0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: il. Iga Kucharska/OKO.pressil. Iga Kucharska/OK...

Tekst jest efektem współpracy działu śledczego OKO.press i magazynu śledczego FRONTSTORY.PL.

Budynek szkoły muzycznej im. Chopina na warszawskim Bemowie powoli zapełnia się gośćmi. Dla placówki ważny dzień: oto wiosną 2022 roku, po kilku latach budowy, oficjalnie otwiera salę koncertową. To ukochane dziecko byłego dyrektora – gmach z drugą co do wielkości sceną operową w stolicy.

Ale jazzowy koncert uczniów z okazji otwarcia odbywa się w przedsionku. W samej sali zamontowane są co prawda fotele, ale to wszystko. Wnętrze wygląda jak wielki, betonowy sześcian: gołe ściany, na scenie prowizoryczna konstrukcja z desek i taśmy.

Wnętrze sali koncertowej
Wnętrze sali koncertowej w marcu 2022 roku. Fot. Przemysław Lechowski

Łatwiej się tu potknąć o wystające kable niż zagrać koncert. Na zewnątrz, zamiast nowoczesnej miedzianej bryły, jaką szkoła chwali się w wizualizacji, straszy szary kontener.

Ambicja i apetyt na miliony

Dlaczego szkoła uroczyście otwiera niegotową salę?

Wydarzenie ma być dowodem dla Unii Europejskiej, że Polska prawidłowo wydała pieniądze na inwestycję. Ale to daremny trud: wiosną 2022 wokół projektu trwają już śledztwa OLAF-u (Europejskiego Urzędu ds. Przeciwdziałania Nadużyciom Finansowym) i polskiej prokuratury. W uroczystościach nie bierze udziału były dyrektor szkoły i inicjator budowy Paweł Skrzypek – ma już wtedy na głowie CBA.

Problem z salą jest piętrowy: dziś wiadomo, że ostatecznie Unia nie zapłaciła za salę i to rząd PiS musiał wysupłać na nią 30 mln zł. Do jej ukończenia brakuje 20 mln zł. Miejsce, które miało być dumą muzycznej Warszawy, wygląda jak barak i wciąż nie wiadomo, kiedy będzie gotowe.

Zespół Szkół im. Chopina przy Bednarskiej w Warszawie to państwowa szkoła muzyczna II stopnia, przygotowuje do dyplomu zawodowego muzyka. Szkoły artystyczne nadzoruje Ministerstwo Kultury.

W 2007 roku szkoła, która od dawna przestaje się mieścić w starej siedzibie, dostaje od miasta budynki po nieczynnym technikum na Bemowie. To tu, na Połczyńskiej, ma powstać Koncertowe Centrum Edukacji Muzycznej (KCEM), do którego przeniosą się wydziały jazzu i wokalno-estradowy.

Projekt adaptacji powstaje w 2009 roku. Rok później szkoła rozszerza go o salę koncertową – ma powstać od zera, po sąsiedzku. Wizja dyrektora szkoły, Pawła Skrzypka, jest ambitna: sala na kilkaset osób, z miejscem na 60-osobową orkiestrę, jako pierwsza w Polsce z nowoczesnym systemem regulacji pogłosu „Constellation”.

Jak trwoga to do Unii

Ambicje dyrektora mają swoją cenę, według projektu koszt budowy niemal 50 mln zł. Pomysł na kilka lat zawisa na kołku. Na Połczyńskiej co prawda powstaje KCEM i przenosi się tam część uczniów, ale brakuje sali koncertowej.

Dyrektor Skrzypek nie rezygnuje z marzeń. W 2016 roku w Polsce rządzi PiS, a Skrzypek zna ludzi w Ministerstwie Kultury – jego koleżanka Lidia Skrzyniarz została dyrektorką Departamentu Szkolnictwa Artystycznego. Do niedawna korzystała z jego uprzejmości – mieszkała za darmo w apartamencie na tyłach szkoły na Bemowie.

Skrzypek przypomina jej, że szkoła czeka na salę. Koszty szacuje się wtedy już na 54 mln zł, o cztery miliony więcej niż do tej pory. Ministerstwo wpada na pomysł – do wzięcia są przecież pieniądze z Unii Europejskiej, z programu na ochronę dziedzictwa kulturowego i rozwój zasobów kultury.

Problem w tym, że maksymalna wartość zgłaszanego projektu to 5 mln euro – ok. 22 mln złotych, ponad połowa mniej niż planuje wydać Paweł Skrzypek. Nie można tego zmienić, takie są reguły unijnego konkursu.

Będzie wstyd, a nie wypas

Skrzypek pyta autorów projektu sali – leży gotowy od 2010 roku – czy mogą go przyciąć pod uszczuploną kwotę? Projektanci są zirytowani: „Fotele to koszt 462 tys. zł netto – przypominam, że Pan wybierał fotele i kazał podnieść ich wartość, twierdząc, że są zbyt tanie w kosztorysie – czyli tutaj nie ma jak oszczędzać” – informują. Rozkładają ręce. Więcej niż 16 mln zł brutto kosztorysu ściąć się nie da.

Z maila od architektów: „Mamy tanie płytki i tanie tynki, najtańsze chińskie oprawy oświetleniowe. A na zewnątrz najtańszy behaton (szara kostka brukowa cementowa) i budynek otynkowany tanim tynkiem akrylowym lub podobnym – oczywiście nieoświetlony i bez iluminacji”.

I jeszcze: „Podsumowując: robienie takiej oszczędności da nam wszystkim tylko wstyd, a nie obiekt, o który chodziło”.

Wyposażony w tę wiedzę Paweł Skrzypek rusza do ministerstwa. Jest początek września 2016 roku.

Ciachnąć tę inwestycję

Jak ustaliliśmy poza Lidią Skrzyniarz w naradzie w ministerstwie biorą udział m.in.:

  • jej zastępcy Piotr Baron i Jarosław Wartak,
  • zastępca dyrektora departamentu funduszy i spraw europejskich MKiDN Przemysław Niedźwiecki,
  • doradca ministra Glińskiego Maxymilian Bylicki,
  • dyrektor Centrum Edukacji Artystycznej Zdzisław Bujanowski.

Na spotkaniu urzędnicy stawiają Skrzypkowi ultimatum: albo wybuduje salę za 5 mln euro z Unii, albo wcale. Resztę pieniędzy, czyli co najmniej drugie tyle, resort obiecuje dołożyć później, w ramach nieformalnego, „drugiego etapu” budowy.

To, że resort Piotra Glińskiego w 2016 roku wymyślił tę operację, potwierdzamy w trzech źródłach.

Pierwsze z nich to Paweł Skrzypek. Na ustalenia ze spotkania powołuje się kilkukrotnie w korespondencji z architektką, potwierdza je też w rozmowie z nami. Drugie to Przemysław Lechowski, nauczyciel z Bednarskiej, który w 2019 roku zastąpi Skrzypka w fotelu dyrektora. Trzecie źródło to uczestnicy spotkania w MKiDN kilka lat później, na którym urzędnicy resortu nie kryli, że w 2016 roku nieformalnie polecili Pawłowi Skrzypkowi „ciachnąć tę inwestycję” do 5 mln euro.

Zdzisław Bujanowski z CEA, z którym rozmawiamy przez telefon, przypomina sobie, że w planach było „zrobienie akustyki” w sali na późniejszym etapie, za krajowe pieniądze. Zaznacza, że to nie on o tym zadecydował.

Stan surowy z pełną funkcjonalnością

Paweł Skrzypek przystaje na warunki ministerstwa. W 2017 roku szkoła przesyła urzędnikom oficjalny wniosek o dofinansowanie. Obiecuje w nim, że budowa sali zamknie się w 21,7 mln zł (UE ma pokryć 80 proc. tej kwoty). Nie wspomina natomiast, że pieniądze z unijnego budżetu pójdą jedynie na pierwszy etap budowy – tak, jak wymyślili ludzie Glińskiego.

Przeciwnie. We wniosku władze szkoły wyraźnie stwierdzają, że sala za 21,7 mln zł zostanie „włączona z pełną funkcjonalnością” w działalność placówki. I że będzie z niej korzystać prawie 8 tys. osób rocznie.

Fragment wniosku o dofinansowanie sali koncertowej
Fragment wniosku o dofinansowanie sali koncertowej

W październiku 2017 dyrektor Skrzypek i minister Gliński podpisują umowę o dofinansowanie. Dzień później „Gazeta Wyborcza” pisze, że szkoła na Bednarskiej dostała największą dotację w unijnym konkursie. Skrzypek chwali się dziennikarzom, że scena jego sali ustępować będzie rozmachem jedynie tej w Teatrze Wielkim.

Ale dyrektor opowiada bajki. Już wtedy wiadomo, że unijnych pieniędzy nie wystarczy. Sprawdziliśmy drobiazgowe wyliczenia kosztów budowy – wynika z nich, że urzędnicy i Paweł Skrzypek mieli świadomość, że za zaplanowane pieniądze postawią salę w stanie surowym zamkniętym, z częścią sanitarną i elementami elektryki. Jedyne wyposażenie – krzesła na widownię.

Wyliczenia kosztów budowy z umowy o dofinansowanie sali koncertowej
Zestawienie kosztów budowy z umowy między szkołą a MKiDN.

Wybudujemy gołe ściany

Miesiąc po podpisaniu umowy powstaje nowy projekt sali – poprawiony na prośbę Pawła Skrzypka. Czytamy w nim, że „ze względów ekonomicznych planuje się wykonanie budynku w stanie surowym, to znaczy bez wykańczania pomieszczeń na tym etapie”. Architektka wymienia długą listę rzeczy, z których trzeba zrezygnować: od tynków i instalacji nagłaśniającej i oświetlenia po blachy na elewacji.

Na budowę surowej sali, bez koniecznych udogodnień i wykończeń, szkoła w lutym 2018 roku rozpisuje przetarg. Dokumenty przetargowe kontroluje i akceptuje Ministerstwo Kultury – to oznacza, że urzędnicy Piotra Glińskiego doskonale wiedzieli, na co w rzeczywistości pójdą pieniądze z Unii: na gołe ściany, a nie salę z prawdziwego zdarzenia.

Pierwszy przetarg na budowę szybko zostaje unieważniony. Drugi też. Dopiero trzecie podejście kończy się sukcesem. W grudniu 2018 roku wykonawcą sali zostaje firma Inter SAS z Warszawy. Szefem Inter SAS jest Antoni S. Nie pierwszy raz współpracuje ze szkołą przy Bednarskiej – wcześniej regularnie wygrywał jej przetargi. Jego firma np. stawiała KCEM na Bemowie (uczniowie i nauczyciele skarżyli się potem na fuszerki i złą akustykę).

Gdy Inter SAS wygrywa przetarg na salę (przekraczając limit wydatków), dyrektor Skrzypek prosi ministerstwo o podniesienie limitu o kilka milionów. Ministerstwo się zgadza, większość kwoty dorzuca z funduszy unijnych. 5 grudnia 2018 wiceminister Jarosław Sellin podpisuje ze szkołą aneks do umowy. Sala koncertowa ma teraz kosztować oficjalnie ponad 25 mln zł.

Budowa startuje, dyrektor zatrzymany

Budowa rusza w lutym 2019 roku. Dwa miesiące później prof. Skrzypka zatrzymuje CBA. Nie chodzi o budowę sali, ale o remont elewacji przy Bednarskiej sprzed kilku lat (wykonawca remontu twierdzi, że Skrzypek próbował wymusić od niego łapówkę). O zatrzymaniu informują największe media w kraju. Sprawa trafia do prokuratury, a następnie do sądu razem z aktem oskarżenia przeciwko Skrzypkowi. Wyrok nie zapadł do dziś.

Po zatrzymaniu Skrzypek składa dymisję, p.o. dyrektorem zostaje Przemysław Lechowski – znany pianista i wieloletni nauczyciel Bednarskiej. Choć ministerstwo przyjmuje dymisję Skrzypka, nie odsuwa go od budowy sali. Przeciwnie. Jego koleżanka z ministerstwa informuje Lechowskiego, że dla Skrzypka powstaje w szkole nowe stanowisko: konsultant do spraw rozwoju szkoły. A o budowie sali nowy dyrektor ma rozmawiać z nią bezpośrednio.

Lechowski orientuje się, że w szkole dzieje się coś niedobrego. Byli wicedyrektorzy tłumaczą mu, że szefowanie szkole w trakcie budowy sali to gorący kartofel. Gdy Lechowski odkrywa nieprawidłowości przy przetargach na budowę sali, chce zawiadomić prokuraturę, ale najpierw zwierza się Maxymilianowi Bylickiemu – doradcy Piotra Glińskiego.

Bylicki mówi, że resort daje Lechowskiemu zielone światło. Może zawiadamiać CBA i prokuraturę.

Chcieliśmy porozmawiać z Maxymilianem Bylickim o tych wydarzeniach, ale nie odpowiedział na nasze próby kontaktu.

Ministerstwo umywa ręce

Nowy dyrektor prosi ministerstwo o pozwolenie na nowy przetarg. Ale wtedy nieoczekiwanie spotyka się z wrogością. Wicedyrektor Paweł Niedźwiecki domaga się wglądu w treść zawiadomienia do prokuratury. Lechowski osobiście wręcza mu dokumenty.

We wrześniu 2019 ministerstwo wzywa dyrektora na spotkanie. Atmosfera jest napięta. – Przez półtorej godziny walili we mnie jak w bęben – wspomina Lechowski. Opowiada, że urzędnicy mają pretensje, że zawiadomił prokuraturę. Twierdzą, że automatycznie wstrzymuje to unijne finansowanie. I że teraz muszą skonsultować się z Glińskim.

Niedługo potem resort umywa ręce: pisze do Lechowskiego, że ma sam zadecydować co z budową sali – buduje z Inter SAS czy szuka kogoś innego. Lechowski ostatecznie zostaje z Inter SAS. Obawia się, że rozkopany plac budowy po prostu się zawali.

Urzędnicy za to boją się odpowiedzialności i zaczynają rzucać Lechowskiemu kłody pod nogi.

Gdy dyrektor prosi o dodatkowe pieniądze na budowę, zastępca Lidii Skrzyniarz, która niedawno miała być jego łączniczką w ministerstwie, poucza go, że pisze pod niewłaściwy adres. I zarzuca mu niegospodarność.

Na początku 2020 roku do Lechowskiego pisze sam wiceminister kultury Jarosław Sellin. Informuje o swoim „wielkim niepokoju” związanym z okrojeniem projektu, o czym – jak twierdzi – dopiero się dowiedział. Żąda wyjaśnień i całą odpowiedzialność przerzuca na szkołę. Straszy utratą finansowania z Unii.

Lechowski odpiera: decyzja o okrojeniu zapadła w porozumieniu z ministerstwem a do ukończenia budynku brakuje co najmniej 20 mln zł.

Niedługo potem Lechowski przegrywa konkurs na dyrektora szkoły – mimo że popierają go uczniowie, rodzice i nauczyciele. Nową dyrektorką zostaje Katarzyna Langer.

Samochodem do Brukseli

W połowie 2021 roku dyr. Langer publicznie chwali się postępami w budowie sali. A Przemysław Lechowski traci cierpliwość. Prokuratura, którą dawno temu powiadomił o wadliwych przetargach, oddzwania do niego dopiero po dwóch latach. Rozmowa ze śledczym trwa trzy minuty.

W lipcu 2021 Lechowski pakuje się do samochodu i jedzie do Brukseli, do Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) i do Luksemburga, do Prokuratury Europejskiej. Przekazuje swoje ustalenia i alarmuje o nieprawidłowościach przy budowie. Gdy śledczy OLAF przyjadą do Warszawy, będzie zeznawał przed nimi 12 godzin.

Po przeanalizowaniu dokumentacji Lechowskiego OLAF w marcu 2022 roku oficjalnie wszczyna śledztwo.

Niecałe dwa tygodnie później szkoła zamyka „unijną inwestycję” uroczystym koncertem, od którego zaczyna się ta opowieść. Koncert odbywa się w przedsionku niegotowej sali, który szkoła nazywa “Sceną Foyer”. Przed wejściem powiewa flaga Unii. Wśród publiczności zasiadają przedstawiciele Ministerstwa Kultury.

Koncert na Scenie Foyer
Koncert z okazji zakończenia projektu unijnego, marzec 2022 roku. Fot. Przemysław Lechowski

Śledztwa równoległe

Dopiero pod koniec 2022 roku, grubo ponad trzy lata od zawiadomienia Lechowskiego, do akcji wkracza polska prokuratura. Oskarża szefa firmy-wykonawcy, Antoniego S., że wygrał przetarg w oparciu o sfałszowane i nierzetelne rekomendacje, które wystawił mu m.in. Paweł Skrzypek. W lutym 2023 sąd w wyroku nakazowym skazuje Antoniego S. i Skrzypka na 10 tys. złotych grzywny.

Śledczy z OLAF-u odwiedzają budowę przy Połczyńskiej, w sierpniu 2023 roku kończą śledztwo. O jego wynikach powiadamiają zarówno Komisję Europejską, jak i polską prokuraturę. OLAF nie chce zdradzić nam szczegółów, ale kontakt z KE i krajową prokuraturą oznacza, że wykrył potencjalne wyłudzenie funduszy UE.

We wrześniu 2023 roku KE informuje polskie Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, które zarządza dotacjami, że nie zamierza płacić za salę. Ale do tej pory Ministerstwo Kultury zdąży już rozwiązać ze szkołą umowę o dofinansowanie.

Czy była to reakcja na dochodzenie OLAF? Ministerstwo Kultury twierdzi, że nie.

Umowę rozwiązało z powodu wyroku byłego dyrektora Pawła Skrzypka i wadliwych przetargów. Tych samych, które wcześniej wielokrotnie kontrolowało i o problemach z którymi wiedziało od 2019 roku.

Czy doszło do utraty dotacji z UE? Ministerstwo uważa, że nie, i że salę wybudowano za krajowe pieniądze. Unijną dotację przekierowano na inne projekty.

Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że resort Glińskiego zgadzał się na przelewanie szkole kolejnych transz z budżetu środków europejskich. Unia miała później zwrócić rządowi te pieniądze. Ale resort – jak sam twierdzi – postanowił wstrzymać się z wnioskami o zwrot.

Pochwalmy się przed wyborami

Zarówno szkoła, jak i resort kultury mimo rozwiązanej umowy do samych wyborów jesienią 2023 r. przekonywały, że sala powstała za fundusze UE. Ostatni koncert obrandowany unijną flagą odbył się na „Scenie Foyer” pod koniec września 2023 roku.

Zrzut ekranu sala koncertowa MKiDN
fot. Facebook, zrzut ekranu

Gdy odwiedzamy okolice budynku przy ul. Połczyńskiej na początku roku, wciąż stoi obok niego tablica informująca o unijnej dotacji.

Tablica informująca o unijnej dotacji na salę koncertową
fot. Wojtek Jankowski, OKO.press

„W planach finansowych na 2024 r. nie ma zadań związanych z dokończeniem wyposażenia sali koncertowej ZPSM im. F. Chopina w Warszawie” – odpisuje na nasze pytania Ministerstwo Kultury. Dodaje, że brakujące pieniądze – na dziś ok. 20 mln zł – planuje dorzucić w latach 2025-2026.

Resort zaprzecza, by zamierzał wprowadzić w błąd instytucje europejskie i twierdzi, że “wykrył” nieprawidłowości wokół budowy w 2019 roku. Winą za oddanie niegotowej sali obarcza szkołę i byłego dyrektora – Pawła Skrzypka. “Na pewno ministerstwo żadnej takiej decyzji nie podjęło, że projekt ma być postawiony surowy, a potem wyposażony” – mówi nam przez telefon Przemysław Niedźwiecki z departamentu funduszy europejskich. Nalega, by nie łączyć go z tą sprawą.

Lidia Skrzyniarz opuściła Ministerstwo Kultury w 2020 roku – dziś z całej sprawy niewiele już pamięta. Zaznacza, że Pawła Skrzypka co prawda zna, ale nie lepiej niż wielu innych polskich muzyków. Jest przekonana, że płaciła za pobyt w szkolnym apartamencie.

Paweł Skrzypek zaskarżył wyrok nakazowy z lutego 2023 roku i czeka na pierwszą rozprawę. W rozmowie telefonicznej kilkakrotnie powtarza, że decyzję o okrojeniu projektu sali podjął wobec ultimatum ministerstwa. I że pieniądze na jej doposażenie miał dostać później. Nadal liczy, że sala jego marzeń została ukończona. Winą za wstrzymanie budowy obarcza “zupełnie niezrozumiałe” zachowanie Przemysława Lechowskiego – jego zawiadomienia do prokuratury i innych organów.

Lechowski: “Nie jestem jedynym ukaranym w ostatnich latach za uczciwą pracę i rzetelne wykonywanie swoich obowiązków. Jednak nie można zapomnieć, że w całej tej historii chodzi o szkołę – uczniów skrzywdzono najbardziej”.

Współpraca: Sebastian Klauziński

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze