Propaganda antyniemiecka obecnej władzy i sprzyjających jej mediów nieco pogorszyła stosunek Polaków do Niemców. W przypadku Ukraińców "polityka historyczna" PiS spowodowała skokowy wzrost niechęci - wynika z najnowszego badania Instytutu Spraw Publicznych
Obecny poziom akceptacji Ukraińców jest w większości badanych wymiarów niższy o ponad 20 punktów procentowych niż w 2013 roku. „Ten wzrost można tłumaczyć anty-ukraińską retoryką niektórych polityków oraz niechęcią części społeczeństwa do rosnącej i znaczącej obecności obywateli Ukrainy na polskim rynku pracy” – piszą Jacek Kucharczyk i Agnieszka Łada, autorzy najnowszego badania "Polacy a inni Europejczycy. Dystans społeczny" Instytutu Spraw Publicznych.
Polacy ogólnie akceptują cudzoziemców z Europy (badanie objęło: Francuzów, Niemców, Ukraińców i Włochów) w zróżnicowanych rolach społecznych (mieszkaniec, sąsiad, kolega z pracy, szef firmy, bezpośredni przełożony, przyjaciel, zięć/synowa, radny). Najwyższą akceptacją wśród Polaków cieszą się w tej grupie Francuzi oraz Włosi.
Wyraźnie spadła natomiast akceptacja Niemców oraz – szczególnie - Ukraińców w porównaniu z 2013 rokiem.
Około jednej trzeciej Polek i Polaków (35 proc.) akceptuje innych Europejczyków niezależnie od ich społecznej roli i narodowości. Polaków, którzy nie akceptują przedstawicieli żadnej z badanych narodowości w żadnej z analizowanych ról jest stosunkowo niewielu (4 proc.).
Akceptacja dwóch społeczeństw sąsiadujących z Polską, Niemców i Ukraińców w niektórych rolach jest prawie identyczna (np. jako mieszkańca Polski czy przyjaciela), ale w innych zdecydowanie się różni.
W przypadku Ukraińców największe trudności Polacy mają w odniesieniu do ról oznaczających podporządkowanie się, takich jak szef firmy, bezpośredni przełożony czy radny, ale i w tych przypadkach zdecydowanie więcej Polaków nie ma nic przeciwko wejściu Ukraińca w te role, niż wykazuje wobec tego niechęć.
Ponad połowa Polaków (51 proc.) akceptuje Niemców we wszystkich analizowanych rolach społecznych, 12 proc. badanych Polaków nie akceptuje Niemca w żadnej z analizowanych ról. Widać wyraźny spadek w porównaniu do badań z 2013 roku.
Dla porównania - po stronie niemieckiej akceptacja Polaka w różnych rolach waha się obecnie od 79 proc. (sąsiad, kolega z pracy) po 58 proc. (bezpośredni przełożony). W sumie obecnie we wszystkich rolach społecznych akceptuje Polaków 40 proc. Niemców, a nie akceptuje w żadnej z ról - 3 proc.
Badanie zostało przeprowadzone w Polsce przez GfK Polonia w okresie 5-12 kwietnia 2018 na reprezentatywnej próbie 1000 Polaków powyżej 15 roku życia. Równoległe badanie postrzegania Polaków w Niemczech, przeprowadził GfK SE od 6 do 13 kwietnia 2018 roku na reprezentatywnej próbie 1000 Niemców powyżej 14 roku życia.
Wiek, miejsce zamieszkania, dochód czy wykształcenie nie różnicują odpowiedzi Polaków. Wyraźnie widać natomiast, że wyborcy PiS częściej uciekają w opcję „trudno powiedzieć” niezależnie od narodowości czy roli, o którą się pyta (dla opinii o Niemcach odsetek ten wynosi wśród wyborców PiS 12-14 proc., a wśród wyborców PO 2-4 proc. W przypadku Ukraińców unikało odpowiedzi odpowiednio: 13-19 proc. i 1-5 proc.).
Natomiast w przypadku Niemców (kolega z pracy, szef firmy, członek rodziny, radny, bezpośredni przełożony) osoby głosujące na PiS stosunkowo rzadziej zaakceptowałyby ich w różnych rolach społecznych.
Można przypuszczać, że ci, którzy unikają odpowiedzi, w ten sposób maskują swoja niechęć.
Brak akceptacji jest także najwyższy w przypadku Ukraińców. Jako bezpośredniego przełożonego odrzuca ich co trzeci Polak, a jako radnego – 36 proc. badanych.
Akceptacja dla Niemców rosła z roku na rok od momentu pierwszych badań w 2000 roku. W niektórych przypadkach
wzrost ten jest ponad dwukrotny, np. Niemca w roli radnego akceptowało 27 proc. w 2000 roku, a w roku 2018 - 63 proc.
Najwyższe wartości osiągnęła akceptacja Niemców przez Polaków w roku 2013. Mieliśmy wówczas znakomite relacje między państwami, co wpływało także na nastawienie społeczeństwa do Niemców.
Po przejęciu władzy przez PiS atmosfera pogorszyła się, a media publiczne zaczęły często przedstawiać Niemcy i Niemców w negatywnym świetle.
Wyniki badań pokazują, że wpłynęło to na odbiór niemieckiego społeczeństwa przez Polaków. Ale zmiany pomiędzy latami 2016 i 2018 są mniejsze niż pomiędzy 2013 a 2016 rokiem, co pokazuje, że pogorszenie nastąpiło tuż po zmianie władzy. A także, że
znaczący odsetek społeczeństwa nie ulega antyniemieckiej retoryce, opierając się na osobistych doświadczeniach z Niemcami oraz ukształtowanych wcześniej opiniach.
Tradycyjnie najrzadziej Polacy mają coś przeciwko Niemcom jako sąsiadom i kolegom z pracy. Nie ma wpływu fakt, czy dany respondent był w Niemczech po 1990 roku. Natomiast istotne jest poczucie sympatii wobec Niemców - spośród tych, którzy odczuwają sympatię, 56 proc. akceptuje ich we wszystkich rolach w porównaniu do 30 proc. wśród tych, którzy odczuwają do Niemców niechęć.
Grupa Polaków, którzy są niechętni Niemcom w różnych rolach społecznych, waha się w zależności od roli od 19 proc. (kolega z pracy, sąsiad) do 30 proc. (radny).
Przeciwko Niemcom we wszystkich rolach społecznych jest zaledwie 12 proc. badanych Polaków. Jeśli dodać do obliczeń odsetek osób nie udzielających odpowiedzi, wartość ta wzrasta do 16 proc.
Osoby, które nie udzielają odpowiedzi na to pytanie, są jednak stosunkowo nieliczne - do 7 proc. respondentów (dla porównania - w przypadku Ukraińców odsetek ten sięga do 12 proc.).
Z przeprowadzonych równolegle badań stosunku Niemców do Polaków wynika jedna interesującą uwaga: nie ma znaczącego wpływu podział na byłe Niemcy Wschodnie i Zachodnie. Jedynie w przypadku zięcia czy synowej oraz przełożonego Niemcy Wschodni są nieco bardziej pozytywniej nastawieni do Polaków. Wiek respondenta nie odgrywa roli.
Zmiany w poziomie dystansu Niemców do Polaków w ciągu ostatnich pięciu lat (od 2013) zależą od roli społecznej. W rolach neutralnych: kolega pracy, sąsiad, mieszkaniec, zmiany takie nie zachodziły, a poziom akceptacji był od lat generalnie bardzo wysoki - powyżej 74 proc.
Wahania dostrzegalne są natomiast w przypadku ról związanych z zależnością oraz relacjami w sferze osobistej – obecnie więcej Niemców wyraża akceptację dla polskiego przyjaciela, radnego, szefa firmy czy członka rodziny.
W sumie obecnie we wszystkich rolach społecznych akceptuje Polaków 40 proc. Niemców.
Z badań wynika, że kluczowa jest znajomość Polski. Niemcy, którzy byli w Polsce kilka razy lub regularnie odwiedzają Polskę, częściej nie mają nic przeciwko polskiemu szefowi firmy, w której pracują (67 proc. i 78 proc.) niż ci, którzy nie odwiedzili Polski (57 proc.), polskiemu przyjacielowi (79 proc. i 75 proc. wobec 66 proc.), członkowi rodziny (74 proc., 81 proc. wobec 57 proc.) czy bezpośredniemu przełożonemu (65 proc., 76 proc. wobec 55 proc.). Wiek, podział na landy wschodnie i zachodnie nie różnicują niemieckich odpowiedzi.
Najbardziej otwarci na Polaka jako szefa, bezpośredniego przełożonego czy kolegę z pracy są wyborcy partii Zieloni. Wyborcy CDU wyróżniają się pewnym dystansem wobec Polaków, w porównaniu do osób popierających SPD, Zielonych i Lewicę (Die Linke), w takich kwestiach jak akceptacja Polaka jako kolegi z pracy (14 proc. ma coś przeciwko), bezpośredniego przełożonego (22 proc.) oraz radnego (24 proc.).
Z kolei wśród popierających Lewicę stosunkowo większa grupa na zastrzeżenia wobec sąsiada (wątpliwości wyraża 17 proc. z nich), a jednocześnie aż 77 proc. nie ma problemu z radnym z Polski, a 69 proc. z polskim bezpośrednim przełożonym.
Zwolennicy populistycznej i ksenofobicznej Alternatywy dla Niemiec generalnie są bardziej niechętni wobec Polaków we wszystkich rolach społecznych.
Badanie objęło także Francuzów i Włochów, ale w tym omówieniu wystarczy generalny wniosek - we wszystkich rolach społecznych Francuzów akceptuje 56 proc. badanych Polaków, a ma coś przeciwko nim – 9 proc.
Odsetki dla Włochów są porównywalne i wynoszą odpowiednio: 55 proc. i 10 proc. Sympatię do Francuzów wyraża 67 proc. badanych Polaków. Jej poziom nie wpływa na stopień akceptacji wobec Francuza w różnych rolach społecznych.
Obecny poziom akceptacji Ukraińców jest w większości wymiarów niższy o ponad 20 punktów procentowych niż w 2013 roku.
„Podobnie jak spadek odpowiedzi pozytywnych, tak i ten wzrost można tłumaczyć anty-ukraińską retoryką niektórych polityków oraz niechęcią części społeczeństwa do rosnącej i znaczącej obecności obywateli Ukrainy na polskim rynku pracy” – piszą autorzy badania.
Wcześniej podejście Polaków do Ukraińców poprawiało się z roku na rok, a właściwie z badania na badanie, poczynając od pierwszego badania w 2000 r.
W przypadku ról związanych z relacjami osobistymi (zięć/synowa) oraz związanymi z podległością (szef, radny), które przed osiemnastu laty notowały niskie wartości (22-29 proc.) poziom akceptacji Ukraińca wzrósł o ponad połowę.
O ponad 30 punktów procentowych wzrosłą także akceptacja Ukraińca jako mieszkańca, sąsiada czy kolegi z pracy.
Ale wszystko się załamało po dojściu PiS do władzy.
Na opinie badanych o Ukraińcach w dość niewielkim stopniu wpływają natomiast preferencje partyjne badanych. Wyborcy PiS stosunkowo częściej niż wyborcy innych partii deklarują brak zdania (od 13 do 19 proc.).
Zwolennicy PO stosunkowo częściej niż inni pozytywnie postrzegają Ukraińca jako szefa firmy (73 proc.) czy zięcia/synową (74 proc.). A mieszkańcy graniczącego z Ukrainą regionu Południowo-Wschodniego rzadziej mają coś przeciwko ukraińskiemu koledze z pracy (8 proc.), sąsiadowi (10 proc.) niż pozostali badani. Wiek respondenta nie odgrywa natomiast roli w ocenie Ukraińców.
Badanie na temat opinii Polaków o Francuzach, Włochach i Ukraińcach zrealizowano w ramach projektu: „EU-migrants in Poland: facts, challenges, expectations” finansowanego przez Fritz-Thyssen-Stiftung
Badanie na temat akceptacji Polaków przez Niemców i Niemców przez Polaków zrealizowano w ramach projektu „Barometr Polska-Niemcy 2018” we współpracy z Fundacją Konrada Adenauera oraz Fundacją Körbera przy wsparciu finansowym Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Autorzy analizy wyników badania: Jacek Kucharczyk i Agnieszka Łada
Redaktor w OKO.press. Inżynier elektronik, który lubi redagować. Kiedyś konstruował układy scalone (cztery patenty), w 1989 roku zajął się pisaniem i redagowaniem tekstów w „Gazecie Wyborczej”. W latach 80. pomagał w produkcji i dystrybucji „Tygodnika Mazowsze” i w prowadzeniu podziemnej Wszechnicy „Solidarności”. Biegle zna pięć języków, trzy – biernie. Kolekcjonuje wiedzę na każdy temat. Jego tekst „Zabić żubra” rozpoczął jeden z najgłośniejszych cykli w OKO.press.
Redaktor w OKO.press. Inżynier elektronik, który lubi redagować. Kiedyś konstruował układy scalone (cztery patenty), w 1989 roku zajął się pisaniem i redagowaniem tekstów w „Gazecie Wyborczej”. W latach 80. pomagał w produkcji i dystrybucji „Tygodnika Mazowsze” i w prowadzeniu podziemnej Wszechnicy „Solidarności”. Biegle zna pięć języków, trzy – biernie. Kolekcjonuje wiedzę na każdy temat. Jego tekst „Zabić żubra” rozpoczął jeden z najgłośniejszych cykli w OKO.press.
Komentarze