Zdaniem RPO Adama Bodnara, lex Szyszko zaburza równowagę między dwoma konstytucyjnymi wartościami - ochroną środowiska i prawem własności. A także naraża Polaków na groźne dla nich konsekwencje prawne i zagraża przyrodzie. I proponuje własne rozwiązanie
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar w wystąpieniu do Stanisława Gawłowskiego, szefa sejmowej komisji środowiska, skrytykował tzw lex Szyszko. Nowe prawo umożliwia usuwanie drzew i krzewów na terenach prywatnych - niemal w każdym przypadku - bez konieczności zgłoszenia zamiaru wycinki i ubiegania się o zgodę.
Zdaniem RPO taki stan prawny zaburza równowagę między dwiema ważnymi konstytucyjnymi wartościami - ochroną środowiska i prawem własności.
Bodnar zaznaczył, że sytuacja sprzed 1 stycznia 2017 r. też nie była doskonała. Przypomniał, że szczególnie dotkliwe były kary pieniężne, które nakładano na właścicieli działek automatycznie, gdy bez zezwolenia usunęli roślinność ze swoich posesji.
"Regulacje ustawy o ochronie przyrody zostały w tym zakresie uznane przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodne z Konstytucją" - napisał Bodnar.
Fundamentalną wadą lex Szyszko jest to, że stworzyło ono klimat ogólnego przyzwolenia na wycinki. A to może obrócić się przeciwko tym, którzy chcieliby z możliwości danych przez nowelizację skorzystać.
"W pierwszym rzędzie może się ona okazać swoistą pułapką na obywateli, którzy – przeświadczeni o całkowitej swobodzie w usuwaniu drzew i krzewów z należących do nich nieruchomości – mogą narazić się na odpowiedzialność za naruszenie odrębnych regulacji dotyczących ochrony przyrody (w szczególności dotyczących ochrony krajobrazu, ochrony konserwatorskiej)" - pisze.
Po drugie, usuwanie drzew i krzewów ma związek z jakością powietrza. I - w konsekwencji - może negatywnie odbić się na zdrowiu i życiu ludzkim. Bodnar powołuje się przy tym na konsultacje z organizacjami pozarządowymi, które wskazały, że jednym z istotnych elementów przeciwdziałania zanieczyszczeniu powietrza - szczególnie w miastach - jest ochrona drzew.
W związku z tym RPO formułuje ogólny wniosek, że organy odpowiedzialne za ochronę przyrody powinny mieć narzędzia, umożliwiające im ocenę prawnej dopuszczalności usunięcia drzew lub krzewów jeszcze przed dokonaniem wycinki.
W liście RPO wspomina o dwóch projektach naprawczych. Pierwszy złożyli 3 marca posłowie PiS, a drugi 6 marca politycy Nowoczesnej. Pierwszy projekt zakłada konieczność zgłoszenia wycinki przy jednoczesnym zakazie prowadzenia działalności gospodarczej na posesji, z której usunięto drzewa i krzewy. Z kolei pomysł opozycyjnej partii przewiduje ograniczenie powierzchni nieruchomości będącej prywatną własnością, na której można dokonać wycinki bez zezwolenia.
Zdaniem Bodnara obydwa pomysły nie eliminują w pełni zagrożeń wynikłych przez przepisy lex Szyszko. "Propozycje zmian nie pozwolą bowiem na podjęcie przez organy ochrony przyrody działań prewencyjnych w każdym przypadku" - argumentuje RPO.
Zdaniem Bodnara lepszą opcją byłoby wprowadzenie obowiązku zgłoszenia usunięcia drzewa lub krzewu. Ale przy jednoczesnym przyznaniu organom ochrony przyrody uprawnienia do wniesienia "w określonym, rozsądnym terminie i w przewidzianych prawem przypadkach" sprzeciwu.
Zdaniem RPO to rozwiązanie miałoby dwie zasadnicze zalety:
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze