozprzestrzenianiem się wirusa. A więc jej przepisy mogą być wykorzystywane jedynie do realizacji tego celu.
„Druk kart do głosowania nie jest konieczny dla zapobiegania ani zwalczania zakażenia wirusem. Nie można go więc zlecać na podstawie tej ustawy. Zwłaszcza, że nie ma jeszcze przepisów o głosowaniu korespondencyjnym” - wyjaśnia Rakowska-Trela.
Wpis mecenasa Konrada Pogody na Twitterze.
Podobnie uważa dr Mikołaj Małecki, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Na Facebooku wyjaśnia, że premier nie mógł wydać polecenia druku kart wyborczych na podstawie artykułu z ustawy anty-covidowej. „Abstrahując od sensu i legalności takiego przepisu, on na pewno nie dotyczy wyborów ani czynności związanych z procesem wyborczym. Te muszą być uregulowane (i będą uregulowane) w odrębnej ustawie, która właśnie jeszcze nie weszła w życie” - pisze Małecki.
Wpis mecenasa Michała Wawrykiewicza na Twitterze.
Okazuje się jednak, że nawet gdyby ustawa anty-covidowwa pozwalała premierowi zlecać zadania związane z wyborami, wydając polecenia Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych i Poczcie Polskiej, Morawiecki nie mógł działać z oparciu o nią.
Ustawa weszła bowiem w życie 18 kwietnia 2020 roku. A - jak podawało radio RMF - pismo Morawieckiego do Poczty Polskiej datowane było na 16 kwietnia.
Premier pisał w nim: "Polecam Poczcie Polskiej realizację działań polegających na przygotowaniu do przeprowadzenia wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym".
17 kwietnia Onet informował, że analogiczne pismo - także z poleceniem rozpoczęcia przygotowań do wyborów - premier Mateusz Morawiecki skierował do Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Nie podał jednak, jaką datę nosił list.
W rozmowie z Konradem Piaseckim, wicepremier Sasin dał jednak sygnał, że rząd ani terminami ani przepisami przejmować się nie zamierza. Gdy dziennikarz zapytał, kiedy dostanie kartę wyborczą, polityk odparł: „Ustawa, która mam nadzieję zostanie uchwalona, mówi o tym, że 7 dni przed wyborami te pakiety wyborcze poczta będzie dostarczać do wyborców i tak zamierzamy właśnie to zrobić, żeby te 7 dni przed wyborami rozpoczęła się dystrybucja”.
Gdy Piasecki dopytywał, jak to możliwe skoro ustawa zostanie przyjęta 3 dni przez wyborami, wicepremier bez oporów wyznał: „Dlatego musimy wcześniej zacząć tą operację, żeby zdążyć”.
I znów powtórzył, że Poczta Polska zaangażowała się w organizację wyborów korespondencyjnych na podstawie decyzji premiera, a ten działa w oparciu o ustawę anty-covidową. Pytany, co będzie jeśli parlament jednak nie uchwali ustawy o głosowaniu korespondencyjnym mówił:
„Jeśli nie będzie wyborów, nie będzie też głosowania i te pakiety się też nie przydadzą i nie będą żadnymi oficjalnymi wówczas dokumentami. Natomiast ja zakładam, że wybory się odbędą”.
Według niego, jeśli pieniądze wydane na druk kart do głosowania korespondencyjnego pójdą w błoto „to będzie odpowiedzialność tych, którzy chcą doprowadzić do tego, że wybory nie odbędą się w konstytucyjnym terminie”.
Jeśli pakiety wyborcze będą dystrybuowane przed wejściem w życie specustawy o wyborach, nie będą chronione żadnymi przepisami. Każdy będzie je mógł zniszczyć, ukraść i przerobić nie ponosząc konsekwencji karnych, które ma wprowadzić specustawa. Będą miały taki sam status jak każda inna korespondencja wrzucana do skrzynki na listy.
Według prawników z którymi rozmawialiśmy działania premiera i wicepremiera lub urzędników upoważnionych przez nich do organizacji wyborów wypełniają znamiona przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego.
Sędzia - karnista, który wielokrotnie orzekał w takich sprawach tłumaczy: „Nie ma żadnych wątpliwości, że złamany został art. 231 kk. Gdzie jest określony obowiązek, że to rząd organizuje wybory? Nigdzie. Czy jest gdzieś uprawnienie do tego, żeby rząd zlecał spółce Skarbu Państwa zrobienie czegoś w związku z organizowaniem wyborów? Nie ma. Skoro nie ma takiego przepisu, to jest to przekroczenie uprawnień”.
A co z wyjaśnieniami Sasina, że działają na podstawie decyzji premiera, a ten na podstawie ustawy anty-covidowej?
„To co mówi premier Sasin, to jest ciekawa linia obrony, ale tylko linia obrony. Niezbyt mocna. Ale przypuszczam, że politycy PiS przyjmują, że jeśli prezydentem znów będzie Duda, to ich w razie czego ułaskawi” - mówi sędzia.
Zgodnie kodeksem postępowania karnego, każdy kto przypuszcza, że mogło zostać popełnione przestępstwo, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuraturę lub policję.
Jak wspomnieliśmy na początku, Fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO podjęła więc decyzję o złożeniu zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przez premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera Jacka Sasina przestępstwa nadużycia uprawnień.
Do wystąpienia i szczerych wyznań wicepremiera w sprawie wyborów odniósł się na Facebooku były wicepremier, obecnie adwokat Roman Giertych. „Informacja, że rząd Mateusza Morawieckiego zlecił drukowanie kart wyborczych bez podstawy prawnej oznacza, że władza stosuje siłę, a nie prawo do utrwalenia swego mandatu. (…) rząd przestał działać na postawie fundamentalnego prawa naszej konstytucji, które mówi, że każda władza działa w ramach i granicach prawa” - napisał.
Według niego jeżeli rząd organizuje "wybory" bez podstawy prawnej to jest to zamach stanu.
Zapowiedział, że złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - ale nie o zamachu stanu, lecz o nadużyciu uprawnień przez Jacka Sasina. Według niego wicepremier zlecił druk kart wyborczych nie mając do tego podstawy prawnej by "osiągnąć korzyść osobistą w postaci uzyskania przychylności władz swojej partii." Zapowiedział, że prędzej czy później doprowadzi do "posadzenia pana Jacka Sasina na ławie oskarżonych" i będę się domagał "aby została wobec niego orzeczona maksymalna kara przewidziana za to przestępstwo przez kodeks karny”.
Za przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej grozi kara od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Z kolei posłowie Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk i Marcin Kierwiński zapowiedzieli złożenie do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przez wicepremiera Sasina przestępstwa przeciwko wyborom, opisanego w artykule 248 kodeksu karnego.
Poseł Sławomir Nitras wyjaśniał w mediach, że chodzi o punkt drugi tego artykułu. Zgodnie z nim ten, kto w związku z wyborami „używa podstępu celem nieprawidłowego sporządzenia listy kandydujących lub głosujących, protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych” podlega karze do 3 lat więzienia.
Posłowie Robert Kropiwnicki, Urszula Zielińska i Kamila Gasiuk-Pihowicz z KO zapowiedzieli wniosek do Najwyższej Izby Kontroli „o zbadanie legalności działań obciążających finanse publiczne, podjęte przez kancelarię premiera, Ministerstwo Aktywów Państwowych i konkretne spółki Skarbu Państwa”.
Kamila Gasiuk-Pihowicz oceniła, że druk i dystrybucja kart bez podstawy prawnej "to afera o charakterze kryminalnym". Zapowiadała, że "za zorganizowanie wyborów prezydenckich przez osoby nieuprawnione, bez podstawy prawnej, w sposób sprzeczny z prawem nie będzie Trybunału Stanu, łagodnych kar, odroczonych w czasie".
„Każdą z takich osób zamieszaną w organizowanie nielegalnych wyborów i nielegalne wydawanie środków publicznych czeka w przyszłości postępowanie prokuratorskie, a potem przed sądem wymierzenie stosownej kary” - mówiła.
Afery
Wybory
Mateusz Morawiecki
Jacek Sasin
Państwowa Komisja Wyborcza
Prokuratura
Kodeks Wyborczy
manipulacja wyborcza
pocztyliada
Wybory prezydenckie 2020
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze