0:00
0:00

0:00

To pierwszy taki wyrok w powołanej w ubiegłym roku przez PiS nowej Izbie Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym. Zapadł w piątek i zelektryzował środowisko sędziów w całej Polsce. Bo Izba Dyscyplinarna po raz pierwszy oceniła decyzję sędzi jako nieprawidłową i ukarała dyscyplinarnie za wydane orzeczenie.

Ukarana w piątek sędzia to Alina Czubieniak z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim. Ma 35-letni staż pracy w sądach. Kilkanaście lat temu była prezesem tego sądu, teraz jest przewodniczącą wydziału karnego, odwoławczego.

Sędzia uchyla areszt, bo oskarżony nie miał obrońcy

Resortowi ministra Ziobro i rzecznikowi dyscyplinarnemu dla sędziów podpadła orzeczeniem z sierpnia 2016 r. Chodzi o sprawę 19-latka, który napastował 9-latkę. Dziewczynka wyszła na spacer z psem, chłopak miał ją złapać, obmacywać, całować. Dziewczynka uciekła do domu i opowiedziała wszystko rodzicom, a ci zawiadomili policję. Chłopaka bez problemu zatrzymano.

Tutejsza prokuratura rejonowa postawiła mu zarzut innej czynności seksualnej z małoletnią i wystąpiła o tymczasowy areszt. Sąd Rejonowy w Międzyrzeczu uznał, że chłopak z uwagi na postawione zarzuty oraz groźbę popełnienia podobnych czynów w przyszłości, musi trafić do aresztu.

Do tego momentu chłopak nie miał żadnego obrońcy, nawet z urzędu, powołano go dopiero po wydaniu orzeczenia o areszcie. Obrońca szybko odwołał się do Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim. Sprawę dostała sędzia Czubieniak. Uchyliła areszt, o co zresztą wnioskował również obecny na tym posiedzeniu prokurator okręgowy, wbrew wcześniejszemu stanowisku prokuratora rejonowego.

Nie umiał pisać ani czytać

Sędzia Czubieniak szybko stwierdziła, że 19-latek jest niepełnosprawny intelektualnie. Nie umie pisać i czytać. Okazało się też, że jest znany lokalnej społeczności, wszyscy wiedzieli jak się zachowuje, że zdarzyło mu się też zaczepić starsze dziewczyny, które odrzucały jego zaczepki. Zresztą 19-latek na przesłuchaniu na policji do wszystkiego się przyznał. Podczas przesłuchania powiedział też, że nie umie ani czytać, ani pisać.

Gdy to wszystko zobaczyła sędzia Alina Czubieniak podjęła niepopularną decyzję i uchyliła mu areszt, mimo poważnego zarzutu czyny pedofilskiego. Sędzia uznała, że chora osoba powinna od samego początku — czyli już od momentu przesłuchania na policji — mieć obrońcę z urzędu. Tym bardziej że jest analfabetą.

Prokuratura ponownie wystąpiła o areszt, ale wtedy 19-latek miał już obrońcę. I finalnie chłopak trafił na ponad miesiąc do aresztu, ale nie zwykłego, tylko z oddziałem leczniczym.

Potem z uwagi na jego chorobę — biegli psychiatrzy stwierdzili, że w czasie napastowania dziewczynki był niepoczytalny — sprawa została umorzona. Chłopak został skierowany na terapię seksuologiczno-psychiatryczną, dostał też obowiązek noszenia elektronicznej obrączki.

[baner_akcyjny kampania="remanent2019" typ="typ-2"]

Apelacja uchyla dyscyplinarkę

Decyzja sędzi Czubieniak o uchyleniu aresztu odbiła się jednak echem w lokalnej prasie, która pisała, że sąd wypuścił pedofila. Wypowiadał się w niej prokurator rejonowy Sławomir Dudziak. To on prowadził sprawę 19-latka i wnioskował o areszt. W prasie oceniał, że decyzja sądu była błędna. Ostrzegał, że sędzia wypuściła na wolność niebezpieczną osobę.

Sprawą zainteresowało się ministerstwo sprawiedliwości. W efekcie wystąpiło do rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjny w Szczecinie. A rzecznik uznał, że sędzia Czubieniak dopuściła się przewinienia służbowego w związku z „rażącą obrazą przepisów”.

Sąd dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjny we Wrocławiu uniewinnił jednak sędzię z zarzutu dyscyplinarnego. Potwierdził, że osoba niepoczytalna od samego początku postępowania przygotowawczego powinna mieć obrońcę. A 19-latek był pozbawiony prawa do obrony.

Ministerstwo nie zgadza się

Wyrok zakwestionował minister sprawiedliwości i zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy sądzie Apelacyjnym w Szczecinie. Obaj zaskarżyli go do nowo powołanej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Obaj chcieli jego uchylenia.

W obu odwołaniach podnoszono to, że sędzia Czubieniak uchylając areszt w orzeczeniu źle zastosowała przepisy kodeksu postępowania karnego. Alina Czubieniak uchylając areszt powołała się na artykuły 437 par. 2 i 439 par. 1 pkt 10 kodeksu postępowania karnego.

Mówią one, że sąd może uchylić orzeczenie gdy oskarżony w postępowaniu sądowym nie miał obrońcy lub obrońca nie brał udział w czynnościach, w których jego udział jest obowiązkowy. Artykuły te odsyłają do kolejnego przepisu tego kodeksu, czyli do art. 79 par. 1. A ten mówi, że oskarżony w postępowaniu karnym musi mieć obrońcę, jeśli jest niepoczytalny.

Dlatego sędzia Czubieniak uznała, że w tym przypadku obrońca powinien być od samego początku, czyli od momentu przesłuchania przez policję. Wszak sprawa dotyczy osoby chorej i niepiśmiennej.

Minister sprawiedliwości i rzecznik dyscyplinarny uznali jednak, że sędzia źle zinterpretowała przepisy. Przekonywali, że dotyczą one postępowania sądowego, czyli już po wniesieniu aktu oskarżenia, a nie postępowania przygotowawczego, czyli gdy trwa śledztwo.

Obrońca niekonieczny?

W ich ocenie posiedzenie w sprawie aresztu jest częścią postępowania przygotowawczego i udział obrońcy nie był konieczny. Na potwierdzenie tego powołali się na jedno z orzeczeń Sądu Najwyższego.

Zarzucili też sędzi, że naruszyła artykuł 249 kodeksu postępowania karnego, który mówi, że przed wydaniem decyzji o tymczasowym aresztowaniu sąd lub prokurator muszą przesłuchać podejrzanego.

Przepis mówi też, że przy przesłuchaniu może być obrońca „jeżeli się stawi”. Zawiadomienie obrońcy o przesłuchaniu jest nie obowiązkowe, chyba że poprosi o to podejrzany. Z tego wywodzili, że obrońcy przy przesłuchaniu 19-latka nie musiało być, więc sędzia nie miała podstaw do uchylenia aresztu.

Minister sprawiedliwości dodatkowo podkreślał, że uchylenie aresztu spowodowało zagrożenie dla dziewczynki, którą napastował. Według niego była też obawa, że popełni on inne podobne czyny.

Do tych zarzutów odniósł się wcześniej sąd dyscyplinarny we Wrocławiu w wyroku uniewinniającym sędzię. Uznał, że miała ona prawo do interpretacji przepisów kodeksu postępowania karnego na korzyść podejrzanego.

Tym bardziej że sprawa dotyczy osoby niepełnosprawnej intelektualnie i nieumiejącej czytać oraz pisać. Sąd dyscyplinarny stwierdził też, że wypuszczenie 19-latka na wolność (przebywał na niej 15 dni zanim znowu trafił do aresztu) nikomu nie zagrażało.

Ponadto sędzia Czubieniak nie orzekła o tym, że podejrzanego trzeba wypuścić na wolność, tylko że należy powtórzyć procedurę aresztową, ale już z udziałem obrońcy.

Czubieniak: To było naruszenie prawa do obrony

W piątek sprawa trafiła na wokandę nowej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

Odwołanie od uniewinnienia sędzi z zarzutu dyscyplinarnego popierał na sali przedstawiciel ministerstwa i główny rzecznik dyscyplinarny dla sędziów Piotr Schab (powołał go na to stanowisko minister Ziobro).

Recznik dyscyplinarny Piotr Schab, pierwszy z prawej

Schab zarzucał, że Czubieniak błędnie zinterpretowała przepisy. „Naruszano reguły procesowe” – podkreślał Schab. Przekonywał, że w efekcie na wolności pozostała osoba, która z uwagi na stan psychiczny i emocjonalny mogła popełnić podobny czyn.

Na sali była też sędzia Alina Czubieniak. Jej wystąpienie było emocjonalne, bo dyscyplinarka za orzeczenie, mocno ją dotknęła. Podkreślała, że jako sędzia ma prawo interpretować prawo, a nie tylko ma stosować suchy przepis, wyrwany z kontekstu.

„Mamy artykuł 42 Konstytucji, który mówi, że każdy ma prawo do obrony [i obrońcy – red.], na każdym etapie postępowania karnego. Więc brak jej na etapie postępowania przygotowawczego narusza Konstytucję” – mówiła sędzia.

Sędzia Alina Czubieniak podczas rozprawy dyscyplinarnej w SN

„Dostał plik dokumentów, a nie umie czytać”

Podkreślała, że przepisy kodeksu postępowania karnego i umowy międzynarodowe dają prawo do obrony podejrzanym z niepełnosprawnością intelektualną. Dodała, że kpiną jest to w jaki sposób pouczono 19-latka o jego prawach w prokuraturze. „Dostał plik dokumentów, choć nie umie czytać” – zaznaczała.

Mówiła, że artykuł 249 kodeksu postępowania karnego, który miała naruszyć, trzeba interpretować i czytać wraz z innymi artykułami kodeksu postępowania karnego, które mówią o prawie do obrońcy.

„Bo gdyby go stosować w oderwaniu od innych przepisów to byłoby naruszenie prawa do obrony” – przekonywała Izbę Dyscyplinarną. Tłumaczyła, że 19-latek powinien mieć obrońcę od momentu, gdy było wiadomo, że jest niepoczytalny.

„Ten człowiek nie wiedział co się z nim dzieje, a sąd rejonowy orzekł areszt, bez szpitala” – podkreślała. Pytała co by się stało z chłopakiem gdyby trafił do celi z przestępcami.

„Czy nie byłoby zagrożone jego życie, mając taki zarzut [napastowania seksualnego 9-latki-red.]” – pytała.

Dodała: „Orzekam od 35 lat i staram się by nie wydawać tylko smutnych wyroków, ale orzekać też o sprawiedliwości. Sędzia ma prawo interpretować przepisy, by były one spójne, a nie wyrwane z kontekstu. On [19-latek – red.] spotkał przypadkową dziewczynkę, nie jest prawdą, że wobec innych nastolatek był namolny. To były jego znajome, które odnosiły się do niego ostro.

Psychiatra nie stwierdził, że stwarza on realne zagrożenie, by trzeba było go izolować. To ciężko chory człowiek. Dlatego uznałam, że ogrom naruszeń prawa był tak duży, że trzeba uchylić areszt. Nie tylko ja byłam oburzona tym jak go potraktowano, ale też sam prokurator [okręgowy – red.]. On też wnosił o uchylenie aresztu. Nie twierdzę, że upośledzeni nie powinni ponosić konsekwencji za swoje czyny, ale nie można ich tak traktować. Nie można też traktować sędziów jak przestępców [za odważne orzeczenia – red.]. Jak byłam na aplikacji mój patron mówił mi «Dziewczyno masz stosować ustawę, rozum i sumienie». I w tej sprawie to zastosowałam".

Sędzia sprawozdawca zapytał: „Po co pani zastosowała artykuł 439?”

Czubieniak odpowiedziała: „Bo był zgodny wniosek obrony i prokuratora o uchylenie orzeczenia sądu rejonowego. Więc uznałam, że nie muszę głęboko analizować tego przepisu. Uchyliłam to orzeczenie, bo było rażące naruszenie praw do obrony".

Wyrok wcześniej przygotowany

Izby Dyscyplinarnej nie przekonała jej mowa. Wyrok wydano po krótkiej naradzie i był już wcześniej przygotowany, bo sędzia miał uzasadnienia na kartce.

Sędziowie Izby Dyscyplinarnej zmienili wyrok uniewinniający i wymierzyli sędzi karę upomnienia. Uznali, że źle zastosowała przepisy przyjmując, że na etapie postępowania przygotowawczego obowiązkowy jest udział obrońcy.

„Niepowiadomienie obrońcy o posiedzeniu w sprawie tymczasowego aresztu nie uzasadniało uchylenia tego orzeczenia. Obecność obrońcy nie była obligatoryjna. Obrona nie jest absolutna” – mówił sędzia Paweł Czubik (sprawozdawca tej sprawy).

Podkreślał, że artykuł 439 nie mógł być podstawą uchylenia, bo obrona byłaby obligatoryjna, ale dopiero po wniesieniu aktu oskarżenia. Jego zdaniem, sędzia mogła uchylić orzeczenie na podstawie artykułu 440 kodeksu postępowania karnego i sprawy dyscyplinarnej wtedy by nie było. Przepis ten pozwala na uchylenie orzeczenia „rażąco niesprawiedliwego”.

Ponadto skład Izby Dyscyplinarnej podkreślał w uzasadnieniu wyroku, że sąd dyscyplinarny pominął zagrożenie dla małoletniej. Że naruszono jej interes, a brak aresztu zagrażał śledztwu, bo wtedy dziewczynki jeszcze nie przesłuchano.

Dlatego sędzię ukarano upomnieniem, choć według składu Izby Dyscyplinarnej to łagodna kara, która pozwoli na osiągnięcie celów kary dyscyplinarnej. „Kara ma walor zapobiegawczy i jest właściwą reakcją na kształtowanie postaw wśród sędziów” – mówił sędzia Paweł Czubik.

Na koniec dodał od siebie, że wie czym kierowała się sędzia uchylając areszt. Że miała one dobre chęci, ale niechcący popełniła błąd. „Jakby się zagapiła” – mówił. Dodał, że upomnienie jest za „klasyczne zagapienie się”.

Sędzia może odwołać się jeszcze do innego składu Izby Dyscyplinarnej i już to zapowiada. "Po 35 latach pracy jako sędzia zostałam skazana. Sąd uznał argumentację ministra sprawiedliwości" – mówiła po wyroku w kuluarach SN Alina Czubieniak. Zapewniała, że dziś wydałaby taki sam wyrok.

Czubieniak zażądała wyłączenia sędziów powołanych przez KRS

Wyrok dyscyplinarny wydało dwóch sędziów Izby Dyscyplinarnej Paweł Czubik (sprawozdawca) i Tomasz Przesławski (przewodniczący składu) i ławniczka Hanna Wiśniarska.

Sąd Dyscyplinarny SN

Od lewej: Paweł Czubik, Tomasz Przesławski, Hanna Wiśniarska

Co ciekawe, pierwsza rozprawa w tej sprawie odbyła się w czwartek. Czubieniak złożyła na niej wniosek o wyłączenie wszystkich sędziów dwóch nowych Izb SN które powołał PiS, czyli Izby Dyscyplinarnej i Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.

We wniosku o wyłączenie wskazywała na wątpliwości co do legalności powołania tych sędziów. Bo nabór do tych Izb przeprowadziła wybrana w niekonstytucyjny sposób nowa KRS. Zaś prezydent powołał ich lekceważąc orzeczenie NSA, który zamroził powołania do czasu rozpoznania pytań prejudycjalnych przez TSUE.

Sędzia Wytrykowski orzekł we własnej sprawie

Wniosek o wyłączenie tych sędziów nie został jednak uwzględniony. W czwartek rozpoznał go Konrad Wytrykowski z Izby Dyscyplinarnej. Uznał, że wyłączenie jest bezzasadne. Wytrykowski wydał to orzeczenie, choć wniosek o wyłączenie dotyczył też jego. W normalnych warunkach sędzia, którego dotyczy wniosek o wyłączenie nie może rozpoznać tego wniosku.

Awans dla prokuratora, zostanie sędzią

Prokurator rejonowy z Międzyrzecza Sławomir Dudziak, który wnosił o areszt dla 19-latka i krytykował potem sędzię w prasie, zostanie sędzią Sądu Rejonowego w Międzyrzeczu. KRS pozytywnie zaopiniowała jego kandydaturę. I teraz czeka on tylko na powołanie przez prezydenta.

[baner_akcyjny kampania="remanent2019" typ="typ-1"]

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze