0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Katarzyna Bednarczyk / Agencja GazetaKatarzyna Bednarczyk...

Skargę na Kierownika Urzędu Stanu Cywilnego wniosła 28 stycznia 2019 roku prokuratorka okręgowa Grażyna Mosoń-Wąsik. Powód? Kierownik wpisał do aktu urodzenia chłopca jego dwie matki figurujące w brytyjskim oryginale dokumentu.

We wtorek 4 czerwca Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie orzekł, że urzędnik prawidłowo wykonał swoje obowiązki i oddalił skargę prokuratury.

„Byłabym zaskoczona, gdyby ten wyrok był inny. Bo Urząd wykonał po prostu orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego z października 2018 roku. Obecna na sali sądowej prokuratorka nie umiała zresztą odpowiedzieć na pytanie, o co właściwie w tej sprawie chodzi” - relacjonuje dla OKO.press mec. Anna Mazurczak, adwokatka specjalizująca się w prawach osób LGBT+, członkini Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.

Kierownik krakowskiego USC działał w zgodzie z przełomowym wyrokiem NSA, o którym w październiku 2018 roku pisaliśmy w OKO.press. NSA orzekł, że odmowa transkrypcji zagranicznego aktu urodzenia pod pretekstem, że figurują w nim rodzice tej samej płci, była niezgodna z prawem.

Bo bez zarejestrowania takiego aktu w polskim urzędzie stanu cywilnego dziecko nie może otrzymać numeru PESEL i paszportu.

Miałoby utrudniony dostęp m.in. do przedszkola i polskiej służby zdrowia.

To godziłoby w jego prawa wynikające z Konstytucji RP, Konwencji o Prawach Dziecka oraz Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Przeczytaj także:

„W tej sprawie mamy do czynienia z sytuacją kuriozalną. Muszę to tak nazwać. Prokuratura, która ma stać na straży praworządności, kwestionuje prawomocny wyrok NSA” – powiedział mec. Wojciech Koncewicz, pełnomocnik rodziców.

Zdaniem reprezentującej na rozprawie Biuro RPO Anny Mikołajczyk postępowanie zainicjowane przez prok. Mosoń-Wąsik stanowi nadużycie prawa procesowego prokuratury.

Dziecko polskie-niepolskie

Biuro RPO donosi, że pary jednopłciowe wielokrotnie skarżyły się Rzecznikowi na Urzędy Stanu Cywilnego, które odmawiały transkrypcji zagranicznych aktów urodzenia ich dzieci.

USC powoływały się na klauzulę porządku publicznego zawartą w art. 107 pkt 3 ustawy „Prawo o aktach stanu cywilnego". W jego świetle kierownik Urzędu może odmówić transkrypcji dokumentu, jeżeli transkrypcja byłaby „sprzeczna z podstawowymi zasadami porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej".

Takiej argumentacji urzędnicy użyli w przypadku urodzonego w 2014 roku w Londynie syna dwóch Polek, którego dotyczy najnowszy wyrok WSA.

Kierownik krakowskiego USC, do którego zgłosiła się jedna z matek, argumentował, że „transkrypcja byłaby sprzeczna z podstawowymi zasadami porządku prawnego RP, bowiem w akcie urodzenia jako rodzice figurują dwie kobiety". Decyzję tę podtrzymał Wojewoda Małopolski.

Polka poskarżyła się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który początkowo uchylił jej skargę wskazując, że Urząd Stanu Cywilnego nie może wpisać kobiety w rubryce „ojciec". To tę decyzję podważył w październiku 2018 Naczelny Sąd Administracyjny, powołując się na prawa i nadrzędne dobro dziecka. Nakazał Urzędowi wpisanie obu kobiet jako rodziców chłopca.

Brudziński: Nie zmienimy formularza aktu urodzenia

Osobną kwestią jest to, w jaki sposób przełożyć zagraniczne dokumenty, w momencie, gdy polski wzór aktu urodzenia zawiera jedynie rubryki „matka” i „ojciec".

Najprostszym rozwiązaniem byłaby zmiana obowiązującego wzoru w rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Do MSWiA apelował o to Rzecznik Praw Obywatelskich.

Minister Joachim Brudziński odpowiedział RPO 3 czerwca - w jednym z ostatnich dni swojego urzędowania (został europosłem z listy PiS i złożył dymisję).

Stwierdził, że zmiana ta „sprowadza się de facto do zastąpienia w akcie urodzenia nazw obecnych rubryk dotyczących rodziców oznaczonych jako matka i ojciec” - sformułowaniami typu „rodzic 1” i „rodzic 2".

Zdaniem Brudzińskiego byłoby to sprzeczne z zasadami ustalającymi pochodzenie dziecka z Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Powołał się też na słynny art. 18 Konstytucji RP, w świetle którego małżeństwo „jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej".

Brudziński poinformował, że MSWiA nie zamierza zatem zmieniać obowiązującego wzoru aktu urodzenia.

Rodzic jako adnotacja

Obecnie wielu urzędników radzi sobie, wpisując drugiego rodzica do aktu urodzenia jako adnotację.

„Matka, która urodziła dziecko, wpisana jest jako »matka«, a rubrykę »ojciec« pozostawiają pustą. Drugą mamę wpisują jako adnotację. Mogą to zrobić, bo sądy nie sprecyzowały, w jaki sposób dokonywać transkrypcji” - tłumaczy mec. Anna Mazurczak.

Dla rodziców oznacza to brak jednego z nich w dokumentach tożsamości dziecka i w bazie PESEL. Formalnie dziecko ma wtedy jednego rodzica.

„Tak być nie powinno. Jeżeli dziś wzór aktu urodzenia mówi o ojcu i matce, to trudno. Druga matka mogłaby być wpisana jako ojciec. Ważne, żeby uwidocznić to, że druga osoba też jest rodzicem tego dziecka” - podkreśla Mazurczak.

W paszporcie i dowodzie osobistym i tak widnieje pozycja „imiona rodziców". Zdaniem prawniczki nic nie stoi na przeszkodzie, by pojawiły się tam dwa imiona męskie lub żeńskie. Ale jeśli drugi rodzic jest wpisany w akcie urodzenia jako adnotacja, nie ma na to szansy.

To zresztą praktyka niezgodna z zasadami transkrypcji dokumentów, która powinna polegać na wiernym odtworzeniu oryginału.

„Urzędnicy nie mogą sami żonglować danymi i decydować, że część z nich wpiszą jako adnotację. Powinni przepisać dosłownie akt urodzenia, nawet jeżeli coś nie zgadza się w rubrykach. Sens merytoryczny powinien być oddany, każdy z rodziców musi być uwidoczniony w akcie urodzenia jako rodzic” - komentuje Mazurczak.

Potrzebna równość małżeńska

Rozwiązaniem problemu mogłoby być przyjęcie jednolitego wzoru aktu urodzenia przez wszystkie kraje Unii Europejskiej. Na to jednak się nie zanosi.

„UE podejmuje starania, by wprowadzić jednolite akty. Są też międzynarodowe konwencje, które dotyczą wymiany informacji o stanie cywilnym. Ale to suwerenna dziedzina prawa, w wielu krajach te regulacje mocno się różnią. Np. w Polsce nie ma małżeństw jednopłciowych, jest więc opór, by zmieniać rejestr stanu cywilnego pod to, co dzieje się za granicą” - tłumaczy Anna Mazurczak.

Jej zdaniem idealnym, choć mało prawdopodobnym dziś, rozwiązaniem byłoby wprowadzenie w Polsce równości małżeńskiej i możliwości zaadoptowania dziecka partnera lub partnerki bez względu na płeć. Dopóki to się nie stanie, Polska powinna chociażby uwzględnić fakt, że jest to możliwe za granicą.

„Dziś najważniejsze jest jednak, żeby dzieci dostały polskie akty urodzenia, bo bez nich nie dostaną dokumentów tożsamości. Nie mają jak zorganizować sobie życia w Polsce. Trudno jest im też za granicą, jeżeli rodzice nie mają obywatelstwa państwa, w którym mieszkają. To zdarza się bardzo często” - ubolewa Mazurczak.

„Doradzamy wszystkim parom, by jak najszybciej dokonywały transkrypcji, żeby dzieciaki mogły w jakiś sposób funkcjonować. A o to, by drugi rodzic był uwidoczniony w akcie, będziemy walczyć dalej” - obiecuje.

Oczekiwana uchwała NSA

Anna Mazurczak dodaje, że choć wyrok NSA z października 2018 był kluczowy, dotyczył konkretnego, jednostkowego przypadku. Kolejny przełom może przynieść oczekiwana uchwała siedmioosobowego składu NSA.

„Chodzi o bardzo podobną sprawę, która zawisła teraz przed NSA. Sędziowie stwierdzili, że kwestia zarejestrowania zagranicznego aktu urodzenia z dwoma matkami wymaga podjęcia uchwały przez skład siedmiu sędziów NSA. Liczymy, że NSA podtrzyma swoje stanowisko z października” - mówi prawniczka.

Uchwała będzie wiązała wszystkie sądy w Polsce. Urzędy Stanu Cywilnego będą musiały się do niej zastosować.

„Ta decyzja wpłynie na to, jak te przepisy będą stosowane przez kolejne lata, bo nieprędko będzie okazja, by znowu NSA wydał uchwałę w takiej sprawie. Czekamy na to z niecierpliwością” - zaznacza Mazurczak.

;
Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Komentarze