Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski
"Jarosław Kaczyński nie naruszył dobrego imienia Radosława Sikorskiego oskarżając go o zdradę dyplomatyczną" - orzekł w poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd uznał, że prezes PiS w ramach prawa do krytyki może bez dowodów oskarżać byłego szefa MSZ - bo obaj są politykami, a zarzut zdrady jest "neutralny" dla przeciętnego odbiorcy
Taki wyrok ogłosiła w poniedziałek, 25 czerwca 2018 roku, sędzia Anna Ogińska-Łągiewka, delegowana z Sądu Rejonowego do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Sędzia oddaliła w całości pozew Radosława Sikorskiego przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, który w 2016 roku w dwóch wywiadach zarzucił mu zdradę dyplomatyczną. Sikorski chciał przeprosin w mediach i 30 tys. zł na cel społeczny.
"Powód [Sikorski] nie jest uprawniony do ochrony" - orzekła sędzia.
Wcześniej analizowała, czy prezes PiS naruszył dobra osobiste Sikorskiego i czy jego wypowiedź była bezprawna. Uznała, że wypowiedzi Kaczyńskiego nie naruszają „w ogóle” dobrego imienia i czci Sikorskiego.
W 2016 roku, w wywiadach dla PAP i Onet Kaczyński mówił o sytuacji politycznej w Polsce i pomysłach PiS na rządzenie krajem, ale też o rozliczeniach m.in. za katastrofę smoleńską. Uderzał głównie w byłego premiera Donalda Tuska, ale dostało się też Sikorskiemu. Były szef MSZ pozwał go za konkretne wypowiedzi, które go dotyczyły:
„Jest też sprawa wystąpienia, zgodnie z prawem międzynarodowym, zastępcy ambasadora [polskiego w Moskwie] Piotra Marciniaka do władz rosyjskich o eksterytorialność terenu, gdzie nastąpiła katastrofa. To rutynowa rzecz. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zdecydował się wycofać z tej decyzji. To bardzo poważna sprawa. Trudno sądzić, żeby została podjęta bez wiedzy i zgody premiera Donalda Tuska” - mówił dla PAP Kaczyński.
W rozmowie z Onetem prezes PiS był bardziej dosadny: „Wiceambasador w Moskwie Piotr Marciniak złożył notę w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy. Następnie polecono mu ją wycofać. To było posunięcie wykonane na polecenie Radosława Sikorskiego, ale czy bez wiedzy Tuska? Tu już jest bardzo poważny przepis kodeksu karnego - zdrada dyplomatyczna”.
Właśnie oskarżenie o zdradę dyplomatyczną najbardziej zabolało Sikorskiego. Zarzut zdrady własnego kraju jest jednym z najcięższych, jakie może usłyszeć polityk, były szef MSZ. Naraża go na utratę zaufania zarówno w Polsce, jak i za granicą.
To ważne dla Sikorskiego, bo jest on wykładowcą w USA. Uważa, że Kaczyński celowo go zdyskredytował i wiedział, że mówi nieprawdę. Sikorski podkreśla, że nie mógł cofnąć noty dyplomatycznej, bo wiceambasador w ogóle jej nie wystosował. Nie mógł więc cofnąć czegoś, czego nie było. Potwierdzili to świadkowie.
Sprawa była wyjaśniana w Sejmie poprzedniej kadencji i obecnej - zapytania o to składali posłowie PiS, m.in. Jolanta Szczypińska. W kadencji 2007-2011 napisała w tej sprawie 16 zapytań, a w kadencji 2011-2015 kolejnych 13 zapytań. Odpowiedzi MSZ były jednoznaczne - nie było żadnej noty o eksterytorialności ani tym bardziej żadnej decyzji o wycofywaniu. Podczas debat na ten temat był obecny Jarosław Kaczyński.
Sędzia Anna Ogińska-Łągiewka uzasadniając ustnie w poniedziałek wyrok oceniła jednak, że wypowiedzi Kaczyńskiego są neutralne dla przeciętnego odbiorcy. Tak też dowodził podczas procesu pełnomocnik Kaczyńskiego.
Sędzia podkreślała, że z obu wywiadów wynika, że Kaczyński negatywnie oceniał działania polskich władz (rządu PO-PSL) po katastrofie smoleńskiej. Ale - jako polityk, prezes PiS, poseł i jako brat zmarłego prezydenta - miał prawo do krytyki i wyrażał ją w interesie społecznym. W ocenie sędzi już tylko to wystarczyło by oddalić pozew Sikorskiego.
Ale był też inny powód. Sędzia podkreślała, że strony procesu są aktywnymi politykami o odmiennych poglądach. Zaś Sikorski znany jest z „charakteru swoich wypowiedzi”.
Kończąc trwające kilka minut uzasadnienie wyroku sędzia powiedziała, że wypowiedzi Kaczyńskiego są dopuszczalną, dozwoloną prawem krytyką.
Wyrok jest nieprawomocny. Pełnomocnicy Sikorskiego rozważą apelację.
"Uzasadnienie sądu mnie nie przekonuje. Rozumiem, że Kaczyński może mówić takie rzeczy, bo jest bratem zmarłego prezydenta. Że miał w tym uzasadniony interes społeczny. Ale w interesie społecznym jest mówienie prawdy. Tymczasem sąd nie dokonał oceny tego, czy Kaczyński mówił prawdę. A krytyka może dotyczyć tylko faktów" - mówiła po wyroku mec. Elżbieta Kosińska-Kozak, pełnomocniczka Radosława Sikorskiego.
Sądownictwo
Jarosław Kaczyński
Radosław Sikorski
Anna Ogońska-Łągiewka
katastrofa smoleńska
Sąd Okręgowy w Warszawie
Smoleńsk
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze