W czwartek 20 stycznia 2022 Senat głosował nad nową ustawa paszportową uchwaloną 13 stycznia przez Sejm. Głównym celem ustawy jest dostosowanie przepisów do regulacji unijnych dotyczących danych biometrycznych, utworzenie Rejestru Dokumentów Paszportowych oraz uproszczenie procedur ubiegania się o dokumenty.
W toku prac legislacyjnych w kilku przepisach projektu zamiast określeń „rodzice” pojawiły się określenia „ojciec i matka”.
Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił uwagę, że zmiany te utrudnią zdobycie dokumentów dzieciom urodzonym za granicą w związkach jednopłciowych. Problem z ich uzyskaniem miały zresztą od lat.
W Sejmie pojawiła się kontrowersja co do rzeczywistych konsekwencji takiego zapisu. Wątpliwości wzmagał ujawniony przez OKO.press fakt, że pojawił się tam on w wyniku lobbyingu Ordo Iuris.
Klub Lewicy złożył poprawki proponujące przywrócenie terminu „rodzice”. Poparła je większość posłów i posłanek opozycji, ale i tak przepadły w głosowaniu.
Eksperci prawni klubów KO i koła Polski 2050 przekonywali, że pomimo tego zmiany nie pogorszą sytuacji dzieci urodzonych w tzw. tęczowych rodzinach. Prawie wszyscy posłowie i posłanki KO zagłosowali za ustawą, klub Lewicy podzielił się na wstrzymujących się od głosu i głosujących przeciw.
OKO.press opisywało kontrowersje wokół ustawy i analizowało jej możliwe konsekwencje w dwóch tekstach:
W czwartek wieczorem Senat głosował nad poprawkami zamieniającymi w przepisach pojęcia „matka i ojciec”. Poparło je 54 senatorów i senatorek, przeciwko głosowało 45. W kolejnym głosowaniu całość ustawy (czyli wraz z poprawkami) poparło 97 senatorów i senatorek, przeciwko zagłosowało 2.
Ustawa przejdzie teraz do Sejmu.
Jak Senat uchwalał poprawki
Uchwalona przez Sejm ustawa trafiła 14 stycznia do Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, która podczas posiedzenia 19 stycznia zdecydowała jednogłośnie o zarekomendowaniu kilku drobnych poprawek w ustawie (druk numer 615a). Poprawki przygotowywane były przez Biuro Legislacyjne Kancelarii Senatu. Żadna z nich nie dotyczyła jednak kontrowersyjnych zapisów o rodzicach.
Podczas posiedzenia Senatu 20 stycznia sprawozdawca komisji, senator Janusz Pęcherz (KO), również nie poruszył tego tematu. Po nim w imieniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji przemawiał wiceminister Paweł Szefernaker, który odpowiadał na pytania senatorów.
W toku dyskusji głos zabrała senatorka Magdalena Kochan (KO), która zaczęła od tego, że ustawa jest korzystna dla obywateli, służy odbiurokratyzowaniu procedur i dlatego zasługuje na poparcie.
„Jest jednak jedna rzecz, od której państwo odchodzicie, będzie inaczej niż do tej pory, co wzbudziło wiele kontrowersji. Wprawdzie nie w całości społeczeństwa, ale w pewnej grupie, dla której powinniśmy mieć szczególne względy, bo jest mniejszością. Skoro budzi to takie kontrowersje, a poprzednie zapisy takich kontrowersji nie budziły, to należy do nich wrócić” – zaznaczyła senatorka.
„Zresztą pan minister [Szefernaker – przyp.], występując tutaj dzisiaj, ani razu nie użył sformułowania pochodzącego z nowego przedłożenia. Zawsze mówił pan językiem poprzednich przedłożeń: jeden z rodziców, jednego z rodziców, rodzice, dla rodzica. Nigdy nie powiedział pan: matka lub ojciec”.
Magdalena Kochan poinformowała, że wraz z senator Gabrielą Morawską-Stanecką (PPS) oraz senatorem Wojciechem Koniecznym (PPS) złożyli poprawki dotyczące tych przepisów i poprosiła, by Senat rozpatrzył tak zmienioną ustawę jeszcze podczas tego posiedzenia.
„Podważany zapis w ustawie, który sprowadza się do tego, że każdorazowo, jeżeli chodzi o rodziców, są wpisywani w ustawie matka i ojciec, to jest zapis zaproponowany przez Rządowe Centrum Legislacji. Prowadzi do ujednolicenia pojęć w ramach całego ustawodawstwa polskiego, gdzie zgodnie z kodeksem rodzinnym i opiekuńczym rodzicami są matka i ojciec” – odpowiadał senatorce Paweł Szefernaker.
„Chciałbym uspokoić w kwestii pewnych wątpliwości, które też w wypowiedzi pani senator się pojawiły. Obywatel państwa polskiego, bez względu na to, w jakiej rodzinie się urodzi, ma prawo do otrzymania dowodu osobistego i paszportu. I to jest obowiązek państwa, bez względu na to, co kto ma wpisane w zagranicznym akcie urodzenia – bo to dotyczy przede wszystkim zagranicznych aktów urodzenia. Państwo polskie – taka jest interpretacja sądów administracyjnych, taka jest także interpretacja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, która jest przekazana do wszystkich urzędów wydających paszporty i dowody osobiste – każdemu naszemu obywatelowi wyda dowód osobisty i paszport”.
Po południu Komisja podczas kolejnego posiedzenia wprowadziła szereg poprawek zamieniających wyrażenia „matka i ojciec” na „rodzice” bądź „jedno z rodziców” (druk nr 615 z, poprawki nr 4,6,7,8,9,10,11)
RPO: Trzeba uregulować status rodziców tej samej płci
W czwartek przed posiedzeniem Senatu swoje stanowisko przekazał marszałkowi Senatu Tomaszowi Grodzkiemu Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek.
W piśmie powołuje się na wciąż napływające do biura skargi na problemy z uzyskaniem numeru PESEL w przypadku, gdy na zagranicznym akcie urodzenia dziecka widnieją dane dwóch matek lub dwóch ojców. Rzecznik wskazuje także, że użycie spójnika „i” we frazach „matka i ojciec”, które zastąpiły w kilku przepisach wyraz „rodzice”, sprawia, że dzieci będą miały problem z uzyskaniem dokumentów.
Stanowisko RPO pozostaje zatem niezmienne:
„Pożądanym rozwiązaniem legislacyjnym byłaby wyraźna regulacja w ustawie o dokumentach paszportowych sytuacji polskich obywateli, w których zagranicznych aktach urodzenia wskazani są rodzice tej samej płci. Przeszkody, jakie napotykają te osoby w uzyskaniu paszportu należy uznać za systemowe – stąd istnieje potrzeba reakcji ustawodawcy, która zapewni im możliwość korzystania z ich praw i wolności konstytucyjnych na równi z innymi polskimi obywatelami”.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ludzie już mają niezłego bzika. Dziś Czarnek zaczął się wykłócać, że słowo rodzic jest złe, bo matka i ojciec to słowa polskie. A rodzic to przepraszam jakie? Niemieckie? Poza tym czy to zmienia fakt, że może być dwóch ojców, lub dwie matki dziecka? Tak się zastanawiam kiedy ten bzik stanie się śmieszny dla samych wyborców PiS-u, bo już chyba nawet dla Nich to zaczyna być absurdem…
Dziecko NIE MOŻE mieć "dwóch ojców" czy "dwóch matek". Biologia się kłania na poziomie absolutnie podstawowym. Poczęcie następuje z połączenia plemnika i komórki jajowej. Czy homoseksualiści produkują komórki jajowe? A może homoseksualistki już zaczęły produkować plemniki? Przecież to po prostu humorystyczne jest. Żadne lewackie zaklęcia biologii nie zmienią I NA CAŁE SZCZĘŚCIE.
Doskonale rozumiem obawy, jakie stoją za koniecznością użycia słów "ojciec i matka" za miast słowa "rodzice". Po prostu tęczowa nawała szuka jakiegoś pęknięcia, które przy pomocy usłużnych zidiociałych sądów pomoże im rozsadzić normalne pojęcia i zamienić je na lewacką nowomowę.
Naturalni synowie Eltona Johna mają dwóch tatów, i co zrobisz?
Reformy, reformy. W nowym, narodowym nazewnictwie, słowo "rodzic" otrzymuje znaczenie negatywne. Przy czym, samo słowo "rodzice", nie musi pójść na śmietnik. Zutylizowane, w nowym znaczeniu, "rodzice" to homoseksualna para, posiadająca dzieci, a związki homoseksualne, to "rodzicielstwo". Nowy trend semantyki narodowej, jasno wyznacza kurs w stronę pojęć: "ojciec" i "matka" i dlatego teraz "mowa ojczysta" zastąpi "rodzimy język". "Rodzenie" trzeba będzie wymienić na "matczenie", nie mylić z "matkowaniem". "Ojczeniem" nazywać będziemy zapładnianie, a "ojcowizną" spermę. "Ojczulek" to penis, który przy stosunku wchodzi, lub zostaje włączony do "macieży". "Ojciec święty", nie ma dzieci bo jest świętą dziewicą. "Macieżyństwo", także zmienia swoje poprzednie znaczenie. Jako nadużywanie "macieży", po prostu oznacza nimfomanię damską lub w drugim znaczeniu: prostytuowanie się.
Oj, czy zna już ten klucz, sam minister Czarnek?
Zgadza się, czarnek jeździ po bandzie absurdów, ale chciałbym przypomnieć, że jego betonowe katolickie środowisko na liście Ksiąg Zakazanych (index librorum prohibitorum) umieścił biblię. Jednym słowem absurdów wtym środowisku jest nieskończoność.
***** pis, lewicę, resztę tych hipokrytów i ich dom wariatów też.
Lewicę? W Polsce nigdy nie będzie dobrze, albo długo nie będzie dobrze. Polacy marzą o tym, żeby żyć tak jak się żyje w lewicowych rajach, konsekwentnie tworząc prawicowe piekło. Nie ma prawicowego kraju, w którym ludziom żyłoby się dobrze, rozumiem że Twoje marzenie cywilizacyjne to Rosja, Afganistan, Iran – prawicowe raje? Ja marzę o takim kraju, jaki jest w Norwegii, Szwecji, czy Kanadzie…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
W lewicowych rajach, jak Szwecja czy USA rządzą tylko radykalni, wierni idei Che Guevary komuniści z krwi i kości, jak Joe Biden. Przy nich kkk-socjalista, Trump to zdrajca narodu. Weźmy np. takie Chiny. Lata 70 i 80, Albania miała już wówczas rację, wypominając Chinom ich zbyt umiarkowany kapitalizm. Dziś, po przejęciu neomaoistowskiego Hong-Kongu, Chiny są ponoć coraz bardziej komunistyczne. To samo z Rosją.
Komunistów poznajemy po tym, że kursy ich inwestycji na światowych giełdach zajmują najniższe miejsca, a waluty komunistycznych krajów są najbardziej podatne na inflację. Komuniści mają jednak więcej niż podają. Dyktatorzy komunistyczni sponsorują tym ich kasty. Tragicznie głębokie różnice między biednymi a bogaczami we wszystkich skandynawskich dyktaturach, widać na każdym kroku. Kiedy kraje kapitalistyczne, Kuba i Wenezuela klepią biedę, choć ich sektor prywatny – taksówkarze i właściciele saturatorów, stara się jak może, utrzymać wysoką stopę społeczeństwa. Pozatym embargo czerwonego USA daje im w kość, od czasów komunisty JFK, zamordowanego przez narodowego korporacjonistę o nazwisku Lee Harvey Oswald. Kubańczycy, nie są jednak tak do kości zepsuci, jak pełni bolszewizmu Skandynawowie czy Kanadyjczycy. U nich, komunizm, jest tak mocno od wieków zakorzeniony, że niestety nie ma już dla nich ratunku!😁
Ostatni trend: neotrockizm, od lat 70 już w takim stopniu zniszczył Szwecję i Norwegię, że niebawem te kraje będą pożyczać od Boliwii, a nawet od Polski (jeśli im cokolwiek damy)! W Szwecji, nawet po zamachu na komunistycznego dyktatora Olofa Palme w 1986 r., zwanego "krwawym Olo", dotąd nie udało się zaprowadzić, najlepszego ze wszystkich – ustroju ultranarodowego. "Neutralna" (bzdura) Norwegia, więzi wolnych ludzi, jak Anders Brevik dożywotnio, a Kanada księży za pedofilję nawet na parę lat! Co to ma do czynienia z prawdziwą wolnością, jaką w rozumieniu rodaków t.j., np. Janusza Walusia, który tym bardziej teraz cierpi potworne męki, marząc o powrocie do tak wolnej, ultranarodowo rządzonej Polski? Każdy wniosek o uwolnienie tych bohaterów, by sobie trochę do Afrykańczyków czy studentów postrzelali, nie ma najmniejszych szans w tych bolszewickich dyktaturach. To ma być wolność?! Jak długo komuna ma rządzić tym światem???!!!😁
Gdyby nie było tzw. lewicy, to do dziś mielibyśmy ustrój feudalny. A gdzie byś wtedy mieszkała: w czworakach czy w pałacu?
Tylko ruchy o lewicowym charakterze na przestrzeni dziejów doprowadzały do zmian ustrojowych.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
„urodzonym za granicą w związkach jednopłciowych„ czy ktoś potrafi to wyjaśnić? Ja nie słyszałem żeby z związku jednopłciowego rodziły się dzieci, chyba ze u pani profesor Płatek? Teoretycznie, dwie kobiety, zachodzi sztucznie zapłodniona, Ok ale i tak musiał być męski czynnik ale dwóch mężczyzn? Mogli zaadoptować ale nie urodzić . Prosił bym o rzeczową i grzeczną odpowiedź.
A czego nie rozumiesz? Wyraźnie masz napisane, że chodzi o związki jednopłciowe, a nie o sam fakt zapłodnienia. Nie wiem dlaczego sugerujesz, że kobiety mogą skorzystać tylko ze sztucznego zapłodnienia. Zdarza się, że lesbijki w związku decydując się na dziecko, zgadzają się między sobą na seks z nieznajomym facetem w barze tylko po to, żeby doszło do zapłodnienia. Zrywają z nim kontakt i dziecko rodzi się w związku lesbijskim. Jeśli chodzi o mężczyzn, to mamy np. możliwość skorzystania z usług surogatek. Dziecko rodzi kobieta, ale żyje ono w związku mężczyzn. Chodzi o związek, nie zapłodnienie. Sugerujesz, że do zapłodnienia może dojść tylko w sytuacji, gdy ludzie są w związku? Naprawdę nie wiem czego nie rozumiesz… A i ja będę konsekwentnie przypominał, że w Polsce 52 000 dzieci żyje w rodzinach tęczowych, jest wychowywanych przez osoby homoseksualne, biseksualne i pary jednopłciowe. O nich też trzeba pamiętać…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
"…i tak musiał być męski czynnik…"
No dobra, zatem jak wytłumaczysz Pismo Święte i poczęcie Jezusa? Wskaż "męski czynnik"!
Jak widzisz nie zawsze wszystko jest czarne i białe, nie zawsze każdy przedstawiciel gatunku homo sapiens jest typu 'kobieta' lub 'mężczyzna'. "Albowiem są na ziemi rzeczy, o których się waszym filozofom nie śniło", np. przypadki hermafrodytów. Co o tym mówi nasze prawo – chłop to czy baba? Choćby właśnie z tego powodu musimy dopuszczać możliwość tzw. zmiany płci i dawać prawo tym ludziom do wchodzenia w związki z pozoru jednopłciowe. No bo kim w związku jest hermafrodyta: babą (ma cycki) czy chłopem (ma kootasa)?
Gołąb (nie mylić z "głąbem kapuścianym"), naturalnie był samczykiem!
No bo jak gołębica miałaby zapłodnić dziewicę, no jak?!
I właśnie tu mamy męski czynnik.
Inne przypadki, patrz: "Leda z Łabądziem".
Darz bór i szczęść borze!
Dla rodziców adoptowanych dzieci Madonny, Jolie i Pitta i in, polska władza miałaby stempel: ojczym i macocha. Im trzeba by było tłumaczyć, co oznacza zwrot "traktować po macoszemu"😁
W przypadkach planowego zapłodnienia kobiety, formalnie i oficjalnie będącej w związku z kobietą, personalia wybranego przez parę mężczyzny, bywają znane obojgu stronom tego związku. Bywa, że kontakt biologicznego ojca z dzieckiem, jest przez wychowującą dziecko parę akceptowany. Bywa, że parę i biologicznego ojca łączą zażyłe więzi, gdzie para traktuje go jako (nomen omen😁) członka rodziny. Przy czym, dziecko naturalnie akceptuje fakt swego pochodzenia, wpojony samą obecnością w/w w swym życiu od samego początku. Taki mężczyzna, świadomie przyzwalając na podanie w oficjalnych dokumentach dziecka niezgodnej z prawdą definicji: "ojciec nieznany", tzn. użycie w nich informacji fałszywych i wprowadzających w błąd urzędników, stałby się winnym naruszenia prawa.
W normalnym świecie, wersja małżonki o spłodzeniu dziecka z duchem gołębia (ważne: nie samicy, tylko samca) i urodzeniem go z zachowaniem dziewictwa, będzie twardą podstawą w przewodzie rozwodowym, czy ustalenia ojcowstwa. Nie jakimś tam cudem, a normalnością, której to już dziś uczy się dzieci. Z fizyki, wiedzą one że tylko przy dużym wietrze jezioro robi się zbyt wyboiste, by biegać po nim w sandałkach. Dzięki lekcjom biznesu dowiedzą się niebawem, o tym jak wiarą przenosić milony i miliardy z konta na konto. Najpojętniejsi pogłębią tę wiedzę na katolickich studiach banksterskich. Chemia galicyjska sprawi, że gdy na weselu wina zbraknie, wystarczyć będzie podstawić kankę pod kran i odkręcić. Gdy egzorcystyka i różaniecologia pokonają pandemię i inne wirusy, polska nauka będzie prowadzić światowy postęp. Zamiast informacji z obrazkami polityków, właśnie to powinno znaleźć się w nowych, polskich paszportach.😁