Organizowana od kilku miesięcy debata o opiece nad kobietą rodzącą miała się odbyć 7 grudnia w Sejmie. Zapisało się ponad 100 osób. Ale 3 grudnia przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds Praw Pacjentów Krzysztof Ostrowski (PiS) debatę odwołał, - jak wyjaśnił OKO.press - "z przyczyn osobistych". Debatę przygarnął Rzecznik Praw Obywatelskich
Organizatorki debaty - fundacje Rodzić po ludzku i Ius Medicinae - od tygodni zawiadamiały, że:
"7 grudnia o godzinie 11.00 w Sejmie odbędzie się debata 'Skoordynowany system opieki zdrowotnej nad kobietą w okresie ciąży, porodu i połogu (tzw. KOC - red.). Szanse i zagrożenia'. Jeśli niepokoicie się, jak będzie wyglądała w przyszłości organizacja opieki okołoporodowej, jak proponowany projekt wpłynie na wolność wyboru kobiet, to przyjdźcie do sali 106 bud. C-D Sejmu".
"Poseł Krzysztof Ostrowski chętnie się zgodził na zorganizowanie debaty. On naprawdę przejmuje się sprawami pacjenckimi, to typ polityka, który słyszy, co się do niego mówi" - opowiada OKO.press Joanna Pietrusiewicz szefowa "Rodzić Po Ludzku".
Okazało się, że nie tym razem.
Parlamentarny Zespół ds. Praw Pacjentów - sześciu posłów i senator, wszyscy z PiS - zorganizował w 2016 roku już 20 posiedzeń o problemach pacjentów różnych chorób (w tym rzadkich), opiece nad seniorami, leczeniu bólu itp.
Ostrowski, który jest przewodniczącym Zespołu miał prowadzić debatę 7 grudnia. W porozumieniu z fundacjami zaprosił wiele ekspertek i ekspertów, na liście było ponad 100 osób.
Brakowało przedstawicieli NFZ i ministerstwa zdrowia, ale jak powiedziała OKO.press Daria Knister z biura Zespołu, przedstawiciele władzy zwykle zapisują się w ostatniej chwili.
"Z przyczyn od nas niezależnych i z powodów dla nas nieznanych debata w Sejmie została odwołana. Po raz kolejny kobietom i położnym w Polsce chciano odebrać prawo do głosu! Nie jesteśmy przedmiotami, które można przestawiać z miejsca na miejsce i nie zgadzamy się na takie traktowanie.
Nie poddamy się tak łatwo i nie pozwolimy, żeby nasz głos został zlekceważony"
- napisały organizatorki z Rodzić po Ludzku.
Groziło odwołanie debaty. I wtedy Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zgodził się zorganizować ją w swojej siedzibie.
"Tym bardziej powinnyśmy się stawić w dużej grupie, żeby pokazać siłę i głośno wypowiedzieć nasze zdanie!" - piszą organizatorki.
I zapraszają na środę 7 grudnia, o godz. 11.00 do warszawskiego Biura RPO przy Długiej 23/25.
Organizatorki zachęcają też, by zwracać się z pytaniem do posła Ostrowskiego, dlaczego odwołał debatę o prawach kobiet. Adresy posła: [email protected] oraz [email protected].
OKO.press zapytało Ostrowskiego, co właściwie się stało. Poseł podobno zapisał nawet numer telefonu, ale nie oddzwonił.
Wysłaliśmy do niego maila: "Nieoczekiwane wyrzucenie z Sejmu debaty o prawach kobiet rodzących, na pięć dni przed terminem, bez żadnego uzasadnienia, przynosi Panu Posłowi wstyd i kładzie się cieniem na Pańskiej reputacji polityka, dla którego prawa pacjentów są autentyczną wartością. Domyślam się, że ktoś Panu kazał tak postąpić. Szkoda, że zabrakło Panu cywilnej odwagi, by przynajmniej poinformować o tym media. Zapewne uważa Pan, że w taki sposób buduje swoją karierę polityczną. Owszem, w krótkiej perspektywie - tak może być. W dłuższej Pan ją przekreśla".
"Szanowny Panie Redaktorze, debatę przełożyłem z przyczyn osobistych. Sprawy pacjentów rzeczywiście są mi bliskie, jestem przekonany, że debata odbędzie się w styczniu. Pozdrawiam . Krzysztof Ostrowski"
Takiego maila - wysłanego z iPada dostałem dziś, 6 grudnia przed południem. Nie zauważyłem go wcześniej, dzwoniłem do asystentki posła, która także nie wiedziała, że poseł go wysłał. Stąd był mój ostry w tonie mail (o którym mowa wyżej).
Przepraszam posła Ostrowskiego. Szkoda, że nie wyjaśnił tego od razu przede wszystkim organizatorkom. Ta konkretna debata odbędzie się jutro 7 grudnia, więc nie ma powodu jej powtarzać "w styczniu". Ale temat opieki okołoporodowej jest tak ważny, że liczymy na zorganizowanie kolejnej. Wtedy będziemy mogli z ręką na sercu wycofać podejrzenia dotyczące przyczyn odwołania debaty w Sejmie.
Tematem jutrzejszej debaty (7 grudnia 2016) będzie zarządzenie Prezesa NFZ w sprawie wprowadzonej jako pilotaż Koordynowanej Opieki nad Kobietą w Ciąży (KOC) z 13 kwietnia 2016 roku. Nie wiadomo jednak, jak długo potrwa pilotaż i jak będzie oceniany.
"KOC ma kilka dobrych rozwiązań, ale parę niebezpiecznych. Może ograniczać prawa kobiet do wyboru placówki i położnej, podważa też autonomię położnych i ogranicza ich liczbę w mniejszych szpitalach" - mówi Pietrusiewicz.
NFZ wprowadzając KOC nie przeprowadził żadnych konsultacji z organizacjami i środowiskami kobiecymi,
choć zgodnie z zaleceniami WHO "Kobiety, wobec których są stosowane [tego typu procedury - red.] powinny uczestniczyć w ich planowaniu, a także ocenie i rozpowszechnianiu rezultatów".
NFZ chce nagradzać szpital za realizowanie obowiązujących od 2012 r. standardów opieki okołoporodowej. W tym celu opracował m.in. ankietę, w której kobiety oceniają swój poród, ale - co zaskakujące - wpływ na gratyfikacje szpitali będzie miało tylko jej przeprowadzenie, a nie wyniki.
Nawet w tej sprawie NFZ nie skonsultował się z fundacją, która od 20 lat rozwija badania satysfakcji kobiet z opieki okołoporodowej. Przedstawicielki fundacji brały też udział w opracowaniu standardów takiej opieki, które w znaczącym stopniu wyrażają postulaty akcji "Rodzić po ludzku" prowadzonej najpierw (w latach 1994-1996) przez "Gazetę Wyborczą", a potem fundację.
Do programu KOC kwalifikują się szpitale, w których jest rocznie co najmniej 600 porodów.
Nie ma uzasadnień, ani wyliczeń, jakie to będzie miało skutki dla dostępności porodów, zwłaszcza, że KOC nie wprowadza żadnych wymogów maksymalnej odległości szpitala od miejsca zamieszkania kobiety.
KOC wprowadza też gratyfikacje finansowe dla szpitali, które zmniejszą liczbę cesarskich cięć. Zdaniem fundacji Rodzić po Ludzku, taka forma zniechęcania do cesarek jest "wysoce nieetyczna" i stanowi "zagrożenie dla zdrowia i życia kobiet i dzieci".
Rodzić po Ludzku od lat ostrzega przed nadużywaniem cesarskich cięć, ale protestuje przeciwko "ekonomicznej kontroli" proponowanej przez NFZ.
"Chcemy także dowiedzieć się, kto i na jakiej podstawie wyliczył, że cesarskich cięć w szpitalach I i II stopnia referencyjności - ma być mniej niż 25 proc., a przy III stopniu - poniżej 40 proc." - pyta fundacja.
Polska ze wskaźnikiem 42 proc. cesarskich cięć jest już na drugim miejscu na świecie - po Brazylii ogarniętej obsesją kobiecej urody. Wyprzedziliśmy nawet USA.
Fundacja Rodzić po Ludzku ostrzega też przed pospiesznym wprowadzaniem KOC. Po rocznym pilotażu potrzeba co najmniej pół roku na jego ocenę, konsultacje i dodatkowe ekspertyzy.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze