Żadne polskie przedszkole nie leży na terenie, na którym powietrze spełniałoby normy Światowej Organizacji Zdrowia. Wśród 10 najbardziej zanieczyszczonych miast w UE, siedem leży w Polsce. Z powodu smogu umiera 45 tys. Polek i Polaków. Groźba kary może wreszcie zmobilizować władze, by nas ratować
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdził w czwartek 22 lutego 2018, że Polska naruszyła prawo Unii w dziedzinie jakości otaczającego powietrza. Sam fakt przekroczenia dopuszczalnych wartości stężenia PM10 w otaczającym powietrzu wystarczy do stwierdzenia uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego - podkreślił Trybunał. Komunikat TSUE przeczytaj tutaj, cały wyrok tutaj.
Z przedłożonych przez Polskę sprawozdań rocznych wynika, że od 2007 do 2015 roku regularnie przekraczane były: po pierwsze - dobowe wartości dopuszczalne dla stężenia PM 10 w 35 strefach, a po drugie - roczne wartości dopuszczalne dla stężenia tego pyłu w dziewięciu strefach. "Stwierdzone w ten sposób przekroczenie należy uznać za trwałe" - uznał TSUE.
Od kilku lat Komisja Europejska groziła polskim władzom palcem - aby w końcu zabrały się za poprawę jakości powietrza. Ale działań było jak na lekarstwo. W czerwcu 2016 roku Komisja złożyła do Trybunału "skargę o stwierdzenie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego".
Teraz od realnych posunięć rządu zależy, czy za smog, który rujnuje nasze zdrowie, zapłacimy dodatkowo kary finansowe - komentuje dla OKO.press prawnik Marek Józefiak z Greenpeace.
Jeśli Polska nie zareagowałaby na dzisiejsze orzeczenie żadnymi nowym działaniami antysmogowymi, Komisja Europejska mogłaby – po kilku, kilkunastu miesiącach - wszcząć kolejne postępowania prowadzące do rozprawy w Luksemburgu i grożące Polsce wielomilionowymi kartami - pisze Tomasz Bielecki na dw.com/pl. To jednak jest teraz mało prawdopodobne. Bułgaria po orzeczeniu z zeszłego roku przyjęła, w porozumieniu z Komisją Europejską, plan działań na rzecz czystszego powietrza. Także rząd Mateusza Morawieckiego ogłosił dziś nowe plany antysmogowe.
Grzywny mogą przyjąć formę ryczałtu lub kary okresowej - pisze Dominika Wantuch w "Wyborczej". W przypadku Polski kara okresowa może wynieść od 5 066 do 303 960 euro za każdy dzień naruszenia, a ryczałtowa - od 4 300 000 do 50 034 200 euro. Kary mogą być łączone. Do tej pory jeszcze żaden kraj nie płacił kary za jakość powietrza.
Nie tylko Polska trafiła na cenzurowane za ignorowanie zagrożeń związanych z zanieczyszczeniem powietrza. Bruksela od kilkunastu tygodni przykręca śrubę wielu innym krajom UE, które także zbyt długo bagatelizowały unijne przepisy o powietrzu.
Komisarz UE Karmenu Vella blisko dwa tygodnie temu - pisze Bielecki - zaprosił do Brukseli ministrów z Niemiec, Francji, Wlk. Brytanii, Włoch, Hiszpanii, Rumunii, Węgier, Czech i Słowacji, by postraszyć ich wszczęciem postępowań w związku z brudnym powietrzem.
Smog nie pojawił się w Polsce w styczniu 2017, jednak ówczesny epizod smogowy pokazał dobitnie, że jako kraj nie radzimy sobie z problemem. Według raportów Europejskiej Agencji Środowiska , liczba przedwczesnych zgonów spowodowanych zanieczyszczeniem powietrza w Polsce sięga 45 tysięcy osób rocznie.
Oliwy do ognia dolał raport WHO z 2016 roku. Okazało się, że
33 spośród 50 najbardziej zanieczyszczonych miast Unii to miasta polskie. W czołowej dziesiątce rankingu znalazło się aż 7 polskich miejscowości, w tym na czele stawki Żywiec i Pszczyna.
Jak to możliwe, że akurat w Polsce jest tak źle? - zastanawiali się niektórzy komentatorzy. Główny powód jest jeden: węgiel spalany w domach. Spośród najbardziej szkodliwych dla zdrowia zanieczyszczeń ogrzewanie domów odpowiada za 50 do blisko 80 proc. emisji. Węgiel jest nadal głównym paliwem używanym w 3,5 mln domów jednorodzinnych.
Co roku gospodarstwa domowe spalają kilkanaście milionów ton węgla, najczęściej w prymitywnych kotłach. Do tego nie obowiązują żadne normy, które określałyby jakie standardy musi spełniać węgiel dopuszczany go do sprzedaży.
Roczny unijny limit 35 dni z przekroczeniem dobowej normy dla pyłów polskie miasta wyczerpują już w połowie lutego.
Silne sygnały, że Komisja Europejska nie będzie tolerować nagminnego łamania przez Polskę dyrektywy ws. jakości powietrza pojawiły się na początku 2015 roku. W odpowiedzi na "uzasadnioną opinię" Komisji - nawołującą Polskę do pilnego podjęcia działań mających na celu wdrożenie dyrektywy - minister środowiska w rządzie PO-PSL stworzył naprędce Krajowy Program Ochrony Powietrza, który został przyjęty przez poprzedni rząd 3 września 2015 roku.
Dokument co prawda stawiał diagnozę, co powinno się wydarzyć, aby powietrze w Polsce się poprawiło, ale nie wyznaczał żadnych celów redukcji czy terminów podjęcia konkretnych działań. Urzędnicy mówią o takich dokumentach “półkowniki” - po powstaniu trafiają prosto na półkę i tam dokonują swego bezproduktywnego żywota.
Zaskarżając Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE w czerwcu 2016 roku Komisja Europejska zarzuciła polskim władzom naruszeni dyrektywy CAFE (Clean Air for Europe) ws. jakości powietrza.
Wśród zarzutów Komisja wymieniła też brak skutecznych działań mających na celu poprawę sytuacji, w tym brak norm jakości węgla czy norm jakości kotłów.
Pod koniec 2015 roku organizacje społeczne zwróciły uwagę, że polskie przepisy są skonstruowane tak, aby w kontekście zanieczyszczenia powietrza w Polsce nie mówiło się o smogu. Jak wskazywał Polski Alarm Smogowy,
poziom zanieczyszczenia powietrza, przy którym alarmuje się społeczeństwo o zagrożeniu dla zdrowia, jest w Polsce ustawiony kilkukrotnie wyżej niż choćby we Francji, na Węgrzech czy w Czechach.
Czy mamy inne płuca niż Czesi czy Francuzi? Okazało się, że docierały do nas medialne doniesienia np. o paryskim smogu, a jednocześnie nie mieliśmy świadomości, że w Katowicach, Krakowie czy Warszawie oddychamy dużo gorszym powietrzem.
Nie pomógł nawet wspólny apel o zmianę poziomów alarmowania wystosowany w listopadzie 2017 roku przez siedem organizacji lekarzy specjalistów - w tym Polskie Towarzystwo Kardiologicznego oraz Polskie Towarzystwo Chorób Płuc - oraz Greenpeace. Ówczesny minister środowiska Jan Szyszko przepisów dotyczących informowania o smogu nie zmienił - wychodząc chyba z założenia, że lepiej, by Polacy nie wiedzieli czym oddychają.
Brak działań na poziomie krajowym spowodował oddolną reakcję - powstał ruch antysmogowy. Pierwszy w kraju - Krakowski Alarm Smogowy - obchodził niedawno pięciolecie. Takich lokalnych inicjatyw powstało w kraju kilkadziesiąt.
W wyniku oddolnych nacisków w 2015 roku przeforsowano w parlamencie tzw. ustawę antysmogową, która dała samorządom narzędzia do walki ze smogiem. Siedem województw już z nich skorzystało, wprowadzając tzw. uchwały antysmogowe. Ale nie wszystko da się w ten sposób załatwić.
Samorządy mogą co prawda np. nakazać mieszkańcom wymianę pieca w perspektywie kilku lat lub nawet - jak w Krakowie - zakazać całkowicie używania paliw stałych. To radykalne rozwiązanie, ale jak wykazały ekspertyzy jedyne, które w Krakowie może realnie poprawić sytuację.
Choć krakowski zakaz wejdzie w życie we wrześniu 2019 roku, zlikwidowano już tysiące pieców, a powietrze w centrum Krakowa coraz częściej bywa czystsze niż na przedmieściach.
Większość samorządów decyduje się na mniej zdecydowany krok, tj. nakładają obowiązek wymiany starych pieców węglowych, dopuszczając możliwość dalszego ogrzewania paliwami stałymi. Problemem pozostaje skuteczność tych regulacji dotyczących paliw.
Uchwały antysmogowe podejmowane przez sejmiki wojewódzkie mogą określić także, jakie paliwo można legalnie w nim spalić. Natomiast nie jest możliwe ustalenie , jakie paliwo można legalnie sprzedawać na składach węgla. Efekt jest łatwy do przewidzenia. Uchwały antysmogowe w zakresie dotyczącym jakości paliw są trudne do wyegzekwowania.
Zgodnie z ogłoszonym w styczniu 2017 roku programem “Czyste Powietrze”, sprawę na poziomie ogólnopolskim miał rozwiązać minister energii Krzysztof Tchórzewski - wprowadzając do końca marca 2017 roku normy jakości węgla dostępnego w sprzedaży. Miał, ale nie zrobił.
I to pomimo apeli płynących z różnych środowisk - w tym 24 samorządowców z najbardziej zanieczyszczonych miast, byłych ministrów środowiska czy obywateli, którzy w liczbie ponad 36 tysięcy apelowali o to w lutym tego roku.
Niestety, w wyniku zaniechań ministra nadal na polskim rynku można legalnie sprzedawać węgiel o wysokiej zawartości siarki, popiołu i wilgoci. Legalnie w obrocie znajdują się nawet odpady węglowe,
czyli wysoce szkodliwy produkt uboczny z produkcji węgla, który w normalnej sytuacji powinien podlegać utylizacji.
Do tej pory jedynym znaczącym działaniem rządu PiS w celu poprawy jakości powietrza było wprowadzenie standardów emisyjnych dla kotłów dostępnych w sklepach, które zaczną obowiązywać w połowie 2018 roku. Dzięki temu przestanie nam przybywać kopcących pieców. Samorządowe nakazy wymiany pieców spowodują, że wreszcie zacznie ich ubywać.
Koniecznym uzupełnieniem do rozporządzenia o kotłach powinny być normy jakości węgla. Nie zlikwidują smogu, ale będą wstępem do systemowej zmiany.
Kolejne posunięcia rządu powinny zmierzać do tego, aby alternatywy dla węgla stały się dla użytkowników bardziej atrakcyjne.
Według analiz Instytutu Badań Strukturalnych, aż 4,6 mln Polaków ma problem z zaspokojeniem swoich potrzeb energetycznych. Ta grupa stanowi łącznie ponad 12 proc. społeczeństwa, a w przypadku wsi problem dotyczy co piątego mieszkańca.
Stąd eksperci podkreślają potrzebę stworzenia strategii termomodernizacji domów jednorodzinnych. Powstanie takiego programu zapowiada obecnie nowe Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. Niestety, budżet tego przedsięwzięcia - 170 mln zł w 2018 roku - nie jest nawet kroplą w morzu potrzeb.
Większym budżetem dysponuje dziś Polska Fundacja Narodowa, odpowiedzialna m.in. za osławioną kampanię billboardową w sprawie tzw. reformy sądownictwa.
Strategię ocieplania domów - z budżetem liczonym w miliardach, a nie milionach złotych - należałoby potraktować jako narzędzie, dzięki któremu upieczemy kilka pieczeni na jednym ogniu.
Takie programy strategiczne istnieją w innych krajach: w Czechach, na Słowacji czy we Francji.
Oprócz wspierania docieplania domów rząd powinien skupić się na promowaniu czystych rozwiązań - najlepiej odnawialnych źródeł energii takich jak np. pompy ciepła. I tu kluczowe będzie spojrzenie na tę kwestię od strony portfela przeciętnego obywatela.
Dotychczasowe sposoby - np. wprowadzanie przez lokalne samorządy ulg w zakresie podatku od nieruchomości - są niewystarczające. Nie zastąpią kompleksowej polityki energetycznej państwa.
Resort energii chce promować ogrzewanie prądem, ale nowa tzw. taryfa antysmogowa zaliczyła falstart.
Polski Alarm Smogowy wykazał, że zaproponowana w styczniu 2018 taryfa jest droższa niż wynikałoby to z zapewnień ministerstwa. Co więcej, w Małopolsce, gdzie problem ze smogiem jest wyjątkowo duży, nowa taryfa jest droższa nawet od już obowiązujących rozwiązań.
Resort pospiesznie zabrał się za zmianę przepisów, jednak takie chybotliwe kroki z pewnością nie pomagają we wzbudzeniu w społeczeństwie przekonania, że ministerstwo ma strategiczną wizję walki ze smogiem.
Według Najwyższej Izby Kontroli, w związku z przegraną przed Trybunałem Sprawiedliwości UE - może nam grozić 4 mld złotych kary. Ta gigantyczna suma to i tak nic w porównaniu ze stratami zdrowotnymi, jakie ponosimy co roku oddychając brudnym powietrzem.
Na minimum 2,9 miliarda złotych szacuje się roczne koszty zdrowotne smogu w samej Małopolsce. Nie próbuje się przy tym nawet oszacować kosztów gospodarczych, jakie związane są z tym, że tereny zanieczyszczone zaczynają być postrzegane jako mniej atrakcyjne do zamieszkania, lokowania inwestycji czy turystycznie.
W ostatnich dniach na ulicach Krakowa pojawiły się reklamy gdańskiej firmy IT zachęcające krakowskich programistów do przeprowadzki nad morze, gdzie smogu jest mniej.
W Pszczynie - drugim najbardziej zanieczyszczonym mieście Unii Europejskiej - ze smogiem starają się walczyć już nawet gimnazjaliści, powołując do życia inicjatywę “Nie Dokarmiaj Smoga”. Prowadzą prelekcje w szkołach, współpracują z lekarzami, a ostatnio odwiedzili Warszawę, by doręczyć antysmogowy apel ministrowi energii.
Sam znam wielu ludzi, którzy przed smogiem próbują uciekać, przeprowadzając się w teoretycznie mniej zanieczyszczone tereny. Często jednak w nowym miejscu czeka ich rozczarowanie, bo trudno w Polsce o zupełnie czyste obszary.
Wydany w grudniu raport “Polskie przedszkola w smogu” pokazuje, że
żadne polskie przedszkole nie leży na terenie, na którym powietrze spełniałoby normy Światowej Organizacji Zdrowia. A to dzieci są grupą szczególnie wrażliwą na wdychanie zanieczyszczeń.
Narażenie na zanieczyszczenia powoduje zarówno zwiększenie częstości chorób dzieci, jak i obniża potencjał zdrowotny w ich życiu dorosłym - pisze w słowie wstępnym do wspomnianego raportu dr hab. Michał Krzyżanowski, epidemiolog z King’s College of London.
Jak słusznie stwierdził w swoim exposé premier Mateusz Morawiecki - czyste powietrze to wyzwanie cywilizacyjne. Pytanie, czy minister energii, który odpowiada nie tylko za politykę energetyczną, ale również za sektor górnictwa, tak samo rozumie powagę tego problemu.
Ekologia
Gospodarka
Zdrowie
Ministerstwo Środowiska
Ministerstwo Zdrowia
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Smog
Koordynator kampanii Klimat i Energia w Fundacji Greenpeace Polska, doktorant w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie (polityka publiczna). Był zaangażowany m.in. w kampanię na rzecz czystego powietrza na Podhalu. Ukończył prawo (specjalizacja: prawo ochrony środowiska UE) na Uniwersytecie Warszawskim oraz Szkołę Prawa Angielskiego i Europejskiego Uniwersytetu w Cambridge. Jest absolwentem Międzynarodowego Programu Stypendialnego DBU dla specjalistów z dziedziny ochrony środowiska oraz 24. Szkoły Liderów Politycznych.
Koordynator kampanii Klimat i Energia w Fundacji Greenpeace Polska, doktorant w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie (polityka publiczna). Był zaangażowany m.in. w kampanię na rzecz czystego powietrza na Podhalu. Ukończył prawo (specjalizacja: prawo ochrony środowiska UE) na Uniwersytecie Warszawskim oraz Szkołę Prawa Angielskiego i Europejskiego Uniwersytetu w Cambridge. Jest absolwentem Międzynarodowego Programu Stypendialnego DBU dla specjalistów z dziedziny ochrony środowiska oraz 24. Szkoły Liderów Politycznych.
Komentarze