Sąd Najwyższy zadecyduje niebawem, czy posłowie będą mogli bezkarnie pomawiać innych z mównicy sejmowej. Właśnie w tym sądzie zakończy się spór o granice immunitetu poselskiego Patryka Jakiego, w procesie wytoczonym mu przez posła Roberta Kropiwnickiego
W czwartek, 7 grudnia 2017 roku, Sąd Najwyższy przyjął do rozpoznania kasację posła PO Roberta Kropiwnickiego w sprawie przeciwko Patrykowi Jakiemu o ochronę dóbr osobistych.
To duży sukces posła Platformy, bo Sąd Najwyższy przyjmując jego kasację w ramach tzw. przedsądu,
uznał, że w sprawie jest do rozstrzygnięcia ważne zagadnienie prawne, a także, że potrzebna jest wykładnia przepisów dotyczących granic immunitetu parlamentarnego.
Wyrok w tej sprawie będzie ważny, bo będzie dotyczył wszystkich parlamentarzystów i zakreśli granice swobody debaty sejmowej.
O pozwie złożonym przeciwko wiceministrowi Jakiemu przez posła Kropiwnickiego pisaliśmy już w OKO.press kilkakrotnie, na kolejnych etapach sprawy sądowej. Poseł PO domagał się w nim przeprosin za słowa, które Jaki wypowiedział z trybuny sejmowej.
W 2016 roku, podczas debaty o zmianie ustawy o prokuraturze, Jaki zarzucił Kropiwnickiemu, że w jego mieszkaniu w Legnicy działała agencja towarzyska. Rzeczywiście działała, ale poseł PO o tym nie wiedział, bo mieszkanie wynajmował. A gdy dotarły do niego skargi sąsiadów – wypowiedział umowę najmu.
Podczas pierwszej sprawy, w Sądzie Okręgowym w Warszawie, Jaki zasłaniał się immunitetem poselskim, ale sąd odmówił oddalenia pozwu argumentując, że jego wypowiedzi nie były związane z mandatem posła i toczącą się wówczas w Sejmie debatą o prokuraturze. W pisemnym uzasadnieniu decyzji sędzia Alicja Fronczyk napisała potem, że Jaki chciał zdyskredytować posła PO, który krytykował proponowane przez rządzących zmiany w ustawie o prokuraturze. I że był to celowy atak personalny.
"Nie ma podstaw konstytucyjnych by immunitet traktować jako środek mający zapewnić bezkarność parlamentarzysty, który narusza prawo" - napisała w orzeczeniu o odmowie odrzucenia pozwu przeciwko Jakiemu.
Jaki zagroził wtedy sędzi wszczęciem postępowania dyscyplinarnego. Ten nacisk na sąd wywołał polityczną burzę. Po kilku dniach wiceminister sprawiedliwości przeprosił za swoje zachowanie. Złożył jednak zażalenie na decyzję sądu.
W tym roku Sąd Apelacyjny w Warszawie przyznał rację Jakiemu i pozew Kropiwnickiego odrzucił. Sąd Apelacyjny orzekł, że
zgodnie z artykułem 6 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora do zadań posła chronionych immunitetem wchodzą wystąpienia w Sejmie.
Sąd Apelacyjny uznał, że Sąd Okręgowy nie mógł ocenić zakresu immunitetu analizując treść wystąpienia sejmowego. Jego zdaniem fakt, że „poseł posłużył się argumentem ad personam nie może mieć decydującego znaczenia, gdyż ta wypowiedź nie nabrała z tej przyczyny autonomicznego charakteru względem wystąpienia w Sejmie”. Była ona częścią debaty sejmowej, chronioną immunitetem.
Sąd Apelacyjny zaznaczył, że inaczej jest gdy poseł wypowiada się poza Sejmem lub dla prasy. Wtedy musi wykazać, że jego wypowiedź wchodzi w zakres sprawowanego mandatu np. informuje wyborców lub prasę o swojej działalności poselskiej lub działalności Sejmu.
Na to orzeczenie złożył z kolei skargę do Sądu Najwyższego poseł Kropiwnicki. A sąd, jak już wspomnieliśmy, przyjął sprawę do rozpoznania.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze