0:00
0:00

0:00

Na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt rozporządzenia o powołaniu pełnomocnika Rządu ds. Praw Człowieka.

To projekt przygotowany w Ministerstwie Sprawiedliwości. Pełnomocnik rządu miałby działać właśnie w tym ministerstwie. Co miałby robić?

Z opisu wynika, że przede wszystkim wypowiadać się w kwestiach dotyczących polskiego prawa i praktyki jego stosowania, jeśli zostaną ocenione przez Trybunał Praw Człowieka, Trybunał Sprawiedliwości UE czy Komisję Praw Człowieka ONZ.

Albo np. Komisję Europejską. I w ogóle „analizowaniem spraw dotyczących zarzutów naruszenia praw człowieka przez polski wymiar sprawiedliwości oraz inne organy władzy publicznej”.

Przeczytaj także:

Da odpór opinii RPO

Czyli: jeśli pojawi się jakiś wyrok czy opinia międzynarodowego organu, wyrok polskiego sądu albo opinia np. Rzecznika Praw Obywatelskich, w których stwierdza się naruszenie przez władzę praw człowieka, rzecznik rządu da temu zdecydowany odpór. I będzie miał do dania tego odporu prawną legitymację.

Inna jego kompetencja to „koordynowanie działań związanych z przygotowywaniem sprawozdań i komentarzy Rządu Rzeczypospolitej Polskiej dotyczących realizacji umów międzynarodowych z zakresu ochrony praw człowieka”.

Zatem obok raportów składanych do międzynarodowych organów praw człowieka przez RPO będzie też szedł na ten sam temat raport „pełnomocnika rządu ds. praw człowieka”.

Wreszcie ów pełnomocnik będzie też przedstawicielem rządu do „współpracy z Europejską Komisją na Rzecz Demokracji przez Prawo (Komisją Wenecką) w zakresie zapewnienia sprawnego funkcjonowania instytucji ochrony praw człowieka”.

Skąd pomysł pełnomocnika, skoro Ministerstwo Sprawiedliwości i Ministerstwo Spraw Zagranicznych i tak zajmują stanowiska wobec zagranicznych organów?

Walka pod dywanem

Pierwszym powodem może być walka w łonie rządu o wpływy pomiędzy „partiami sojuszniczymi”. Pełnomocnik działałby przy Ministerstwie Sprawiedliwości Ziobry, a zatem odebrałby wpływy szefowi MSZ.

Drugi powód – działanie propagandowe - rząd miałby anty-Bodnara, który wypowiadałby się w sprawach przestrzegania przez władzę PiS praw obywatelskich.

A dla części obywateli byłoby trudne do rozpoznania, czy wypowiada się rzecznik, czy pełnomocnik i jaka jest między nimi różnica.

Na wypadek blokady Senatu

Wreszcie trzeci powód: przygotowanie do przeforsowania kandydatury RPO na miejsce Adama Bodnara, który kończy kadencję we wrześniu 2020 roku. A być może przygotowanie się do tego, że nowego rzecznika nie da się wybrać, bo Senat nie zaakceptuje „naturalnych” kandydatów PiS-u, i w związku z niewybraniem jego następcy Adam Bodnar będzie pełnił urząd nadal.

Stanowisko dla Warchoła?

Projekt rozporządzenia mówi, kto miałby być tym pełnomocnikiem: „podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości”. Jedynym podsekretarzem, który pracował już w Biurze RPO, jest Marcin Warchoł. Zaczął tam pracę w 2009 roku jako asystent Janusza Kochanowskiego, a pracował do listopada 2015, gdy przeszedł do Ministerstwa Sprawiedliwości.

Warchoł z b. wiceministrem Piebiakiem jest autorem „reformy” wymiaru sprawiedliwości. A wcześniej „naprawy” Trybunału Konstytucyjnego. A więc pasuje jak ulał do „zajmowania stanowiska” rządu w sprawie krytyki tych reform.

Jeśli miałby zostać pełnomocnikiem, musiałby zrezygnować z mandatu posła.

Ewa Siedlecka jest publicystką tygodnika "Polityka". Ten tekst został opublikowany na jej Blogu Konserwatywnym

;

Udostępnij:

Ewa Siedlecka

Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.

Komentarze