0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

"Możemy powiedzieć: »Przecież to musiało być zrobione na życzenie Kremla, na polecenie Putina«, ale między takim twierdzeniem, a dowodem procesowym jest różnica. Tutaj jest jeszcze praca do wykonania" - mówił Jarosław Kaczyński 12 kwietnia w wywiadzie udzielonym PAP. Prezes PiS co kilka zdań rzucał rzekomo powszechnie krążące opinie, że "Rosja zlikwidowała polska elitę", "państwo zbójeckie zamordowało elitę sąsiedniego kraju".

"Sytuacja na Ukrainie pokazuje, do czego jest zdolny Putin i Rosja. Czy pomoże to umiędzynarodowić sprawę katastrofy smoleńskiej? Czy raport podkomisji powinien być podstawą do działań na arenie międzynarodowej?" - dopytywał dziennikarz.

"Powinien być podstawą do dążenia, żeby ta sprawa została umiędzynarodowiona. Tylko że niektóre instytucje międzynarodowe mogą być zbyt słabe" - odpowiadał Kaczyński. Jakie instytucje mógł mieć na myśli?

"Bierzemy pod uwagę Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości - mówił Jacek Sasin 12 kwietnia na antenie Polskiego Radia. Antoni Macierewicz zapowiadał z kolei 11 kwietnia podczas prezentacji raportu podkomisji, że dzięki jej pracy jest "możliwe złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka".

Czy te zapowiedzi są w ogóle realne?

Za późno na ETPCz

Większość skarg do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wnoszą osoby fizyczne, grupy osób, firmy lub organizacje pozarządowe. Jednakże państwa mogą również składać wnioski przeciwko sobie w tak zwanych „skargach międzypaństwowych”. Możliwość taką przewiduje art. 33 Konwencji, który stanowi, że „każda Wysoka Układająca się Strona może skierować do Trybunału każde zarzucane naruszenie postanowień Konwencji i jej Protokołów przez inną Wysoką Układającą się Stronę”.

Od 1953 roku, czyli wejścia w życie Konwencji toczyły się zaledwie 32 takie sprawy. Większość z nich dotyczyła sytuacji kryzysowych lub konfliktów, a ponad 1/3 z nich to sprawy przeciwko Federacji Rosyjskiej, wnoszone m.in. przez Ukrainę i Gruzję. Konsekwencją są kary finansowe nakładane na kraj. Na przykład w sprawie zbiorowego wydalenia obywateli gruzińskich przez władze rosyjskie od października 2006 do stycznia 2007 roku . Trybunał uznał, że Rosja ma zapłacić Gruzji 10 miliardów euro z tytułu szkód niemajątkowych, które mają zostać rozdysponowane wśród ofiar tych działań.

Polski rząd mógłby zatem jednostronnie złożyć skargę, nie wchodząc nawet wcześniej z Rosją w żaden oficjalny spór dyplomatyczny. W skardze takiej należy przedstawić stan faktyczny, wskazać domniemane naruszenia i odpowiednio je uargumentować. Za taką argumentację mógłby posłużyć zatem chwalony przez Jarosława Kaczyńskiego raport Podkomisji smoleńskiej.

Jest tylko jeden problem - w marcu Rosja wystąpiła z Rady Europy, co oznacza, że nie jest już sygnatariuszem Konwencji i nie podlega jurysdykcji ETPCz.
Raport podkomisji smoleńskiej może i powinien stanowić podstawę podjęcia działań na arenie międzynarodowej, w tym możliwe złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
Rosja nie jest już członkiem Rady Europy, zatem nie można jej skarżyć przed ETPCz
Konferencja podkomisji,11 kwietnia 2022

Chcą iść do Hagi? Doskonały pomysł

Rząd PiS może mieć więcej szczęścia w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości w Hadze. Polska musiałaby najpierw oficjalnie wejść w spór z Rosją. Premier powinien wysłać notę dyplomatyczną do rządu rosyjskiego, w którym sformułowałby konkretne oskarżenie i oczekiwania z nim związane. Dopiero kiedy Rosja by odrzuciła takie oskarżenia ze strony Polski, rząd polski, stwierdzając, że nie da się rozwiązać sprawy w stosunkach dwustronnych, skierowałby sprawę do MTS-u.

"Trudno ocenić powodzenie takiej operacji, bo nie wiemy, jakie są właściwie oskarżenia rządu PiS i co znalazłoby się w takim piśmie. Nie wiemy też, jaka byłaby reakcja Rosji" - komentuje w rozmowie z OKO.press prof. Roman Kuźniar, kierownik Katedry Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa Międzynarodowego Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW.

"Ja bym bardzo chciał, że rząd polski poszedł z tym wreszcie do jakiegoś organu międzynarodowego. Uważam, że należy go do tego zachęcać, umacniać w tym postanowieniu. To by się przecież skończyło całkowitą autokompromitacją polskiego rządu. MTS przeprowadziłby własne dochodzenie, a to jest - w przeciwieństwie do komisji Macierewicza - poważna instytucja. Tam pracują doskonale wykształceni eksperci, którzy by prześwietlili ten przypadek i wykazali, jak dęta jest teza głoszona przez rząd".

MTS, jak wskazuje prof. Kuźniar, zwróciłby się do polskiego rządu o oficjalny rządowy raport.

Nie jest nim jednak raport podkomisji smoleńskiej, ale raport komisji Millera z 2011 roku, który w sposób wiarygodny pokazuje, w jaki sposób doszło do katastrofy.

Formalnie rząd PiS nigdy nie zakwestionował tego dokumentu.

"Obecne działania partii prowadzone są na użytek wewnętrzny. Postępowanie Jarosława Kaczyńskiego ma jeden cel - odwrócenie uwagi od odpowiedzialności Lecha Kaczyńskiego, który wywierał presję na załodze, by lądować niezgodnie z procedurami. Ten fakt natychmiast wyszedłby przez każdą instancją międzynarodową" - podsumowuje prof. Kuźniar.

Przeczytaj także:

Do Hagi idziemy już pięć lat

Pomysł ze złożeniem skargi do MTS-u nie pojawił się w szeregach PiS jednak w tym roku. Pod koniec 2015 roku ówczesny minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski sugerował, że Polska może pozwać Rosję w sprawie wydania wraku Tupolewa. Skarga miała być sposobem nacisku na Rosjan, którzy nie chcieli przekazać resztek samolotu, zasłaniając się toczącym się wciąż postępowaniem karnym w sprawie katastrofy.

W 2017 roku Waszczykowski zapowiadał, że złożenie wniosku to kwestia tygodni, a w grudniu 2017 nowy szef MSZ Jacek Czaputowicz poinformował, że resort ma już gotowy projekt skargi.

Pismo miało liczyć kilkaset stron, zawierać tłumaczenia ponad 200 dokumentów.

Skarga jednak nie nadchodziła, a w połowie 2018 roku Onet podał, że Jarosław Kaczyński osobiście zdecydował o wstrzymaniu prac nad wnioskiem przeciwko Rosji. Wysoki rangą urzędnik MSZ miał wtedy przekazać, że prezes PiS obawia się reakcji opinii publicznej w Polsce i ewentualny proces z Moskwą uważa za zbyt wysokie ryzyko polityczne. Podkreślmy to jeszcze raz - sprawa miała dotyczyć "jedynie" zwrotu wraku, czyli kwestii nieporównywalnie mniej kontrowersyjnej, niż oskarżenie Rosji o przyczynienie się do katastrofy, czy wręcz zamach.

Co z polskim śledztwem?

Nieprzerwanie od 2016 roku toczy się także śledztwo Prokuratury Krajowej. Na razie najnowsza oficjalna data jego planowanego zamknięcia to 31 grudnia 2022. W ciągu tych sześciu lat była oczywiście już wielokrotnie przesuwana. Z przekazów Prokuratury Krajowej wynika, że nie zakończono jeszcze nawet procesu gromadzenia dowodów. Wszystko oczywiście przez "skomplikowany charakter sprawy" oraz brak wraku.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze