0:000:00

0:00

Korzystne dla PO orzeczenie wydał w piątek 21 września 2018 Sąd Apelacyjny w Warszawie. Badał on odwołanie PO od orzeczenia Sądu Okręgowego w Warszawie, który w środę uznał, że Platforma nie może pozwać w trybie wyborczym premiera Mateusza Morawieckiego za kłamliwe słowa o dokonaniach rządu PO-PSL w obszarze budowy dróg.

Premier w weekend w Świebodzinie mówił: „Pamiętacie jak nasi poprzednicy mówili, że budujmy nie politykę tylko drogi i mosty? Nie było ani dróg ani mostów”.

Słowa premiera to oczywiste kłamstwa, mające na celu zohydzić opozycję przed październikowymi wyborami do samorządu. Mają dać taki sam efekt jak akcja „Polska w ruinie” przed ostatnimi wyborami do parlamentu. W artykule OKO.press pokazaliśmy jak dużo dróg i mostów wybudował rząd PO-PSL i jak mija się z prawdą Morawiecki.

Przeczytaj także:

Sąd Okręgowy w środę: premiera nie można pozwać

Sąd Okręgowy w Warszawie, do którego trafił pozew PO, nie zajął się nawet meritum sprawy. W środę 19 września na posiedzeniu niejawnym sędzia Sylwia Urbańska uznała, że słowa premiera nie kwalifikują się do procesu w trybie wyborczym, bo premier nie spełnia kryteriów wskazanych w art. 111 kodeksu wyborczego - czyli nie był kandydatem komitetu wyborczego oraz nie posiadał pisemnej zgody pełnomocnika komitetu.

Tryb wyborczy to szczególny tryb. W jego ramach sąd musi ekspresowo w ciągu doby ocenić czy słowa o danej partii lub jej kandydacie są prawdziwe i czy ich celem jest pomówienie kontr kandydatów w wyborach.

Sąd Apelacyjny w piątek: po pierwsze, jawność

Platforma się odwołała. I w piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie z miażdżącym uzasadnieniem uchylił postanowienie sądu pierwszej instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.

Sąd w trzyosobowym składzie podzielił wszystkie zarzuty z zażalenia pełnomocnika wyborczego Koalicyjnego Komitetu Platforma, Nowoczesna Koalicja Obywatelska.

Sąd Apelacyjny orzekł przede wszystkim, że sędzia popełnił podstawowy błąd oddalając wniosek PO na posiedzeniu niejawnym. Zgodnie z przepisami powinien przeprowadzić rozprawę z udziałem stron.

"Jest to rażące naruszenie prawa procesowego, skutkujące istotnym ograniczeniem praw uczestników. Już tylko z tego powodu zaskarżone orzeczenie podlegało uchyleniu" – napisał sąd w uzasadnieniu.

Po drugie, Morawiecki prowadzi agitację wyborczą

To by wystarczyło, by przekazać sprawę do ponownego rozpoznania. Ale sąd apelacyjny odniósł się też do pozostałych zarzutów PO.

Chodzi o to czy premier Morawiecki bierze udział w kampanii wyborczej. Według PO tak. Tak też uznał sąd apelacyjny.

Dlaczego przeciwne zdanie miał sąd I instancji twierdząc, że premier ani nie startuje w wyborach, ani nie ma upoważnienia od komitetu wyborczego PiS do prowadzenia agitacji w jego imieniu?

Sąd apelacyjny w pisemnym uzasadnieniu zarzucił sądowi okręgowemu, że powołał się na nieistniejący przepis kodeksu wyborczego. W tym roku przepisy zmienił w Sejmie PiS i

zgodnie z artykułem 106 kodeksu wyborczego „agitację wyborczą może prowadzić każdy komitet wyborczy i każdy wyborca, w tym zbierać podpisy popierające zgłoszenia kandydatów po uzyskaniu pisemnej zgody pełnomocnika wyborczego”.

Art. 106. § 1. Każdy wyborca może prowadzić agitację wyborczą na rzecz kandydatów, w tym zbierać podpisy popierające zgłoszenia kandydatów, po uzyskaniu pisemnej zgody pełnomocnika wyborczego. § 2. Podpisy, o których mowa w § 1, można zbierać w miejscu, czasie i w sposób wykluczający stosowanie jakichkolwiek nacisków zmierzających do ich wymuszenia. § 3. Zbieranie lub składanie podpisów w zamian za korzyść finansową lub osobistą jest zabronione.

Sąd podkreśla, że upoważnienie pełnomocnika komitetu wyborczego jest potrzebne tylko do zbierania podpisów pod listami poparcia dla kandydatów.

Tymczasem sąd okręgowy powołał się na brzmienie przepisu sprzed tej nowelizacji.

Po trzecie, Morawiecki jest członkiem komitetu wyborczego PiS

Czyli według kodeksu wyborczego zmienionego przez PiS premier może agitować za PiS, nawet bez jego zgody. Ale Morawiecki – jak zauważył sąd – żadnego upoważnienia i tak by nie potrzebował.

Bo jest on członkiem Komitetu Politycznego PiS, który zgodnie z artykułem 86 kodeksu wyborczego pełni też funkcję komitetu wyborczego.

Art. 86. § 1. Funkcję komitetu wyborczego partii politycznej pełni organ partii upoważniony do jej reprezentowania na zewnątrz. § 2. Organ partii politycznej, o którym mowa w § 1, zawiadamia właściwy organ wyborczy o utworzeniu komitetu i o zamiarze samodzielnego zgłaszania kandydatów oraz o powołaniu:

Sąd Okręgowy w Warszawie ponownie zajmując się sprawą – prawdopodobnie zrobi to już w najbliższy poniedziałek – będzie musiał przede wszystkim wyznaczyć rozprawę, o której zawiadomi strony, czyli pełnomocnika PO i premiera Morawieckiego.

A podczas procesu w tym przyspieszonym trybie ma zbadać czy wypowiedzi Morawieckiego były formą agitacji wyborczej i czy miały one charakter materiałów wyborczych. Sąd może też przesłuchać strony, czyli również premiera.

Sąd apelacyjny stoi na stanowisku, że pojęcie materiałów wyborczych opisane w kodeksie wyborczym należy interpretować szerzej i

mogą to być też „plakaty, ulotki i hasła, a także wypowiedzi lub inne formy prowadzonej agitacji wyborczej”.

"W tym drugim wypadku nie musi więc chodzić o materiały pochodzące od komitetu wyborczego. Podkreślenia wymaga, iż z treści przepisu wynika, że obejmuje on swoim działaniem także wypowiedzi lub inne formy prowadzonej agitacji wyborczej zawierające nieprawdziwe informacje" – podkreśla Sąd Apelacyjny.

I dodaje w pisemnym uzasadnieniu: „Gdyby, bowiem w trybie wyborczym dopuszczalne było rozpoznawanie jedynie spraw dotyczących materiałów wyborczych wyraźnie oznaczonych przez komitety wyborcze, byłoby to swego rodzaju zachętą do łamania ustawy.

Premiowane byłyby komitety, które celem uniknięcia rygorów odpowiedzialności wynikającej z szybkiego trybu wyborczego, do prowadzenia agitacji wyborczej posługiwały się podmiotami trzecimi, formalnie z nimi nie związanymi.

Prowadziłoby to, z kolei do pozbawienia konkurentów możliwości skorzystania z szybkiej ochrony prawnej, co ma znaczenie w okresie bezpośrednio poprzedzającym wybory i ciszę wyborczą, kiedy standardowe środki ochrony prawnej przewidziane w Kodeksie cywilnym byłyby nieskuteczne, właśnie z uwagi na ów krótki czas pozostający do dnia głosowania.

Jeżeli zatem ratio legis przepisu art. 111 par. 1 Kodeksu Wykroczeń polega na dążeniu do zapobieżenia zniekształceniu wyniku wyborów przez rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, zaprezentowana wyżej wykładnia w pełni koresponduje z tym postulatem”.

Art. 111. § 1. Jeżeli rozpowszechniane, w tym również w prasie w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe (Dz. U. Nr 5, poz. 24, z późn. zm.5)), materiały wyborcze, w szczególności plakaty, ulotki i hasła, a także wypowiedzi lub inne formy prowadzonej agitacji wyborczej, zawierają informacje nieprawdziwe, kandydat lub pełnomocnik wyborczy zainteresowanego komitetu wyborczego ma prawo wnieść do sądu okręgowego wniosek o wydanie orzeczenia: 1) zakazu rozpowszechniania takich informacji; 2) przepadku materiałów wyborczych zawierających takie informacje; 3) nakazania sprostowania takich informacji; 4) nakazania publikacji odpowiedzi na stwierdzenia naruszające dobra osobiste; 5) nakazania przeproszenia osoby, której dobra osobiste zostały naruszone; 6) nakazania uczestnikowi postępowania wpłacenia kwoty do 100.

I jeszcze jeden mocny akapit z uzasadnienia postanowienia Sądu Apelacyjnego: „Powyższe oznacza, że Sąd pierwszej instancji nie rozpoznał istoty sprawy, gdyż nie zbadał, czy kwestionowane zachowanie uczestnika postępowania Mateusza Morawieckiego miało charakter agitacji wyborczej i zawierało informacje nieprawdziwe odnoszące się do programu wyborczego bądź do osoby kandydata, mogące zdyskwalifikować go w oczach wyborców i temu służyć”.

"Sąd Apelacyjny potwierdził, że premier Morawiecki bierze udział w kampanii wyborczej" - mówi OKO.press poseł Mariusz Witczak z PO.

Z tego orzeczenia płynie jeszcze jeden ważny wniosek. Teraz PO może pozywać w trybie wyborczym do sądu premiera za wszystkie kłamstwa na jej temat wypowiadane w toku obecnej kampanii wyborczej. I premier musi liczyć się z tym, że sąd może go za to ukarać.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze