0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jakub Włodek / Agencja GazetaFot. Jakub Włodek / ...

"PSL podjął dobrą, racjonalną decyzję o wyjściu z koalicji z PO, a wejściu w koalicję z Kukizem. Miała ona podstawy i została nagrodzona. Drugi bardzo ważny czynnik to ogromny talent Władysława Kosiniaka-Kamysza. To niesamowite, co on zrobił. Jest politykiem dużego formatu, potwierdził to" - komentuje dla OKO.press sondażowe wyniki wyborów dr hab Przemysław Sadura.

[Ok. godziny 02.00 14 października podano wyniki late poll, które były bardzo zbliżone do exit poll]

Z Przemysławem Sadurą rozmawialiśmy przed wyborami:

Przeczytaj także:

Agata Szczęśniak, OKO.press: Wraz ze Sławomirem Sierakowskim zrobiłeś badania „Polityczny cynizm Polaków”. Jesteś jedną z osób, które dziś najlepiej rozumieją polskie społeczeństwo. Co Cię zaskoczyło w sondażowych wynikach wyborów?

Przemysław Sadura: Traktuję te wyniki jako wstępne. Zaskoczyła mnie frekwencja — trochę wyższa frekwencja niż się spodziewały firmy badawcze - i wynik PSL.

Wynik ludowców jest ważny, bo PSL było w zasadzie jedyną siłą demokratycznej opozycji, która walczyła o wyborcę z PiS-em. Lewica i Platforma prowadziły bratobójczą walkę o bardziej miejskiego, aspirującego wyborcę. To zamknięty obieg, ok. 40 proc. społeczeństwa. PSL walczy o ludowego wyborcę i widać, że walczy skutecznie.

Dlaczego wynik PSL jest taki wysoki?

Może koalicja z Kukizem, która wydawała się egzotyczna, wcale taka nie była? Wyborcy Kukiza są pod względem struktury wartości dużo bliżsi PSL-owi niż wyborcy PO.

PSL odebrało wyborców PiS?

Częściowo. Nie wiemy, jaki będzie ostatecznie wynik Konfederacji i jak wygląda rywalizacja o radykalnego, faszyzującego wyborcę. Osobiście mam nadzieję, że wynik Konfederacji będzie niższy.

PiS zyskał zarówno procentowo w stosunku do poprzednich wyborów (37 w 2015 roku), jak i pod względem liczby głosujących (2 miliony osób więcej). Dlaczego?

W naszych badaniach w połowie lipca próbowaliśmy oszacować twardy elektorat i elektorat potencjalny poszczególnych partii. Wówczas 35 proc. osób deklarowało, że na pewno zagłosuje na PiS, do tego mieli 20 pkt proc. potencjalnego elektoratu. To by oznaczało, że PiS miał skuteczną kampanię, zmobilizował jedną trzecią, a może nawet połowę potencjalnego elektoratu. Zakładam, że wynik PiS z exit poll może pójść w górę, a Konfederacji w dół.

Koalicja miała w lipcu 25 proc. tych, którzy chcieli na nią głosować, i dodatkowo 22 proc. rezerwy. Zyskała raptem parę punktów procentowych rezerwy. Na Lewicę na pewno chciało zagłosować 8 proc. (to było chwilę po tym, jak powstał komitet zjednoczonej lewicy), ale ich sufit to było 20 proc. Urwali z tego jedną czwartą.

Mimo wielkich nakładów, mimo telewizji publicznej, mimo gigantycznych inwestycji w wyborców, PiS martwi się dziś o większość.

Ja patrzę na rezerwę, jaką mieli. Z potencjalnego elektoratu wzięli najwięcej. Mieli większe środki, ale wykorzystali je bardzo dobrze.

Z Waszych badań wynikało, że wyborcy głosują na PO/KO z konieczności, bez entuzjazmu. I okazało się, że nie zmobilizowali własnych rezerw.

Cały czas w dużych miastach elektorat Platformy jest wyraźny. Koalicja z jednej strony nie zaproponowała nowej jakości, ale z drugiej nie prowadziła bardzo złej kampanii, nie straciła na niej dużo. Późno, bo późno, ale trochę schowali Schetynę.

Wypłynięcie taśm ze Sławomirem Neumannem w ostatnim tygodniu raczej nie zniechęciło wyborców. Wyborcy są cyniczni, taśmy ich nie zaskoczyły, wiedzą to wszystko. Elektorat głosuje na PO nie dlatego, że wierzy w krystaliczną uczciwość polityków tej partii, tylko naprawdę uważa, że to jest główna siła, która może zaszkodzić PiS w marszu po władzę absolutną. Jednak właśnie to przeszkadzało PO w odświeżeniu wizerunku. To były ważne, ale spóźnione decyzje. Powstrzymały spadek dynamiki pozyskiwania potencjalnego elektoratu.

Bardzo ważny będzie osobisty wynik Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Pokaże, na ile może ona być kandydatką na prezydenta.

Dlaczego Lewica nie osiągnęła swojego pułapu?

To nie jest zły wynik, zrobili, co mogli. Ale Lewica walczyła tylko z Koalicją Obywatelską. Nie walczyli o elektorat PiS, elektorat socjalny, raczej o wielkomiejskiego niż małomiasteczkowego wyborcę.

Lewica działała w spóźniony sposób. Mogli się zjednoczyć przed eurowyborami. Pewnie wtedy dostaliby mniej więcej taki wynik jak dziś. Tym wynikiem by się zalegitymizowali i mogliby powalczyć o więcej. Byliby liczącą się siłą polityczną, która może proponować własne rozwiązania, alternatywne wobec PO i PiS. Spóźnili się o jeden krok przez spóźnioną decyzję o stworzeniu koalicji. Dostali tyle, ile w sumie elektoraty tych trzech partii. Nie zdołali powalczyć o więcej.

Może wynik Lewicy jest też niższy od potencjalnego, bo Koalicja Obywatelska nie prowadziła bardzo złej kampanii? Poza tym jest duża obawa wyborców przed głosowaniem na słabsze partie. Lewica i KO to część tego samego antypisowskiego elektoratu. Definiuje się on raczej przez niechęć do PiS niż przez utożsamienie z partiami. A trudniej się utożsamić z Lewicą, która jeszcze nie ma swojej podmiotowości.

Co te wyniki mówią o polskim społeczeństwie i o tym, co nas czeka?

Pokazują, że elektorat miejski, otwarty to 40 proc. To wynik Koalicji i Lewicy. Kluczem do tego, żeby powstrzymać PiS to wejście w elektorat ludowy, który ciągle stanowi większość: 60 proc. Klasowo i kulturowo, to PiS, PSL i Konfederacja. Spośród nich tylko elektorat PSL potencjalnie mógłby współpracować z bardziej liberalną częścią społeczeństwa. Ze względu na postawę liderów, a nie dlatego, że ten elektorat PSL jest taki. Jedyne, co wyraźnie różni elektorat PiS od PSL, to stosunek do UE.

W przyszłości wiele zależy od tego, jak Lewica i Platforma będą próbowała nawiązać współpracę z ludowym elektoratem. Widzę dwie drogi: współpracę polityczną z PSL albo wychodzenie z propozycją do ludowych wyborców. Droga polityczna to powstrzymywanie PSL przed wchodzeniem w orbitę PiS. Ale opozycja może też działać inaczej. Lewica — trzon związany z Razem — może zaproponować programy ciekawe dla wyborców ludowych, socjalnych. Możliwość ruchu ma też Platforma — przez granie na swoich wyborców konserwatywnych światopoglądowo w mniejszych ośrodkach. To jest istotna stawka.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze