Każdy może zobaczyć konia… – zaczyna tajemniczo swój mini-esej napisany dla OKO.press prof. Ewa Łętowska, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich (1988-1992), sędzia NSA (1999-2002) i sędzia w stanie spoczynku Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).
Oto cały tekst, który aż kipi pełną pasji refleksją na temat najnowszego raportu Komisji Europejskiej, polsko-węgierskiej z nim polemiki, rozumienia, czym jest praworządność i na czym polega jej degeneracja w Polsce. Oto cały tekst:
Każdy może zobaczyć konia.
Każdy może się bowiem sam (jeśli tylko ma czas i chęć) przekonać się, czy rzeczywiście raport Komisji Europejskiej dotyczący praworządności ogłoszony 30 września jest – jak to głosi wspólne oświadczenie ministrów sprawiedliwości Polski i Węgier – „arbitralny”, „nie ma tam żadnych odniesień do obiektywnie dobranych punktów odniesienia”, czy „budzi poważne zastrzeżenia co do jego koncepcji, metodologii, źródeł oraz treści”. I że z tych przyczyn „nie może służyć za podstawę dalszych dyskusji na temat praworządności w UE”.
Fundament Mechanizmu Praworządności – na stałe
To ostatnie o tyle istotne, że raport w zamierzeniu ma stanowić jednak periodyczny składnik i faktograficzny fundament,
stałego Mechanizmu Praworządności, obejmującego także wsparcie dla społeczeństwa obywatelskiego i reform strukturalnych, jak również wzmocnienie instrumentów reagowania, w tym słynnego już systemu warunkowości [który miałyby ograniczać naruszenie praworządności m.in. przy pomocy wprowadzania wtedy ograniczeń funduszy unijnych – red.].
Założenia, metodologię i funkcjonowanie Mechanizmu Praworządności, a także koncepcję i strukturę dorocznego raportu przedstawiono we wstępnym komunikacie, liczącym 27 stron. Sam raport obejmuje cztery filary:
- sądownictwo,
- systemy przeciwdziałania korupcji (także korupcji politycznej, realizowanej poprzez sprzeczne z prawem UE, ukryte finansowanie podmiotów gospodarczych i np. lokowanie reklam w przyjaznych rządom mediach),
- pluralizm mediów,
- inne instytucje podziału władz.
Uzupełniają go raporty o poszczególnych 27 państwach UE, wszystkie opracowane wedle wspólnego założenia i metody, uzupełnione przypisami i wykazem źródeł.
Ziobro i Varga – werbalna insynuacja bez uzasadnienia
Raport jest jawny, dostępny i czytelny. A także udokumentowany. Nie da się tego samego powiedzieć o oświadczeniu pary ministrów sprawiedliwości, Judit Vargi i Zbigniewa Ziobry, odmawiającym raportowi wiarygodności i przydatności. Tu nasuwają się dwie uwagi.
Po pierwsze, nikt nie musi nikomu (ani ministrom, ani raportowi) wierzyć na słowo. Pogląd można sobie wyrobić samemu – jeśli ma się do dyspozycji dokumenty i faktografię.
Po drugie, charakterystyczne, że przydatność i wiarygodność, kwestionują ci, których destrukcyjne działania w obrębie praktyki praworządności raport sumuje i demonstruje.
Werbalna i insynuacyjna energia protestu ministrów jest przy tym odwrotnie proporcjonalna do faktograficznego uzasadnienia zarzutów, jakie stawiają.
Zgodnie bowiem z dobrą praktyką powszechnie zresztą stosowaną przy kontrolnej ewaluacji poczynań rządowych, w raporcie wykorzystano dane (nie są to opinie!) pochodzące z alternatywnych źródeł, niezależnych od egzekutywy.
Szeroko korzystano więc z raportów-cieni przygotowanych przez NGO, z mediów a także z dokumentów rzecznika praw obywatelskich czy sprawozdań z misji wyjazdowych organów unijnych.
Praktykę tę w oświadczeniu ministrów sprawiedliwości zakwalifikowano jako wyraz nadmiernego „wkładu od organizacji będących częścią finansowanej centralnie międzynarodowej sieci zaangażowanej w szeroko zakrojoną i skoordynowaną kampanię przeciwko demokratycznie wybranym rządom państw członkowskich UE…”.
Czytając to nie podobna się oprzeć smutnemu wrażeniu, że oficjalnie wyrażona w podsumowaniu części wstępnej raportu nadzieja, iż jest on „doniosłym krokiem w umocnieniu wspólnego pojmowania rule of law [rządów prawa – red.] i wzajemnego zaufania” – jest chyba ździebko przesadzona.
Wielokolorowe państwo prawa – czyli różnorodność cieszy, ale i zobowiązuje
„Praworządność jest zapisana w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej jako jedna z wartości wspólnych dla wszystkich państw członkowskich. Zgodnie z zasadą praworządności
wszystkie władze publiczne działają zawsze w ramach ograniczeń określonych przez prawo, zgodnie z wartościami demokracji i praw podstawowych oraz pod kontrolą niezależnych i bezstronnych sądów.
Praworządność obejmuje takie zasady, jak legalność, oznaczająca przejrzysty, odpowiedzialny, demokratyczny i pluralistyczny proces stanowienia prawa; pewność prawa; zakaz arbitralnego wykonywania władzy wykonawczej; skuteczna ochrona sądowa przez niezależne i bezstronne sądy, skuteczna kontrola sądowa obejmująca poszanowanie praw podstawowych; rozdział władzy; oraz równość wobec prawa. Zasady te zostały uznane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości i Europejski Trybunał Praw Człowieka. Ponadto Rada Europy opracowała normy oraz wydała opinie i zalecenia, które stanowią ugruntowane wytyczne w zakresie propagowania i utrzymywania praworządności”.
Ta przydługa odpowiedź na pytanie „czym jest państwo prawa” z pierwszej strony raportu, uświadamia, że nie może być jednego, jedynego uniwersalnego czy modelowego państwa prawa. Bo na państwo prawa składa się wiele komponentów, mających na dodatek charakter ważony, typologiczny.
Mówiąc w uproszczeniu: państwo prawa to koncept dynamiczny, a nie statyczny. To mechanizm, a nie papierowa deklaracja. Państwem prawa raczej więc „się ustawicznie staje”, niż „ się jest”. I zawsze „do pewnego stopnia” lub „z uwagi na coś” – a nie „w ogóle”.
To powoduje, że może istnieć wiele wariantów państwa prawa, w różnych proporcjach, będących kombinacją różnych jego elementów, trwałości różnych tradycji i pluralistycznych wariantów. To cieszy, ale i zobowiązuje.
Brak uniwersalnego modelu państwa prawa ułatwia zarazem znaną nam doskonale żonglerkę argumentacją ”my jesteśmy inni”, „inni są gorsi”, „nas nie rozumieją”.
Zwłaszcza, że dopuszczalna wielość modeli państwa prawa skłania do porównań i rankingów. Daje nadzieję, że wielość kryteriów ułatwi zajęcie punktowanego miejsca w wyścigu. Ale i wymaga zinstytucjonalizowanej kontroli (monitoring w postaci regularnych ocen i raportów, działanie na drodze prawnej – orzeczenia TSUE) czy zajmowane miejsce znajduje się nad, czy jednak pod kreską.
Przeciw frakensteinizacji prawa
Piszę to smutna i zaambarasowana. Polska (razem z Węgrami – w stosunku do obu państw jako jedynych w UE toczą się postępowania w trybie art. 7 TUE) w raporcie Mechanizmu Praworządności wypada źle.
Dotyczy to zwłaszcza podziału władz, niezależności sądów, gwarancji niezawisłości sędziów.
Rejestrowane w nim zmiany systemowe w Polsce wyrażają się we wzmocnieniu wpływu władzy politycznej na sądownictwo, zakwestionowaniu formuły podziału „władze równe i równoważące”. Jednocześnie są przejawem zintensyfikowanego, „równania standardu do dołu”, bez zmiany zasad konstytucyjnych, a nawet czasem ustawowych.
Zmian dokonuje się tu poprzez intensywną zmianę praktyki stosowania prawa (wybiórczą i arbitralną, operowanie efektem mrożącym wobec sędziów), przy czysto werbalnym, formalnym zachowaniu wierności pryncypiom konstytucyjnym. Gdy idzie o efektywność ochrony prawnej, tego rodzaju sytuacja oznacza regres, race to the bottom [wyścig do dna – red.], wygodny partykularyzm praktyki, przy werbalnej deklaracji wierności zasadom.
Tu – co do samych faktów świadczących o istnieniu o takiej praktyki – raport (przynajmniej w części dotyczącej Polski) nie wnosi nic, co nie byłoby znane czytelnikom OKO.press i Archiwum Osiatyńskiego. Zarazem uświadamia zawodność wiary i argumentacji, że wystarczy oto coś raz uchwalić lub zmienić tylko w samym systemie prawnym, aby osiągnąć upragniony i niekwestionowany certyfikat poprawności.
To natomiast, co warte podkreślenia, to mocna ekspozycja zasady, że praworządność nie ma być deklaracją tekstową, ale działającym, efektywnym mechanizmem. Jest to odpowiedź powtarzalną na linię obronną polskiego rządu powołującą się – przy wszelkich głosach krytycznych od kilku lat – na ewidentny deficyt komunikacyjny na linii Warszawa–reszta Europy. Deficyt ten rzeczywiście zresztą istnieje. I dotyczy kompatybilności rozumienia nie tyle nawet aksjologii rule of law, ile mechanizmu jego funkcjonowania.
Przedstawiony raport kolejny więc raz podkreśla:
- konieczność dostrzegania nierozłączności między tekstem prawa na papierze i mainstreamowym standardem jego stosowania.
W UE nie można wyprowadzać wniosku o nieadekwatności prawa w sytuacji, gdy co prawda istnieje dający się bronić tekst prawa, ale gdy jednocześnie law in action nie działa efektywnie. W Polsce argument o braku skutecznej prawnej ochrony spotka się z ripostą, że wszystko jest w porządku, ponieważ do law in books prezentuje się bez zastrzeżeń. Różnica jest oczywista: polskie ujęcie wynika z formalistycznej wizji prawa jako bytu idealnego. Koncepcja UE jest pragmatyczna.
- ujęcie niezależności sądów i niezawisłości sędziów nie tylko jako deklaracji w ustawach. Nie do pogodzenia są one z praktykowanym w Polsce tzw. efektem mrożącym, będącym konsekwencją nomenklaturowej polityki personalnej w wymiarze sprawiedliwości, działalności dyscyplinarnej i quasi- dyscyplinarnej (trwałe postępowania wyjaśniające);
- ujmowania zjawisk prawnych jako współpracujących ze sobą części wspólnego mechanizmu wytwarzającego effet utile [zasady celowości, czyli interpretowania prawa unijnego zgodnie z intencją ustawodawcy – red.], w przeciwieństwie do (lansowanego w Polsce) ujęcia prawa jako statycznego zbioru przepisów, pomysłów, instytucji, „które wszak wszystkie występują w gdzie indziej”. W konsekwencji ich zestawianie razem, bez troski co do czego pasuje aby mogło zapewnić:
- funkcjonujący, zamierzony efekt – jest traktowane jako spełniające wymagania standardu. Działanie takie określono – nie bez racji – jako „frankensteinizację prawa”*. Raport odrzuca kompilacyjno-tekstową koncepcję rule of law i praworządności.
Raport – jak powiedziano, jest zaledwie fragmentem Mechanizmu Praworządności. Będzie powtarzany co roku. Powtarzalność zapewni aktualność dokumentacji i ułatwi dostrzeżenie zarówno dynamiki zmian, jak i ich kontekstu. Umożliwia ich mierzenie. I porównywanie (w czasie i geograficznie). Parafrazując wizjonerów-ekonomistów** : jeżeli mierzy się rzeczy niewłaściwe – będzie się działało źle. Zaniechanie mierzenia – powoduje, że nie zwracamy na coś uwagi i postępujemy tak, jak gdyby dany problem w ogóle nie istniał.
* Tego określenia użyto w raporcie The functioning of democratic institutions in Poland (Zgromadzenie Parlamentarne RE, Raport 15025 z 6.01.2020 r.) opisującym strategię polskiego rządu negowania zastrzeżeń wobec sposobu przeprowadzania reform wymiaru sprawiedliwości w Polsce – pkt 9, 24, 134, https://tvn24.pl/najnowsze/hek9n0-Raport-Rady-Europy-o-zmianach-w-polskim-sądownictwie/raport+Rady+Europy.pdf.
** Stiglitz J.E., Fitoussi J.P., Durand M. 2019, Mierzmy to, co ma znaczenie dla rozwoju społeczno-gospodarczego, Polskie Towarzystwo Ekonomiczne, Warszawa.
racjonalna ocena mentalności polskiego rządu sprawowanego przez mafię PiSokleptokratów
Na codzień arbitralnie dyscyplinowawać kochają. Błyskawiczne wyroki, lub nawet wskazywanie winnych, przed rozpoczęciem jakichkolwiek przewodów sądowych, ba – nawet samych śledztw, nie jest dla nich problemem.
Kiedy Unia im to najpierw próbowała z szacunkiem wytumaczyć – nie reagowali wogóle.
Kiedy przypominała – ignorowali.
Wiedząc, że ich tupet i odwracanie się plecami do problemów, które spowodowali, doprowadzi do obecnej procedury, dalej swoją głupotą, eskalują zaogniony problem.
Kto sieje wiatr – zbiera burzę.
Chcąc jeszcze tą swoją chuliganką polityczną coś uzyskać, łudzą się tym, że im się uda.
Na chuliganów, również politycznych, są też metody doprowadzenia ich samych do dyscypliny. Kto, wie to lepiej niż oni sami?
komunistow, sluchaja sie 3 pokolenie komunistow.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Troche krecisz, tak jak to Pisowcy lubia robic. Nie bede wszystkiego odkrecal, bo czasu na to brak. Ale kilka rzeczy, zaden sedzia w niemczech nie zostaje wybrany bez wystawienia jego przez sedziow. Do niemieckiego TK sa wybierani sedziowe z 3/4 wiekszoscia sejmu i senatu na zmiane, 3/4!!! Musi byc to czlowiek z wybitnym dorobkiem naukowym w dziedzinie prawa, ktoremu 3/4 wierzy, ze moze odciac sie od Parti i ich celow. Niewiem jak to w Polsce, ale w niemczech jest to stanowisko bardzo prestizowe i juz wielokrotnie pokazali sedziowie, ktorzy wczesniej byli politykami roznych Parti, ze maja gleboko gdzies, co od nich Polityka oczekuje.
Roznica w detalu, taka Pawlowicz lub Przylebska miala 3/4 Sejmu poparcia? Pewnie gdyby kandydat mial w polsce 3/4 poparcia byl by tez nie upolityczniony, bo tacy kandydaci jak ta dwojka by zaraz odpadli. Roznica w tym ze Kaczynski sobie instaluje jakies kolezanki i pionki, ktore robia co Prezes zachce sobie, z prostacko wiekszoscia.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Relacja sędzia – polityk z grubsza obecnie niestety wygląda podobnie jak relacja wyborca – polityk. Z tym, że wyborca tak faktycznie nie wybiera posła senatora tylko akceptuje bądź nie, wybór dokonany przez partię (listy wyborcze). Dotychczas zgodnie z Konstytucją było tak, że to środowisko sędziowskie proponowało kandydatów na sędziów (za wyjątkiem TK i TS) czy też do KRS, a sejm akceptował, czy też nie te propozycje. Obecna władza ten proces całkowicie upolityczniła i w procedurze wyboru kandydatów już biorą politycy, którzy potem to pieczętują na sali sejmowej. Do tego dorobiono poza konstytucyjną kompetencję panu Prezydentowi, że poprzez akt mianowania decyduje kto zostaje sędzią, czy też członkiem KRS.
Jakie będą konsekwencje takiej polityki obecnego rządu cyt. "Aby rozwiązać te pilne kwestie, konieczne jest powiązanie poszanowania praworządności z wypłatą środków z unijnego budżetu. Przystępując do tego, musimy zapewnić spełnienie trzech kryteriów.
Po pierwsze, musi istnieć jasny i zdecydowany proces ustalania, czy przestrzegane są rządy prawa. Powinien on przyjąć formę decyzji Komisji, która może zostać uchylona jedynie kwalifikowaną większością głosów w Radzie Unii Europejskiej.
Po drugie, decyzja Komisji powinna opierać się na nowo wprowadzonym rocznym sprawozdaniu na temat praworządności oraz opinii niezależnego zespołu ekspertów w dziedzinie rządów prawa. Zakres tego przeglądu powinien obejmować naruszenia zasad praworządności i niezawisłości sądownictwa, jako absolutne minimum.
Po trzecie, nie możemy pozwolić, aby państwa członkowskie odłożyły porozumienie w sprawie mechanizmu powiązania rządów prawa i finansowania UE do przyszłego posiedzenia Rady. Stwarza to lukę prawną, która oznacza, że dyskusje na ten temat mogą ciągnąć się latami i służy jedynie interesom tych, którzy nie chcą, aby podejmowano jakiekolwiek środki. cdn
cd. Co najważniejsze, musimy chronić obywateli europejskich poprzez wprowadzenie systemu umożliwiającego im bezpośredni dostęp do funduszy UE, jeżeli zachowanie ich rządu uniemożliwi im otrzymywanie ich regularnymi kanałami. Żaden obywatel europejski nie powinien być karany za to, że jego rząd nie respektuje i nie przestrzega podstawowych zasad naszej Unii.
Wszystkie trzy główne instytucje UE powinny być zaangażowane w ten proces, co oznacza, że Parlament Europejski powinien mieć istotną rolę do odegrania wraz z Komisją i Radą UE.
Jesteśmy w pełni gotowi wziąć na siebie tę odpowiedzialność. Tego właśnie domagają się od nas nasi obywatele." to cytat ze stanowiska czterech głównych sił politycznych w PE. pełny tekst tu – https://wiadomosci.onet.pl/politico/budzet-ue-liderzy-pe-wyplata-funduszy-powiazana-z-praworzadnoscia/pz559bp?utm_source=wiadomosci.onet.pl_viasg_wiadomosci&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Raport czytałem, mało tego uważam że zrozumiałem i mam taką samą jego ocenę jak pani Profesor. Natomiast Traktaty nie są zbiorem definicji Polecam lekturę tego akapitu cyt. "„Praworządność jest zapisana w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej jako jedna z wartości wspólnych dla wszystkich państw członkowskich. Zgodnie z zasadą praworządności
wszystkie władze publiczne działają zawsze w ramach ograniczeń określonych przez prawo, zgodnie z wartościami demokracji i praw podstawowych oraz pod kontrolą niezależnych i bezstronnych sądów.
Praworządność obejmuje takie zasady, jak legalność, oznaczająca przejrzysty, odpowiedzialny, demokratyczny i pluralistyczny proces stanowienia prawa; pewność prawa; zakaz arbitralnego wykonywania władzy wykonawczej; skuteczna ochrona sądowa przez niezależne i bezstronne sądy, skuteczna kontrola sądowa obejmująca poszanowanie praw podstawowych; rozdział władzy; oraz równość wobec prawa. Zasady te zostały uznane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości i Europejski Trybunał Praw Człowieka. Ponadto Rada Europy opracowała normy oraz wydała opinie i zalecenia, które stanowią ugruntowane wytyczne w zakresie propagowania i utrzymywania praworządności”. Warto przemyśleć ten akapit "państwo prawa to koncept dynamiczny, a nie statyczny. To mechanizm, a nie papierowa deklaracja. Państwem prawa raczej więc „się ustawicznie staje”, niż „ się jest”. I zawsze „do pewnego stopnia” lub „z uwagi na coś” – a nie „w ogóle”.
To powoduje, że może istnieć wiele wariantów państwa prawa, w różnych proporcjach, będących kombinacją różnych jego elementów, trwałości różnych tradycji i pluralistycznych wariantów. To cieszy, ale i zobowiązuje." Miłej lektury życzę
Może Pan podać źródło, z którego zaczerpnął Pan definicję praworządności, którą Pan przytoczył powyżej?
Żeby oceniać „praworządność” trzeba…
• Trzeba mieć kompletną, rzetelną, uniwersalną, wiarygodną definicję pojęcia „praworządność”, akceptowalną przez wszystkie podmioty UE
• Trzeba mieć „Wzorzec praworządności”, który będzie obowiązywać powszechnie w krajach UE i w organach Unii Europejskiej
• Trzeba mieć wiarygodne sądownictwo i wiarygodnych sędziów TSUE, którzy będą oceniać stan praworządności w krajach UE.
• Niezbędny będzie także organ oceniający stan praworządności w Unii Europejskiej i organach UE, w tym także TSUE, oraz praworządność urzędników tychże organów oraz TSUE
Prawnicy rządzą nie tylko w Sądach, ale także w ciałach ustawodawczych i wykonawczych
Prokuratorzy i sędziowie, prawnicy nie tylko rządzą w sądach i prokuraturach, ale także w ciałach ustawodawczych oraz wykonawczych
09/02/2020
https://www.rp.pl/Prawnicy/310299907-Prawnicy-w-Sejmie-i-Senacie-2015—PELNA-LISTA.html
58 prawników zasiądzie w sejmowych i senackich ławach– przygotowaliśmy pełną listę przedstawicieli zawodów prawniczych w parlamencie nowej kadencji.
Czternastu adwokatów, dziewięcioro radców prawnych, jeden notariusz, sędzia i prokurator – tak w liczbach wyglądają przedstawiciele zawodów prawniczych w Sejmie i Senacie.
Spora grupa parlamentarzystów (32 osoby) przy swoim zawodziła wpisała po prostu – prawnik.
Zatem w Parlamencie RP jest 90 prawników. Ponieważ parlament liczy 560 posłów i senatorów, więc prawnicy stanowią w parlamencie RP 16 %
—————————————————————————————
06.06.2015
Według statystyk w Polsce jest około 39 tys. adwokatów i radców prawnych
Sędziów w Polsce AD 2020 jest 10 000
Zatem w Polsce 2020 jest nie więcej niż 60 000 prawników. Zatem prawnicy stanowią 0,16 %
A więc prawników w parlamencie RP jest 100 razy więcej niż w społeczeństwie
Nie wiem, ilu jest prawników w centralnych ciałach wykonawczych RP, ale można przypuszczać, że jest ich niewiele mniej niż w Parlamencie
Zauważmy też, że to prawnicy opracowują teksty Ustaw, uchwalonych przez Sejm, wnoszą do nich poprawki, doradzają głosującym politykom.
Zatem we wszystkich władzach: sądowniczej, ustawodawczej i wykonawczej dominują przedstawiciele władzy sądowniczej, prawniczej.