0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Marcin Stepien / Agencja GazetaMarcin Stepien / Age...

W lutym 2019 roku do sejmowej Komisji do Spraw Petycji wpłynął wniosek o przyznanie pieszym pierwszeństwa już w momencie wchodzenia na pasy. Jak ustaliła „Rzeczpospolita” złożył go anonimowo Janusz Wojciechowski - obecnie audytor Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, były eurodeputowany PiS. Wojciechowski od lat zabiega o poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach.

Obecnie w Polsce pierwszeństwo obowiązuje dopiero, gdy pieszy znajduje się na przejściu. Wojciechowski argumentował, że jest to sprzecznie z konwencją wiedeńską o ruchu drogowym. Przypomniał, że w krajach, gdzie prawo zobowiązuje kierowców do wpuszczenia pieszego na przejście - np. w dużo liczniejszej niż Polska Wielkiej Brytanii - rocznie na pasach ginie nawet cztery razy mniej ludzi.

Petycję Wojciechowskiego podczas obrad komisji storpedował dyrektor Departamentu Porządku Publicznego w MSWiA Dariusz Minkiewicz.

Zdaniem Minkiewicza „zmianę przepisów powinna poprzedzić głęboka analiza i merytoryczna dyskusja”. Bo polscy kierowcy i tak nie respektowaliby nowego prawa.

Dyskusja ta toczy się jednak w Polsce od lat. W 2015 roku podobny projekt posłów PO został odrzucony przez Senat głosami... senatorów PO. Wypowiedź przedstawiciela MSWiA pokazuje, że woli politycznej brakuje także po stronie rządu PiS. Wbrew alarmującym statystykom i jasnym przykładom z zagranicy.

„Czy projektowana propozycja zawarta w petycji zapewni pieszym bezpieczeństwo? W mojej ocenie nie zapewni takiego bezpieczeństwa” - stwierdził Minkiewicz. Rację przyznali mu posłowie Bogdan Latosiński z PiS - sprawozdawca petycji, Sławomir Piechota z PO - przewodniczący komisji, a także zastępca komendanta głównego policji nadinsp. Dariusz Augustyniak.

Komisja zadecydowała jedynie o wysłaniu dezyderatu do premiera. Mateusz Morawiecki powinien zająć stanowisko w sprawie zmiany przepisów w ciągu 30 dni. Jego odpowiedź poznamy więc już wkrótce.

W lutym 2019 roku o poprawę bezpieczeństwa pieszych, zwłaszcza na przejściach, apelował także Rzecznik Praw Obywatelskich.

Adam Bodnar chciał, by rząd wrócił do projektu dającego pieszym bezwzględne pierwszeństwo przed wkroczeniem na jezdnię. Ministerstwo Infrastruktury odpowiedziało wówczas, że czeka na wyniki raportu Instytutu Transportu Samochodowego, który w grudniu 2018 roku zleciła Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Jak dotąd nie usłyszeliśmy o jego wynikach.

Przeczytaj także:

Znowu więcej zabitych

Tymczasem statystki Komendy Głównej Policji za 2018 rok są alarmujące. Choć ogólna liczba wypadków na polskich drogach maleje, ginie coraz więcej ludzi. W 2018 roku życie w wypadkach straciły 2 862 osoby czyli o 31 więcej niż w 2017. Sprawcami w przytłaczającej większości - 71,1 proc. - byli kierowcy samochodów osobowych.

Po raz kolejny z policyjnego raportu wynika, że polskie drogi są szczególnie niebezpieczne dla wszystkich tych, których nie chroni warstwa karoserii. W 2018 roku tzw. niechronieni uczestnicy ruchu drogowego - piesi, rowerzyści i motocykliści - stanowili 49 proc. ofiar wypadków. Giną przede wszystkim osoby starsze. Aż 51,6 proc. ofiar potrąceń ludzie powyżej 60. roku życia.

Trzeci rok z rzędu wzrosła także liczba zabitych na przejściach dla pieszych - w 2018 roku na pasach zginęło 271 osób. Rok wcześniej było ich 259. Zgony na zebrach to niemal połowa wszystkich śmiertelnych wypadków z udziałem pieszych.

Największy wzrost wypadków odnotowano jednak wśród kierowców jednośladów. W 2018 roku zginęło 286 rowerzystów, czyli o 66 więcej niż rok wcześniej. Nieznacznie częściej ginęli także motocykliści i motorowerzyści.

Wypadków z udziałem rowerzystów w ogóle było więcej - autorzy policyjnego raportu wspominają o 500 dodatkowych kolizjach. Rosnące statystyki z pewnością mają związek z rosnącą liczbą rowerzystów w ogóle. W większości (55,5 proc.) wypadki spowodowali jednak nie ludzie na rowerach, a kierowcy samochodów, TIR-ów i autobusów. Główne przyczyny? Nieustąpienie pierwszeństwa i nieprawidłowe wyprzedzanie.

W ogonie UE

Na początku kwietnia dane za 2018 rok przedstawiła też Komisja Europejska. Polskie drogi po raz kolejny znalazły się wśród najmniej bezpiecznych w całej Unii. Więcej osób na milion mieszkańców zginęło tylko w Chorwacji (77 ofiar), na Łotwie (78), w Bułgarii (88) i Rumunii (96). Wszystkie wypadają znacznie gorzej od unijnej średniej, która wyniosła 49.

Polska wypada słabo także w liczbach bezwzględnych. Więcej osób zginęło w UE tylko w Niemczech, Włoszech i Francji.

Eksperci KE podkreślają, że śmiertelność w wypadkach spada w większości państw członkowskich, zwłaszcza wśród kierowców i pasażerów samochodów osobowych. To dlatego, że coraz bezpieczniejsze są same samochody.

Znacznie wolniej spada natomiast liczba śmiertelnych wypadków z udziałem niechronionych użytkowników dróg. W 2018 roku niemal połowa wszystkich zgonów na drogach w UE dotyczyła pieszych, rowerzystów i motocyklistów. Ma to związek ze zmieniającymi się trendami mobilności, także ze względu na starzenie się europejskich społeczeństw. Coraz więcej osób porusza się rowerem, przybywa też pieszych.

Europa stawia na nowe technologie

„Chcemy poprawić bezpieczeństwo użytkowników dróg, zwłaszcza niechronionych. To kwestia życia i śmierci” - mówiła w lutym 2019 roku Róża Thun. Polska europosłanka przeprowadziła przez Parlament Europejski przepisy nakazujące wyposażenie pojazdów w nowoczesne rozwiązania technologiczne. PE przyjął je we wtorek 16 kwietnia.

„Te przepisy pozwolą w nadchodzących latach uratować życie tysiącom ludzi” – podsumowała Thun po wtorkowym głosowaniu.

Rozporządzenie zakłada, że w samochodach osobowych, ciężarowych i autobusach sprzedawanych w UE obowiązkowo umieszczony będzie m.in awaryjny system hamowania oraz system ostrzegania o nagłym zatrzymaniu się pojazdu. W pojazdach mają też znaleźć się urządzenia reagujące na utratę koncentracji u kierowcy, inteligentne tempomaty, asystenci cofania oraz czarne skrzynki rejestrujące informacje w momencie wypadku.

Projekt czeka jeszcze głosowanie w Radzie UE. Jeżeli zostanie przyjęty, technologie staną się obowiązkowym wyposażeniem nowych pojazdów od 2022 roku.

Kierowcy w świecie polityki

Część polskich kierowców odbiera zmiany na rzecz poprawy bezpieczeństwa jako zamach na własną wolność. Na początku kwietnia 2019 roku powołali więc do życia nową „merytoryczną” partię polityczną, którą nazwali po prostu Partią Kierowców (PK). Członkowie PK obiecują, że nie będą „uprawiać polityki”, a walczyć o interesy zmotoryzowanych.

„Nie jesteśmy ani za PiS-em, ani przeciwko PiS-owi, za PO czy przeciwko. My będziemy zajmowali się tylko i wyłącznie sprawami kierowców, żeby uporządkować prawo drogowe i spowodować lepsze bezpieczeństwo na drogach” – podkreślił podczas konferencji prasowej Paweł Kubalski, p.o. wiceprezesa PK.

Strategia „ani za PiS, ani za PO” zmusiła nowe ugrupowanie do poszukiwania trzeciej drogi. Udało się zdumiewająco szybko. Już 10 kwietnia władze PK poinformowały o przystąpieniu do Konfederacji „Korwin, Braun, Liroy, Narodowcy”. Kierowcy dostali ósme miejsca na listach Konfederacji do PE w każdym okręgu.

Udany sojusz był zapewne możliwy dzięki znajomościom obecnej liderki PK. Halszka Bielecka serce od lat ma po prawej stronie. W 2015 roku, jeszcze jako członkini Kongresu Nowej Prawicy, zbierała podpisy pod petycją „Stop Islamizacji Europy”. A w październiku 2018 roku kandydowała w wyborach do wrocławskiej rady miasta z list Kukiz'15.

To nie pierwszy raz bolączki kierowców próbuje się skatalizować w siłę polityczną. Próby rejestracji podobnej partii podjęto już w 2006 roku. Skończyło się na pojedynczych entuzjastycznych artykułach w lokalnej prasie.

„Gnębiona mniejszość”

W propozycji programu PK czytamy, że jej członkowie żądają „spełnienia słusznych i naturalnych postulatów polskich kierowców - najbardziej chyba wyzyskiwanej i gnębionej mniejszości polskiej”. Te postulaty to m.in. obniżenie akcyzy paliwowej i zakaz dofinansowania z akcyzy „konkurencyjnych środków transportu”, czyli np. kolei, trolejbusów czy samolotów.

Większość propozycji PK idzie zdecydowanie pod prąd aktualnego stanu wiedzy na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym. To likwidacja „śpiących policjantów i innych szykan” oraz „nieużywanych” ścieżek rowerowych tam, gdzie „uniemożliwiają poszerzenie jezdni”. PK chce zniesienia „absurdalnych ograniczeń prędkości”, które mają powodować, że „kierowcy i tak je przekraczają”.

Co ciekawe, Kierowcy w swoim programie domagają się również przywrócenia kary śmierci za morderstwo.

„Przed nami kręta i wyboista droga do parlamentu… europejskiego czy krajowego. Tak niestety wyglądają drogi polityczne. Tam czeka nas najtrudniejsza walka, walka o prawo do swobodnego i taniego korzystania z samochodu. Takie niestety nastały czasy, że o prawa podstawowe trzeba się nieustannie upominać! Przeciw nam są pseudo ekolodzy, urzędnicy, włodarze miast a nawet cześć naszych parlamentarzystów. Ale już nie jesteśmy bezbronni… mamy Partię Kierowców!” - napisali członkowie PK na Facebooku partii.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze