0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

W twitterowej kłótni Radosław Sikorski z PO wyśmiewał Lewicę za umowę z PiS w sprawie KPO. I pouczał, że gdyby Lewica posuwała się etapami w sprawie związków partnerskich, już by w Polsce były. Sprawdzamy, co przyniosła walka "etapami" za rządów PO.

Mądrość etapu

View post on Twitter

Jak rozumiemy, to przytyk do Lewicy, że układa się z partią, która atakuje osoby LGBT i całkowicie lekceważy rozdział Kościoła od państwa. W kolejnym twicie Sikorski precyzuje:

W tym miejscu pojawia się oczywiście wiele pytań: jakie etapy? Co to znaczy "wszystko albo nic" w kwestii związków partnerskich? Kiedy Lewica miała szansę przepchnąć związki partnerskie, ale tego nie zrobiła? (tu mamy nadzieję, że Sikorskiemu chodzi o czas rządów PO-PSL, bo domaganie się przepchnięcia ustawy o związkach partnerskich w obecnym Sejmie to chyba żart).

Przeczytaj także:

PO odrzuciła własny projekt

Jeżeli zatem, jak zakładamy, Radkowi Sikorskiemu chodzi o lata rządów PO-PSL (2007-2015), sprawdźmy, dlaczego związki partnerskie wówczas nie zostały przyjęte.

Weźmy drugi rząd PO - lata 2011-2015. W tym czasie nad związkami partnerskimi głosowano kilka razy. Pierwszy raz - 25 stycznia 2013 r. Głosowano wtedy nad odrzuceniem trzech projektów poselskich w pierwszym czytaniu. Dwa projekty złożył Ruch Palikota, a jeden - PO. Dwa pierwsze projekty zostały odrzucone w dużej mierze głosami PO.

Projekt 1: Głosowano nad przyjęciem wniosku o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Z 206 posłów PO 101 zagłosowało za odrzuceniem, 72 przeciw odrzuceniu. 29 osób wstrzymało się od głosu, a cztery nie głosowały.

Projekt 2: Głosowano nad przyjęciem wniosku o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. 206 posłów PO 94 zagłosowało za odrzuceniem, 84 przeciw odrzuceniu. 23 osoby wstrzymały się od głosu, a pięć nie głosowało.

W sumie nic dziwnego - to nie były projekty PO. A jak partia wchodząca wówczas w skład koalicji rządzącej zagłosowała w sprawie własnego projektu? Co prawda, większość PO była przeciw odrzuceniu projektu w pierwszym czytaniu, ale to także głosy PO zdecydowały o jego ostatecznym odrzuceniu. Aż 46 posłów PO była przeciwko projektowi. W ten sposób 228 osób było za odrzuceniem i projekt przepadł. Gdyby tych 46 albo chociaż 20 posłów PO zagłosowała za projektem własnej partii, przeszedłby on do drugiego czytania. Tu trzeba uczciwie zaznaczyć, że Radosław Sikorski głosował za projektem PO.

Mimo że Sejm chwilę wcześniej odrzucił projekty Ruchu Palikota i SLD posłowie tych dwóch partii zagłosowali za projektem PO. Czyli uznali, że lepszy bardziej zachowawczy projekt PO, niż nic.

W kolejnych latach nad projektami o związkach partnerskich głosowano jeszcze trzy razy:

  • 17 grudnia 2014 r. głosowano nad wprowadzeniem do porządku obrad projektu Ruchu Palikota. 57 posłów PO było przeciw, co przeważyło szalę i projekt przepadł.
  • 25 maja 2015 r. głosowano nad wprowadzeniem do porządku obrad projektu SLD. 45 posłów PO było przeciw, 23 się wstrzymało, a 31 nie głosowało. Projekt przepadł.
  • 5 sierpnia 2015 r. głosowano nad wprowadzeniem do porządku obrad projektu Ruchu Palikota. Przeciw było wtedy aż 91 posłów PO, wstrzymało się 17 i 19 nie głosowało. Projekt oczywiście przepadł.

Projekt posła Dunina

Wróćmy do zdania: "Mogliście rozłożyć swoje postulaty na etapy i związki partnerskie już by były". Jak rozumiemy, takim mniej "radykalnym" postulatem był projekt o umowie związku partnerskiego autorstwa posła Artura Dunina z PO, nad którym Sejm głosował 25 stycznia 2013 r. (wyniki głosowania omówiliśmy wyżej). I rzeczywiście, różnił się on od projektów lewicy. Co w nim było?

Projekt wprowadzał m.in.: obowiązek alimentacyjny, możliwość otrzymania informacji o stanie zdrowia partnera, możliwość dziedziczenia po partnerze. Nie pozwalał natomiast na: wspólne rozliczanie podatków, zasiłek opiekuńczy na opiekę nad chorym partnerem, objęcie ubezpieczeniem zdrowotnym partnera, rentę rodzinną po zmarłym partnerze. Nie pozwalał także na adopcję dzieci, ale w tym nie różnił się od projektów lewicy.

Projekt Dunina był uważany za bardzo zachowawczy. Sam autor w wywiadzie dla Liberte tak o nim mówił: "Udało się zatem stworzyć ustawę o związkach partnerskich. Ona faktycznie była dość konserwatywna, ale na tamten czas wydawało się, że w takim kształcie ma szansę przejść. Musiałem stworzyć ustawę, która dawała szansę przejścia przez Sejm i Senat, a do tego uzyskać podpis prezydenta. Stąd takie, a nie inne zapisy".

I lewica za tym bardzo konserwatywnym projektem zagłosowała, mimo że miała własne ustawy, dalej idące. Co więcej, projekt zgłosiła największa partia w Sejmie - i mimo to przepadł.

W tej sytuacji wypominanie Lewicy "radykalizmu" i niechęci do działania "etapami" jest raczej bezczelne.

"Przywileje"

View post on Twitter
View post on Twitter

Czyli "przywileje" dla par jednopłciowych w rozumieniu Sikorskiego to po prostu te same rozwiązania, do których mają prawo małżeństwa, czyli np. wspólne rozliczenie podatkowe. W projektach lewicy nie są to zatem rozwiązania zarezerwowane dla par jednopłciowych, ale dla wszystkich pozostających w związkach partnerskich.

Równie nietrafione jest tłumaczenie Sikorskiego, że "przywileje podatkowe służą wspieraniu wychowania dzieci". Małżeństwa bezdzietne także mogą się rozliczać wspólnie. A pary jednopłciowe - chociaż do związków partnerskich wciąż nie mają prawa - już dziś wychowują wspólnie dzieci, najczęściej jednego z partnerów.

Przyznanie mniejszościom praw zarezerwowanych dotąd tylko dla grupy większościowej to nie uprzywilejowanie, ale zrównanie praw. A europosłowi Sikorskiemu warto przypomnieć, że nazywanie równych praw "przywilejem" to domena skrajnej prawicy.
;
Na zdjęciu Magdalena Chrzczonowicz
Magdalena Chrzczonowicz

Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze