0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jedrzej Nowicki / Agencja GazetaJedrzej Nowicki / Ag...

Korzystny dla Tomasza Sakiewicza wyrok w tej głośnej sprawie wydał w piątek 11 stycznia Sąd Okręgowy w Warszawie - oddalając precedensowy pozew 38 sędziów z Sądu Okręgowego w Krakowie. Orzeczono, że

krakowscy sędziowie nie mogli żądać od Sakiewicza sprostowania, bo premier w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” nie mówił o nich.

Uznał też, że wywiad był przez premiera autoryzowany, a jego wypowiedź dla prawicowego tygodnika była opinią, której nie można sprostować.

Przeczytaj także:

Sąd: premier nie mówił o sędziach z Krakowa

Sędziowie z Krakowa domagali się od Sakiewicza zamieszczenia sprostowania słów premiera z wywiadu udzielonego gazecie w czerwcu 2018 roku. Premier wypowiadał się w nim bardzo krytycznie o krakowskich sędziach, którzy od początku 2018 roku są w sporze z Dagmarą Pawełczyk-Woicką, prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, nominatką ministra Ziobry.

Sędziowie nie akceptują jej metod zarządzania sądem oraz ograniczeń jakie wprowadziła dla nich i dla dziennikarzy. Ostro krytykują ją w swoich uchwałach i domagają się jej dymisji.

I właśnie do tej sytuacji odniósł się premier Morawiecki w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”.

Dziennikarz „Gazety Polskiej” pytał go: „Panie Premierze, czy mamy pełzający bunt władzy sądowniczej? Stowarzyszenia sędziów apelują do zagranicznych instytucji o ingerencję w wewnętrzne sprawy RP. W Krakowie sędziowie wystąpili przeciwko prezes powołanej przez ministra sprawiedliwości”.

Morawiecki odpowiedział: „W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa. Wszystko wskazuje na to, że działa tam zorganizowana grupa przestępcza”.

I dodał: „Jest też taka grupa sędziów, którzy nie chcą się pogodzić z nową rzeczywistością, z losowym przydzielaniem spraw sądowych, z brakiem możliwości przesuwania sędziów pomiędzy wydziałami. A przecież te i wiele innych naszych działań diametralnie zwiększa niezawisłość sędziów i jakość wyroków”.

Mówiąc o „zorganizowanej grupie przestępczej” premier odnosił się do sprawy byłych dyrektorów małopolskich sądów. Prokuratura zarzuca im działania niegospodarne i korupcję. W sprawie oskarżony został m.in. prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Toczą się już w tej sprawie procesy, ale trwa także jeszcze śledztwo dotyczące kolejnych wątków.

Odpowiedzialnością za powstanie patologicznego układu Ministerstwo Sprawiedliwości usiłowało obciążyć m.in. byłą prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Beatę Morawiec. Tyle że dyrektorzy sądów podlegają resortowi sprawiedliwości, a nie prezesom sądów.

I dlatego sędziowie chcieli sprostowania słów o zorganizowanej grupie przestępczej.

W piątek sędzia Agnieszka Derejczyk w ustnym uzasadnieniu wyroku oddalającego pozew o sprostowanie mówiła, że 38 sędziów nie miało legitymacji do żądania sprostowania.

„W żaden sposób z tej wypowiedzi [premiera-red.] nie można wywnioskować, że ta grupa [przestępcza-red.] odnosi się do sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie. Media pisały o nieprawidłowościach w Sądzie Apelacyjnym i przeciętny odbiorca tak to odbierał” - mówiła sędzia Derejczyk.

Argumentowała, że mówiąc o sędziach, którym nie podoba się system losowego przydziału spraw premier nie miał na myśli konkretnych sędziów z Sądu Okręgowego w Krakowie, ale sędziów jako grupę zawodową.

„To opinia uzasadniona [premiera - red.], bo jest grupa sędziów niezadowolona z losowania. Są takie opinie w prasie, na forach w internecie” - uzasadniała sędzia. Podkreślała, że dlatego 38 sędziów nie miało legitymacji do żądania sprostowania, bo wypowiedź premiera nie dotyczyła ich bezpośrednio.

Ponadto sąd uznał, że redakcja w ogóle nie może sprostować wypowiedzi premiera, bo była ona autoryzowana,

poza tym jest ona opinią, w której Morawiecki - w ocenie sądu - nie przesądzał o faktach. Mówiąc o zorganizowanej grupie przestępczej premier używał słów: „w mojej opinii”, „wszystko wskazuje na to”.

Medialna "afera" o wpis

Sędzia Derejczyk odniosła się też do burzy jaką wywołał Sakiewicz i „Gazeta Polska” zarzucając jej, że zwolniła sędziów z Krakowa z opłat. Te zarzuty powielali prawnicy i prawicowi politycy, po grudniowej rozprawie w tej sprawie.

Zarzuty były nieprawdziwe. Bo sędziowie wnieśli opłatę 600 zł. W piątek sędzia orzekła, że kosztami procesu - 600 zł - obciąży właśnie ich. Choć mogliby ich nie ponosić. Dlaczego?

Sędzia po wniesieniu przez nich pozwu wydała zarządzenie, że pozew wolny jest od opłat. To o to zrobił awanturę Sakiewicz. Mimo to, na drugi dzień po wydaniu zarządzenia, sędziowie sami, nie wzywani wpłacili wpis sądowy. W piątek sędzia tłumaczyła dlaczego zwolniła sprawę z opłat. W jej ocenie prawo nie mówi wprost, że od pozwów o sprostowanie wnosi się opłatę sądową. Podkreślała, że to jej indywidualny pogląd, sprzeczny z linią orzeczniczą.

W ocenie sędzi, Sejm umożliwiając sądom zwolnienie takich pozwów z opłat zagwarantował obywatelom szybką ścieżkę do prostowania kłamstw, tym bardziej, że w sprawach o sprostowania sąd sprawę musi rozpoznać szybko. Zwolnienie z opłat więc pomaga taką sprawę szybko rozpoznać, bo skraca procedury.

Sędzia Derejczyk ostatecznie obciążyła jednak 38 sędziów kosztami przegranego procesu, bo uznała, że skoro już wnieśli opłatę, to nie będzie dalej prowadzić rozważań prawnych. Bo „może jest odosobniona w poglądzie” dotyczącym zwolnienia z opłat.

Na ogłoszenie wyroku - podobnie jak na rozprawę w grudniu - przyszli zwolennicy „Gazety Polskiej” w koszulkach „Reforma sądów” oraz działacze KOD i Obywateli RP w koszulkach z napisem „Konstytucja”.

Sędziowie z Krakowa - jak deklarują - rozważą teraz odwołanie od tego wyroku. Zastanowią się też, czy w tej sytuacji złożyć pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, co zapowiadali już wcześniej. „Zobaczymy czy sędziów nie zniechęci ten wyrok” - mówi jeden z autorów pozwu przeciwko „Gazecie Polskiej”.

Według sędziów ta sprawa dotyczy ich honoru. Bo premier pomówił ich o najgorszą rzecz o jaką można posądzić sędziego. Uważają też, że wypowiedź o „grupie przestępczej” jest elementem świadomej nagonki na ich środowisko, która ma zohydzić ich w oczach społeczeństwa. Dlatego nie chcą dłużej milczeć i dlatego zdecydowali się na pozew przeciwko Sakiewiczowi. O takich motywach działania mówił w grudniu na rozprawie sędzia Dariusz Mazur, jeden z autorów pozwu.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Przeczytaj także:

Komentarze