Usłyszałam od polityków, że głos kobiet był w wyborach decydujący, a teraz będzie ważny. I że kobiety mają decydować. Potraktowałam to serio – mówi OKO.press mec. Horna-Cieślak. Rywalizuje z trzema kandydatami o urząd rzecznika praw dziecka. Przeczytaj, kim jest
Do godz. 16:00 w poniedziałek 20 listopada kluby poselskie mogą zgłaszać kandydatów na Rzecznika Praw Dziecka (RPD) w miejsce Mikołaja Pawlaka, skrajnego prawicowego ideologa, skupionego na prawach „dzieci nienarodzonych”, pozbawionego wrażliwości na prawdziwe trudności dzieci, homofoba naruszającego prawa młodych LGBT.
Według ustaleń Wirtualnej Polski sejmowa większość chce wystawić wspólnego kandydata. Nie przypadkiem używamy tu męskich form, bo na giełdzie nazwisk są sami mężczyźni:
Konrad Ciesiołkiewicz, współzałożyciel Komitetu Dialogu Społecznego Krajowej Izby Gospodarczej, prezes Fundacji Orange, który prowadził wiele akcji na rzecz dzieci, rzecznik prasowy rządu Kazimierza Marcinkiewicza (2005-2006),
prof. Marek Konopczyński, pedagog resocjalizacyjny, członek i wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN,
dr Grzegorz Wrona, specjalista i superwizor z zakresu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, członek Rady Programowej Fundacji Pomocy Ofiarom Przestępstw.
Z naszych informacji wynika, że w piątek 17 listopada największe szanse miał Ciesiołkiewicz, podobno przekonał do siebie KO i Trzecią Drogę. Przedstawiając kandydatów na RPD „Gazeta Wyborcza” zrobiła z nim – jako jedynym – rozmowę. Materiał miał tytuł: „Dr Ciesiołkiewicz: Wobec dzieci w Polsce w ostatnich latach stosowano instytucjonalną przemoc”.
Tymczasem w czwartek 16 listopada prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej przyjęło przez aklamację uchwałę o poparciu kandydatury mec. Moniki Horny-Cieślak*, która od 2017 roku prowadzi kancelarię zajmującą się wyłącznie obroną krzywdzonych dzieci, współautorkę aktów prawnych dotyczących praw dzieci, w tym tzw. Ustawy Kamilka z Częstochowy oraz ustawy zwiększającej dostęp do psychologa osobom młodym bez zgody rodziców, działaczkę społeczną (m.in. w fundacji Dajemy Dzieciom Siłę).
Nagradzana m.in. jako „Prawnik Pro Bono 2019” jest popierana przez wiele organizacji młodzieżowym jak Fundacja Autism Team, Nastoletni Azyl, Przyszłość dla Młodych [na zdjęciu głównym z aktywistą Klubu Świadomej Młodzieży, Jankiem Gawrońskim].
W piątek po południu z Sejmu doszły do nas informacje, że niektóre z posłanek, a także posłów i senatorów, zaczynają dostrzegać walory Moniki Horny-Cieślak, tym bardziej że jej kandydatura byłaby wyrazem obiecywanej przez polityków, zwłaszcza Lewicy i Koalicji Obywatelskiej, genderowej równości. I wyrazem tego, że prawami dzieci zajmują się w znacznej większości kobiety.
Sama kandydatka tłumaczy w rozmowie z OKO.press, dlaczego jej zdaniem urząd RPD powinien „dostać szansę, by sprawowała go kobieta”. Opisuje swoją drogę życiowo-zawodową i dokonania w obronie praw dzieci. Odwołuje się do wyborczych obietnic, że skończą się czasy faworyzowania mężczyzn.
Piotr Pacewicz, OKO.press: Rozumiem, że Pani zgadza się kandydować na RPD, ale formalnie musi Panią zgłosić 35 posłanek albo senatorek.
Mec. Monika Horna-Cieślak: Senatorek czy senatorów wystarczy 15.
Liczyłbym bardziej na kobiety.
Ja też.
Dlaczego właściwie?
Dlaczego? To chyba jasne.
Urząd Rzecznika Praw Dziecka był od 2000 roku, kiedy powstał, sprawowany przez mężczyzn, z jednym dwuletnim wyjątkiem [2006-2008 – red.]. Myślę, że czas najwyższy pokazać, jak może go sprawować kobieta, osoba, która – na zasadzie wychowania i kulturowych wzorców, jakie nas kształtują – ma głębsze pokłady wrażliwości, empatii, rozumienia świata z poziomu emocji.
A z drugiej strony
czas, żeby pokazać także w tej roli odwagę Polek, nasz upór w dążeniu do celu, żeby nam oddać głos.
Bardzo bym chciała, żeby urząd RPD dostał szansę, żeby mogła go sprawować kobieta. Żebyśmy zobaczyli, jak działa Rzeczniczka Praw Dziecka.
Mam 33 lata i myślę, że mogę być łącznikiem między osobami młodymi i dziećmi a dorosłymi i ekspertami. Cenne może być połączenie obu tych perspektyw w dialogu międzypokoleniowym.
Od 16 lat działam na rzecz dzieci i realnie zmieniam system. Byłam współautorką ustawy antyprzemocowej 1.0, antyprzemocowej 2.0, tzw. ustawy Kamilka z Częstochowy, tworzyłam kampanie społeczne, szkolę pracowników wymiaru sprawiedliwości i instytucji pomocowych. Występuję na polskich i międzynarodowych konferencjach, współpracuję z Radą Europy.
Żyjemy w XXI wieku, wieku równości kobiet i mężczyzn, co jeszcze nie całkiem dotarło do Polski.
I wreszcie myślę o wyborach parlamentarnych 15 października, w których głos kobiet był tak mocny. Młode kobiety prowadziły wielką kampanię profrekwencyjną dla kobiet. Ona mnie dodatkowo zmobilizowała, żeby kandydować na ten urząd.
Słyszymy od polityków, że nasz głos był ważny, a także jest i będzie ważny.
I że kobiety mają decydować. Potraktowałam serio ten komunikat.
Dziękuję politykom, że to wreszcie mówią, ale chciałabym, żeby właśnie taka perspektywa stała się naprawdę powszechna w życiu publicznym i w debacie publicznej.
Ostatnie wybory dały mi dużo nadziei, to było dla mnie ważne jako kobiety. I chcę skorzystać z tej nowej zasady życia publicznego obejmując stanowisko RPD. Chciałbym doprowadzić do tego, żeby mówiło się odtąd o Rzeczniczce Praw Dziecka.
Chciałabym przede wszystkim dla dobra dzieci, bo tu nie chodzi o mnie, moją karierę, która przynosi mi wielką satysfakcję. Sądzę, że jako młoda kobieta z wieloletnim doświadczeniem powinnam być potraktowana fair.
To zabrzmiało jak gotowy tekst do wygłoszenia, gdyby doszło do debaty z pani udziałem. Ale rywalizuje pani z trzema kontrkandydatami, a sama zgłosiła się późno.
Szanuję każdą osobę, która działa na rzecz dzieci i młodzieży, bo wiem, że to ciężki kawałek chleba. Każda osoba, która przysłużyła się do tego, żeby prawa dzieci były w Polsce chronione, żeby dzieci miały głos, zasługuje na nasz podziw, na mój podziw. Niektórych kandydatów znam osobiście, współpracowaliśmy.
Zapewne z Grzegorzem Wroną, który jest poza panią najbliżej krzywdzonych dzieci.
Rozmawialiśmy nawet dzisiaj [w piątek – red.] i życzyliśmy sobie nawzajem powodzenia. Jeśli zostanę Rzeczniczką, będzie dla mnie zaszczytem współpracować z dr. Wroną i innymi kontrkandydatami, jeśli tylko będą chcieli.
My jesteśmy osobami kulturalnymi, co jest ważne, bo jeżeli nawet rywalizujemy, to debata o prawach dzieci powinna być kulturalna, bez śladu agresji, w pewnym sensie ponadpartyjna.
Co nie zmienia faktu, że dotychczasowy rzecznik swoim postępowaniem i wypowiedziami sam się z takiej debaty wykluczył. Jest potrzebna rozmowa, spokój i poczucie bezpieczeństwa, bo dzieci tego potrzebują. Młodym ludziom potrzebni są przewodniczki i przewodnicy, którzy pomogą im wytyczyć ścieżki do dorosłego życia. Ale dobra przewodniczka to taka, która potrafi także podążać za młodymi ludźmi.
A czy ktoś małej Monice wskazał ścieżkę do dorosłego życia obrończyni praw dzieci?
Pierwszy impuls nadszedł, gdy miałam 14 lat. Pamiętam, jak oglądam odcinek popularnych wtedy „Rozmów w toku” o krzywdzeniu dzieci. Polska dopiero zaczynała dostrzegać, jak źle traktujemy osoby młode. Byłam poruszona tym programem, ale też zbuntowana: jak to jest możliwe, żeby dzieci były tak traktowane przez dorosłych.
W ogóle tego nie rozumiałam jako nastolatka, pochodzę z ciepłej rodziny, gdzie takie rzeczy byłyby nie do pomyślenia.
I nadal jako osoba dorosła tego nie rozumiem.
Jeszcze w Grudziądzu, w liceum, wystartowałam w olimpiadzie o prawach człowieka, czytałam akademickie podręczniki, analizowałam, co można zrobić, kiedy godność dziecka i jego prawa są naruszane.
Kiedy jako 19-latka przyjechałem na studia prawnicze do Warszawy, to już z planem zaangażowania się w działalność społeczną. Znalazłam ogłoszenie, że Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę (wtedy jeszcze nazywała się Fundacja Dzieci Niczyje) poszukuje studentów wyższych lat prawa na wolontariat. Byłam na pierwszym roku, ale wysłałam CV.
Podczas rozmowy zapytali, dlaczego chcę u nich działać. Powiedziałam, że chcę łączyć prawo z pomaganiem dzieciom, bo chcę, żeby prawo odpowiadało na potrzeby dzieci. Zostałam wolontariuszką. I tak się zaczęła cała moja historia.
Tak młodej dziewczynie powierzono pracę z dziećmi?
Nie, nie. Pracowałam w sekretariacie fundacji. Ludzie na studiach pytali, czemu mając takie wyniki, bo byłam najlepszą studentką na roku, pracuję w sekretariacie, a nie w jakiejś prestiżowej kancelarii. Kawę musisz podawać, podłogę umyć, to przecież bez sensu. Trudno było im wytłumaczyć, że naprawdę chcę to robić, że to już jest moja misja, moje powołanie.
Bo w tym sekretariacie najwięcej się uczyłam. To ja witałam pokrzywdzone dzieci, które przychodziły do fundacji, nawiązywałam z nimi kontakt. Pytałam, czy czegoś nie potrzebują. Czułam się wzruszona, że moja empatia pomaga im się uspokoić, ośmielić.
Tamte doświadczenia mnie ukształtowały na równi z lekturami. Jestem prawniczką, która ma także porządną wiedzę psychologiczną o rozwoju dzieci. Sama doszłam do tego, że prawo np. rodzinne czy karne musimy interpretować, mając na uwadze prawa dzieci.
Że prawo ma dziecku pomagać, ma je chronić i dawać mu poczucie, że jest chronione.
Drugie motto mojego samokształtowania brzmi: „wszystko zależy od ludzi”, hasło powtarzane przez obrońców praw dzieci. Czyli nawet najlepsza prawniczka, zawsze musi być człowiekiem.
No i w końcu zostałam adwokatką, która udziela pomocy prawnej pokrzywdzonym dzieciom, młodzieży i osobom młodym. Mam własną kancelarię w Warszawie. Jestem pierwszą adwokatką w Polsce, która pokazała taką specjalizację.
Bronię praw dzieci wykorzystywanych seksualnie, poddanych przemocy psychicznej, fizycznej. Pomagam dzieciom z neuroróżnorodnością.
Ze spektrum autyzmu.
Tak, choć staramy się używać mojego terminu. Jestem też zaangażowana w prace nad ułatwieniem dzieciom dostępu do psychologa, ten projekt pisałam z młodzieżą. W mojej kancelarii spotykam się z wieloma dziećmi, dużo rozmawiamy. Bardzo bym chciała, żeby urząd Rzecznika Praw Dziecka robił, to, co ja teraz, ale na poziomie makro,
żeby urząd był otwarty dla dzieci i młodzieży, żeby rozmawiać o tym, czego potrzebują, co jest dla nich ważne i tworzyć z nimi kampanie społeczne, konsultować prawo.
Jest pani adwokatką spod znaku Janusza Korczaka?
Ale w wersji z XXI w. (śmiech). W tym samym duchu koordynowałam też projekt fundacji Dajemy Dzieciom Siłę pod nazwą Wymiar Sprawiedliwości Przyjazny Dziecku – żeby w postępowaniu karnym ktoś wreszcie usłyszał głos dziecka.
W międzyczasie współpracowałam z Komitetem Ochrony Praw Dziecka, a także z wieloma organizacjami pozarządowymi, w tym międzynarodowymi. A także z politykami i z polityczkami z różnych opcji.
Ile miała pani młodocianych klientów w swojej kancelarii?
Młodocianych? Nie miałam innych. Nigdy nie reprezentuję osób dorosłych.
A ile? Ojej, udzieliłam tysięcy porad prawnych. Kancelaria działa od 2017 roku, kiedy zdałam egzamin zawodowy, ale już od 2014 roku jako aplikantka adwokacka występowałam na sali sądowej.
Co to są za sprawy? Może jakiś przykład?
Dziewczynka z rodziny alkoholowej. Powiedziała rodzicom, że wykorzystuje ją seksualnie szwagier, ale jej nie uwierzyli. W ogóle nikt w rodzinie jej nie wierzył. W końcu wykrzyczała prawdę kuratorowi sądowemu, który sprawował nadzór nad tą rodziną. I pani kurator wszczęła procedury, poinformowała sąd rodzinny i zadzwoniła do mnie, czy nie podjęłabym się reprezentowania tej dziewczynki. Powiedziałam, że oczywiście, pro bono.
Zdobyła pani I wyróżnienie w konkursie „Prawnik Pro Bono 2019".
Tak, dużo spraw prowadzę pro bono. Pani kurator poinformowała prokuraturę o molestowaniu dziecka. To była trudna sprawa, bo dziewczynka miała trzynaście lat. Zawsze się spotykam z dziećmi, mają mój numer telefonu itd. Ale pracuję też z rodzicami i to raczej na zeznaniach dorosłych opiera się proces.
Ale nie w tym, przypadku. Byłyśmy same z 13-letnim dzieckiem. To było wzruszające, a jednocześnie przerażające, że ona jest tak samotna. Dziewczynka była niesamowicie odważna, dostarczała dowody, wiadomości sms, wpisy na FB, zeznawała, jak szukała pomocy dorosłych i jak była odrzucana.
Jedna z rozpraw odbywała się 19 grudnia, na pięć dni przed Wigilią. Zeznania składali jej najbliżsi, rodzice, rodzina. I proszę sobie wyobrazić, że
cała ta rodzina jak jeden mąż mówiła, że mojej klientce nie ufa, że jej nie wierzy.
Jak wychodziłam z sądu, to nie wiedziałam, jak się nazywam. Myślałam, że sama wrócę do ciepłego domu, do osób, które mnie kochają i rozumieją, a ona tego nie ma i siądzie do Wigilii jako osoba samotna. Ale wygrałyśmy razem tę sprawę, zarówno w pierwszej, jak i drugiej instancji. Mężczyzna został skazany.
Tak naprawdę sprawę wygrała dziewczynka, ja jej tylko towarzyszyłam. Dzieci mają siłę, trzeba im oddać głos.
Organizacje młodzieżowe apelują do Sejmu: „CHCEMY, ABY BYŁ TO NASZ RZECZNIK! RZECZNIK MŁODZIEŻY, OSÓB, KTÓRE JESZCZE WCZORAJ BYŁY DZIEĆMI. Naszą wymarzoną i długo wyczekiwaną rzeczniczką jest: Monika Horna-Cieślak. Nasza Monika od 19 r.ż. zajmuje się ochroną praw dzieci. Mimo kobiecej delikatności ma wielką siłę, gdy trzeba walczyć w słusznej sprawie”.
Dzieciom i młodzieży trzeba oddać głos także w tworzeniu prawa. Jestem współautorką tzw. ustawy Kamilka z Częstochowy. Pisaliśmy ją jako prawnicy, ale młode osoby to konsultowały. Po śmierci skatowanego ośmiolatka zapisaliśmy, jakich standardów muszą przestrzegać wszystkie instytucje zajmujące się dziećmi, jakie działania profilaktyczne i interwencyjne podjąć, żeby zwiększyć ich bezpieczeństwo.
A według badań Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, aż 41 proc. dzieci doświadcza przemocy od bliskiej osoby dorosłej, a 7 proc. jest wykorzystane seksualnie z kontaktem fizycznym.
Rzecznik Praw Dziecka powinien mieć na uwadze takie dramaty i szukać rozwiązań, by było ich mniej. Ale prawa dziecka to także dostateczna liczba żłobków, dobrych przedszkoli, to edukacja, która nie krzywdzi, lecz pomaga się dzieciom rozwijać.
W żadnym stopniu nie chcę zamykać się w kręgu rodzinnych krzywd. Pochodzę z rodziny nauczycielskiej, więc problemy, jakie niesie edukacja, znam także z pracy mojej mamy, a także mojego brata i jego partnerki. Do mojej kancelarii zgłasza się sporo rodziców i samych dzieci z neuroróżnorodnością, które są karane za to, że są niegrzeczne. Toczymy walkę o to, żeby system edukacji rozumiał i uwzględniał potrzeby dzieci z niepełnosprawnościami.
Dostaję też sygnały, że dzieci są wręcz prześladowane przez szkołę za tzw. nieodpowiedni ubiór, choć prawo nie formułuje tu żadnych wymagań, albo że zabierane są im telefony komórkowe.
Takimi naruszeniami prawa zajmuje się Stowarzyszenie Umarłych Statutów, w którym działają studenci.
Znam ich aktywność, świetne rzeczy robią. W adwokaturze warszawskiej właśnie sprawdzamy szkolne statuty ze stołecznym Rzecznikiem Praw Ucznia.
Podczas ostatniego spotkania z młodzieżą organizowanego przez inicjatywę Przyszłość dla młodych, która też popiera moją kandydaturę na Rzeczniczkę Praw Dziecka, prowadzona była dyskusja o statutach. Wiele z nich jest po prostu niezgodnych z prawem oświatowym. Tym się powinna zająć Rzeczniczka. OK, rzecznik też (śmiech).
Dużo jest budzących wątpliwości zakazów, kiedy młodzi ludzie chcieliby coś zorganizować, a nauczyciele mówią nie. I nie chodzi tylko o patologiczne przykłady z czasów PiS jak prześladowania Tęczowych piątków. Rozmawiamy, jak to można rozwiązać.
Miałam też interwencje związane z przemocą w szkole, w szczególności rówieśniczą. To wielki problem, o którym powinniśmy głośno mówić. Będę walczyć, żeby już na etapie wczesnej edukacji były zajęcia o emocjach, rozwiązywaniu konfliktów, rozumieniu samego siebie, taka profilaktyka przeciwdziałania problemom ze zdrowiem psychicznym.
Moją kandydaturę popiera także „Nastoletni azyl”. Napisaliśmy razem ustawę o dostępie do psychologa dla osób poniżej 18. roku życia mimo braku opiekuna, brały w tym udział polityczki i politycy opozycji demokratycznej.
Bo dzieci mają często taki problem.
Proszą rodziców, żeby ich zapisali do psychologa i słyszą: no co ty, nie jesteś chyba wariatem?
Do 18. roku życia na wizytę u psychologa musi wyrazić zgodę rodzic. Przygotowaliśmy zapisy, żeby dzieciom ułatwić ten dostęp do sprawdzonych, zweryfikowanych specjalistów, żeby impuls mógł wyjść od samego dziecka. Bo teraz, jak pójdzie do gabinetu psychologa bez papierka od rodziców, to ma po prostu zamknięte drzwi.
Koleżanka z OKO.press, która wróciła do zawodu psychologa i pracuje w Dajemy dzieciom siłę, opowiadała nam o dramatycznych telefonach dzieci z podstawówki przeciążonych pracą, zestresowanych egzaminem ósmoklasisty, przyciśniętych także przez oczekiwania rodziców. „Nie daję rady, chyba sobie coś zrobię” – słyszy.
Też o tym słyszę od dzieci i młodzieży. Mam to przepracowane z młodymi, w kierunku m.in. mądrego ograniczenia prac domowych, trochę tak, jak proponuje KO.
Chciałabym, żeby urząd RPD poważnie się tym zajął, żebyśmy się wsłuchali w to, czego młodzi potrzebują i jakby one i oni chcieli, żeby wyglądała ich nauka, ich życie.
Jestem przerażona, gdy słyszę, że siedzą w szkole czasami do 17:00, a gdy mają okienka, to dłużej. Czyli tyle, co osoba dorosła w pracy, a jak wrócą do domu, to siadają do lekcji. Takie obciążenie nauką ma fatalny wpływ na zdrowie psychiczne, zabija przestrzeń do odkrywania świata. Nie ma już miejsca na młodzieńczy zachwyt, pasje, kreatywność, pierwsze miłości.
System szkolny narusza prawa do prywatności dziecka, prawo do wolnego czasu, prawo do rozrywki.
Podstawowy balans życiowy młodych ludzi jest zachwiany.
SYLWETKA MONIKI HORNY-CIEŚLAK
* Sylwetka Moniki Horny-Cieślak opublikowana przez Naczelną radę Adwokacką wraz z informacją o poparciu jej kandydatury na RPD]
Adw. Monika Horna-Cieślak jest aktywistką i działaczką społeczną. Udziela pomocy prawnej osobom młodym doświadczającym przemocy psychicznej, fizycznej oraz seksualnej. W swojej działalności na rzecz dzieci podejmuje szerokie działania m.in. legislacyjne, szkoleniowe, koordynuje projekty edukacyjne. Tworzyła kampanie społeczne, budowała przyjazny wymiar sprawiedliwości, świadczyłam tysiące indywidualnych konsultacji na rzecz osób młodych. Spotyka się z osobami młodymi, prowadząc zajęcia edukacyjne.
Jest członkinią Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, przewodniczącą Sekcji Praw Dziecka oraz członkinią Komisji ds. współpracy z sądami przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie. Jest także tutorką programu HELP Rady Europy.
Jest współautorką wielu aktów prawnych dotyczących praw dzieci, w szczególności ustawy o ochronie małoletnich tzw. Ustawy Kamilka z Częstochowy oraz ustawy zwiększającej dostęp do psychologa osobom młodym bez zgody opiekuna prawnego. Jest laureatką konkursu „Rising Stars – Prawnicy liderzy jutra 2019”, otrzymała I wyróżnienie w konkursie „Prawnik Pro Bono 2019” oraz znalazła się w gronie 25 najlepszych prawniczek w biznesie magazynu Forbes Women 2023 r.
Współpracuje z wieloma organizacjami młodzieżowym jak np. Fundacja Autism Team, Nastoletni Azyl, Przyszłość dla Młodych.
Edukacja
Prawa człowieka
Mikołaj Pawlak
Donald Tusk
Rzecznik Praw Dziecka
Grzegorz Wrona
Konrad Ciesiołkiewicz
Marek Konopczyński
Monika Horna-Cieślak
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze