Sąd orzekł, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie musi ujawniać, jak często korzysta z nowych możliwości inwigilowania cudzoziemców. Jeszcze niedawno sądy zmuszały służby do ujawniania statystyk, ale zmieniły zdanie. Powód? “Otwarta wojna terrorystyczna tzw. »państwa islamskiego« z całą cywilizacją demokratyczną”
Ustawa antyterrorystyczna, która weszła w życie w lipcu 2016 roku, pozwala Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego m.in. na inwigilowanie podejrzanych o związki z terroryzmem cudzoziemców, a także osób o “wątpliwej tożsamości", w tym:
Fundacja Panoptykon zapytała ABW, jak często korzystała z tych uprawnień i z jakich powodów. Gdy Agencja odmówiła udostępnienia informacji, fundacja złożyła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. W wyroku z dnia 17 sierpnia 2017 uznał on jednak, że ABW ma rację uznając, że statystyki dotyczące jego działań nie są informacją publiczną i jeśli Agencja nadała im klauzulę tajności, to powinny pozostać niejawne.
“Sędzia stwierdziła, że w dobie rosnącego zagrożenia terrorystycznego dane statystyczne mogą być wskazówką dla potencjalnych zamachowców, dlatego nieaktualna jest poprzednia linia orzecznicza. Dodała także, że sąd w pełni popiera, akceptuje i przyjmuje za swoją argumentację przedstawioną w ostatnich orzeczeniach” - relacjonuje dla OKO.press Wojciech Klicki, prawnik z Fundacji Panoptykon.
Rzeczywiście Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie już dwa razy pozwolił ABW na utajnienie swoich statystyk, choć wcześniej sądy się na to nie zgadzały. W listopadzie 2016 roku sąd orzekł, że ABW nie musi ujawniać, ile stron internetowych zablokowała w ramach walki z terroryzmem, a w lutym 2017 roku - z iloma firmami internetowymi ABW zawarła porozumienia, umożliwiające zdalne i masowe pozyskiwanie danych internetowych.
Uzasadniając tamte wyroki sądy używały trzech argumentów:
Szef ABW, odmawiając ujawniania statystyk, tłumaczy, że mogłoby to “zdekonspirować działania Agencji”. Ujawnienie informacji o ewentualnej intensyfikacji działań Agencji stwarzałoby realne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Sędziowie zgodzili się z takim argumentem, a nawet dodali od siebie, że:
"(...) argumentacja Szefa ABW jest uzasadniona, gdy zważy się stan (niewypowiedzianej ale rzeczywistej) wojny terroryzmu z całym światem demokratycznym,
falę zamachów terrorystycznych nękającą państwa zachodnie Unii Europejskiej (nawet pomimo ustanowienia w niektórych z nich od półtora roku stanu wyjątkowego) i otwartą wojnę terrorystyczną tzw. państwa islamskiego z całą cywilizacją demokratyczną. W świetle tych wydarzeń i ich agresywnym charakterem, oczywistym jest zwiększenie działań dyskrecjonalnych państw demokratycznych w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego ich obywateli”.
Sądy podkreślały też, że wniosek o dostęp do informacji publicznej nie może służyć kontrolowaniu klauzul tajności nakładanych na informacje przez służby.
“Na mocy bowiem ustawy o ochronie informacji niejawnej to na autorze dokumentu ciąży obowiązek nadania klauzuli tajności adekwatnej do treści w nim zawartych. Osoba ta ma także wiedzę o zagrożeniach, z którymi wiąże się ewentualne ujawnienie treści informacji” - uzasadniał WSA w Warszawie.
Innymi słowy sędziowie uznali, że jeśli ABW uznaje coś za tajne, to na pewno ma do tego słuszne podstawy i sąd nie ma prawa takiej decyzji podważać.
A kto - jak nie sąd - miałby takie prawo? I czy nie oznacza to niebezpiecznej sytuacji, gdy inwigilacja służb odbywa się bez jakiejkolwiek kontroli?
Szef ABW tłumaczy, że wcale nie jest poza kontrolą, bo Agencję kontroluje “zarówno Sejm, jak i Kolegium ds. Służb Specjalnych”. W praktyce oznacza to, że służby może kontrolować przede wszystkim rządząca partia. Na Kolegium zbierają się premier, ministrowie, reprezentant prezydenta, przewodniczący sejmowej komisji i szefowie służb, a kontrola Sejmu odbywa się za pośrednictwem komisji ds. służb, w której PiS ma większość.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze