0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stepien / ...

Koniec roku to tradycyjnie czas artykułów o nadchodzącej podwyżce składek na ubezpieczenia społeczne płaconych przez przedsiębiorców. Do świątecznej playlisty polskich mediów wprowadzają one melodię grozy. Tak było i tym razem.

“ZUS zabierze Polakom mnóstwo pieniędzy, podwyżka o 181,52 zł gotowa” – alarmował “Fakt” 13 grudnia. „W 2024 r. będziesz płacił i płakał”.

“Dwa miliony Polaków czeka szok. Wiemy, co rząd ukrył w projekcie budżetu” – to jeszcze raz “Fakt”, dwa tygodnie później. “Kwoty przyprawiają o zawrót głowy” – czytamy w artykule.

“Cios w 2 mln Polaków. Szokujące podwyżki” – pisał 28 grudnia portal O2.

Temat horrendalnych rzekomo podwyżek podchwycili politycy PiS i Solidarnej Polski.

„Nowy rząd uderzył w pracodawców, którzy w dużej części na nich głosowali. Miał być dobrowolny ZUS, miały być niższe składki, a będą wyższe. Wzrost będzie ogromny” – napisał Michał Wójcik. W podobne tony uderzyli Jacek Sasin, Andrzej Śliwka i Zbigniew Kuźmiuk.

To imponująco płynna zamiana ról.

W ostatnich latach to politycy dawnej opozycji a obecnie władzy wszczynali alarm, gdy pojawiał się projekt budżetu państwa i kwota prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w roku następnym – a to ona służy do ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne (więcej na ten temat niżej).

Tutaj np. grafika z facebookowego profilu Platformy Obywatelskiej z 2019 roku.

Grafika o wzroście składek ZUS: Przedsiębiorco, miej się na baczności"
Źródło: profil fb Platformy Obywatelskiej., źródło

Tak wtedy, jak i teraz alarm jest nieuzasadniony, a media i politycy dzisiejszej opozycji pomijają kilka istotnych faktów.

Debunking

Składki płacone przez przedsiębiorców będą w 2024 szokująco wysokie, a rząd Tuska to “ukrył”
Podstawę wymiaru składek obwieścił jeszcze rząd Morawieckiego. Jej wzrost wynika z racjonalnych założeń budżetu na temat wzrostu wynagrodzeń. Składki przedsiębiorców są względnie niskie, istnieje możliwość korzystania z wieloletnich ulg.

Zero zaskoczeń

Sposób wyliczania składek na ubezpieczenia społeczne dla przedsiębiorców na rok 2024 nie jest dla osób prowadzących działalność gospodarczą zaskoczeniem, bo nie zmienia się od lat.

Jeśli przedsiębiorca nie ma prawa do ulg – o nich jeszcze wspomnimy – musi opłacać składki na ubezpieczenia społeczne od podstawy „nie niższej niż 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego”.

W 2024 roku składki na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe wyniosą:

  • na ubezpieczenie emerytalne – 19,52 proc. podstawy – 916,35 zł
  • na ubezpieczenia rentowe – 8,00 proc. podstawy – 375,55 zł
  • na ubezpieczenie chorobowe – 2,45 proc. podstawy – 115,01 zł
  • na ubezpieczenie wypadkowe – 1,67 proc. podstawy – 78,40 zł
  • składka na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy – 2,45 proc. podstawy – 115,01 zł

Razem (bez składki zdrowotnej) to 1600,27 zł. Oznacza to wzrost o 181,79 zł miesięcznie w porównaniu z 2023 rokiem.

Kwota prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego pojawiła się w projekcie budżetu jeszcze w czerwcu – jak co roku. Kwota uległa niewielkim zmianom, ale przynajmniej od października wiadomo, że zgodnie z przyjętymi założeniami przeciętne wynagrodzenie w 2024 roku wyniesie 7 824 zł. To wzrost o 12,8 proc. w porównaniu z rokiem 2023 (6 935 zł).

Założenie jest zgodne z prognozami ekonomistów na temat wzrostu płac w polskiej gospodarce, nie ma w tym nic kontrowersyjnego.

Minimalna podstawa, od której liczy się składki w 2024 roku, wynosi 4 694,40 zł.

Ustalono to obwieszczeniem z 4 grudnia, które opublikowano 6 grudnia – zrobiła to jeszcze Dorota Bojemska, ministra rodziny i polityki społecznej w dwutygodniowym rządzie Mateusza Morawieckiego. Nagłe wzmożenie polityków PiS pod koniec grudnia było więc w tym kontekście groteskowe.

Czy składki są wysokie?

Jak wspomnieliśmy, składki są płacone od podstawy „nie niższej niż 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego”.

Przedsiębiorcy mogą zadeklarować wyższą podstawę i opłacać wyższe składki, aby w przyszłości otrzymywać wyższe świadczenia – niestety robi to bardzo niewielu z nich.

Jak zwróciła uwagę dr Janina Petelczyc, ekspertka z Katedry Ubezpieczenia Społecznego SGH, podstawa wymiaru składek będzie w przyszłym roku tylko nieznacznie wyższa od minimalnego wynagrodzenia. Od stycznia ma ono wynosić 4 242 zł, a od lipca – 4 300 zł.

View post on Twitter

W praktyce oznacza to, że składki na ubezpieczenia społeczne ogromnej większości pracowników są wyższe niż składki przedsiębiorców. Prowadzi to do absurdalnych sytuacji.

Np. w przyszłym roku składki od pensji nauczyciela dyplomowanego będą ok. dwa razy wyższe niż składki płacone przez przedsiębiorcę z dochodem 20 czy 30 tys., miesięcznie. O ile ten ostatni wybiera płacenie składek od minimalnej podstawy – jednak robią to niemal wszyscy przedsiębiorcy.

Trudno uznać, że obowiązkowe składki takiego przedsiębiorcy są w jakimkolwiek sensie wysokie. Przeciwnie, przedsiębiorcy o wysokich dochodach w nieproporcjonalnie małym stopniu dorzucają się do utrzymania wspólnego systemu ubezpieczeń społecznych.

Pięć i pół roku ulg

W przypadku przedsiębiorców z bardzo niskimi dochodami wzrost składki faktycznie może być odczuwalny. Trzeba jednak pamiętać, że państwo polskie zapewnia drobnym przedsiębiorcom liczne ulgi składkowe.

Ulga na start zwalnia przez sześć pełnych miesięcy od rozpoczęcia działalności z płacenia składek na ubezpieczenia społeczne. Gdy skończy się ulga, nowe firmy jednoosobowe mogą przez kolejne 24 miesiące kalendarzowe płacić niższe składki na ubezpieczenia społeczne, liczone od obniżonej podstawy – nie niższej niż 30 proc. minimalnego wynagrodzenia. W styczniu 2024 roku obniżona podstawa to 30 proc. z 4 242 zł, czyli 1 272,6 zł.

Przedsiębiorcy, których dochód w nie przekroczył 120 tysięcy złotych, mają możliwość skorzystania z Małego ZUS Plus, co pozwala nadal opłacać obniżone składki, maksymalnie przez 36 miesięcy.

Łącznie 5,5 roku bardzo niskich składek. Po tym czasie przedsiębiorca płaci składki od podstawy – przypomnijmy – nieznacznie przekraczającej płacę minimalną. Trudno uznać to za tyranię ZUS.

Epidemia pozornego samozatrudnienia

Sensowność wymienionych ulg z punktu widzenia gospodarczych celów, jakie powinno sobie stawiać państwo, to temat na osobne artykuły. Tu zwrócimy uwagę na jeden nasilający się problem. Względnie niskie składki i liczne ulgi podatkowe dla przedsiębiorców prowadzą do niebezpiecznego zjawiska na polskim rynku pracy: epidemii pozornego samozatrudnienia.

Chodzi o pracowników, którzy są wypychani na jednoosobową działalność gospodarczą przez pracodawców. Albo też sami, m.in. ze względu na doraźne korzyści składkowo-podatkowe, decydują się założyć działalność. Skutki są fatalne.

„Pracownik pozbawiony stabilności, którą gwarantuje prawo pracy, i zabezpieczeń społecznych, staje się podatny na radykalizację, w tym radykalizację polityczną. Ma utrudniony dostęp do kredytów, co utrudnia zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych i może zniechęcać do podejmowania decyzji o zakładaniu rodziny i posiadaniu potomstwa. Powszechne zjawisko fałszywego samozatrudnienia negatywnie zatem oddziałuje na zastępowalność pokoleń i godzi w politykę demograficzną państwa” – pisał niedawno w „Rzeczpospolitej” Wojciech Zomerski z Zakładu Socjologii Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

O trwającej w najlepsze prekaryzacji polskiego rynku pracy pisaliśmy tutaj:

Przeczytaj także:

Niestety, rosnący problem fałszywego samozatrudnienia, nie jest tak efektownym materiałem do tabloidowych tytułów jak coroczne “szokujące podwyżki” składek dla przedsiębiorców.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Bartosz Kocejko

Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.

Komentarze