0:000:00

0:00

Przemówienie Grzegorza Schetyny otworzyło konwencję programową Koalicji Obywatelskiej. Przez dwa dni 12 i 13 lipca Platforma Obywatelska z najbliższymi koalicjantami debatuje o składowych swojego przyszłego programu.

Przewodniczący PO zaczął od zbudowania historycznego rodowodu obecnej opozycji: „Wielki Sierpień, wielka Solidarność, wielka chwała na cały świat, wolna Polska. To jest nasze najlepsze dziedzictwo, musimy z niego czerpać”.

Odpowiedzią ma być nowa formuła polityczna, o której Schetyna mówił w podniosłym i patetycznym tonie:

"Dlatego do wyborów idziemy jako Koalicja Obywatelska. Prawdziwie obywatelska.

To nie będzie koalicja partii, ani zlepek politycznych interesów. Czas partyjnych gier już minął. Przyszedł zupełnie inny czas. Na szali jest wszystko. Prawo musi pokonać bezprawie. Prawda kłamstwo. Miłość nienawiść i agresję. Rozsądek szaleństwo.

Od tych wyborów zależy, czy odbudujemy polską wspólnotę, czy pogrążymy się w chaosie i wewnętrznej wojnie".

Ten przekaz wartości nie przełożył się jednak na polityczny konkret (patrz dalej).

Motywem przewodnim wystąpienia była rozmowa. Schetyna porównał rozmowy, które w ramach akcji „POrozmawiajmy” od kilku tygodni w całej Polsce prowadzą politycy PO (m.in. Krzysztof Brejza i Barbara Nowacka), do rozmów między robotnikami a inteligentami za czasów PRL. Schetyna obiecywał: „z naszej rozmowy narodzi się nowa Polska”.

Powiedział też, że:

  • KO jest gotowa iść do wyborów (samodzielnie);
  • listy będą zróżnicowane i "nie wyłącznie partyjne";
  • chce "uzdrowić Polskę" - od chorób gospodarczych i społecznych, które przyniósł PiS;
  • program KO będzie skierowany do osób pracujących.

Witam państwa serdecznie, witam wszystkich, którzy odpowiedzieli na nasze zaproszenie do takiej otwartej rozmowy. Tych którzy przyszli dziś osobiście i tych, którzy przysłuchują się nam za pośrednictwem mediów. Pozwólcie, że pozdrowię również tych wszystkich, z którymi spotkaliśmy się na ulicach i rynkach polskich miast, tych dużych i tych niewielkich. Mieszkańców wsi i osiedli. Jestem wdzięczny za każdą rozmowę i za każdą chwilę którą nam państwo poświęciliście. Mądrość jest w ludziach, mądrość jest w was i chcemy z niej korzystać.

Chcemy rozmawiać ze wszystkimi, z ekspertami, ale i z pracownikami fizycznymi. Chcemy usłyszeć receptę od specjalisty z Uniwersytetu, ale ważne jest dla nas też zdanie handlowca i kasjerki. Chcemy żeby cała Polska zaczęła ze sobą rozmawiać. Spojrzeć sobie w oczy, uśmiechnąć się, podać sobie rękę. Rozmawiać. Już kiedyś z takich rozmów inteligentów z robotnikami wyszło coś wielkiego. Wielki sierpień, wielka Solidarność, wielka chwała na cały świat, wolna Polska. To jest nasze najlepsze dziedzictwo, musimy z niego czerpać.

Nie wolno nam skupiać się na tym co nas dzieli. Jesteśmy różni, to żadne odkrycie. Ale są sprawy, które nas łączą, które są ważne i o które warto razem walczyć.

Zacznijmy od zdania - Polacy to wspólnota ludzi wolnych. Tak jak sobie to wymarzyli nasi dziadowie, ojcowie i matki, jak my sami marzyliśmy. W tym jednym zgódźmy się na dobry początek naszych rozmów - Polska to wolność! Tu nie może być żadnych wątpliwości.

Spotykamy się, żeby rozmawiać, bo tak rozumiemy demokrację. To dobro ludzi jest celem, a władza środkiem do niego. Nigdy odwrotnie. To jest sposób na to, żeby w polityce pojawiła się przyzwoitość, bezinteresowność i prawda. Tylko wtedy zniknie kłamstwo, manipulacja, podłość. Dlatego rozmawiajmy, bo rozmowa to dobry początek wszystkiego. Wierzę, że z naszej rozmowy narodzi się nowa Polska.

Otwarty dialog polega na szczerości. Słuchamy uważnie i z szacunkiem choćby i gorzkich słów. Bierzemy sobie do serca każdy pomysł, każdą potrzebę, pochylimy się nad każdą krzywdą. Tak samo szczerze i bez ogródek odpowiadamy na pytania, a pytań jest wiele.

Jedno z zadawanych najczęściej dotyczy przyszłości Koalicji i formuły w jakiej zamierzamy wystartować w wyborach. To ważne pytanie. Pozwólcie więc, że skorzystam z dzisiejszej sposobności by na nie publicznie odpowiedzieć.

Jesteśmy już po rozmowach z partiami, ruchami społecznymi, z niezależnymi autorytetami. Słyszymy jak ludzie podczas naszego objazdu Polski mówią jednym głosem, że chcą zjednoczonej opozycji.

I mają absolutną rację. Ponad pięciu milionom ludzi, którzy oddali głos na koalicję europejską nie można powiedzieć rozejdźcie się, bo trzeba się podzielić.To jest absurd. Oczywiste jest przecież, że lepiej budować od trzydziestu ośmiu i pół procent niż od zera.

Dlatego do wyborów idziemy jako Koalicja Obywatelska. Prawdziwie obywatelska. To nie będzie koalicja partii, ani zlepek politycznych interesów. Czas partyjnych gier już minął. Przyszedł zupełnie inny czas. Na szali jest wszystko. Prawo musi pokonać bezprawie. Prawda kłamstwo. Miłość nienawiść i agresję. Rozsądek szaleństwo. Od tych wyborów zależy, czy odbudujemy polską wspólnotę, czy pogrążymy się w chaosie i wewnętrznej wojnie.

I to jest wielkie zadanie. Potrzebna jest i będzie każda para rąk. W Koalicji Obywatelskiej znajdzie się miejsce dla konserwatystów i lewicy, dla wierzących i niewierzących, dla ludzi z miasta i ze wsi. Przepustką do Koalicji obywatelskiej jest tylko przyzwoitość i zdrowy rozsądek. Oprócz stronnictw, partii i organizacji pozarządowych, specjalne miejsce znajdą lokalni społecznicy i samorządowcy. Miejsca na listach zarezerwujemy też dla wybitnych osób nigdzie niezrzeszonych. Zadbamy o to, aby był pełen parytet kobiet i mężczyzn. To będzie prawdziwie obywatelska koalicja.

Naszym zadaniem jest godzenie Polaków i tworzenie prawdziwej wspólnoty. Nawet osoby z politycznych biegunów jak Kazimierz Ujazdowski z jednej i Barbara Nowacka z drugiej strony, znajdą wspólny język żeby zbudować nową Polskę. Bo w tej nowej Polsce i dla niej i dla niego musi być miejsce. I ona i on muszą się w niej dobrze czuć. Bo Polski nie można sobie wyszarpywać, trzeba ją wspólnie budować, razem urządzać i zgodnie w niej żyć. To jest cel Koalicji Obywatelskiej.

Tylko na jedno nie może być miejsca. Nigdy nie zgodzę się na wprowadzanie do Koalicji polityki transakcyjnej. Jeśli dla kogoś różnica między Koalicją Obywatelską a PiSem polega tylko na tym, ile od kogo można dostać stołków, to nie mamy o czym rozmawiać. Jeśli ktoś rozumuje jedynie na zasadzie- kto da więcej, to do nas nie pasuje. Lekcję z radnego Kałuży mamy już odrobioną.

Mówię to do wszystkich, którzy po stronie opozycji chcą iść śladami Sariusza Wolskiego i Jarosława Gowina. Droga wolna. Mówię bardzo szczerze i wprost. Tego samego oczekuję od was. Jesteśmy otwarci, ale na mydlenie oczu i rozbijanie koalicji nie pozwolę.

Czas partyjnych gierek się skończył. Przed nami wielki bój o wolną Polskę. Każdy z nas musi się zastanowić co może z siebie dać, a nie co wziąć. Dziękuję tym wszystkim, którzy to rozumieją. Jest nas już wielka siła, a będzie nas więcej.

Proponujemy zupełnie inną politykę. Musi być ona oparta na stałym dialogu i szczerości.To nas musi odróżniać od dzisiejszej władzy. Nawet jeśli ma to oznaczać przyznanie się do błędu. Dlatego jeśli pada pytanie o wiek emerytalny, słynne 67 lat, to przyznajemy: to był błąd. Można to było przeprowadzić na zasadzie dobrowolności i zachęt, a nie przymuszania.

Innym pytaniem, które często słyszę jest - skąd obecna władza wzięła pieniądze. Ludzie się dziwią. Mówią tak, no widzimy, że oni przede wszystkim biorą do własnej kieszeni pełnymi garściami, ale się dzielą, dają też ludziom. Szastają na lewo i prawo. Wydaje się, że to worek bez dna.

To ważne pytanie i wymaga odpowiedzi. Te pieniądze to podwyżki dla nauczycieli, które nie nastąpiły. To podwyżki, których nie dostały pielęgniarki, policja, cała sfera budżetowa. Tak, to są wasze pieniądze których nie dostaliście, a powinniście dostać. To są podatki, które nie pozwalają rosnąć płacom, mimo że jest świetna koniunktura i zarobki powinny szybować w górę. Jeśli zastanawiasz się Polko i Polaku skąd PiS bierze pieniądze, to spójrz na swój pasek z wypłatą. Te pieniądze powinny tam być, ale ich nie ma.

Te pieniądze to są absolutnie chore ceny w sklepach. Z 500 plus, blisko połowę zjadła drożyzna. To już teraz zrobiło się 300. A ile zostanie do końca roku?

Ale to nie wszystko. Bo te pieniądze to niewybudowane żłobki i przedszkola. Stojące budowy dróg i zatrzymane inwestycje. Trzeba się znowu przyzwyczajać do widoku chaszczy porastających rozgrzebane budowy.

To są pieniądze, które nie trafiły do służby zdrowia. A więc pacjenci umierający na SORach i w kolejkach do specjalisty. To brak pielęgniarek, salowych, to wyjeżdżający za granice lekarze.

Chcę powiedzieć bardzo wyraźnie: programy socjalne w tym 500 plus są potrzebne. Powtórzę po raz kolejny – nic co dane nie będzie odebrane.

Chcę tylko przypomnieć o kimś bardzo ważnym, o kim w tych wszystkich programach zapomniano. Pamięta się o wszystkich tylko nie o nim. Chcę przypomnieć, o Polaku, który pracuje. I o Polce, która pracuje, albo chciałaby pójść do pracy tylko rzuca się jej kłody pod nogi. O tych ludziach zupełnie zapomniano. To oni codziennie harują na pensje dla Morawieckiego, na nagrody dla Szydło, na limuzyny Macierewicza, na ochronę Kaczyńskiego. To dzięki temu, że u nich co rano o szóstej dzwoni budzik, że wracają późno zmęczeni do domu, znajdują się pieniądze. To dzięki nim można wypłacać programy socjalne. Bez ich ciężkiej pracy nie byłoby ani grosza w budżecie.

Rodzina pana Kamila, którego spotkałem w czasie ostatniej wizyty na Podlasiu, utrzymuje się z najniższej pensji. Koniunktura rośnie, ale im żyje się coraz gorzej. Bo przecież największą część swoich dochodów muszą wydać na żywność – a ta jest coraz droższa.. Czy to nie chore, że w tym czasie cena masła wzrosła o 4,50 a cena pietruszki o 20 zł?

Zarobki w Polsce muszą być wyższe. I zdrowe Państwo może sprawić, że będą. Tylko, że państwo nie jest zdrowe. Dowody na to są wszędzie gdzie się nie obejrzeć.

Bo czy to nie chore, że tysiące zdolnych uczniów, w tym nawet ci ze świadectwami z czerwonym paskiem, nie dostało się w tym roku do liceum? Przedstawicielka władzy odpowiedzialnej za bałagan, śmiała im nawet powiedzieć – że marzenia nie zawsze się spełniają. A wiceminister nauki, że uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, mogą jej poszukać za granicą. Nie po to wam Polacy płacą, żebyście niszczyli marzenia ich dzieci. To skrajna buta i bezczelność.

Idźmy dalej. W Polsce zaczyna brakować lekarstw. Już nawet nie będę przypominał o lekach, które miały być za darmo. Teraz nie ma już nawet leków, za które się płaci. Lista się wydłuża. To jest chore. To jest trzeci świat. Ludzie zaczynają się bać. Tak się nie dzieje w normalnym europejskim państwie.

Smog w Polsce przekracza już wszelkie dopuszczalne granice. Ludzie chorują, zdrowy rozwój dzieci jest zagrożony. A co robi ta władza? Pozwala sprowadzać bez opamiętania rosyjski węgiel. To chore. Ale to nie wszystko. Zrobili z nas wielkiego importera śmieci. Polska sprowadza tony śmieci. Jakby nam brakowało własnych. W Polsce robi się czarno od dymu z płonących niemieckich śmieci i rosyjskiego węgla. Kaczyński straszył kiedyś niemiecko rosyjskim kondominium, no to mamy dziś kondominium trucicieli. Odwagi panie prezesie. Można się im postawić. Można zatrzymać rosyjski węgiel i niemieckie śmieci, nie nakrzyczą na pana, śmiało. Zdrowie Polaków jest tego warte.

Polska się dusi i usycha. Dosłownie... Wysycha Noteć. Wysychają mniejsze rzeki i jeziora. Rząd nic z tym nie robi. Jeszcze parę lat tej bezczynności i w niektórych regionach rolnicy będą musieli przenosić swoje pola. Ich ziemia przestanie się nadawać pod uprawy.

Mógłbym tak wymieniać cały dzień. Nasłuchałem się od ludzi w Polsce niezliczonych historii. To chore - mówią. Opowiadają o kumoterstwie, aferach, o partyjnych lokalnych kacykach, którzy czują się zupełnie bezkarni. O tym, że Polska jest podzielona na równych i równiejszych. O tym, że bez znajomości człowiek staje się bezradny. Że fachowcy są wyrzucani z pracy, a zastępują ich kolesie kolesi. Z tych opowieści wyłania się ponury obraz choroby państwa. Państwa, które z roku na rok słabnie. Państwa w którym władza uprawia grę pozorów. Zupełnie jakby rządziła nami trupa cyrkowców. Nie możemy siedzieć zapatrzeni w ich występy i sztuczki, oszołomieni i oniemiali, dopóki wszystko się nie zawali. Nie wolno nam. Musimy zło nazywać złem, kłamstwo kłamstwem, a podłość podłością. Musimy walczyć o nasze państwo. I przede wszystkim sami być inni. Czynić dobro, mówić prawdę i być przyzwoitym. Wtedy przekonamy Polaków, wtedy wygramy.

Jestem bardzo ciekaw wyników państwa rozmów. Waszej diagnozy i waszych recept. Jutro przedstawimy główne kierunki naszego programu. W jego centrum będą ludzie – ciężko pracujący by dzieci miały dobre wykształcenie, dbający dzień i noc o starszych rodziców, o których niestety nie pamięta dziś państwo.

Tezy naszego programu będą uzupełniane, a może i korygowane o to, co zostanie tu na forum wypracowane. Cieszę się że Polska zaczyna rozmawiać. Wierzę, że to pierwszy krok do jej uzdrowienia. Nasze zwycięstwo to będzie wygrana całej Polski.

PSL spada z pokładu?

„Czas partyjnych gier się skończył. Przed nami bój o wolną Polskę” - deklarował Grzegorz Schetyna przed kamerami i wobec zebranych działaczy. Jednak w tle konwencji programowej trwały targi o przedwyborcze koalicje.

Na planie taktyczno-politycznym przemówienie Schetyny było groźbą wobec PSL. Schetyna tupnął nogą, dał do zrozumienia, że KO może pójść sama - bez PSL i bez SLD. Wieczorem PSL na to odpowiedziało: "My chcemy tworzyć blok centrowy, w oparciu o dobry program dla Polski. Dlatego budujemy Koalicję Polską. Dziś w słowach Grzegorza Schetyny słyszeliśmy chęć budowy szerokiej listy. Taka lista, według nas, nie ma szans na zwycięstwo" - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.

„Jeszcze się nawrócą” - mówi nam polityk Platformy po tej deklaracji PSL. "Najpierw muszą spaść ze schodów". Część działaczy PO liczy, że ostatecznie Kosiniak-Kamysz przestraszy się ryzyka nieprzekroczenia progu i za pięć dwunasta ogłosi, że „w imię dobra Polski” dołącza do KO. „Przed wyborami europejskimi Kosiniak-Kamysz trzy razy trzaskał drzwiami” - mówi polityk Platformy. Nie ukrywa jednak irytacji na ostry styl prowadzenia negocjacji przez szefa ludowców.

Jeśli nawet PSL miałby ostatecznie wrócić, przez ostatnie tygodnie między ludowcami a politykami Platformy narosło tyle urazów i wrogości, że zbudowanie wspólnego sztabu i prowadzenie jednej kampanii może być utrudnione.

Koalicji lewicowej nie będzie?

„Wiemy, że dwa bloki to nie jest złe rozwiązanie” — mówi nam polityk PO. „Ale kto miałby zbudować blok lewicowy? SLD nie zgodzi się na koalicję, a Razem na to, żeby startować z list SLD”.

W kuluarach Forum dominowały plotki o tym, że w Koalicji zostaje SLD. Zwłaszcza, że Włodzimierz Czarzasty „nie stawia warunków, tylko negocjuje”.

Gdyby tak się stało, na lodzie pozostałaby partia Razem. A Wiosna? Od polityków PO słyszymy: „To nie jest partia, to ruch społeczny”. Platforma jest jednak gotowa wziąć na swoje listy pojedyncze osoby z partii Biedronia. Zapewne z wyjątkiem jego samego.

Po dzisiejszej konwencji SLD może jednak mieć kłopot. Program gospodarczy PO, którego zarysy dziś przedstawiono (szerzej pisze o nich "Gazeta Wyborcza") są delikatnie mówiąc odległe od socjaldemokratycznego w duchu programu SLD. Teoretycznie to kłopot Sojuszu. Jednak w kampanii europejskiej SLD otwarcie mówiło na konwencjach KE o swoim programie. Różnorodność ma być wpisana w DNA koalicji. Oczywiście, jeśli ona powstanie. Bo na razie KO pokazuje, że jest gotowa walczyć sama. I mobilizuje przede wszystkim własne szeregi.

Więcej kandydatów obywatelskich

"Oprócz stronnictw, partii i organizacji pozarządowych, specjalne miejsce znajdą lokalni społecznicy i samorządowcy. Miejsca na listach zarezerwujemy też dla wybitnych osób nigdzie niezrzeszonych. Zadbamy o to, aby był pełen parytet kobiet i mężczyzn. To będzie prawdziwie obywatelska koalicja" - mówił Schetyna.

Może też oznaczać: jeśli nie uda się zbudować koalicji różnych partii, to zbudujemy koalicję ludzi o różnych poglądach.

Schetyna nadal chce iść szerokim frontem, ale mają to zapewnić nie szyldy partyjne, ale nazwiska: obok Barbary Nowackiej ma się znaleźć Paweł Kowal czy Kazimierz Michał Ujazdowski — obaj dawniej związani z PiS.

Czy faktycznie na listach KO będzie miejsce dla kandydatów spoza partii? W wyborach do PE było to zaledwie kilka osób, najbardziej znane to Janina Ochojska (zdobyła na Dolnym Śląsku ponad 300 tys. głosów, została europosłanką) i Michał Wawrykiewicz (Wolne Sądy, nie dostał się). „Tym razem będzie więcej” — zapewnia polityk PO.

Ze strony środowisk obywatelskich jest jednak duża nieufność wobec tych deklaracji. Zdają sobie sprawę, że obecni posłowie łatwo nie odpuszczą miejsc mandatowych, a im szersza będzie koalicja, tym mniej do podziału.

Przed wejściem do Pałacu Kultury stanęli Obywatele RP z transparentami „Więcej demokracji wśród demokratów” i „Platformo, stań się obywatelska”. Domagają się oni m.in. wyłonienia kandydatów do Sejmu i Senatu, a także lidera całej demokratycznej opozycji i przyszłego premiera w otwartych prawyborach. Szczegółowe postulaty wobec partii demokratycznych: „Nad stołem, a nie pod”.

Ostateczna decyzja należy do Grzegorza Schetyny — to on osobiście będzie zatwierdzał listy wyborcze.

Zgoda, miłość, budowanie

Choć Schetyna punktował PiS (za drożyznę, brak pielęgniarek i leków czy sprowadzanie rosyjskiego węgla), nie było to bojowe przemówienie w stylu tych, jakie opozycja wygłaszała przez ostatnie lata. Co prawda przewodniczący mówił: "Nie możemy siedzieć zapatrzeni w ich występy i sztuczki, oszołomieni i oniemiali, dopóki wszystko się nie zawali. Nie wolno nam. Musimy zło nazywać złem, kłamstwo kłamstwem, a podłość podłością. Musimy walczyć o nasze państwo".

Ale zaraz po tym:

"I przede wszystkim sami być inni. Czynić dobro, mówić prawdę i być przyzwoitym. Wtedy przekonamy Polaków, wtedy wygramy".

Zgrzytem jest jednak główne hasło: "Uzdrowić Polskę". To znaczy, że Polska jest chora. Polska, czyli kto? Zapewne miało chodzić o PiS i państwo, które buduje, ale brzmi tak, jakby chorzy byli również Polacy i Polki. A to już nie brzmi jak przekaz miłości.

U Schetyny znalazło się miejsce na tzw. human story - opowieść o zwykłym człowieku, motyw do perfekcji opanowany przez Baracka Obamę, a w Polsce stosowany m.in. przez Mateusza Morawieckiego: "Rodzina pana Kamila, którego spotkałem w czasie ostatniej wizyty na Podlasiu, utrzymuje się z najniższej pensji. Koniunktura rośnie, ale im żyje się coraz gorzej".

„Rozmowa”, o której mówi Schetyna, to nie tylko próba powrotu do korzeni Platformy Obywatelskiej, kiedy jej założyciele jeździli po Polsce i budowali nową partię. W ostatnich latach budowanie programu i partii na bazie rozmów z obywatelami obiecywali Emmanuel Macron we Francji i Robert Biedroń w Polsce.

Grzegorz Schetyna próbuje balansować na krawędzi między starym a nowym - wprowadzać nowych ludzi, ale w warstwie programowej odwołuje się do pomysłów sprzed lat (obniżka podatków). Szuka pomysłu na nową-starą partię?

Koalicja w Pałacu

Koalicja Obywatelska zorganizowała swoją konwencję w Pałacu Kultury i Nauki. Przed PKiN stanął namiot, w którym odbyła się część dyskusji, m.in. o samorządzie i młodych.

W czterech salach w Pałacu odbyło się kilkadziesiąt dyskusji: o edukacji, in vitro, zdrowiu, cyfryzacji, podatkach, mieszkaniach. Panelistkami i panelistami byli głównie politycy i działacze KO. W niektórych uczestniczyli działacze organizacji pozarządowych, ruchów społecznych i ekspertów — jako mniejszość. Byli to m.in. Iwona Hartwich (jedna z liderek protestu opiekunek osób z niepełnosprawnościami), Krystyna Starczewska, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz (ekspertka od polityki zagranicznej z Fundacji Batorego), Paweł Kubicki (ekspert od polityki senioralnej z SGH) czy przedstawiciele Towarzystwa Dziennikarskiego.

KO zadbała za to o obecność kobiet: bodaj tylko w jednej dyskusji (o mediach) zabrakło kobiety jako panelistki.

W porównaniu z wcześniejszą o tydzień konwencją PiS widać było, że KO zorganizowała swoją dużo mniejszymi środkami.

Zastanawiał skromny udział samorządowców. „Są zajęci” — powiedział nam polityk PO. To kiepskie wytłumaczenie.

Jednak nieobecność takich polityków jak Rafał Trzaskowski, Aleksandra Dulkiewicz czy Hanna Zdanowska dziwi. Przecież to z samorządów KO chce czerpać energię, to oni są najbardziej pozytywnie kojarzącymi się twarzami opozycji.
;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze