Wicepremier Morawiecki zadeklarował wpłatę 50 mln euro na rozwój gospodarczy na Zachodnich Bałkanach, w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, żeby wesprzeć je w rozwiązywaniu kryzysu migracyjnego. Chwalebna inicjatywa – szkoda tylko, że rząd PiS od 2015 roku blokuje wypłatę środków europejskich na pomoc migrantom w Polsce
Pieniądze od polskiego rządu trafią do Inicjatywy Wzmocnienia Gospodarczego. To program Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który ma wspierać rozwój przedsiębiorczości, infrastruktury i rynku pracy w krajach tzw. południowego sąsiedztwa Unii (czyli w Algierii, Egipcie, Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu, Jordanii, Libanie, Maroku, Tunezji, Syrii, Libii) oraz Bałkanów Zachodnich (w Albanii, Bośni i Hercegowinie oraz w Serbii). Jednocześnie
od 2015 roku polski rząd blokuje wypłatę środków z funduszy europejskich, które są głównym źródłem finansowania organizacji pozarządowych pomagającym migrantom i uchodźcom w Polsce.
Hojność rządu PiS pozytywnie zaskakuje – nasz kraj jest obecnie największym darczyńcą inicjatywy. Oprócz Polski wpłaty zadeklarowały Włochy (45 mln euro), Słowacja (2 mln euro), Słowenia (500 tys. euro) i Luksemburg (400 tys. euro). Kraje, które będą wspierane przez program, borykają się z dużo większą niż Europa liczbą uchodźców, migrantów i uchodźców wewnętrznych – osób, które musiały opuścić swoje domy, ale pozostały w granicach swojego państwa.
Na co konkretnie zostaną przeznaczone pieniądze? Cele strategiczne, które określili analitycy Europejskiego Banku Inwestycyjnego, to integracja gospodarcza uchodźców w społecznościach lokalnych poprzez tworzenie miejsc pracy i wsparcie dla mikro-przedsiębiorców, oraz wsparcie infrastruktury – budowa szkół, szpitali i dróg, a także lokali mieszkalnych.
Szkoda, że takiej hojności brakuje rządowi przy wspieraniu migrantów i uchodźców w Polsce. Integracja z lokalną społecznością, doradztwo zawodowe, nauka języka, wsparcie infrastrukturalne – tym wszystkim zajmują się w naszym kraju organizacje pozarządowe, których programy wspierające cudzoziemców w Polsce finansowane są głównie z funduszy europejskich. Albo precyzyjniej – były finansowane.
Od 2015 roku bowiem rząd PiS blokuje wypłaty z tzw. FAMI, czyli Funduszu Azylu, Migracji i Integracji.
Wbrew obiegowej opinii w Polsce są już zarówno uchodźcy, jak i migranci.
Jak wynika z najnowszego raportu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej w sprawie funduszy europejskich, w lipcu 2017 karty pobytu w Polsce posiadały 302 263 osoby, z tego aż 128,3 tysiąca Ukraińców – to migranci.
Jeśli chodzi o uchodźców, w latach 2015 i 2016 wnioski o ochronę międzynarodową (a więc albo status uchodźcy, albo ochronę uzupełniającą) składało ok. 12,5 tysiąca osób rocznie. Na skutek faktycznego (i niezgodnego z prawem) zamknięcia dla uchodźców przejścia granicznego w Terespolu i działania Straży Granicznej, w 2017 roku ta liczba znacząco spadła – do czerwca było to ok. 3000 osób.
Procedura przyznania lub odmówienia prawa do azylu trwa bardzo długo – średnio kilkanaście miesięcy. Przez pierwsze sześć miesięcy cudzoziemcy nie mają prawa do pracy, a ochronę międzynarodową w Polsce otrzymuje niewiele osób. Według danych Urzędu ds. Cudzoziemców, w 2016 roku było to 344 cudzoziemców, a w 2015 - 515. W ramach Indywidualnego Programu Integracji tylko oni – i tylko przez pierwszy rok po otrzymaniu statusu – otrzymują wsparcie integracyjne od państwa.
Potem zarówno osoby z ochroną międzynarodową, jak wszyscy inni uchodźcy i migranci w Polsce, muszą radzić sobie sami. Albo liczyć na wsparcie organizacji pozarządowych.
Takie organizacje jak Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Fundacja Ocalenie, Fundacja dla Somalii i wiele innych wzięło więc na siebie cały ciężar integracji uchodźców i migrantów. Organizują warsztaty aktywizujące, informują Polaków o cudzoziemcach i cudzoziemców o Polakach, pomagają szukać pracy i mieszkania, organizują kursy językowe i oferują bezpłatną pomoc prawną oraz psychologiczną. Wszystko to za pieniądze z funduszy europejskich – który od 2014 roku nazywa się Funduszem Azylu, Migracji i Integracji.
Za przekazywanie funduszy i bezpośrednią realizację europejskiej polityki azylowej, integracyjnej i powrotowej, jak nazywa się w brukselskim żargonie odsyłanie uchodźców do krajów pochodzenia, odpowiadało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Aby zdobyć pieniądze, trzeba było przystąpić do otwartego konkursu, w którym mogły uczestniczyć różne podmioty prawne – w tym organizacje pozarządowe. W 2015 roku rozstrzygnięte zostały dwa takie konkursy.
Sytuacja zmieniła się pod koniec 2015 roku. Trzeci konkurs został unieważniony, a czwarty, piąty i szósty nie zostały rozstrzygnięte aż do dzisiaj.
Jak szczegółowo raportuje Stowarzyszenie Interwencji Prawnej w najnowszej publikacji "po kilkakrotnych zmianach odnośnie do terminu ogłoszenia wyników naboru, ostatecznie MSWiA w dniu 25 kwietnia 2016 poinformowało o unieważnieniu konkursu oraz o ogłoszeniu dwóch kolejnych naborów nr 4 i 5 z terminem składania wniosków w czerwcu 2016 roku. Do końca sierpnia 2017 rozstrzygnięcie konkursów jednak nie nastąpiło".
Co oznacza, że środki z funduszy europejskich na ten cel są od dwóch lat blokowane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W czerwcu 2017 roku MSWiA zorganizowało za to zamknięty konkurs - otwarty jedynie dla wojewodów, którzy mogli, ale nie musieli, doprosić organizacje pozarządowe jako partnerów realizowanych przez siebie projektów. W czerwcu 2017 roku na zapytanie Tomasza Sieniowa z Fundacji Instytut Państwa Prawa w imieniu resortu odpowiedział dyrektor Departamentu Analiz i Polityki Migracyjnej Paweł Hut: "MSWiA podejmuje aktywne działania w celu realizacji założeń Programu Krajowego FAMI. Narastające wyzwania migracyjne spowodowały, że MSWiA kładzie obecnie większy nacisk na wzmocnienie potencjału instytucji zajmujących się sprawami cudzoziemców, takich jak Straż Graniczna, Urząd do Spraw Cudzoziemców, czy też urzędy wojewódzkie. (...)
Weryfikacji podlegają obecnie cztery projekty złożone przez Urząd do Spraw Cudzoziemców oraz jeden złożony przez Straż Graniczną".
Zmianę w polityce rozdzielania środków unijnych dyrektor Hut tłumaczy zmianą priorytetów polskiej polityki migracyjnej. W liście pisze: "Realizacja wspomnianych przez Pana ostatnich naborów otwartych w ramach FAMI (nr 4,5,6), w których głównym beneficjentem miały być organizacje pozarządowe, zbiegła się ze zmianą założeń polskiej polityki migracyjnej. (...) W konsekwencji kwestia rozstrzygnięcia naborów otwartych ogłoszonych w ramach FAMI jest ściśle związana opracowaniem nowych założeń tworzonej obecnie polskiej polityki migracyjnej - analiza wypracowanych kierunków umożliwi podjęcie decyzji dotyczącej dalszego procedowania w ramach przedmiotowych naborów. Niezbędnym jest bowiem zachowanie synergii pomiędzy działaniami podejmowanymi w ramach FAMI z założeniami polityki państwa określonymi przez Radę Ministrów."
Zdaniem autorów raportu SIP wstrzymanie środków z FAMI albo przekierowanie ich do wojewodów lub do Straży Granicznej, która w Terespolu jawnie łamie prawo polskie i międzynarodowe, może mieć katastrofalne skutki. Oznacza istotne ograniczenie wsparcia prawnego i integracyjnego dla cudzoziemców, brak ciągłości i stabilności działań oraz rozpad fachowych zespołów, składających się m.in. z prawników, adwokatów, psychologów i tłumaczy.
OKO.press skierowało w tej sprawie zapytanie do Departamentu Analiz i Polityki Migracyjnej.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze