0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. IustitiaFot. Iustitia

Takie orzeczenie wydała w środę 18 listopada 2020 nielegalna Izba Dyscyplinarna przy Sądzie Najwyższym. Ścigać sędziego Igora Tuleyę, który jest symbolem wolnych sądów pozwolił trzy osobowy skład: Sławomir Niedzielak (przewodniczący składu i referent sprawy), Konrad Wytrykowski i Jarosław Sobutka (zgłosił zdanie odrębne do orzeczenia). Izba orzeczenie w tej ważnej sprawie wydała pod osłoną nocy, co już jest w tej Izbie tradycją.

"Niczego innego się nie spodziewałem. Izba Dyscyplinarna po raz kolejny pokazała UE gest Lichockiej. Myślę, że tym orzeczeniem Warszawa oddaliła się o kilkaset kilometrów od UE. Ale ja będę konsekwentny. Stawię się w czwartek do sądu do pracy, nie wiem czy mnie wpuszczą" – mówi OKO.press sędzia Igor Tuleya. I podkreśla: "Ale nie stawię się na wezwanie prokuratury. Będę czekał aż po mnie przyjadą. Nie boję się".

Uchylenie immunitetu Igorowi Tulei odbije się teraz echem w Unii Europejskiej, bo w jego obronę zaangażowały się środowiska sędziów i prawników w całej Europie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Zgoda na ściganie sędziego trafia też w gorący okres negocjacji nowego budżetu UE, w którym wypłata środków dla Polski będzie powiązana ze spełnianiem kryterium praworządności. Zgoda na ściganie sędziego Tulei przez prokuraturę Ziobry będzie dla UE twardym dowodem, że w Polsce zagrożenie dla niezależnych sądów jest poważne. Bo Tuleya jest ścigany za swoje decyzje orzecznicze, które wydał jako sędzia.

Za co Prokuratura Krajowa ściga Tuleyę

Sędzia Igor Tuleya to twarz wolnych sądów. Od kilku lat mocno angażuje się w ich obronę. Spotyka się z obywatelami, krytykuje w mediach „dobrą zmianę” w sądach. Przede wszystkim jednak swoją odwagę pokazuje w orzeczeniach. Za jedno z nich ściga go specjalny wydział wewnętrzny Prokuratury Krajowej, na czele której stoi Bogdan Święczkowski, zaufany ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Wydział ten został powołany do ścigania sędziów i prokuratorów. I na początku 2020 roku wystąpił do Izby Dyscyplinarnej przy SN o uchylenie immunitetu sędziemu.

Prokuraturze Krajowej nie spodobało się to, że sędzia w grudniu 2017 roku wpuścił media na ogłoszenie ważnego orzeczenia. Tuleya rozpoznawał wtedy na posiedzeniu zażalenie posłów opozycji na umorzenie przez prokuraturę śledztwa ws. głosowania przez PiS nad budżetem w Sali Kolumnowej Sejmu w grudniu 2016 roku.

Przypomnijmy. Głosowanie było w gorącym politycznie okresie. Pod Sejmem zbierali się obywatele, bo PiS chciał utrudnić pracę dziennikarzom w Sejmie. Wyłączono też z obrad posła Michała Szczerbę, co doprowadziło potem do okupowania przez opozycję Sali Plenarnej Sejmu. Dlatego PiS przeniósł obrady do Sali Kolumnowej. Problem w tym, że blokowano do niej dostęp posłom opozycji, a samo głosowanie mogło być nieważne. Bo mogło nie być kworum.

Sędzia Tuleya oceniając rok później to, co się wydarzyło w Sali Kolumnowej nakazał prokuratorze ponowne śledztwo. Na ogłoszenie orzeczenia wpuścił dziennikarzy, czemu nie sprzeciwił się obecny na sali prokurator. W ustnym uzasadnieniu orzeczenia powoływał się na materiały ze śledztwa, w tym głównie zeznania posłów PiS, które cytował.

Z ujawnionych przez Tuleyę zeznań wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego (PiS) wynika, że: * w Sali Kolumnowej specjalnie utrudniano pracę posłom opozycji, m.in. PO i Nowoczesnej. * Tak ustawiono krzesła, by nie mogli podchodzić do stołu i zgłaszać wniosków formalnych. * Niektórzy posłowie PiS celowo blokowali im przejście.

Z materiałów śledztwa wynika też, że * protokoły z liczenia głosów były przerabiane; * posłowie wchodzili i wychodzili z sali (mogło nie być kworum).

Sędzia Tuleya nakazał również prokuraturze, by oceniła, czy część posłów PiS jako świadkowie nie złożyła w śledztwie fałszywych zeznań. To musiało nie spodobać się PiS. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Orzeczenie wydane pod osłoną nocy

Prokuratura Krajowa występując z wnioskiem o uchylenie immunitetu zarzuciła sędziemu głównie przekroczenie uprawnień. Jej zdaniem ujawnił on materiały ze śledztwa nieuprawnionym osobom, czyli dziennikarzom. Tyle, że sędzia ma prawo dopuścić jawność posiedzeń, które co do zasady są niejawne. To jego indywidualna decyzja mieszcząca się w ramach sprawowania funkcji orzeczniczej sędziego. Pozwala na to artykuł 95b § 1 kodeksu postępowania karnego.

Ponadto w tej sprawie za jawnością przemawiało to, że: sprawa dotyczyła najważniejszych polityków i wydarzeń, którymi interesowali się obywatele oraz dziennikarze; sprawa była już umorzona, czyli sędzia nie mógł zaszkodzić śledztwu ujawniając materiały z akt prokuratury; obecności dziennikarzy nie sprzeciwił się obecny na sali prokurator.

I to miał na uwadze Jacek Wygoda z Izby Dyscyplinarnej, który w pierwszej instancji odmówił w czerwcu 2020 roku uchylenia immunitetu sędziemu Tulei. W uzasadnieniu orzeczenia Wygoda podkreślił, że sędzia miał prawo wpuścić dziennikarzy, bo była to jego autonomiczna decyzja. Ponadto za jawnością postępowań w sądzie jest też Konstytucja i Konwencja Praw Człowieka. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Zażalenie na to złożyła jednak prokuratura. Izba Dyscyplinarna w trzyosobowym składzie wcześniej dwa razy odraczała posiedzenie. Za trzecim razem 18 listopada udało się jej przeprowadzić posiedzenie. Zaczęło się ono z dwugodzinnym opóźnieniem (z powodów technicznych) i trwało kilkadziesiąt minut. Nad orzeczeniem skład zastanawiał się jednak blisko cztery godziny i wydał je już gdy zapadł zmrok, około godziny 18:30.

Izba Dyscyplinarna knebluje sędziów. Mają być oszczędni w słowach

Skład Izby Dyscyplinarnej zmienił korzystne dla Tulei orzeczenie Izby Dyscyplinarnej pierwszej instancji i uchylił Tulei immunitet. Sławomir Niedzielak w ustnym uzasadnieniu orzeczenia mówił, że Tuleya ujawnił materiały z postępowania przygotowawczego. Chodzi głównie o zeznania posłów PiS, które wcześniej nie były znane opinii publicznej.

Niedzielak podkreślał, że narusza to artykuł 241 § 1 kodeksu karnego i tylko za to Prokuratura Krajowa będzie mogła teraz postawić zarzuty. Przepis ten mówi, że „Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Zdaniem tego składu Izby Dyscyplinarnej posiedzenia w sprawie zażaleń na decyzje prokuratury o umorzeniu sprawy, są częścią postępowania przygotowawczego, którego gospodarzem jest prokuratura, a nie sąd. Więc to prokuratura decyduje, co można ujawnić. Niedzielak mówił, że postępowanie sądowe zaczyna się dopiero po wniesieniu aktu oskarżenia.

Dlatego zdaniem tego składu Izby Dyscyplinarnej Tuleya w ustnym uzasadnieniu swojego orzeczenia powinien podać tylko główne motywy rozstrzygnięcia. Nie powinien cytować zeznań z akt śledztwa. Mógł się na nie powołać, ale w pisemnym uzasadnieniu.

Tym samym Izba nie zgodziła się z obrońcami sędziego mec. Jackiem Dubois i mec. Michałem Zacharskim, którzy w mowach obrończych podkreślali, że przepisy nie mówią jakie mają być uzasadnienia orzeczeń. Obrońcy powoływali się też na uchwałę Sądu Najwyższego z 2012, w której SN orzekł, że rozpoznawanie zażaleń na umorzenia prokuratury nie jest częścią postępowania przygotowawczego. I posiedzenia sądu w takich sprawach mogą być jawne.

Iustitia potępia Izbę Dyscyplinarną

Wieczorem zarząd największego w Polsce stowarzyszenia niezależnych sędziów wydał stanowisko, w którym potępił decyzję Izby Dyscyplinarnej. Zarząd Iustitii przypomniał, że Izba "Nie spełnia kryteriów niezależnego sądu, tak w rozumieniu prawa krajowego, jak i wspólnotowego, co potwierdził Sąd Najwyższy w uchwale połączonych Izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z dnia 23 stycznia 2020 roku (BSA I-4110-1/20). Tym samym izba dyscyplinarna posiada charakter sądu wyjątkowego, którego ustanowienie w czasie pokoju jest zakazane przez Konstytucję RP.

Już z tego powodu decyzje wydawane przez osoby wchodzące w skład rzeczonej izby nie mają charakteru orzeczeń wydanych przez należycie obsadzony sąd. To właśnie brak atrybutów niezależnego sądu, a tym samym sądu, który gwarantuje prawo do skutecznego środka prawnego, skutkował zawieszeniem przez TSUE przepisów dotyczących funkcjonowania izby dyscyplinarnej". Zarząd Iustitii podkreśla, że Izba nie powinna orzekać z powodu zawieszenia przez TSUE. "Działalność izby dyscyplinarnej narusza prawo wspólnotowe oraz Konstytucję RP, a także szkodzi wizerunkowi Polski na arenie międzynarodowej. Owa działalność stanowi element zamkniętego i kompletnego systemu dyscyplinarno-urzędniczego, który został stworzony przez obóz rządzący w celu przejęcia politycznej kontroli nad władzą sądowniczą i Prokuraturą w Polsce" - pisze w stanowisku zarząd Iustitii.

Ponadto zaznacza, że "Uchylenie immunitetu sędziemu Igorowi Tulei przez organ niespełniający cech sądu w rozumieniu prawa krajowego i wspólnotowego stanowi przejaw represji stosowanych wobec sędziego, którego orzeczenia są niewygodne dla polityków obozu rządzącego i który ma odwagę publicznie krytykować szkodliwe zmiany wprowadzane przez obóz rządzący w obszarze Wymiaru Sprawiedliwości. Poprzez uchylenie immunitetu na wniosek upolitycznionej prokuratury, podległej Zbigniewowi Ziobrze, próbuje się wykluczyć sędziego z życia publicznego, zawodowego i wywołać tym samym efekt mrożący w środowisku niezawisłych sędziów".

Izba Dyscyplinarna zawiesza niepokornych sędziów

Sędzia Tuleya to kolejny znany z obrony wolnych sądów sędzia zawieszony przez Izbę Dyscyplinarną. Pierwszy był sędzia Paweł Juszczyszyn, który ma dyscyplinarkę za wykonanie wyroku TSUE i próbę sprawdzenia list poparcia dla kandydatów do KRS. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Głośno było też o zawieszeniu prezeski stowarzyszenia sędziów Themis Beaty Morawiec, która angażuje się w obronę praworządności. Morawiec wygrała też cywilny proces z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Teraz prokuratura postawi jej naciągane zarzuty za rzekome przyjęcie łapówki w postaci telefonu oraz za przyjęcie wynagrodzenia za rzekomą fikcyjną ekspertyzę, którą sędzia w rzeczywistości napisała. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze