Senat przegłosował bez poprawek ustawę PiS o Sądzie Najwyższym. Ustawa nie tylko przenosi wszystkich sędziów w stan spoczynku, ale przewiduje zwolnienie wszystkich pracowników bez podania uzasadnienia ani przyznania odprawy. To jawne pogwałcenie polskiego i międzynarodowego prawa pracy oraz kolejne złamanie Konstytucji
To wynik art. 90, ust. 2 ustaw o SN: „Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego [...] może przedstawić Szefowi Kancelarii Prezesa Sądu Najwyższego, członkom Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego niebędących sędziami oraz pracownikom Sądu Najwyższego niebędących sędziami zatrudnionym na podstawie przepisów dotychczasowych, nowe warunki pracy i płacy. W przypadku nieprzedstawienia nowych warunków pracy i płacy, stosunek pracy tych osób, rozwiązuje się z upływem tego terminu”.
Co to oznacza w praktyce? Że ustawa nie tylko podporządkuje Sąd Najwyższy Prawu i Sprawiedliwości, ale także zdecydowanie obniży sprawność jego działania.
Wyrzuceni zostaną nie tylko sędziowie, ale również wszyscy eksperci prawni, często z wieloletnim doświadczeniem, którzy z jakiegokolwiek powodu nie podobają się obecnej władzy.
Rządzący wymienią ich na swoich ludzi. Pytanie, na ile będą kompetentni i skąd będą ich brać, skoro niemal wszystkie liczące się organizacje i środowiska prawnicze potępiły ustawy, którymi partia rządząca przejęła sądy.
Sam tryb zwolnień jest niemożliwy do nazwania. Polskie prawo nie zna bowiem takiego rozwiązania. Nowy pierwszy prezes SN nie będzie musiał przy tym podawać żadnej przyczyny. Zwolnionym nie będzie przysługiwać żadna odprawa, ani ochrona przysługująca zwyczajowo z tytułu kodeksu pracy i przy zwolnieniach grupowych. Dotknie w sumie 321 osób, od analityczek i asystentów przez pracowników administracji, po portierów. Wszyscy znajdą się w prawnej próżni.
PiS stosuje tę metodę po raz drugi. Podobnie postąpił, gdy ustawą zagarniał Trybunał Konstytucyjny.
Dla OKO.press sprawę skomentował Karol Muszyński, prawnik i analityk Fundacji Kaleckiego: „Regulacja ta jest sprzeczna z konwencjami Międzynarodowej Organizacji Pracy oraz Konstytucją - pozbawia pracowników prawa do sądu” – mówi.
„Co więcej, z punktu widzenia praw pracowników (abstrahując od problemu niezależności i niezawisłości Sądu Najwyższego),
ustawa znacznie gorzej traktuje szeregowych pracowników Sądu niż samych sędziów - którzy mają zagwarantowane zabezpieczenie w postaci stanu spoczynku. "Zwykli" pracownicy, niebędący sędziami, pracujący na rzecz instytucji państwa polskiego, pozostają bez jakiejkolwiek ochrony” – dodaje ekspert.
Faktycznie, taki tryb zwolnień łamie cały szereg przepisów. Między innymi:
Ustawa o Sądzie Najwyższym ma dokładnie ten sam poziom prawny, co Kodeks Pracy i niższy niż Konstytucja RP. Nie ma tu więc żadnej możliwości hierarchicznej kontroli z punktu widzenia prawa pracy.
Wezwanie o pomoc
Pracownicy SN wystosowali już apel w tej sprawie. "Takie rozwiązanie normatywne nie tylko jest nie do przyjęcia w realiach demokratycznego państwa prawnego, ale też urąga wszelkim zasadom moralnym, bo pozostaje w oczywistej kolizji z ogólnoludzkim poczuciem sprawiedliwości, jakie powinno funkcjonować w każdym cywilizowanym społeczeństwie" - piszą w nim.
Na apel odpowiedziały organizacje związkowe - wśród nich OPZZ i Forum Związków Zawodowych, a nawet NSZZ Solidarność, która zwykle opowiada się po stronie rządu PiS. Nawołują władze do wycofania się z przepisów sprzecznych z prawem pracy.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Komentarze