0:000:00

0:00

Definicji tortur w polskim prawie nie ma. Za to jest przepis, który zachęca policję do stosowania tortur – fizycznych i psychicznych – dla wymuszania zeznań. W świeżej, pokazanej 22 maja 2018 na konferencji RPO „Państwo bez tortur,” opinii sporządzonej przez Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR), działające w ramach OBWE, zaleca się Polsce wpisanie do kodeksu karnego przestępstwa tortur.

I usunięcie z procedury karnej wprowadzonego tam w 2016 roku z inicjatywy rządu przepisu, który nakazuje sądom uwzględnianie dowodów zdobytych przez funkcjonariuszy państwa w wyniku przestępstwa.

Europejski Komitet ds. Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu i Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu (CPT) stoi na straży przestrzegania Konwencji przeciw torturom.

Co kilka lat wizytuje kraje –sygnatariuszy i sprawdza, jak traktuje się więźniów, zatrzymanych w policyjnych aresztach, w izbach wytrzeźwień, osoby, w tym dzieci, przebywające w zakładach psychiatrycznych czy domach opieki. Czyli wszędzie tam, gdzie człowiek jest przetrzymywany i zdany jest na łaskę i niełaskę funkcjonariuszy czy personelu.

W Polsce przedstawiciele Komitetu byli w maju 2017 roku. W listopadzie, na posiedzeniu plenarnym, Komitet zatwierdził raport z tej wizytacji i przekazał go polskiemu rządowi. Według Konwencji bowiem to rządy publikują raporty. Nie jest to przymus, ale dobra praktyka.

Rząd PiS nie publikuje. Czego się boi?

Polskie rządy do tej pory zawsze raporty publikowały. Ale np. władze Rosji – która też jest stroną Konwencji – raportów nie publikują, traktując je jako uwagi skierowane wyłącznie do siebie.

Rząd PiS-u jest pierwszym polskim rządem, który raportu nie publikuje przez tak długi okres.

Czego się boi? Tego, że od ostatniego raportu sytuacja w Polsce zamiast się polepszyć – pogorszyła się? Że rząd PiS nie wypełnił żadnego z poprzednich zaleceń CPT? A może w ogóle ma problemy z Konwencją przeciw torturom? Bo PiS zawsze głosił, że „przestępca powinien się bać”.

Właśnie wybrana przez PiS Krajowa rada Sądownictwa postuluje ściganie sędziego Igora Tuleyi za to, że w wyroku w sprawie „doktora G.” porównał nocne, wielogodzinne przesłuchania, zastraszanie i szantażowanie świadków do metod śledczych z czasów stalinowskich.

Do tej pory Polska i tak nie miała się czym chwalić, jak chodzi o zapobieganie torturom. To u nas władze (SLD) dopuściły do istnienia tajnego więzienia CIA, gdzie Amerykanie torturowali porwanych muzułmanów, których podejrzewali o terroryzm.

Prokuratura, od dwóch i pół roku podległa rządowi PiSu ciągle nie zamknęła śledztwa w sprawie tajnych więzień mimo, ze zobowiązuje ją do tego wyrok Trybunału w Strasburgu z 2014 roku, w którym Trybunał Praw Człowieka uznał nasze państwo winnym dopuszczenia do stosowania tortur na swoim terytorium.

Zeznania Komendy wymuszono biciem. Nie tylko jego

Nie mamy się czym chwalić, jak chodzi o policję. Niedawno uwolniony od winy Tomasz Komenda spędził niewinnie osiemnaście lat w więzieniu na podstawie zeznań, które wymuszono od niego biciem. Mimo że zgłaszał to prokuratorowi i sądowi – nie było reakcji.

Działający w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich od dziesięciu lat Krajowy Mechanizm Prewencji, monitorujący przestrzeganie praw osób w różny sposób pozbawionych wolności, wystąpił z apelem do władzy, właśnie na tle sprawy Tomasza Komendy.

„10-letnie doświadczenia działalności KMPT pokazują, że nie jest to jednostkowy przypadek. Osoby zatrzymywane przez policję

  • są bite w wyrafinowany sposób (przy użyciu m.in. policyjnych pałek),
  • podduszane, straszone bronią,
  • zmuszane bez powodu do poddania się rewizji osobistej, połączonej ze zdjęciem bielizny do kostek i rozchyleniem kolan,
  • niektórym mężczyznom ściskano jądra i wykręcano genitalia,
  • rozbierano i wystawiano na widok publiczny przez okno,
  • straszono zgwałceniem,
  • pobiciem metalowym młotkiem,
  • przestrzeleniem kolan przy próbie ucieczki.

(…) Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur apeluje do władz oraz przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości nie tylko o wyjaśnienie sprawy Tomasza Komendy i ukaranie winnych tej zbrodni, ale także o podjęcie działań, które zagwarantują, że do takich sądowych pomyłek, których źródłem są wymuszone przemocą wyjaśnienia, już nigdy więcej nie będzie dochodzić.”

Wszystko wolno, byle nie zabić

Minęło trzynaście miesięcy, odkąd Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zwrócił się do ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry w sprawie zagwarantowania każdemu kontaktu z obrońcą już od chwili zatrzymania.

Prawo do obrońcy od momentu zatrzymania to – jak pokazuje doświadczenie wielu krajów – obok monitoringu wizyjnego na komendach policji, w więzieniach, izbach wytrzeźwień i podczas policyjnych interwencji, najskuteczniejszy sposób zniechęcania funkcjonariuszy do nadużywania uprawnień.

Minister Ziobro milczy po dziś dzień. Wcześniej znowelizował kodeks postępowania karnego tak, że zachęca funkcjonariuszy do łamania prawa.

W szczególności do bicia bez uszkodzeń ciała powyżej siedmiu dni i zastraszania w celu wydobycia zeznań. Art. 168a kpk stanowi: „Dowodu nie można uznać za niedopuszczalny wyłącznie na tej podstawie, że został uzyskany z naruszeniem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego”.

Wyjątkiem jest dowód uzyskany w wyniku „zabójstwa, umyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienia wolności.”

W opinii ODIHR, dotyczącej „definicji tortur i bezwzględnego zakazu ich stosowania w polskim ustawodawstwie”, sporządzonej na prośbę Krajowego Mechanizmu Prewencji, a przedstawionej na dzisiejszej konferencji w Biurze RPO napisano:

„Zaleca się, aby w ustawodawstwie zawrzeć przepisy wyraźnie zabraniające wykorzystywania dowodów uzyskanych w wyniku tortur oraz, zgodnie z zasadą wyłączenia dowodów, określające jako niedopuszczalne dowody lub pozasądowe oświadczenia uzyskane w wyniku tortur lub innego złego traktowania.”

RPO zaskarżył art. 168a kpk – ten, który wymusza na sądach dopuszczanie dowodów zdobytych w wyniku przestępstwa – do Trybunału Konstytucyjnego. Ale wniosek wycofał, gdy Trybunał odmówił mu wyłączenia ze składu orzekającego dublerów sędziów.

Na dzisiejszej konferencji prasowej pytany, co w takim razie radzi sądom, które dostaną np. dowody zdobyte biciem, RPO Adam Bodnar odpowiedział: stosować bezpośrednio Konstytucję.

I to się już zdarzyło: rok temu Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał, powołując się na konstytucyjną zasadę rzetelnego procesu sądowego, że dowody zdobyte przez służby z przekroczeniem granic prowokacji (CBA podżegało oskarżonych do korupcji) nie mogą być dopuszczone w procesie – i uniewinnił oskarżonych.

Sąd powołał się też na wyroki Trybunału w Strasburgu stosującego Europejską Konwencję Praw, która jest w Polsce obowiązującym prawem i ma pierwszeństwo przed ustawami – w tym przed kodeksem postępowania karnego.

Niedawno lubelski sąd poradził sobie z brakiem definicji tortur w polskim kodeksie karnym. Chodziło o proces policjantów, którzy torturowali zatrzymanego polskiego studenta i Francuza m.in. paralizatorami.

Sędzia Jarosław Dul z Sądu Rejonowego Lublin-Zachód w Lublinie orzekł, że to, co robili odpowiada definicji tortur z Europejskiej Konwencji przeciwko torturom.

Tekst Ewy Siedleckiej, publicystki tygodnika "Polityka", ukazał się najpierw na jej Blogu Konserwatywnym.

Udostępnij:

Ewa Siedlecka

Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.

Przeczytaj także:

Komentarze