0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

W czwartek 23 lutego z klubu Kukiz’15 odeszły dwie posłanki: Magdalena Błeńska i Anna Siarkowska. Jak podaje portal 300polityka, powodem był brak komunikacji w klubie – zwłaszcza z jego przewodniczącym – i niechęć przywództwa do angażowania się w rozwiązywanie sporów wewnątrz klubu.

Niezależnie od przyczyny, to już 8 i 9 członek/członkini Kukiz’15, którzy niecałe półtora roku po wyborach żegnają się z klubem. Z żadnego innego parlamentarzyści nie znikali w takim tempie. Z 42 posłów klubu Kukiza w dniu zaprzysiężenia, zostały 33 osoby. To ponad 20-procentowa redukcja.

Wraz z odejściem posłanek Błeńskiej i Siarkowskiej w klubie tym zostały tylko trzy kobiety. Oznacza to, że w Kukiz’15 posłanki stanowią tylko 9 proc. ogółu. Zaraz po wyborach klub reprezentowało 6 kobiet i stanowiły 14 proc.

A jak Kukiz’15 wypada na tle innych partii?

Sejm panów

W rządzącym Prawie i Sprawiedliwości na 234 reprezentantów 57 jest płci żeńskiej. W Platformie Obywatelskiej to 51 ze 132, w Nowoczesnej 12 na 31, a w PSL 3 na 16. Z pozostałych 14 parlamentarzystów 4 to kobiety.

Zatem w liczbach bezwzględnych to PiS wprowadził do Sejmu najwięcej kobiet. Procentowo wygląda to jednak gorzej.

Kobiety w klubach parlamentarnych
Kobiety w klubach parlamentarnych

Wszystkie partie zostawiają Kukiz’15 daleko w tyle. Najbardziej sfeminizowana jest Nowoczesna (38,7 proc), ale tylko o włos wyprzeda PO (38,5). Dalej są PiS (24,3 proc.) i PSL (18,7 proc.).

Mało kobiet w parlamencie

W sumie, w ławach poselskich zasiada 130 kobiet, które stanowią 28,2 proc całego składu Sejmu. To niewiele, ale i tak najwięcej w historii naszego parlamentu. To efekt wprowadzonej w 2011 r. przez rząd PO-PSL tzw. ustawy kwotowej: na liście komitetu startującego do parlamentu, Parlamentu Europejskiego i władz lokalnych musi znaleźć się co najmniej 35 proc. reprentantów/-ek każdej z płci.

Przeczytaj także:

Jednak 35 proc. na listach zamienia się w tylko 28,2 proc. w parlamencie, a w przypadku niektórych partii w znacznie gorszy wynik. Dzieje się tak, bo kobiety dostają na listach wyborczych gorsze miejsca. Dlatego tak ważna była w ustawie kwotowej kwestia tzw. suwaka, czyli obowiązku umieszczanie na listach kobiet i mężczyzn naprzemiennie. Tego mechanizmu nie wprowadzono, mimo że przekonywało do tego wiele organizacji kobiecych. Platforma Obywatelska z własnej woli stosuje za to zasadę, że w pierwszej piątce na liście umieszcza zawsze przynajmniej dwie kobiety. Stąd w miarę wysoki wynik.

A jak ten poziom prezentuje się na tle świata państw? Niestety słabo. Według danych Międzynarodowego Stowarzyszenia Parlamentów jesteśmy dopiero na 53. miejscu na świecie. Podium zajmują kolejno Rwanda (61,3 proc.), Boliwia (53,1 proc.) i Kuba (48,9 proc.). Pierwsze Europejskie państwo jest dopiero na 4. miejscu. To Islandia – tam w parlamencie jest 47,6 proc. posłanek.

W Unii Europejskiej daje nam to 14. pozycję. Jesteśmy zatem w połowie stawki. Z państw Unii Europejskiej wyprzedzają nas kolejno Szwecja (43,6 proc.), Finlandia (42 proc.), Hiszpania (39,1 proc.), Belgia, Holandia, Dania, Niemcy, Słowenia (pomiędzy 38 a 36,7 proc.), Portugalia (34,8 proc.), Włochy (31 proc.), Austria i Wielka Brytania (po 30 proc.).

Bardzo źle wygląda natomiast nasza reprezentacja w Parlamencie Europejskim. Tylko 12 z 51 polskich przedstawicieli/-ek to posłanki, czyli tylko ok. 24 proc. To jeden z najgorszych wyników w Unii. Na podobnym poziomie jest tylko Grecja i Czechy, a Węgry (19 proc.), Cypr (17 proc.) i Litwa (9 proc.) wypadają gorzej. Pozostałe 22 kraje członkowskie wypadają znacznie korzystniej. Największy odsetek europosłanek wśród swoich przedstawicieli/-ek ma Malta (aż 67 proc.), następne są Szwecja i Irlandia (po 55 proc.) i Finlandia (54 proc.). Europejska średnia to 37 proc.

Źródło: Parlament Europejski

;
Na zdjęciu Szymon Grela
Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze