Szef „S” Piotr Duda twierdzi, że za rządów PO-PSL rząd nie rozmawiał ze związkami. Rzeczywiście, w Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych dochodziło do konfliktów przerywanych okresami ciszy
Za rządów PO-PSL coś takiego jak dialog społeczny w ogóle nie istniało. Poprzednia władza starała się jak mogła, aby związki zawodowe odsunąć od konsultacji i decyzji ważnych dla pracowników.
Za rządów PO-PSL dochodziło do ciągłych sporów w Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych – najważniejszej wówczas instytucji dialogu społecznego, zrzeszającej organizacje zrzeszające pracowników (czyli związki zawodowe), pracodawców oraz przedstawicieli władz.
W czerwcu 2013 r. Solidarność, OPZZ i Forum Związków Zawodowych zerwały posiedzenie komisji. Ogłosiły, że dialog jest „fikcją”, ponieważ rząd i pracodawcy wspólnie działają przeciw stronie związkowej. Trzy wielkie centrale związkowe ogłosiły nawet powołanie ogólnopolskiego komitetu protestacyjno-strajkowego. Związki domagały się wycofania z niekorzystnych dla pracowników prac legislacyjnych zmian w kodeksie pracy. W ramach pakietu antykryzysowego rząd uelastyczniał czasu pracy m.in. poprzez wydłużenie okresów rozliczeniowych pracy z czterech miesięcy do roku. Premier Tusk reagował: „Jestem przekonany, że przyszli z intencją zerwania dialogu (...) Przyjechali tylko po to, by ogłosić wojnę z państwem polskim”.
Przez cały 2014 r. komisja trójstronna była w praktyce martwa – związkowcy nie uczestniczyli w jej pracach, a bez ich obecności nie mogła podejmować żadnych uchwał.
W styczniu 2015 r. rząd ogłosił, że potrzebna jest nowa formuła dialogu społecznego. „Do tej pory od rządzących zainteresowani słyszeli tylko hasła: ustawa, dialog, przełom. Nic jednak w tej sprawie nie robiono” – mówił wtedy Jan Guz, szef OPZZ. Dodał, że koalicji rządzącej nie przeszkadzało nawet to, że związkowcy od ponad roku nie uczestniczyli w obradach Komisji Trójstronnej.
Nowe ciało, Radę Dialogu Społecznego, powołano dopiero 24 lipca 2015, niedługo przed wyborami parlamentarnymi.
Piotr Duda ma więc dużo racji: rząd Tuska nie był zainteresowany prowadzeniem dialogu społecznego ze związkami i dotyczyło to nie tylko sprzyjającej PiS „Solidarności”, ale także o pozostałych central. Związki nie były łatwym partnerem, ale rząd wykazywał niewielkie chęci do rozmowy, a po załamaniu rozmów w komisji trójstronnej wcale nie śpieszyło mu się, by je wznowić.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze