Wojsko działa według rozkazów. Jeśli więc ktoś twierdzi, że oddział "Łupaszki" mordował cywilów wbrew rozkazom dowódcy, musi to udowodnić. Szkopuł w tym, że takiego dowodu nie ma. Są za to świadectwa wskazujące wprost, że żołnierze "Łupaszki" dokonali zbrodni wojennej na jego rozkaz
O tym, jak gorące emocje budzi dziś mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, mogli przekonać się widzowie publicystycznego programu „Woronicza 17” w TVP w niedzielę 3 listopada 2019.
Kiedy zaproszony do programu poseł-elekt partii Razem (a przy okazji także doktor historii) Adrian Zandberg wspomniał o zbrodniach, o które oskarżany jest oddział „Łupaszki”, prowadzący program b. działacz PiS Michał Rachoń wpadł w furię.
Zaczął krzyczeć, zachowywać się agresywnie i przez dłuższy czas nie pozwolił gościowi nawet skończyć zdania.Warto tę scenę obejrzeć.
Tę erupcję emocji Rachonia wywołała zmiana nazwy ulicy w Białymstoku, uchwalona przez radnych 28 października. Dotychczasową ulicę „Łupaszki” przemianowano na ul. Podlaską. Po tej decyzji na radnych wylała się fala hejtu.
29 października list do radnych napisał prezes IPN dr Jarosław Szarek (można go przeczytać tutaj).
„Major Zygmunt Szendzielarz zasłużył na dobrą pamięć w przestrzeni publicznej Państwa Polskiego”
- pisał Szarek.
Odrzucał także - podane w uzasadnieniu uchwały o zmianie nazwy ulicy - zarzuty wobec mjr. „Łupaszki” ze względu na „poważne błędy merytoryczne”.
Podczas konferencji prasowej 4 listopada Szarek dodał, że „Łupaszko” to „bohater, któremu zawdzięczamy naszą niepodległość”. Porównał też publikacje krytyczne wobec "wyklętego" do komunistycznej propagandy, która przedstawiała bohaterów w „kłamliwym świetle”.
Prezes Szarek odniósł się wprost do książki historyka z IPN, dr. Pawła Rokickiego, „Glinciszki i Dubinki. Zbrodnie wojenne na Wileńszczyźnie w połowie 1944 roku i ich konsekwencje we współczesnych relacjach polsko-litewskich” (Warszawa 2015).
Szarek napisał do radnych z Białegostoku:
„Opinia wyrażona przez Pawła Rokickiego w jego książce jest nieudokumentowana i stanowi efekt przemyśleń nieopartych na jakichkolwiek poważnych i istotnych dowodach”.
Prezes IPN wprost zaatakował więc książkę historyczną napisaną przez pracownika Instytutu i przez Instytut opublikowaną, uznając jej tezy za fantazje.
Spór dotyczy roli „Łupaszki” w zbrodni wojennej popełnionej przez dowodzony przez niego oddział 5. Wileńskiej Brygady AK. Zbrodnię zaplanowano w odwecie za wydarzenia z 20 czerwca 1944 roku, kiedy litewskie oddziały zamordowały we wsi Glinciszki kilkudziesięcioro polskich cywilów (najprawdopodobniej 39 osób), wśród nich kobiety i dzieci.
W odpowiedzi 23 czerwca w litewskiej wsi Dubinki oddziały AK zamordowały od 20 do 30 osób, w tym kobiety i dzieci.
Co wiemy na pewno?
Tego IPN nie kwestionuje, prawica też, chociaż nie lubi o tym mówić.
Czego dotyczy spór?
OKO.press poprosiło autora książki o zbrodni, dr. Pawła Rokickiego, o odniesienie się do sprawy. Odmówił.
„Wszystko, co miałem do powiedzenia, napisałem w książce” - powiedział OKO.press.
Z krytycznymi opiniami na temat swoich badań historyk nie chce polemizować.
Zajrzeliśmy więc do książki dr. Rokickiego oraz opublikowanego przez niego artykułu na ten temat. Książka nie jest dostępna online, ale artykuł można przeczytać na stronie wydawanego przez IPN (do czasów przejęcia instytutu przez PiS) biuletynu Pamięć.pl.
Czego się dowiedzieliśmy? Manipulacja prawicy dotyczy m.in. zaniżania liczby cywilnych ofiar 5. Brygady Wileńskiej AK.
Zacytujmy artykuł dr. Rokickiego o akcji odwetowej:
„Akcja ta objęła nie tylko miasteczko Dubinki, ale także cały szereg innych miejscowości (Giże, Gorszwiany, Janiszki, Ołkuny, Reputany, Vymančiai, Zabelina i Zajeziorce) na terenie aż trzech gmin. Przytaczam też znacznie dłuższą listę ofiar – minimum 68 osób, których nazwiska udało się ustalić, czyli przeszło dwukrotnie więcej niż dotąd powtarzano. W konsekwencji stwierdzam, że ofiarami akcji 5. Brygady AK padły przede wszystkim kobiety i dzieci (ok. 75 proc. wszystkich zabitych)".
Podkreślmy, że te 68 osób to minimalna liczba zabitych. Sami dowódcy akcji szacowali, że było ich więcej. Zastępca „Łupaszki” pisał po wojnie o ponad 80 zabitych. Trudno jednak zweryfikować wszystkie ofiary.
„Udowadniam, że zostali oni [litewscy cywile] zastrzeleni na skutek celowego działania podkomendnych rtm. »Łupaszki«. W czasie akcji w Dubinkach nie doszło do żadnej walki, w szczególności z litewską policją, której tam po prostu nie było. Ustalenia te nie pozostawiają wątpliwości, że akcja odwetowa 5. Brygady AK była zbrodnią wojenną na ludności cywilnej”
Powtórzmy jednak: spór nie dotyczy - co widzieliśmy np. w trakcie rozmowy Zandberga z Rachoniem - samego faktu, że zbrodnia została popełniona, tylko odpowiedzialności dowódcy.
Rozkazu wydanego przez ówczesnego rotmistrza „Łupaszkę” nie mamy. Rokicki przytacza jednak dowody źródłowe:
Z drugiej strony: nie ma żadnego źródła, twierdzi dr Rokicki, które mówi, że w czasie akcji odwetowej doszło do przekroczenia rozkazów. Łupaszko nie ukarał też podwładnych, którzy dopuścili się tak drastycznego przekroczenia rozkazów.
Po wojnie, nawet w wolnej Polsce po 1989 roku, kombatanci „Łupaszki” niechętnie mówili o tej sprawie, co nie jest zaskakujące: mordowanie cywilów, także w odwecie, jest zbrodnią wojenną.
Co pisze prezes IPN? Jaka jest oficjalna wersja wydarzeń? Zacytujmy:
„Niestety dwaj oficerowie dowodzący tym wypadem dopuścili do przekroczenia ram otrzymanego zadania. Zginęły także kobiety i dzieci z rodzin mężczyzn znajdujących się na w/w liście [kolaborantów litewskich]. Żadne źródło historyczne (dokument lub relacje) nie potwierdzają, by Zygmunt Szendzielarz wydał rozkaz zabijania kobiet i dzieci”.
W przekładzie na polski: „Łupaszko” wydał rozkaz akcji odwetowej, ale nie nakazał dosłownie zabijania kobiet i dzieci. Zrobili to jego podwładni i na nich spoczywa wina.
Kluczowe w całej sprawie jest zrozumienie zasady działania 5. Wileńskiej Brygady AK.
„Jeśli oddział wojskowy coś robi, to ściśle według rozkazu. Tak funkcjonuje wojsko. Te oddziały AK były dowodzone przez zawodowych oficerów i tam obowiązywał rygor wojskowy. Była to partyzantka, więc margines swobody był nieco większy, ale niewiele. Patrol mógł np. napić się alkoholu, ale generalnie oddziały wojskowe zachowują się tak, jak nakazują rozkazy”
- mówi OKO.press historyk, specjalista od badań oddziałów partyzanckich, który jednak nie chce komentować sprawy pod nazwiskiem.
A zatem: jeśli ktoś twierdzi, że doszło do działania niezgodnego z rozkazami, to na nim ciąży ciężar dowodu. Tego dowodu nie ma. Ściślej: nie ma dowodu, który potwierdzałby teorię o przekroczeniu rozkazu przed podwładnych "Łupaszki".
Furia wzbudzana przez krytykę „Łupaszki” - której przykładem było zachowanie Rachonia w TVP - jest zapewne w części wywołana powodami politycznymi.
Kult „wyklętych”, przedstawianych jako żołnierze bez skazy, to fundament polityki historycznej rządu PiS. Również dla wielu ludzi "Łupaszko" jest autentycznym bohaterem, tym bardziej, że po wojnie był torturowany i skazany na śmierć przez komunistyczny sąd wojskowy. Jest więc męczennikiem - o czym wprost mówi IPN.
Dziś „Łupaszka” jest patronem ulic, stowarzyszeń, jednostek wojskowych. Sejm uczcił go specjalną uchwałą w 2006 roku (za czasów poprzedniego rządu PiS). Wysiłki, aby za wszelką cenę uchronić wizerunek bohatera, wydają się więc całkowicie zrozumiałe.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze