0:000:00

0:00

11 listopada 2017 roku tuż przy trasie Marszu Niepodległości grupa około 40 Obywateli RP stanęła w proteście przeciwko przejmowaniu Święta Niepodległości przez skrajną prawicę. Zanim jeszcze dotarło do nich czoło pochodu, policjanci rozwiązali kontrmanifestację. Zaciągnęli wszystkich uczestników do policyjnych samochodów i zawieźli na komisariat. Zarzucili im przeszkadzanie w niezakazanej manifestacji (art. 52 par. 1 kodeksu wykroczeń). Dwóch Obywateli RP, Jerzy Kozłowski i Piotr Stańczak, usłyszało dodatkowo dużo poważniejszy, ale absurdalny zarzut propagowania faszyzmu (art. 256, par. 1 kodeksu karnego) za trzymanie antyfaszystowskiego transparentu. Policja zarekwirowała go jako przedmiot „zawierający treści faszystowskie”, a Kozłowski i Stańczak zostali formalnie zatrzymani na około sześć godzin.

1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Przeczytaj także:

Transparent zestawiał dwa zdjęcia. Na pierwszym, zrobionym w Norymberdze w 1933 roku, widać szpaler członków NSDAP trzymających flagi ze swastykami. Na drugim: członków ONR maszerujących z flagami z krzyżem celtyckim podczas warszawskiej manifestacji ONR z 2017 roku. Sens tego zestawienia precyzował napis: “Warszawa zhańbiona”.

Obywatele RP zawnioskowali o potwierdzenie decyzji o aresztowaniu transparentu przez prokuratora. Prokurator potwierdził, uzasadniając, że „czynność była zgodna z przepisami, zaś zabezpieczony przedmiot może stanowić dowód popełnienia przestępstwa”.

Wtedy Obywatele zaskarżyli postanowienie prokuratora do sądu, a sędzia Jakub Kamiński z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia je uchylił.

W uzasadnieniu wyroku z 24 stycznia 2018 roku argumentował, że prowadzący śledztwo powinien był wskazać, jakiego dokładnie przestępstwa miał dowodzić zatrzymany przedmiot. Prokurator tego nie zrobił. „W przypadku uznania, że chodzi o art. 256 kodeksu karnego, konieczne będzie rozważenie, czy samo zaprezentowanie w przestrzeni publicznej symboliki faszystowskiej świadczy o propagowaniu faszyzmu? A może z układu graficznego zatrzymanego transparentu wynika, że osoby go prezentujące nie zamierzały propagować faszyzmu, lecz wręcz przeciwnie – wyrazić swój sprzeciw wobec takiego ustroju państwa?” - retorycznie pytał sędzia.

Antyfaszystowski transparent wrócił do Obywateli RP, a prokurator nie postawił im zarzutu propagowania faszyzmu, ale za organizację kontrmanifestacji wciąż mogą zostać ukarani grzywną. Nadal są obwiniani za przeszkadzanie w niezakazanym zgromadzeniu, choć nie blokowali trasy Marszu Niepodległości, a jedynie stanęli w jego pobliżu z transparentami z hasłem „Warszawa zhańbiona” i „Moją Ojczyzną jest Człowieczeństwo”.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze