Piotr Pacewicz, OKO.press: Rząd wydał właśnie „Stanowisko w przedmiocie publikacji” orzeczenia tzw. Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej (choć powinno być raczej „niepublikacji”). Tłumaczy, że na publikację nie pozwala „sytuacja, która nosi znamiona stanu wyższej konieczności”.
Prof. Ewa Łętowska*: Jeszcze nie widziałam tego rządowego wytworu. Na czym polega ten stan?
Cytuję: „Po ogłoszeniu orzeczenia doszło do licznych protestów oraz innych form publicznego wyrażania opinii wielu grup obywateli. W stanie epidemii (…) na ulicach polskich miast dochodzi do szeregu bezprawnych zgromadzeń publicznych, niebezpiecznych dla zdrowia i życia ludzi”.
Czy protesty oznaczają, że przestaje obowiązywać art. 190 Konstytucji, który mówi, że „orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu”, we właściwym Dzienniku Urzędowym? I że wchodzą w życie w dniu ogłoszenia?
Zobacz art. 190 Konstytucji RP
1. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne.
2. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawach wymienionych w art. 188 właściwość Trybunału Konstytucyjnego podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony. Jeżeli akt nie był ogłoszony, orzeczenie ogłasza się w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”.
3. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wchodzi w życie z dniem ogłoszenia, jednak Trybunał Konstytucyjny może określić inny termin utraty mocy obowiązującej aktu normatywnego. Termin ten nie może przekroczyć osiemnastu miesięcy, gdy chodzi o ustawę, a gdy chodzi o inny akt normatywny dwunastu miesięcy. W przypadku orzeczeń, które wiążą się z nakładami finansowymi nie przewidzianymi w ustawie budżetowej, Trybunał Konstytucyjny określa termin utraty mocy obowiązującej aktu normatywnego po zapoznaniu się z opinią Rady Ministrów.
4. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego o niezgodności z Konstytucją, umową międzynarodową lub z ustawą aktu normatywnego, na podstawie którego zostało wydane prawomocne orzeczenie sądowe, ostateczna decyzja administracyjna lub rozstrzygnięcie w innych sprawach, stanowi podstawę do wznowienia postępowania, uchylenia decyzji lub innego rozstrzygnięcia na zasadach i w trybie określonych w przepisach właściwych dla danego postępowania.
5. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zapadają większością głosów.
„Zaistniała sytuacja nosi znamiona stanu wyższej konieczności”.
W Konstytucji są regulowane różne stany nadzwyczajne, tylko że władze usilnie nas przekonują, że nie ma przesłanek do ich stosowania, bo wszystko jest pod kontrolą. A teraz taki zupełnie nowy stan, konstytucji nieznany „wyższej konieczności”. No, ale jak wszystko zaczynamy robić wedle nowej tradycji, „bez żadnego trybu”…
Według rządu „sytuacja bardzo poważnych napięć społecznych wymaga przeanalizowania właściwej daty tej publikacji”.
Co to ma do rzeczy? Rolą premiera jest zlecić druk orzeczenia. Nie wolno mu tego nie zrobić. Jeżeli robi inaczej – narusza konstytucję, w tym art. 10 i art. 190.
Zobacz art. 10 Konstytucji
Art. 10.
- Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej.
- Władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, władzę wykonawczą Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą sądy i trybunały.
Tu rząd zgadza się co do zasady z panią profesor: „Prezes Rady Ministrów nie może podjąć decyzji o niepublikowaniu wyroku TK”. Ale dalej: „nie istnieje regulacja zobowiązująca do publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w terminie oznaczonym konkretną liczbą dni lub datą”.
Paradne. Przecież to oznacza, że egzekutywa, władza wykonawcza, rządzi władzą sądowniczą.
Sąd – jaki ten Trybunał jest, taki jest – wydał wyrok. Ale rząd uznaje, że ten wyrok nie powinien teraz obowiązywać, bo budzi napięcia i protesty społeczne. Jak rząd uzna, że przestaje budzić, to go opublikuje.
Zdumiewające, że władza wykonawcza nas zupełnie szczerze o tym informuje: jesteśmy ważniejsi od sądów, to my decydujemy kiedy wyrok wchodzi w życie. Może nigdy nie opublikujemy?
A argument, że należy poczekać na uzasadnienie? Bo ono „pozwoli na minimalizację wątpliwości obywateli dotyczących motywów oraz skutków prawnych orzeczenia, co jest szczególnie istotne w tak ważnej społecznie sprawie, w czasach stanu epidemii”.
Proszę pana. Sąd wydał wyrok, uzasadnienie jest sprawą wtórną, ono jest zawsze publikowane z opóźnieniem, było zresztą uzasadnienie ustne pani Przyłębskiej. Co tu mają do rzeczy wątpliwości obywateli i „czas stanu epidemii”?
Poza tym, skąd rząd wie, co będzie w tym uzasadnieniu? A może ono zwiększy wątpliwości obywateli?
Rząd nie zamierza przecież ingerować w uzasadnienie, bo wie, że obowiązuje trójpodział władz.
Nie wiem, czy rząd odczyta ironię pani profesor. Za to argumentuje, że „TK już w ustnym uzasadnieniu wyroku zasygnalizował zasadność przeprowadzenia zmian ustawodawczych. Tym bardziej konieczne jest przeanalizowanie zakresu możliwych zmian”.
Orzeczenia Trybunału często zawierają sugestie zmian legislacyjnych. Ale to nie znaczy, że należy czekać z ich publikacją, aż te zmiany zostaną wprowadzone czy też przygotowane.
Gdyby tak miało być, to orzeczenia polskiego sądu konstytucyjnego byłyby tylko wskazówkami dla władzy ustawodawczej, a nie formą kontroli jej poczynań z perspektywy najwyższego prawa, jakim jest konstytucja.
Pamiętam niejedno orzeczenie Trybunału, którego byłam sędzią [w latach 2002-2011 – red.], które budziło „wątpliwości obywateli”. Zdarzyło się w czasie ogłaszania wyroku w jednej z rozpraw poświęconych kwestiom wchodzenia Polski do Unii Europejskiej, że obywatele o prawicowych poglądach głośno wyrażali swoje wątpliwości. Akcesji towarzyszyły „napięcia społeczne”. Ale nikomu nie przyszłoby nawet do głowy, żeby nie publikować orzeczenia TK.
To jest wynalazek dopiero obecnej władzy. Rząd premier Szydło nie opublikował wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 3 grudnia 2015, wydanego pod przewodnictwem prof. Andrzeja Rzeplińskiego podnosząc rzekome „wątpliwości prawne”.
Ale TK pani Julii Przyłębskiej jest traktowany jeszcze gorzej, czysto instrumentalnie.
Władze wykonawcze nie podważają samej procedury, ale wprost stwierdzają, że to one będą decydować o wyrokach TK.
*Ewa Łętowska – prof. dr hab., profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988-1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999-2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).
Stanowisko Rady Ministrów w przedmiocie terminu publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie o sygn. akt K 1/20:
W ostatnich tygodniach skierowano do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów szereg wniosków oraz pytań od obywateli, organizacji pozarządowych oraz przedstawicieli mediów dotyczących publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie o sygn. akt K 1/20.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie o sygn. akt K 1/20 zapadło w dniu 22 października 2020 r. Stwierdzono w nim niezgodność jednej z przesłanek przerywania ciąży uregulowanych w ustawie z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz.U. poz. 78, z późn. zm.) z art. 38 w związku z art. 30 w związku z art. 31 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Po ogłoszeniu orzeczenia doszło do licznych protestów oraz innych form publicznego wyrażania opinii wielu grup obywateli. W stanie epidemii oraz globalnych problemów z masowym rozprzestrzenianiem się choroby COVID-19, na ulicach polskich miast dochodzi do szeregu bezprawnych zgromadzeń publicznych, niebezpiecznych dla zdrowia i życia ludzi.
Zaistniała sytuacja nosi znamiona stanu wyższej konieczności. Niewątpliwie wyrok Trybunału Konstytucyjnego podlega ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw. Jednocześnie jednak sytuacja bardzo poważnych napięć społecznych wymaga przeanalizowania właściwej daty tej publikacji. Prezes Rady Ministrów nie może podjąć decyzji o niepublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego, podjętego zgodnie z obowiązującą procedurą. Jednocześnie nie istnieje regulacja zobowiązująca Prezesa Rady Ministrów do publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w terminie oznaczonym konkretną liczbą dni lub datą.
W tym stanie faktycznym oraz prawnym Rada Ministrów wyraża przekonanie, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie o sygn. akt K 1/20 powinno zostać opublikowane niezwłocznie po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny uzasadnienia. Wyrok zostanie opublikowany w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, zaś jego uzasadnienie, tego samego dnia – w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”. Publikacja wyroku wraz z uzasadnieniem pozwoli na minimalizację wątpliwości obywateli dotyczących motywów oraz skutków prawnych orzeczenia, co jest szczególnie istotne w tak ważnej społecznie sprawie, w czasach stanu epidemii. Ponadto Trybunał Konstytucyjny już w ustnym uzasadnieniu wyroku zasygnalizował zasadność przeprowadzenia zmian ustawodawczych w związku z podjętym orzeczeniem. Tym bardziej zatem konieczne jest przeanalizowanie zakresu możliwych zmian”.
Polska jest zamieszkała, w stopniu sięgającym połowy populacji, przez głupców którzy nie wiedzą, ze nie należy polewać się wrzątkiem ani zasypiać na torach kolejowych. Dla ich własnego, i wspólnego też, dobra, należy tak sformułować konstytucję, by głupcy nie mogli jej nie stosować, twierdząc, że oto właśnie postępują z nią zgodnie. W wypadku tych wyroków TK wydaje się koniecznością wprowadzenie przepisu, że jeżeli rząd nie opublikuje wyroku TK w ciągu czterech dni, to staje się nielegalny i musi się poddać do dymisji. A następny rząd, jeżeli nie opublikuje wyroku w dniu powołania powoduje automatycznie rozwiązanie sejmu i nowe wybory. Podobnie z prezydentem który zgodnie z Konstytucją jedynie przewodzi ceremoniii zaprzysiężęnia sędziów czy nominowania generałow. Jeżeli się uchyla od tego obowiązku, w myśl konstytucji dostosowanej do polskiego idiotyzmu, powinien z automatu być pozbawiony mandatu, a PKW powinna rozpisać nowe wybory prezydenckie. To samo powinno dotyczyć władzy ustawodawczej, a w istocie sejmowej większości, która podejmując niezgodne z konstytucją działania, powinna stawać się nielegalna i gdy nie zaprzestaje łamania Ustawy Zasadniczej, Sejm, w którym robi grandę, automatycznie powinien być rozwiązany. Jak w przypadku wprowadzenia pod obrady, przez większość, wyboru sędziów TK na stanowiska już obsadzone zgodnie z prawem przez Sejm poprzedni. cd niżej
cd tego co wyzej
Tego rodzaju kategoryczny wymóg już istnieje. Sejm MUSI ogłosić Budżet Państwa w przewidzianym terminie, a jak nie, to się robi wybory nowego Sejmu. Podobnie kategorycznie powinna być chroniona kadencyjność urzędów, sędziowskich przede wszystkim: trzeba zapisać jasno i wyraźnie, że żadne "reorganizacje" systemu nie mogą skracać kadencji, sędziów SN i wszelkich innych. Niby Konstytucja to nie kk i trochę wiary w dobre obyczaje wybrańców narodu powinna przewidywać, podniośle się puszyć w preambule, nie sprowadzać się do poziomu instrukcji obsługi żelazka adresowanej do debili gotowych zrobić sobie dowolną krzywdę przy byle okazji. Ale to nie dla nas! Trzeba wyrzucić preambułę i przeredagować tekst UZ w taki sposób, żeby, jeżeli nawet idioci wybiorą na prezydenta debila z doktoratem wydz. prawa najlepszego polskiego uniwersytetu, co w naszych warunkach jest jak najbardziej naturalne, nawet profesorami mogą zostawać zupełni kretyni, żadne wykształcenie przecież nie chroni w Polsce przed debilizmem, to taki wybraniec ciemnego ludu powinien mieć swoje obowiązki zapisane jak instrukcję obsługi ww żelazka. Kolejny Kaczyński i tak sie pojawi, ale przynajmniej mialby trudniej.
Szacunek. Bardzo trafnie, choć nieco przydługo. 😉
Mylisz się co do diagnozy. Mnogość debili zaciemnia ogląd sytuacji, ale nie powinieneś przy ocenie Kaczyńskiego czy Dudy stosować tej miary.
Oni doskonale wiedzą, że manipulują i kłamią. Oczywiście po pewnym upływie czasu i bierności wyborców mogą uwierzyć w swoją narracje.
Są wśród nich ludzie z mityczną misją naprawy świata i dla nich to co robią to mniejsze zło.
Są także pospolite szumowiny dla których władza i pieniądze są celem nadrzędnym a czas dowolności prawnej to ich staw.
Są w końcu i nasi debile. Nie wiem co myślą, ale to dla nich pisze się przekazy dnia.
Jako całość tworzą zorganizowaną grupę przestępczą łamiącą porządek prawny. Naruszając konstytucję i ustawy, niszcząc instytucje państwa.
Nie jest ważny ich stan wiedzy, są pełnoletni i powinni mieć świadomość tego co robią.
To nie konstytucja jest problemem a brak dobrej woli jej przestrzegania. Jaka by nie była.
Instrukcja żelazka nic nie pomoże.
Po pierwsze nikt nie czyta instrukcji, po drugie po oparzeniu biegną z nią do prawnika by szukać błędów.
Szczegółowość prawa sprawia wyłącznie powstawanie wyjątków, których nie przewidzisz.
Moje uznanie i podziękowania za trafność wypowiedzi. Prawda smartfonom za długa, ukazuje że szczegółowości nie ma co rzucać między ignoranckie wieprze. Wogóle, ludzkość ukręca sobie stryczek ze swojej pobierzności. Co się na dysplaju nie mieści, nie warte analizy treści. Nic dziwnego, że czytanie krótkich instrukcji wyszło z mody. Jeszcze trochę a ebooki będą palić. Nie tylko z braku zrozumienia treści, po przeleceniu kilku stron. Taki trend. Co do komentarza mm mm – "skoro to nie konstytucja jest problemem a brak dobrej woli jej przestrzegania", powinno się więc ten właśnie "brak dobrej woli" surowo karać?
Pragnę zauważyć, że nie jest tak, iż „Sejm musi ogłosić budżet państwa w przewidzianym terminie, a jak nie, to się robi wybory nowego Sejmu”. Zgodnie z art. 225 Konstytucji RP, jeżeli w ciągu 4 miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi (przez Radę Ministrów) projektu ustawy budżetowej nie zostanie ona przedstawiona Prezydentowi Rzeczypospolitej do podpisu, Prezydent Rzeczypospolitej może w ciągu 14 dni zarządzić skrócenie kadencji Sejmu.
Zgadzam się. Niedomówienia i brak precyzji szkodzą. Pewme rzeczy trzeba wprost stwierdzić, bo cwaniacy i nieuczciwi tylko na to czekają. Konstytucja zapewne pójdzie troszkę do wymiany, ale na razie prawica jest na szczęście za słaba aby ją zmienić a opozycja chyba sama nie wie jak. Dobrze by była zacząć głośno o tym mówić.
A czy ordynacja wyborcza dająca fory największej partii ma sens? Powinno być tak, że każda partia ma tyle głosów ile procent ludzie jej dali.
Pani Grażyno, to co napisała Pani w ostatnim zdaniu miało miejsce po 1989 r. w pierwszych latach młodej, polskiej demokracji. Efektem było ogromne rozdrobnienie Parlamentu, kilkanaście nie potrafiących się porozumieć partii i partyjek oraz słabe i często zmieniające się rządy.
To prawda, że słabością obecnej ordynacji jest brak w Parlamencie reprezentantów dużej liczby głosujących Polaków, gdyż często wybierają oni kandydatów z pozamainstreamowych ugrupowań, które raczej nie mają szansy na przekroczenie progu wyborczego. A to są dziesiątki, o ile nie setki tysięcy wyborców.
Co do zmiany Konstytucji, to nie jest to raczej możliwe bez szerszego, ponadpartyjnego porozumienia. W przypadku stuprocentowej frekwencji na sali, tj. obecności 460 posłów, za ustawą o zmianie Konstytucji RP musi głosować, o ile pamiętam, minimum 307 posłów. Chyba ktoś przewidział rządy PiS i dlatego ustawił poprzeczkę tak wysoko 🙂
Zacytuję tu – nie pamiętam kogo – "konstytucja to jest taki kaganiec, który społeczeństwo samo sobie zakłada, na wypadek, gdyby zwariowało".
Ja wam mówię. Morawiecki nie uznaje tego TK i dlatego nie publikuje wyroku. Tylko boi się przyznać do tego.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Jesteś natchniony przez Bozię?
"Nie rozumiecie że nic nie zastąpi zupełnego uwolnienia gospodarki i wolności absolutnej na wszelkich poziomach, ciule."
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ten esbecki agent z zadaniem ośmieszania kapitalizmu, a w szczególności idei liberalizmu? Gratuluję autorytetu.👎 A to że jesteś wyznawcą pajaca nie uprawnia cię do pajacowania samemu. Korwinowi to uchodzi, gdyż coś osiągnął w życiu.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ty byś nie rozróżnił co to jest konserwatyzm nawet gdybyś się o niego potknął, chamie zbolały. Chamstwo to jedyne co Korwin potrafi i, jak widać po tobie, dobrze mu idzie przekazywanie go swoim zwolennikom. Inna wartość, którą wyznaje, a która komunistom bardziej przystaje, poznać po jego córeczce – jako ojciec rodziny, musiał przecież ją wychować zgodnie ze swoimi wartościami.
Gdyby w tym kraju istniały służby wywiadowcze działące w ochronie konstytucji a nie partii rządzącej, może by sprawdziły czy niedorajda nazywający się jestem zwycięzcą, nie kleci już jakiej bombki na wypadek przejęcia przez esbeckiego dziada atykwarialnego, jak ten dupek z Anglii.
Powołujesz się na prawo boskie, a innych ludzi degradujesz do podludzi, czyli to prawo boskie łamiesz, i to totalnie bezrefleksyjnie. Jakie prawo obyczajowe? Jakie prawo boskie? Co to za ogólnikowe brednie? Nikt nie każe wierzącym robić aborcji.
Polemizowałbym tutaj z tak wieloma znawcami narodowej ustawy zasadniczej jak J. Zwycięzcą.
Spryciuli Morawieckiemu, brak po prostu ułańskiej fantazji narodowej i to jego główny, choć niestety nie jedyny jego problem. Jako bestii intelektu, wystarczyłoby mu wykorzystać sytuację kapryśnej politycznie, narodowej pandemii.
Według utartych standardów narodowo-kaczystowskich, samemu obwołać się narodowym TK i postawić Ziobrę, jego małżonkę i Kaczysko w narodowym szachmacie. Decyzję uzasadnić sprzecznością z narodowym prawem obyczajowym i boskim, (bo Polacy, aniołki rodzą dla bozi) i koniec. No. Obecnie, podważenie tak wolnościowego gestu szefa rządu narodowego, byłoby problemem dla stabilności obozu narodowego. Jeśli władza narodowa, jeszcze nie scentralizuje spolonizowaną, czy jak kto lubi, spolonizuje scentralizowaną unarodowioną konstytucję, to ta wiekowa szansa naszego Narodu, może się trafić dopiero za sto lat.
Trybunał konstytucyjny nie nie powinien orzekać w sprawie tak niejednoznacznie przez naukę, czyli kiedy embrion staje się człowiekiem. Nie ma do tego kompetencji bo to tylko prawnicy a w prawie wszystkiego nie zafiksujemy. Najpierw określmy czas kiedy zygota staje się człowiekiem. Inaczej wszystkie matki na stos, bowiem każda matka jest morderczynią zarodków których jest kilkanaście a tylko jeden, czasami ciut więcej pojawia się na tym łez padole. Reszta zostaje przez te przebrzydłe baby jest unicestwiana. Ile tych dzieci musi iść do limbusu! Już doktorzy kościoła ustalili że duch wstępuje w zarodek w osiemdziesiątym dniu, nauka natomiast ustaliła że system nerwowy powstaje mniej więcej w tym samym terminie. Musimy zatem określić naukowo kiedy zaczyna się człowiek i wpisać do konstytucji. Inaczej będzie tak że "naukawi prawnicy" orzekać będą wg. swego "widzi mi się" . Konstytucja przecież nie określa ochrony życia od poczęcia i ten wyrok TK może być tylko opinią.