Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego: To dopiero początek. Manifestacja była super, tyle ludzi mimo takiego deszczu.
Piotr Pacewicz, OKO. press: Policja podała, że kilkanaście tysięcy.
Ubezpieczyłem, bo taki jest wymóg prawny, 33 200 ludzi, którzy przyjechali do Warszawy. Do tego licznie stawili się warszawiacy.
Najważniejszy dla nas był udział rodziców i samorządowców, dlatego oddaliśmy im głos przed politykami. Pod Sejmem przemawiała nawet babcia pewnego ucznia.
Jesteśmy jako związek zawodowy zdeterminowani, by zatrzymać reformę, ale my – sami nauczyciele – nie damy rady. Muszą zmobilizować się rodzice, samorządowcy, dyrektorzy – rozmawiamy o tym z Ogólnopolskim Stowarzyszeniem Kadry Kierowniczej Oświaty. Wielu dyrektorów wciąż udaje, że nie widzi, co się święci. Niedawno jedna z dyrektorek w Bielsku Białej powiedziała, że z opinią poczeka na ramówki [ile godzin na jakie przedmioty – red.], a przecież MEN ogłosił już dwie ramówki.
To musi być ruch obywatelski, a nie tylko nauczycielski. Wtedy wygramy. Nawet jeżeli Sejm uchwali tę destrukcję systemu szkolnego, a prezydent podpisze ustawę.
Jaka była reakcja kancelarii na waszą petycję, by prezydent zawetował ustawę? Poza tym, że prezydent był zajęty w Łagiewnikach koronacją Jezusa na króla i pana.
Naszej delegacji nie przyjął nawet żaden z ministrów prezydenta. Pewnie więc prezydent podpisze, ale i tak będzie jeszcze kilka miesięcy, by to odkręcić. Nowy system ma ruszyć dopiero 1 września 2017.
Jest pomysł ogólnokrajowego referendum w sprawie reformy. Wtedy trzeba zebrać pół miliona podpisów.
Zastanawiamy się, bo dziś ludzie jakoś nie chcą podawać swoich peseli, strach robi swoje, a potem zagłosować musiałaby połowa uprawnionych. Poza tym nasze środowisko też jest podzielone.
Są podstawówki, które wciąż jeszcze myślą, że pożywią się na likwidacji gimnazjów, ale Związek będzie przekonywał i walczył o te gimnazja. Trzeba o nie walczyć.
Pamiętam jak się spieraliśmy o to, czy warto wprowadzać gimnazja…
W kółko mi zarzucają, że byłem przeciw gimnazjom, a teraz ich bronię. Tłumaczę, że dziś widzimy, że po siedemnastu latach te szkoły bronią się wynikami. Nie ma sensu cofać piętnastolatków do podstawówek.
Sama minister Zalewska w 2009 r. broniła gimnazjów. A PiS miał gimnazja w programie wyborczym 2005 roku.
W wielu wiejskich gimnazjach, które dziś są takimi centrami lokalnej aktywności, boją się, że zatrzymanie dzieci w wydłużonych podstawówkach, gdzie poziom jest często niższy, sprawi, że stracą one szansę na mocny start życiowy. Mogą zapomnieć o medycynie. Bo tu wiele zależy od nauczyciela.
ZNP jest potężną siłą polityczną, pokazaliście to dzisiaj. Adrian Zandberg na manifestacji wołał, że ta władza przestraszy się tylko strajku.
W grudniu zarząd Związku Nauczycielstwa Polskiego będzie debatował, co dalej.
Zanim dojdzie do strajku, trzeba wejść w spór zbiorowy, podjąć mediacje. Taką decyzję trzeba dobrze przygotować, żeby strajk wygrał.
Jestem przeciwnikiem dwugodzinnego strajku ostrzegawczego, to pusty gest. Może być strajk jednodniowy albo bezterminowy.
Rozmawialiśmy niedawno ze związkowcami z Danii, którzy strajkowali przez dwa miesiące, dali nam dużo cennych rad.