Agnieszka przez tydzień nosiła w macicy martwy płód. Lekarze czekali, bo była szansa, aby "uratować drugie dziecko". Zmarła w tragicznych okolicznościach. "To kolejny dowód, że panujące rządy mają krew na rękach" - pisze rodzina. Szpital wydał oświadczenie, w którym pisze o zatorowości płucnej związanej z COVIDem
Agnieszka T. miała 37 lat i osierociła trójkę dzieci. Historię kobiety nagłośniła w mediach społecznościowych jej rodzina, która zaapelowała o sprawiedliwość i zadośćuczynienie za śmierć zmarłej żony, mamy, siostry i przyjaciółki.
Kobieta trafiła do Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie na Oddział Ginekologii 21 grudnia 2021 roku. Była w pierwszym trymestrze ciąży bliźniaczej, bolał ją brzuch i wymiotowała. Na ból miała skarżyć się już wcześniej, ale lekarze mieli to ignorować i mówić Agnieszce, że ciąża bliźniacza "ma prawo boleć".
Pierwszy raz była w placówce od 6 do 13 grudnia 2021 roku, a drugi raz od 21 grudnia do 5 stycznia 2022 roku. Dyrekcja szpitala potwierdza to w oficjalnym oświadczeniu.
Agnieszka z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. "Przyjechała tam w pełni świadoma, w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, z dolegliwościami ginekologicznymi. Za pośrednictwem rozmów telefonicznych byliśmy świadkami, jak stan jej z dnia na dzień ulegał pogorszeniu" - pisze rodzina.
23 grudnia 2021 roku - czyli dwa tygodnie po tym, gdy Agnieszka zaczęła czuć się źle - zmarł pierwszy z bliźniaków. Ale lekarze nie usunęli martwego płodu. "(...) prawo w Polsce temu surowo zabrania. Czekano aż funkcje życiowe drugiego z bliźniaków samoistnie ustaną", pisała rodzina.
Agnieszka nosiła więc w swojej macicy martwy płód przez kolejny tydzień. Drugi bliźniak zmarł 29 grudnia 2021 roku, a lekarze usunęli oba płody z jej ciała dwa dni później.
Rodzina twierdzi, że w tym czasie Agnieszka dostała zakażenia septycznego. Informacji o sepsie nie ma w dokumentacji medycznej, ale według bliskich kobiety wskazują na to wyniki badań: "Tak sądzimy po wynikach, ponieważ kiedy trafiła do szpitala badanie CRP (świadczy o stanie zapalnym) wskazywało na siedem jednostek. Dzień przed śmiercią, było to już 157,31H (norma 5)". Kobieta zaczęła tracić świadomość, aż w końcu z oddziału ginekologii została przeniesiona na neurologię.
"Przez ten cały czas, zostawiono w niej rozkładające się ciała nienarodzonych synków. Nie zapomniano jednak w porę poinformować księdza, aby przyszedł na oddział i odprawił pogrzeb dla dzieci (!!!)" - pisze zrozpaczona rodzina.
Rodzina twierdzi, że miała utrudniony kontakt z kobietą - nie dostała wglądu do dokumentacji medycznej, a pracownicy szpitala mieli powoływać się na brak odpowiedniego upoważnienia.
U Agnieszki 23 stycznia 2022 roku nastąpiło zatrzymanie akcji serca, ale lekarze przeprowadzili z powodzeniem reanimację. Kolejnego dnia stan Agnieszki wskazywał jednak na agonię, a większość organów nie funkcjonowała. Kobieta została przetransportowana do szpitala w Blachowni. Tam personel medyczny porozmawiał z rodziną i wydał dokumentację medyczną.
Agnieszka zmarła 25 stycznia 2022 roku w szpitalu w Blachowni mimo prób ratowania jej życia. "Jesteśmy zdruzgotani, a ból, jaki nam towarzyszy jest nie do opisania" - pisze rodzina. - "Dysponujemy niezbitymi dowodami na popełnione przestępstwo, jak i próby utajenia przyczyn stanu zdrowia Agnieszki, a także podawanie przez personel szpitala fałszywych informacji co do okoliczności śmierci bliźniąt.
To kolejny dowód na to, że panujące rządy mają krew na rękach. Ponownie zginęła ciężarna, niewinna, młoda kobieta, matka i żona, osieracając trójkę dzieci, które nie doczekały się powrotu mamy do domu. Chciała żyć, nikt nie spodziewał się takiej eskalacji spraw. Kto jest w tym momencie podmiotem karnym?
Kto odpowiada za tę krzywdę? Szpital? Trybunał Konstytucyjny? Posłowie głosujący za Ustawą antyaborcyjną w Polsce?".
Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie przyznaje, że po tym, jak nastąpił zgon pierwszego dziecka "zostało przyjęte stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa aby uratować drugie dziecko". Ale mimo starań lekarzy doszło do obumarcia drugiego płodu.
Całe oświadczenie szpitala tutaj:
"Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy (...) Prowadzona była antybiotykoterapia i heparynoterapia. Ostatecznie wykonana została indukcja farmakologiczna i mechaniczna poronienia, która trwała dwa dni" - pisze dyrekcja.
31 grudnia 2021 roku lekarze oczyścili macicę kobiety, a zbieg wykonali w znieczuleniu ogólnym. Szpital zapewnia, że podczas pobytu kobiety na oddziale lekarze wykonywali "wiele procedur medycznych, które miały pomóc pacjentce".
Przeprowadzili konsultacje hematologiczne, psychiatryczną, chirurgiczną, psychologiczną, gastroenterologiczną i neurologiczną. Dwa razy zrobili test na koronawirusa, ale wynik był ujemny. Lekarze wielokrotnie wykonali badanie ginekologiczno-położnicze i badanie USG".
Dyrekcja szpitala twierdzi, że badanie CRP (białko C-reaktywne to jedno z białek, które poziom wzrasta, kiedy w organizmie pojawia się stan zapalny), lekarze wykonali 13 razy, a najwyższe CPR personel medyczny odnotował 13 grudnia 2021 roku. Wynosiło 66.50mg/l. Potem nastąpił spadek wartości. Z kolei rodzina Agnieszki twierdzi, że kiedy kobieta trafiła do szpitala CRP wykazało 7 jednostek, a dzień przed śmiercią było to już 157,31 H (norma to 5 jednostek).
Dyrekcja potwierdza, że Agnieszka przebywała na oddziale neurologii, a jej stan pogorszył się nagle - 23 stycznia 2022 roku. Miała wtedy duszności i została zaintubowana. "Wykonano szereg kolejnych badań, na podstawie których stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne" - pisze szpital. Zrobiono test na koronawirusa — wynik był pozytywny.
Stan Agnieszki cały czas się pogarszał, a lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, aby uratować jej życie.
Szpital twierdzi, że kontakt z rodziną Agnieszki po zgłoszeniu się na oddział "był utrzymywany". "Rodzina miała możliwość kontaktu z pacjentką. Szpital podjął w tym zakresie działania przy zachowaniu obostrzeń wynikających z pandemii, które pomogły w kontakcie rodziny z pacjentką" - pisze dyrekcja. Zapewnia, że na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego poza "względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci".
Zapytaliśmy Prokuraturę Okręgową w Częstochowie o sprawę Agnieszki. Rzecznik prasowy prok. Tomasz Ozimek poinformował, że prokuratura 26 stycznia 2022 roku wszczęła śledztwo w sprawie narażenia 37-letniej kobiety na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i uszczerbek na zdrowiu oraz w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.
"Śledztwo dotyczy okresu od grudnia 2021 roku do stycznia 2022 roku w dwóch szpitalach w Częstochowie oraz w szpitalu w Blachowni i zostało wszczęte z urzędu na podstawie informacji medialnych" - mówi nam Tomasz Ozimek.
Do prokuratury wpłynęła potem kopia skargi, którą mąż Agnieszki złożył u Rzecznika Praw Pacjenta. Prokuratura zabezpiecza dokumentację medyczną w placówkach i przeprowadzi sekcję zwłok, aby ustalić przyczynę zgonu Agnieszki.
Wieczorem 26 stycznia 2022 roku odbędzie się protest przed Trybunałem Konstytucyjnym. Będziemy dalej opisywać sprawę śmierci 37-letniej Agnieszki.
Jesteś świadkiem/świadkinią łamania prawa do aborcji? Jesteś lekarzem/lekarką, pielęgniarzem/pielęgniarką lub wykonujesz inną pracę w szpitalu i widzisz, że dochodzi w nim do łamania praw pacjentki w ciąży? Jesteś pacjentką, której prawo do aborcji jest łamane lub zostało złamane? Znasz historię osoby, która padła ofiarą obecnych przepisów antyaborcyjnych lub nawet te przepisy zostały złamane? Napisz nam o tym lub odezwij się do OKO.press, opiszemy tę historię. Twoje nazwisko pozostanie do wiadomości redakcji. Pisz na adres: [email protected] lub [email protected].
Jeżeli potrzebujesz szybkiej pomocy prawnej w kwestii prawa do aborcji, zachęcamy do kontaktu z Federacją na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny: [email protected], tel. 663 107 939
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze