0:00
0:00

0:00

"Zakładamy (...) możliwość pełnego rozliczenia się samotnego rodzica z dzieckiem" - zadeklarował w czwartek 24 kwietnia premier Mateusz Morawiecki na konferencji poświęconej "Tarczy antyputinowskiej". To szumna nazwa dla pakietu kolejnych łat w systemie podatkowym po szkodach, jakie uczynił w nim Polski Ład. Rząd zmienił zdanie i zamierza wycofać krzywdzące dla samodzielnych rodziców przepisy. Dlaczego?

View post on Twitter

O tę zmianę samodzielni rodzice walczyli od miesięcy. Protestowali przeciwko przepisom Polskiego Ładu, który odebrał im możliwość rozliczania podatku na preferencyjnych zasadach, czyli tzw. wspólnego rozliczenia z dzieckiem. Rząd, forsując swój flagowy projekt, uznał z właściwe dyskryminować takie rodziny — w większości matki samotnie wychowujące swoje dzieci. Na przepisach Polskiego Ładu najbardziej zyskiwały „pełne” rodziny, pasujące do promowanego przez rząd obrazka tradycyjnego modelu rodziny. Nie był to przypadek: inicjatorka stosownej poprawki była posłanka PiS Dominika Chorosińska, która chciała zadbać o uprzywilejowany status małżeństw.

Zmiany zapowiedziane przez premiera Morawieckiego mają wejść w życie 1 lipca 2022 roku. Czy tak się stanie — nie sposób stwierdzić. Na razie pakiet zmian w Polskim Ładzie trafia do konsultacji społecznych (skądinąd znów absurdalnie krótkich — zaledwie tygodniowych).

Przed dzisiejszą deklaracją premiera Morawieckiego zebraliśmy historie rodziców, którzy w wyniku przepisów Polskiego Ładu padli ofiarą podatkowej dyskryminacji. To obraz bezsensownej krzywdy wyrządzonej przez rząd, który:

  • mimo obecnych od początku, a z czasem coraz głośniejszych głosów sprzeciwu wprowadził arbitralną, niekonsultowaną z samymi zainteresowanymi zmianę w przepisach;
  • długo szedł w zaparte, na krytykę reagując zaprzeczeniem lub pełną arogancją.

"To nie jest tak, jak myśli rząd, że samotny rodzic to mama czy tata z jednym dzieckiem. Wielu z nas ma troje albo więcej dzieci, a kwoty, które tracimy przez brak możliwości wspólnego rozliczenia, dużo dla nas znaczą" - mówił nam Krzysztof, 46-latek samodzielnie wychowujący trójkę dzieci.

"Rząd uznaje, że z synem nie jesteśmy rodziną. A potem rzuca 1500 zł, żebyśmy się cieszyli" - mówiła OKO.press Iwona Abramczuk-Ekwem, mama samodzielnie wychowująca dziecko.

Przeczytaj także:

Ojciec mojego syna zadzwonił z Norwegii, że nie wróci

Iwona Abramczuk-Ekwen mieszka w Warszawie, samodzielnie wychowuje i utrzymuje siebie i syna. "Jego ojciec zniknął z domu, kiedy syn miał 2,5 roku, w 2012 roku. Zadzwonił z Norwegii, że wyjechał, bo w Polsce nie widzi przyszłości zawodowej. Z dnia na dzień zostałam sama z dzieckiem i musiałam dalej pracować" - mówiła w rozmowie z OKO.press.

"Znalazłam synkowi prywatne przedszkole, bo jako samotna matka nie miałam szansy na państwowe. Kredyt zabierał połowę mojej pensji, a czesne kolejną jedną czwartą.

Na życie zostawało mi około 500 zł miesięcznie. Nie mogłam liczyć na pomoc z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej (MOPS). Mimo tego, że zarabiałam niewiele, przekraczałam próg dochodowy".

"W 2015 roku dostałam rozwód, sąd zawiesił ojcu prawa rodzicielskie, na syna miałam dostawać alimenty. Ale nigdy ich nie zobaczyłam, bo nie wiem, gdzie mieszka jego ojciec. Nie załapałam się też na fundusz alimentacyjny".

"Przepłakałam swoje i postanowiłam, że zapewnię synowi najlepsze życie, jakie mogę. Zaczęłam się szkolić, ciężko pracowałam i zaczęłam zarabiać powyżej średniej krajowej. Zaczęłam spłacać kredyty, mieć pieniądze na wakacje z synem i na inwestowanie w jego przyszłe wykształcenie poprzez zajęcia dodatkowe (angielski, informatyka itp.). A potem w życie wszedł Polski Ład".

Równowartość raty kredytu

"Z dnia na dzień dowiedziałam się, że od stycznia będę zarabiała o około 1,5 tys. zł na rękę mniej przez to, że jako samotna matka nie mogę rozliczyć się wspólnie z dzieckiem. To równowartość raty kredytu. Rocznie tylko przez brak możliwości preferencyjnego rozliczenia z dzieckiem stracę 17 tys. zł. Jako samodzielna matka nie mogę skorzystać z dwukrotności kwoty wolnej od podatku, nie mogę obliczać zaliczki na ubezpieczenie zdrowotne według zasad z poprzedniego roku i nie mogę skorzystać z dwukrotności progu podatkowego w porównaniu z na przykład pracującym mężczyzną, który utrzymuje żonę".

Gdyby Iwona mogła rozliczyć się wspólnie z dzieckiem, mogłaby skorzystać z wyższej o połowę kwoty wolnej od podatku (to 30 tys. zł dla samodzielnego rodzica i 60 tys. zł dla małżeństwa rozliczającego się razem).

"Oznacza to, że jako samodzielna matka, która utrzymuje siebie i dziecko zapłacę wyższy podatek niż małżeństwo, w którym na przykład mąż utrzymuje niepracującą żonę. Gdybym mogła rozliczyć się z dzieckiem, mój próg podatkowy zaczynałby się od 240 tys. zł, a nie od 120 tys. zł. Straciłabym dużo mniej - jedynie różnicę, która wynika ze zmian w opłacaniu składki zdrowotnej" - mówiła Iwona.

Rząd uznał, że nie jesteśmy rodziną

"Chciałam przygotować się na zmiany finansowo, ale to było niemożliwe. W listopadzie 2021 roku - przed wejściem w życie Polskiego Ładu - kalkulator na rządowej stronie wyliczył błędnie, że stracę 400 zł miesięcznie. Rosną koszty życia i stopy procentowe, a rząd tak po prostu zabiera mi 17 tys. zł rocznie. W zamian proponuje ulgę dla samodzielnych rodziców w wysokości 1500 zł. A przecież to nie jest nawet 10 proc. z tego, co do tej pory mogłam odliczać od podatku".

"Rodziny bezdzietne mogą się wspólnie rozliczać, a my samotni rodzice nie możemy To najbardziej krzywdzące.

Długo walczyłam, żeby zapewnić byt mojemu dziecku, a teraz rząd dyskryminuje mnie nie tylko względem rodzin wielodzietnych, ale nawet względem małżeństw bez dzieci.

My i tak jesteśmy pokrzywdzeni przez los, bo musimy walczyć sami o siebie i nasze dzieci. Tymczasem rząd pokazał nam, że z synem nie jesteśmy rodziną i rzucił nam 1500 zł, żebyśmy się cieszyli. To uwłaczające".

Trójka dzieci i 12 tys. zł mniej

W takiej samej sytuacji jest 46-letni Krzysztof, mieszkaniec Jaworzna, który samodzielnie wychowuje trójkę dzieci. "W tym roku przez Polski Ład stracę około 12 tys. zł. Bo jako samodzielny rodzic nie zakwalifikuję się na drugi próg podatkowy. Nie mogę skorzystać z wyższej o połowę kwoty wolnej od podatku" - mówił tata trójki dzieci. (O tej dyskryminacji podatkowej pisaliśmy np. tutaj).

"To nie jest tak, jak myśli rząd, że samotny rodzic to mama lub tata z jednym dzieckiem. Wielu z nas ma troje albo więcej dzieci, a 12 tys. zł rocznie to ogromna kwota".

Krzysztof ma dwie córki w wieku 16 i 11 lat oraz syna, który ma 14 lat. "Rząd myśli, że największe koszty utrzymania dziecka są po urodzeniu. Ale najwięcej na dzieci wydaję teraz, kiedy są w wieku nastoletnim. Najmłodszej córce muszę co dwa miesiące kupować ubrania, bo cały czas rośnie. Do tego podręczniki do szkoły, bilety miesięczne i jedzenie. Najstarsza córka dostała się do liceum plastycznego, do tego wszystkiego dochodzą więc jeszcze produkty plastyczne, które są drogie".

"Czuję się dyskryminowany przez rząd. Mam znajome małżeństwo w pracy, które nigdy nie zdecydowało się na dziecko. Przy dochodzie 230 tys. zł rocznie płacą 17 proc. podatku, a ja - mimo tego, że zarabiam mniej i sam wychowuję trójkę dzieci - płacę 32 proc. To absurd" - mówił Krzysztof.

Pracuję ciężko, rząd mi to odbiera

„Mam 4-letnią córkę, którą samodzielnie wychowuję. Do tej pory rozliczałam się z dzieckiem i każdy zwrot podatku wrzucałam do skarbonki, na wakacje. Teraz według kalkulatora, którego użyłam do wyliczenia płaconego podatku, stracę na Polskim Ładzie kilkaset złotych, jeżeli nie będę miała możliwości rozliczenia się z dzieckiem.

Jeżeli będę rozliczać się sama, to do podatku będę musiała dopłacić kilkaset złotych. Tymczasem jeżeli mogłabym rozliczyć się jako mama samodzielnie wychowująca dziecko, to dostałabym zwrot podatku w wysokości 4 tys. zł" - mówiła OKO.press Adriana Plonka.

Samodzielnie wychowuje 4-letnią córkę i pracuje w międzynarodowej korporacji. "Przez zmiany w Polskim Ładzie mam mniejsze o około 250 zł wynagrodzenie. Rocznie to dla mnie duża strata - 3 tys. zł"

"Nie dostaję ulgi na dziecko, bo nie spełniam kryteriów dochodowych. Nie przysługuje mi fundusz alimentacyjny. 500 plus zaczęłam odbierać dopiero w 2019 roku, kiedy moja córka miała już dwa lata.

Wcześniej musiałam sobie radzić sama. Pracuję ciężko, często w nocy, kiedy córka śpi. Staram się jak mogę, żeby zapewnić jej wszystko, czego potrzebuje i czuję, że rząd mi to odbiera"

- mówiła Adriana.

"Rozumiem, że jest grupa osób, które nie pracują i są w stanie utrzymać się z zasiłku za 1500 zł. Ale to wyrównanie nie jest adekwatne do nakładu mojej pracy. Na Polskim Ładzie tracę przede wszystkim względem osób, które znajdują się w małżeństwie. Jeżeli w bezdzietnym małżeństwie jedna osoba pracuje, a druga nie, to mają dwa razy wyższą wolną kwotę od podatku niż ja. Nie mogę poprosić przecież mojej 4-latki, żeby poszła do pracy, bo nie możemy się razem rozliczać".

Po wprowadzeniu Polskiego Ładu samodzielni rodzice:

  • Mogą odpisać mniej podatku niż na przykład bezdzietne małżeństwo, w którym pracujący mężczyzna utrzymuje żonę.
  • Nie mogą korzystać z dwukrotności wartości ulgi dla klasy średniej.
  • Nie mogą obliczać zaliczki na ubezpieczenie zdrowotne według zasad z poprzedniego roku (chodzi o samodzielnych rodziców o niskich dochodach). Nie wiadomo, w jaki sposób potraktowana zostanie nowa ulga. Oznacza to, że wbrew gwarancjom rządu stracić mogą nawet rodzice o najniższych (!) miesięcznych dochodach — między 2 a 4 tys. zł brutto.
  • Mają mniejszy zysk z nowej ulgi podatkowej na dziecko (1500 zł), niż gdyby mogli rozliczać się wspólnie z dzieckiem.

Z dzisiejszej zapowiedzi Mateusza Morawieckiego wynika, że będą mogli wrócić do wspólnego rozliczenia z dzieckiem.

;
Na zdjęciu Julia Theus
Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze