Decyzja Sądu Najwyższego o skierowaniu do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu pytań o zgodność z prawem unijnym przepisów dotyczących wysyłania w stan spoczynku sędziów SN oraz o zawieszeniu stosowania tych punktów ustawy wywołały gwałtowną krytykę obozu rządzącego. Kolejny odcinek wyjątkowego cyklu OKO.press
Kancelaria Prezydenta w niepodpisanym przez nikogo oświadczeniu oceniła, że postanowienie to wydano bez prawidłowej podstawy prawnej i nie wywiera ono skutków wobec Prezydenta RP. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski uznał orzeczenie SN za bunt. Rzecznik ministerstwa sprawiedliwości zarzucił sędziom Sądu Najwyższego nieznajomość prawa.
P.o. przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska zawyrokowała w mediach, że sędziowie SN naruszyli konstytucję. Jej zastępca Mariusz Muszyński, kandydujący do Izby Dyscyplinarnej SN, orzekł, że takiej bzdury, jak postanowienie SN nie wymyśliłby nawet najbardziej niedouczony student w poimprezowym zwidzie.
Szef rządowego Centrum Analiz Strategicznych Waldemar Paruch powiedział, że PiS nie może się cofnąć w kwestii zmian w sądownictwie – ani w sporze z Unią, ani w sporze wewnątrzpolskim.
Na pytanie, po co tajniacy śledzili spotkanie młodzieży opozycyjnej ze Zbigniewem Hołdysem w 2017 roku szef MSWiA Joachim Brudziński odpowiedział, że taka jest rola policji.
Kolejny odcinek kroniki dokumentujący wydarzenia minionego tygodnia
Publikowana w soboty w OKO.press "Kronika Skórzyńskiego" to jedyny w mediach systematyczny zapis bieżących wydarzeń politycznych. Od 3 września 2017 roku prof. Jan Skórzyński prowadzi swoją kronikę równolegle: na bieżąco, jak do tej pory (w soboty), oraz cofając się w czasie do samych początków państwa PiS - do wyborów parlamentarnych jesienią 2015 roku i idąc dalej tydzień po tygodniu przez rok 2015 i 2016 (w niedzielę).
Pozwoli to na ciekawe porównania, a także przypomni zapomniane deklaracje i zwroty politycznej akcji. Wiemy, że wiele osób kolekcjonuje "Kronikę", teraz można to będzie robić bardziej systematycznie.
Poseł partii Wolni i Solidarni Kornel Morawiecki w wywiadzie dla „Do Rzeczy” stwierdził, że „Rosja nie prowadzi wcale agresywnej polityki”. Ocenił, że „Rosjanie od czterech lat bronią się rękami i nogami, żeby tylko nie zająć Doniecka, to cóż dopiero mówić o agresji na Polskę”. Według Morawieckiego sytuacja na Ukrainie „to w pewnym sensie wojna domowa, zderzenie dwóch racji”. Dawny lider Solidarności Walczącej przyznał, że „na Krymie kamieniem rzucili Rosjanie, ale wcześniej w Kijowie obalono demokratycznie wybranego prezydenta Janukowycza”.
Polityka zagraniczna Polski, jego zdaniem, „sprowadza się niestety do odgrywania roli marionetki Waszyngtonu”. „Rosjanie chcieli przeprowadzić drugą nitkę Jamału przez Polskę. Myśmy się na to nie zgodzili, bo gazociąg miał iść nie przez Ukrainę, lecz przez Białoruś. Gdybyśmy nie postawili interesów Kijowa ponad naszymi, Rosjanie nie musieliby się dogadać z Niemcami. A teraz będziemy przepłacać za amerykański gaz. Brak poprawnych relacji z Rosją stale nam szkodzi” – powiedział Morawiecki senior. W jego opinii Rosja powinna zostać członkiem Unii Europejskiej. „Europa traci swoją moc. Mogłaby ją odzyskać, gdyby połączyła się z Rosją. […] Tylko w połączeniu z Rosją i jej ogromnym potencjałem Europa może stać się światową potęgą – w sensie duchowym, gospodarczym, militarnym” – stwierdził. Putin, jego zdaniem, „to demokratycznie wybrany prezydent. […] W czym rosyjska demokracja odbiega od europejskich standardów?!”.
Dyrektor rządowego Centrum Analiz Strategicznych Waldemar Paruch pytany przez „Sieci” o powód nagłej zmiany ustawy o IPN powiedział, że zaczęła ona „zagrażać stosunkom polsko-amerykańskim” i „nie można było już czekać”. „Ta sprawa mogła naruszyć poczucie bezpieczeństwa Polaków, co mogłoby przynieść poważne konsekwencje polityczne. Tym bardziej że PiS jest identyfikowane jako partia ukierunkowana na wzmacnianie sojuszu polsko-amerykańskiego i współpracy w Sojuszu Północno-atlantyckim. W tym kontekście PiS musiało być wiarygodne” – tłumaczył. Stwierdził, że „spór z Izraelem – i pośrednio z Ameryką – bardzo osłabiał pozycję Polski także na forum unijnym, europejskim. A mamy sprawę art. 7, mamy dyskusję budżetową. Trzeba było skrócić front. Żadne państwo nie jest w stanie prowadzić dwóch intensywnych sporów jednocześnie, do tego sporów toczonych na odcinkach strategicznych”.
Doradca rządu ocenił, że „zmiany instytucjonalne w sądownictwie niebezpiecznie się rozciągają. Trwają już bardzo długo – dłużej, niż planowano. Moim zdaniem należało jasno założyć, że będzie fundamentalny opór tych grup, które w publicystyce określa się jako »kastę sędziowską« czy – szerzej – prawniczą. Ten opór jest wzmacniany medialnie, dowartościowany moralnie, rozszerzany na kolejne grupy”. Ostrzegł, że „dalsze przeciąganie sprawy może wywołać wrażenie, że w kraju panuje chaos”. Jednak partia rządząca nie powinna rezygnować. „PiS – ani w sporze z Unią, ani w sporze wewnątrzpolskim – cofnąć się nie może, bo to oznaczałoby rezygnację ze zmian instytucjonalnych i personalnych”.
Szef CAS nie zgodził się z opinią, że zbyt mocny przekaz TVP szkodzi obozowi rządzącemu. Uznał, że „cechą pluralizmu mediów w Polsce jest wyraźna dominacja strony opozycyjnej. […] W tych warunkach trudno, aby TVP nie dostarczała wyborcom PiS argumentów, wiedzy, informacji. Bez tego będą oni bezradni w codziennych sporach”.
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki zaapelował w „Sieciach”: „Polacy, polscy patrioci, stójcie przy Trumpie! Mamy wspólnotę wielu interesów, mamy partnera, mamy w Białym Domu prezydenta, który wie o nas, o naszej historii sto razy więcej niż prezydent Obama. Mamy w Ameryce prezydenta, który rozumie powody, dla których Polacy zmienili władzę w 2015 roku, bo on sam z podobnych powodów zdobył Biały Dom. I – co ważne – jego wrogowie są naszymi wrogami. Musimy to wszystko widzieć w szerszym kontekście. Trump to może być dopiero początek wielkiej zmiany. W wielu miejscach świata dochodzi do głosu nowe pokolenie, które odrzuca dławiącą wolność polityczną poprawność, które chce mówić o prawdziwych problemach, które się nie boi lewicowo-liberalnych mediów”.
Prokuratura Regionalna w Białymstoku postawiła zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w latach 2007-2013 Krzysztofowi Bondarykowi. Bondaryk przypomniał, że ta sama prokuratura stawiała mu zarzuty za działalność opozycyjną w stanie wojennym. W czasach PRL był on szykanowany, sądzony i więziony – napisała „Gazeta Wyborcza”. Białostocka prokuratura poinformowała, że prowadzi śledztwo dotyczące nieprawidłowości przy mianowaniu funkcjonariusza ABW w grudniu 2007 roku. Zostało ono wszczęte na skutek zawiadomienia złożonego przez ABW.
Jak ujawniło OKO.press, w lipcu 2017 policja inwigilowała spotkanie młodych działaczy partii opozycyjnych z muzykiem rockowym Zbigniewem Hołdysem w jednej z warszawskich klubokawiarni. „Taka rola policji” – stwierdził minister spraw wewnętrznych i wiceprzewodniczący PiS Joachim Brudziński pytany w TVN24 o powód tej obserwacji. Minister przekonywał, że policja miała „święty obowiązek” zainteresować się spotkaniem z Hołdysem z powodu wpisów w internecie. Przywołał jednak o pół roku późniejsze wpisy osób, które w spotkaniu nie brały udziału.
Ustawa o policji pozwala na inwigilację i obserwację tylko w celu rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw i wykroczeń, poszukiwania osób ukrywających się przed organami ścigania lub wymiarem sprawiedliwości, poszukiwania osób, które na skutek wystąpienia zdarzenia uniemożliwiającego ustalenie miejsca ich pobytu należy znaleźć w celu ochrony ich życia, zdrowia lub wolności – przypomina OKO.press.
Wiceminister sprawiedliwości i kandydat PiS na prezydenta Warszawy Patryk Jaki pytany w Polskim Radio24 czy decyzja o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego nie była błędem, odwołał się do „argumentów o charakterze merytorycznym”. Powiedział, że „mamy wiedzę, już dzisiaj historyczną, dotyczącą tego, że Niemcy formowali kolejne szyki, które miały wywozić kolejne grupy, i to już duże grupy Polaków do obozów koncentracyjnych […], gdzie prawdopodobnie czekała ich śmierć. No i oczywiście trzeba sobie zadać pytanie, ile można na to patrzeć, ile osób w ten sposób by zginęło”. „Druga kwestia o charakterze merytorycznym jest taka: co byłoby z Polską, gdyby Rosjanie zdobyli Warszawę bez jednego wystrzału powstańców” – zapytał Jaki. „Czy by nie było takiej narracji: »no, ale to zaraz, jaka Polska? przecież tu Polski nie było żadnej, myśmy to Niemcom zabrali«. I całkowicie inaczej mogłyby się potoczyć rozmowy o przyszłości Polski. Chociaż wiemy, że rozstrzygnięcia po 45 roku i tak nie były dla Polski satysfakcjonujące, ale też przecież nie oszukujmy się – mogły być dużo gorsze”.
Zastępca Zbigniewa Ziobro powiedział, że „w Warszawie, niestety, rządzą ludzie, którzy w mojej ocenie wcale nie są dumni, czy wcale nie chcą być dumni z tego patriotycznego dorobku. Są związani z takimi a nie innymi środowiskami, dla których Polska czy te uniwersalne, ponadczasowe wartości, związane z miłością do ojczyzny, są czymś złym. A dla mnie to jest coś dobrego”.
Zastępca redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” Piotr Lisiewicz ostrzega: „Dziś nie ma lepszej drogi do przegranej PiS niż popieranie przez radnych tej partii nocnej prohibicji, do czego dochodzi w niektórych miastach. PiS wygrał w dużym stopniu dzięki głosom młodzieży, a postępując w ten sposób, robi wszystko, by jego młodzi zwolennicy, np. imprezujący studenci, odwrócili się od niego. Rzecz jasna działa też na korzyść bogatych, mających w domu pełny barek, a przeciwko normalnym ludziom pracy, którzy tocząc nocne Polaków rozmowy, chcą wyskoczyć jeszcze po dwa piwa, skoro fajnie się gada”.
„Trzecia Rzeczpospolita wyrosła na zakłamaniu” – twierdzi Katarzyna Gójska w „Gazecie Polskiej”. „Porozumienie [Okrągłego Stołu] było de facto podziałem łupów, rezygnacja z rozliczenia oznaczała wybielenie zbrodni, reforma mająca wyzwolić polską gospodarkę z pęt komunizmu okazała się niewyobrażalną wręcz kradzieżą. […] Sądy stały na straży najgłębszych patologii państwa wynikających wprost z uzgodnień z komunistami. Gwarantowały trwanie stref wpływów, które wówczas zostały wytyczone. […] »Wolne sądy« są jedną z najbardziej bezczelnych ściem postkomuny”.
Ponad 200 osób zgłosiło swoje kandydatury do Sądu Najwyższego. 159 z nich aplikuje do dwóch nowych, powołanych przez ustawę przegłosowaną przez PiS izb SN – Izby Dyscyplinarnej i Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Do Izby Dyscyplinarnej kandyduje m.in. Mariusz Muszyński, pełniący obowiązki wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego. Według doniesień prasowych Muszyński był funkcjonariuszem służ specjalnych – Urzędu Ochrony Państwa i Agencji Wywiadu. „Praca w Izbie Dyscyplinarnej to kuszące wyzwanie. A ja je lubię. Ale decyzji o przejściu do SN wcale nie podjąłem” – odpowiedział na pytanie „Rzeczpospolitej”.
Sąd Najwyższy zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pięcioma prejudycjalnymi pytaniami dotyczącymi zasady niezależności sądów i niezawisłości sądów jako zasad prawa unijnego oraz unijnego zakazu dyskryminacji ze względu na wiek.
Jednocześnie SN zawiesił stosowanie tych przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym, które określają zasady przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku. „Postanowienie zostało wysłane do Kancelarii Prezydenta oraz Krajowej Rady Sądownictwa. Zgodnie z prawem oba organy powinny zaprzestać dalszych działań w kwestii dalszego orzekania sędziów do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez Trybunał [Sprawiedliwości Unii Europejskiej] w Luksemburgu” – poinformował rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski.
Kancelaria Prezydenta stwierdziła, że „w polskim prawie nie ma przepisów będących prawidłową podstawą takiego działania Sądu Najwyższego”. W oświadczeniu napisano: „W ocenie Kancelarii Prezydenta RP, dzisiejsze działanie Sądu Najwyższego, polegające na zawieszeniu stosowania niektórych przepisów ustawy o SN, nastąpiło bez prawidłowej podstawy prawnej i nie wywiera skutków wobec Prezydenta RP, ani jakiegokolwiek innego organu”.
Decyzję SN skrytykował także rzecznik ministerstwa sprawiedliwości Jan Kanthak. „Chciałbym wierzyć, że jest to wyraz nieznajomości prawa, a nie buty ze strony najbardziej prominentnych przedstawicieli środowiska sędziowskiego, uważających się za >nadzwyczajną kastę<, która rości sobie prawo do decydowania, które z uchwalonych przepisów wolno, a których nie wolno stosować” – stwierdził rzecznik MS, cytowany przez „Gazetę Prawną”.
Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz powiedziała w Polskim Radio 24: „Każdy z sędziów, który podpisał się pod tym postanowieniem, powinien mieć od razu postępowanie dyscyplinarne i usunięcie z zawodu. […] Sprawy wymiaru sprawiedliwości w ogóle nie należą do kompetencji unijnych. To jest wewnętrzna sprawa naszego państwa. Sędziowie i opozycja mówią, że PiS ciągle zmienia ustawy. My reagujemy sytuacyjnie. Nikt nie przypuszczał, że trzeba będzie podjąć się takiej praktyki i reagować na łamanie prawa i konstytucji przez środowisko sędziowskie. To jest walka na noże, na śmierć i życie”.
„To, co ogłosił Sąd Najwyższy, jest zdumiewające. Trudno określić jednym słowem tę sytuację. Jest to bunt Sądu Najwyższego, niestosowanie się do prawa” – powiedział marszałek Senatu Stanisław Karczewski w Telewizji Trwam.
„Tak naprawdę w tej sprawie chodzi o to, czy polski naród ma prawo do przeprowadzania poprzez swoich przedstawicieli w Sejmie, w parlamencie reform i zmian” – powiedział w programie I Polskiego Radia poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. „I widzimy, że są środowiska, które traktują się jako środowiska, których nie obowiązują zasady demokracji, wybory, oni po prostu uważają, że ich te przywileje, które uzyskali przez lata, przecież to są gigantyczne […] wynagrodzenia, to są gigantyczne odprawy, potem gigantyczny stan spoczynku, ci ludzie naprawdę – widzimy po ich oświadczeniach majątkowych – są po prostu milionerami po zakończeniu swoich kadencji. Dzisiaj ci ludzie traktują się jako właściciele naszego kraju, właściciele Polski, za nic mają Sejm, parlament, naród, oni po prostu uważają, że te przywileje, które nabyli, mają je pełnić do końca życia, a po ich zakończeniu kariery mają wejść w to ich dzieci i wnuki”.
Polityk PiS ocenił, że „Polska dzisiaj wybija się na niepodległość, Polska chce prowadzić swoją politykę, prowadzić swoje reformy bez uzgodnienia z Berlinem, z Brukselą czy innymi stolicami. I dzisiaj to wybijanie się na niepodległość, po prostu robienie porządków we własnym domu czy czyszczenie tych stajni Augiasza, które mieliśmy w kraju, które miały olbrzymie skutki też o charakterze międzynarodowym, to się spotyka dzisiaj, widzimy, z atakami, próbami destabilizacji […]. […] Instytucje unijne, sądy niemieckie z taką troską dzisiaj mówią o polskiej demokracji, o polskim sądownictwie, bo […] Polska była zniszczona w 40 proc., zginęło ponad 6 milionów Polaków, przetrącono jakby kręgosłup naszemu krajowi, niszcząc elity i dzisiaj tak naprawdę nie dostaliśmy z tego tytułu nigdy żadnych odszkodowań. I dzisiaj Niemcy wiedzą, że jest rząd, że jest formacja polityczna, która się o to upomni. I oni w sposób zupełnie celowy i świadomy próbują te nasze reformy właśnie przedstawiać w krzywym świetle, próbują, oczywiście, twierdzić, że te wszystkie działania są nielegalne, niespójne i tak dalej”.
„Sędzia zawiesić może sobie obrazek albo togę, a nie obowiązywanie ustawy” – stwierdził wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w portalu wPolityce, komentując decyzję Sądu Najwyższego o zawieszeniu stosowania niektórych przepisów ustawy o SN.
Pełniąca obowiązki prezesa Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska skomentowała w PAP decyzję Sądu Najwyższego o zawieszeniu stosowania przepisów trzech artykułów ustawy o SN dotyczących przechodzenia w stan spoczynku sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia. „Skład Sądu Najwyższego orzekający w tej sprawie naruszył […] konstytucję, jak również przepisy Kodeksu postępowania cywilnego. W myśl art. 178 ust. 1 konstytucji sędziowie przy orzekaniu podlegają nie tylko Konstytucji, ale także ustawom” – uznała Przyłębska.
„Do dziś wydawało mi się, że takiej bzdury nie da się wymyśleć nawet najbardziej niedouczonemu studentowi w największym poimprezowym zwidzie” – ocenił w portalu wPolityce decyzję SN pełniący obowiązki wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego Mariusz Muszyński. „My musimy się naprawdę poważnie zastanowić, gdzie jest granica psucia państwa. Sąd Najwyższy jest organem państwa. Działa w granicach prawa i wykonuje tylko prawem nakazane zadania. Nie ma samoświadomości i zdolności do kreowania sobie zadań i podstaw prawnych do ich realizacji. Ten >wyczyn< SN pokazuje jak bardzo reforma jest tam potrzebna. I Izba Dyscyplinarna” – oświadczył Muszyński.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Komentarze