Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski
Sąd Okręgowy w Suwałkach drugi raz uchylił wyrok uniewinniający część działaczy KOD, którzy zakłócili wystawę o generale Andersie, otwieraną przez jego córkę (kandydującą wówczas do Senatu) i polityków PiS. Prezesem tego sądu jest od niedawna sędzia Jacek Sowul, wskazany przez Ministerstwo Sprawiedliwości. To on uchylił pierwsze uniewinnienie kodowców
Suwalski sąd okręgowy uchylił w czwartek, 26 października 2017 roku, uniewinnienie trzech działaczy KOD i nakazał ich ponowny proces. Wobec dwóch osób utrzymał wyrok uniewinniający.
Kodowcy zostali oskarżeni o zakłócenie porządku publicznego podczas otwarcia wystawy o armii generała Władysława Andersa, w marcu 2016 roku. Według nich impreza, w której brali udział szef i wiceszef MSWiA - Mariusz Błaszczak i Jarosław Zieliński - była elementem kampanii wyborczej córki generała - Anny Anders. Startowała ona wówczas, jako kandydatka PiS, w wyborach uzupełniających do Senatu. Otwarcie wystawy zorganizowano w ostatnim dniu kampanii, w Archiwum Państwowym w Suwałkach.
Działacze KOD przyszli na nią, by zaprotestować przeciwko prowadzeniu kampanii w instytucji publicznej.
Wykorzystywania takich miejsc na potrzeby kampanii zabrania prawo. Ale to nie organizatorzy wystawy stanęli przed sądem, lecz ci, którzy protestowali przeciwko łamaniu prawa.
Pięciu osobom policja postawiła wówczas zarzut naruszenia artykułu 51 paragraf 1 kodeksu wykroczeń, czyli zakłócenia porządku publicznego. Sądy zajmowały się tą sprawą już cztery razy:
29 czerwca 2017 roku Sąd Rejonowy w Suwałkach ponownie uniewinnił działaczy KOD.
W czwartek sędzia Ryszard Filipow uzasadniając wyrok mówił, że sąd rejonowy nie dokonał oceny wszystkich dowodów (np. nie ustosunkował się do nagrań z otwarcia wystawy), a dokonana ocena (np. zeznań policjantów) była „zbyt dowolna”.
"Sąd rejonowy w wyroku dokonał wielu przypuszczeń, co w uzasadnieniu nie powinno mieć miejsca. Sąd musi jednoznacznie uzasadniać swoje stanowisko, a używanie takich sformułowań powoduje, że sąd rozpoznający sprawę sam poddaje w wątpliwość ustalenia faktyczne, których dokonał" - uzasadniał.
Sędzia zalecił, by w kolejnym procesie działaczy KOD dokonać „szczegółowej i rzetelnej analizy materiału dowodowego pod kątem zarzucanych czynów”. Wobec dwóch obwinionych utrzymał wyrok, bo uznał, że ich zachowanie nie odbiegało w znaczący sposób od zachowania pozostałych uczestników uroczystości otwarcia wystawy.
"To rzadkie, że sąd odwoławczy dwa raza uchyla uniewinnienie. Dla mnie uzasadnienie wyroku sądu rejonowego jest czytelne. Sędzia odniósł się do wszystkich zaleceń wskazanych w pierwszym wyroku odwoławczym. Według mnie sąd rejonowy wydał słuszny i niezależny wyrok" – mówi OKO.press mecenas Paweł Przyłomski, obrońca jednej z osób obwinionych.
Sędzia Filipow uzasadnił uchylenie wyroku w sprawie działaczy KOD podobnie jak kilka miesięcy wcześniej sędzia Jacek Sowul z SO w Suwałkach. On też ocenił wówczas, że dowody zgromadzone w sprawie zostały ocenione przez sąd rejonowy w sposób dowolny. Mówił, że sąd pierwszej instancji błędnie przyjął, że wystawa miała być elementem kampanii wyborczej Anny Anders. Tłumaczył, że wolność słowa nie jest nieograniczona, bo gdyby tak było przerodziłaby się w anarchię. I że to kodowcy naruszyli wolność wypowiedzi osób otwierających wystawę.
Od tygodnia sędzia Sowul jest prezesem Sądu Okręgowego w Suwałkach, a dziś Platforma Obywatelska domaga się od Ministerstwa Sprawiedliwości wyjaśnień, jakie były powody tej nominacji.
Tydzień temu OKO.press pisało, że sędzia Sowul zastąpił poprzedniego prezesa, który został odwołany, bo resort sprawiedliwości uważa, że pod jego rządami suwalski sąd źle pracował. Decyzję o jego powołaniu podjął wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
Teraz na jaw wyszło, że sędzia Sowul na kilka dni przed wydaniem wyroku uchylającego uniewinnienie działaczy KOD spotkał się w wiceministrem Piebiakiem w Wilnie. Ujawnili to reporterzy programu „Czarno na białym” TVN24. Choć nie ma dowodów na to, że miało to wpływ na wydanie wyroku, spotkanie sędziego z wiceministrem może budzić wątpliwości.
OKO.press zapytało ministerstwo o spotkanie w Wilnie. „Spotkanie wiceministra Łukasza Piebiaka z sędzią Jackiem Sowulem miało jednorazowy, przypadkowy charakter podczas prywatnej uroczystości. Wiceminister Piebiak nie znał wcześniej sędziego Jacka Sowula, nie utrzymywał ani nie utrzymuje z nim kontaktów – odpowiedziało biuro prasowe ministerstwa sprawiedliwości.
Komunikat w tej sprawie wydał także rzecznik Sądu Okręgowego w Suwałkach. Napisał, że zawarte w programie "Czarno na białym" "sugestie i wręcz stwierdzenia jakoby (sędzia Jacek Sowul - przyp. red.) wydał wyrok na zamówienie publiczne lub za potencjalny awans, są kłamliwe i hańbiące dla rzetelności dziennikarskiej." Podobnie jak ministerstwo, potwierdził, że do spotkania sędziego Sowula z wiceministrem doszło przypadkiem i nie były podczas niego poruszane "tematy służbowe oraz orzecznicze". I dodał, że sędzia Sowul rozważa podjęcie kroków prawnych wobec autora materiału w TVN24.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze