Politycy opozycji na czele z Grzegorzem Schetyną krytykują PiS za podwyższenie składek na ZUS. W 2020 roku wzrosną o ok. 120 złotych. Problem w tym, że wysokość składek ustala się w ten sam sposób od 20 lat. Składki rosną, gdy rosną płace. Rządu broni wicepremier Jacek Sasin i w tym przypadku musimy mu przyznać rację
Minimalne składki ZUS dla osób prowadzących działalność gospodarczą w przyszłym roku wyniosą około 1440 złotych. Wynika to z projektu ustawy budżetowej na przyszły rok ogłoszonego 26 czerwca. Rząd przyjął w nim prognozę przeciętnego wynagrodzenia brutto - 5227 złotych.
W tej kwocie zawarte są składki do ZUS na ubezpieczenie emerytalne, rentowe, wypadkowe i chorobowe oraz składka na Fundusz Pracy i składka zdrowotna do NFZ. Dokładne kwoty i sposób ich ustalenia tłumaczymy w dalszej części artykułu.
Politycy opozycji skrytykowali rząd za podwyższenie tych składek. Grzegorz Schetyna napisał na Twitterze:
Sugeruje w ten sposób, że to rząd PiS jest odpowiedzialny za podwyżkę i uderza w ten sposób w samozatrudnionych. W podobnym tonie wypowiadali się inni politycy i sympatycy opozycji. Europoseł Wiosny Łukasz Kohut nazwał kwotę składki „haraczem”:
Podwyżkę skrytykował też Roman Giertych, obecnie adwokat, aktywny komentator życia publicznego, niegdyś lider Ligi Polskich Rodzin i wicepremier w pierwszym rządzie PiS-LPR-Samoobrona:
Platforma Obywatelska 28 czerwca wrzuciła na Twittera grafikę, na której wprost sugerują, że podwyżka składek ZUS to wina PiS. Przy okazji użyła takiej skali wykresu, aby wzrost wyglądał na większy niż w rzeczywistości:
Grzegorz Schetyna i inni politycy centroprawicowej opozycji próbują przemówić do ludzi, których uważają za swój elektorat - przedsiębiorców. Wzrost składek może być szczególnie dotkliwy dla około dwóch milionów samozatrudnionych.
Problem w tym, że nie ma w tym żadnej winy PiS.
Kolejna podwyżka składki ZUS. Uderzenie w ponad 2 mln samozatrudnionych.
Prześledźmy, w jaki sposób ustalana jest wysokość składek płaconych przez osoby na tzw. samozatrudnieniu. Według art. 22 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych (uchwalonej 13 października 1998), ustala je parlament.
W 2019 roku wysokość tych składek wynosiła:
Podstawę wymiaru składki deklaruje osoba tzw. samozatrudniona, czyli jednoosobowe przedsiębiorstwo, które prowadzi działalność gospodarczą. Nie może być jednak mniejsza niż 60 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Większość przedsiębiorców deklarują składkę minimalną.
Ustawodawca przyjął minimalną kwotę, aby przedsiębiorcy nie próbowali nadmiernie oszczędzać na swoich emeryturach. Niższe składki oznaczałyby w praktyce głodowe emerytury.
Podstawa wymiaru składek zależy od więc prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia za pracę na dany rok. W 2019 roku prognozowane przeciętne wynagrodzenie wynosi 4765 zł (dla samozatrudnionych ważne jest 60 proc. od tej kwoty - czyli 2859,00 zł. Kwota ta stanowi podstawę wymiaru ich składek).
Im wyższe przeciętne miesięczne wynagrodzenie, tym wyższa więc jest kwota składki.
Składka na ubezpieczenia społeczne (wszystkie cztery wymienione powyżej oraz składka na Fundusz Pracy) wzrośnie z 974,65 złotych w 2019 do 1069,14 złotych w 2020.
Osobna składka zdrowotna, która jest przekazywana do NFZ, również wzrośnie. Nie znamy jeszcze dokładnej kwoty, ponieważ obliczana jest na podstawie średniego wynagrodzenia z czwartego kwartału roku poprzedniego. Dlatego jej kwotę poznamy w styczniu 2020.
Według „Bussiness Insider”, eksperci oszacowali, że będzie to wzrost z 342,32 złote do 365,60 złotych.
Ostatecznie, to wzrost całej składki o 117,77 złotych do 1434,74 złote.
Dokładna kwota może się jeszcze zmienić - ustawa budżetowa będzie uchwalana za około pół roku, wówczas szacunki średniej płacy mogą być inne. Nie będą to jednak duże różnice.
Podwyżki wynikają z bardzo prostego mechanizmu. Wysokość składek zależy od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Polskie PKB rośnie, wynagrodzenia rosną. W konsekwencji rosną też składki na ZUS.
Europoseł Wiosny Łukasz Kohut napisał, że składki do ZUS to „haracz". Tymczasem, jak na swoim blogu ekonomicznym zwrócił uwagę dziennikarz Jakub Sawulski: „Obecna wysokość składek na ZUS przedsiębiorców to raczej ulga podatkowa niż haracz”.
Dla przedsiębiorców, którzy uzyskują niskie przychody, istnieje możliwość przejścia na tzw. niski ZUS, jeśli w ubiegłym roku uzyskali przychody niższe niż 30-krotność minimalnego wynagrodzenia z grudnia ubiegłego roku. W 2019 roku ten próg to 63 tys. złotych.
Jeżeli ich przychód był niższy, inaczej oblicza się podstawę wymiaru składki - jest nią wówczas średnie miesięczne wynagrodzenie przemnożone przez specjalny współczynnik, który co roku ogłasza ZUS (dla 2019 roku to 0,5083).
W imieniu rządu tłumaczył się w Radiu Plus wicepremier Jacek Sasin: "Mechanizm, który funkcjonuje od 20 lat. To się absolutnie nie zmienia".
Nieprawdą jest, że PiS podnosi jakieś stawki ZUS-u. Te mechanizm, obowiązujący w poprzednich latach.
„Ten mechanizm obowiązujący w poprzednich latach, nikogo nie dziwił i nikt go nie krytykował. Ci, którzy dzisiaj próbują atakować nas, wtedy go akceptowali. [...] To są mechanizmy funkcjonujące od wielu lat, związane ze wzrostem płac” - dodał Sasin.
W tym sporze musimy przyznać rację Jackowi Sasinowi.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze