Wszelkie czynności administracji sądowej, zarówno orzecznicze, jak typowo organizacyjne są poza jurysdykcją prokuratury. O tym wprost rozstrzyga artykuł 10 i 173 Konstytucji. (...) Sam akt otworzenia śledztwa jest aktem bezprawia.
prawda. Prawda. Prokuratura nie ma prawa do wszczęcia sprawy dyscyplinarnej.
- Artykuł 10: „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej. (…) władzę sądowniczą [sprawują] sądy i trybunały”.
- Art. 173. Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz.
Odrębność i niezależność władzy sądowniczej wyraża się w przepisach określających szczególny tryb pociągania sędziów do odpowiedzialności.
Gdyby Rzepliński ukradł paliwo
Jednocześnie jednak sędzia jest zwykłym człowiekiem i podlegającym prawu obywatelem, musi więc istnieć możliwość, by odpowiadał, gdy popełni wykroczenie lub przestępstwo. Bycie sędzią nie powoduje przecież, że nie może zatankować i odjechać bez zapłacenia za beznzynę.
Gdy coś takiego się zdarzy, prokuratura oczywiście może wszcząć i prowadzić śledztwo (choć nie ma prawa zatrzymać lub aresztować sędziego).
Wszczęcie postępowania w sprawie każdego przestępstwa, o które podejrzewany jest sędzia, nie jest z zasady naruszeniem immunitetu, ponieważ zanim prokuratura postawi sędziemu zarzuty musi uzyskać odpowiednią zgodę. O uchyleniu immunitetu w konkretnej sprawie w przypadku sędziów Trybunału Konstytucyjnego decyduje – większością 2/3 głosów – Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Prokuratura nie rozumie prawa
Tę możliwość wykorzystała katowicka prokuratura, uznając za zasadne wszczęcie śledztwa z art. 231 kodeksu karnego, który stanowi, że funkcjonariusz publiczny – a sędziowie są funkcjonariuszami publicznymi – „który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Co ciekawe, zgodność tego przepisu z konstytucją potwierdził wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 9 czerwca 2010, Andrzej Rzepliński był sędzią sprawozdawcą w sprawie.
Problem w tym, że takie rozumowanie jest całkowicie błędne. Pomysł prokuratury, by traktować przekroczenie uprawnień przez prezesa TK tak, jakby była to kradzież paliwa przez Andrzeja Rzeplińskiego z prawnego punktu widzenia jest bzdurą.
Sprawa ewentualnego przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków jest sprawą dyscyplinarną – a instytucje władzy sądowniczej dysponują odrębnymi procedurami sądzenia takich spraw, co pozwala im zachować niezależność i odrębność, a jednocześnie rozsądzać, czy instytucje sądu działają zgodnie z prawem.
To Zgromadzenie Ogólne wszczyna postępowanie w sprawie dyscyplinarnej, która jest rozstrzygana – zgodnie z ustawą o TK – w pierwszej instancji przez skład pięciu sędziów Trybunału, a siedmiu sędziów w drugiej. Od wyroku nie przysługuje kasacja.
Prokuratura natomiast nie ma w takim postępowaniu nic do powiedzenia. Jest to zupełnie poza jej jurysdykcją.
Ziobro zapomniał jak z nim było
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie są jedyną grupą objętą szczególnymi zasadami ponoszenia odpowiedzialności w przypadku złamania prawa. Immunitet formalny obejmuje wszystkich sędziów sądów powszechnych i trybunałów, prokuratorów, parlamentarzystów, pracowników Najwyższej Izby Kontroli, Prezydenta RP i Rzecznika Praw Obywatelskich.
Zbigniew Ziobro powinien doskonale orientować się w szczególnych przepisach dotyczących odpowiedzialności osób objętych immunitetem, ponieważ w Sejmie poprzedniej kadencji prowadzono w stosunku do niego podobną procedurę jak ta, która mogłaby zostać wszczęta wobec Rzeplińskiego, gdyby Zgromadzenie Ogólne uznało to za zasadne.
Natomiast prokuratura nie brała – bo nie mogła brać, tak samo jak w sprawie Rzeplińskiego – udziału w postępowania, w wyniku którego w lipcu ubiegłego roku Sejm głosował wniosek Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej o postawienie Ziobry przed Trybunałem Stanu. Wobec nieuzyskania większości 3/5 ustawowej liczby posłów – zabrakło pięciu głosów – sprawa została umorzona.
Zbigniewowi Ziobrze zarzucano wówczas właśnie przekroczenie uprawnień – prowadzenie postępowań karnych przeciwko osobom typowanym według kryterium przekonań politycznych, nieuprawnione wydawanie poleceń ministrowi spraw wewnętrznych, komendantowi głównemu policji, szefom CBA oraz ABW.