Andrzej Rzepliński w "Kropce nad i" uznał za bezprawne wszczęcie przez prokuraturę śledztwa w sprawie przekroczenia przez niego uprawień lub niedopełnienia obowiązków. I ma rację, bo pomysł prokuratury jest nonsensem
Wszelkie czynności administracji sądowej, zarówno orzecznicze, jak typowo organizacyjne są poza jurysdykcją prokuratury. O tym wprost rozstrzyga artykuł 10 i 173 Konstytucji. (...) Sam akt otworzenia śledztwa jest aktem bezprawia.
Odrębność i niezależność władzy sądowniczej wyraża się w przepisach określających szczególny tryb pociągania sędziów do odpowiedzialności.
Jednocześnie jednak sędzia jest zwykłym człowiekiem i podlegającym prawu obywatelem, musi więc istnieć możliwość, by odpowiadał, gdy popełni wykroczenie lub przestępstwo. Bycie sędzią nie powoduje przecież, że nie może zatankować i odjechać bez zapłacenia za beznzynę.
Gdy coś takiego się zdarzy, prokuratura oczywiście może wszcząć i prowadzić śledztwo (choć nie ma prawa zatrzymać lub aresztować sędziego).
Wszczęcie postępowania w sprawie każdego przestępstwa, o które podejrzewany jest sędzia, nie jest z zasady naruszeniem immunitetu, ponieważ zanim prokuratura postawi sędziemu zarzuty musi uzyskać odpowiednią zgodę. O uchyleniu immunitetu w konkretnej sprawie w przypadku sędziów Trybunału Konstytucyjnego decyduje - większością 2/3 głosów - Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Prokuratura nie rozumie prawa
Tę możliwość wykorzystała katowicka prokuratura, uznając za zasadne wszczęcie śledztwa z art. 231 kodeksu karnego, który stanowi, że funkcjonariusz publiczny - a sędziowie są funkcjonariuszami publicznymi - "który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Co ciekawe, zgodność tego przepisu z konstytucją potwierdził wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 9 czerwca 2010, Andrzej Rzepliński był sędzią sprawozdawcą w sprawie.
Problem w tym, że takie rozumowanie jest całkowicie błędne. Pomysł prokuratury, by traktować przekroczenie uprawnień przez prezesa TK tak, jakby była to kradzież paliwa przez Andrzeja Rzeplińskiego z prawnego punktu widzenia jest bzdurą.
Sprawa ewentualnego przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków jest sprawą dyscyplinarną - a instytucje władzy sądowniczej dysponują odrębnymi procedurami sądzenia takich spraw, co pozwala im zachować niezależność i odrębność, a jednocześnie rozsądzać, czy instytucje sądu działają zgodnie z prawem.
To Zgromadzenie Ogólne wszczyna postępowanie w sprawie dyscyplinarnej, która jest rozstrzygana - zgodnie z ustawą o TK - w pierwszej instancji przez skład pięciu sędziów Trybunału, a siedmiu sędziów w drugiej. Od wyroku nie przysługuje kasacja.
Prokuratura natomiast nie ma w takim postępowaniu nic do powiedzenia. Jest to zupełnie poza jej jurysdykcją.
Ziobro zapomniał jak z nim było
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie są jedyną grupą objętą szczególnymi zasadami ponoszenia odpowiedzialności w przypadku złamania prawa. Immunitet formalny obejmuje wszystkich sędziów sądów powszechnych i trybunałów, prokuratorów, parlamentarzystów, pracowników Najwyższej Izby Kontroli, Prezydenta RP i Rzecznika Praw Obywatelskich.
Zbigniew Ziobro powinien doskonale orientować się w szczególnych przepisach dotyczących odpowiedzialności osób objętych immunitetem, ponieważ w Sejmie poprzedniej kadencji prowadzono w stosunku do niego podobną procedurę jak ta, która mogłaby zostać wszczęta wobec Rzeplińskiego, gdyby Zgromadzenie Ogólne uznało to za zasadne.
Natomiast prokuratura nie brała - bo nie mogła brać, tak samo jak w sprawie Rzeplińskiego - udziału w postępowania, w wyniku którego w lipcu ubiegłego roku Sejm głosował wniosek Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej o postawienie Ziobry przed Trybunałem Stanu. Wobec nieuzyskania większości 3/5 ustawowej liczby posłów - zabrakło pięciu głosów - sprawa została umorzona.
Zbigniewowi Ziobrze zarzucano wówczas właśnie przekroczenie uprawnień - prowadzenie postępowań karnych przeciwko osobom typowanym według kryterium przekonań politycznych, nieuprawnione wydawanie poleceń ministrowi spraw wewnętrznych, komendantowi głównemu policji, szefom CBA oraz ABW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze