Skąd się bierze niemiecki „niedasizm” w sprawie Ukrainy?

Po internecie krąży mem. Tym razem nie z kotem w kartonowym pudełku, tylko z prostym, szarym grafem i zupełnie nieciekawym podpisem „Niemiecka polityka wobec problemów”. Strzałki grafu prowadzą do konkretnych decyzji. A te decyzje są tylko dwie: „Nie da się” albo „Poczekajmy, zalecam ostrożność”.

Jeśli ktoś nie ufa mądrości internetowych memów, to może zaufa ocenom prof. Klausa Bachmanna, który na łamach OKO.press w ostrych słowach krytykuje postępowanie Berlina.

„Obecnie, to nie »Niemcy« wstrzymują dostawy ciężkiej broni dla Ukrainy i bronią się przed odcięciem importu ropy i gazu z Rosji, lecz urząd kanclerski, ministerstwo obrony i stara, odziedziczona po Gerhardzie Schröderze, ekipa socjaldemokratów, głęboko osadzona w aparacie rządowym" - pisze Bachmann.

"Kanclerz Scholz ma kompetencje, [ale] korzysta z nich, by opóźniać sankcje i dostawy broni". Dalej zaś Bachmann wskazuje, że to koalicjant SPD - pacyfistyczni Zieloni - podejmuje w ramach swoich ministerstw działania na rzecz Ukrainy i nawołuje głośno do przekazywania Ukraińcom ofensywnego uzbrojenia.

Przeczytaj całą analizę prof. Klausa Bachmanna

Czy prof. Bachmann i internetowy mem mają rację? Sprawdzamy to w najnowszym odcinku "Powiększenia". Gościem Agaty Kowalskiej jest dr Agnieszka Łada-Konefał, wicedyrektorka Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt. Wspólnie szukamy też odpowiedzi dla słuchacza, pana Rafała, który w niewesołym mailu pyta, jak szybko kraje Zachodu wrócą do "business as usual" z Rosją.

Też masz pytanie? Pomysł na temat odcinka? Komentarz? Napisz do autorki podcastu: [email protected]. Czekamy na maile i do usłyszenia!