Trwa zażarta bitwa o Sołedar - Ukraińcy bronią się w północnej części miasta. Kolejny przełom w dostawach ciężkiej broni z Zachodu – tym razem pora na czołgi. Polska odda Ukrainie nie mniej niż 14 Leopardów 2, z kolei Wielka Brytania szykuje się do przekazania Challengerów 2
Najemnicy z kontrolowanej przez Jewgienija Prigożyna Grupy Wagnera szturmują położony na północny wschód od Bachmutu Sołedar – i odnotowali tam kolejne postępy.
Mimo jednak tego, że wagnerowcy zdążyli już ogłosić, że przejęli pełną kontrolę nad tym dziesięciotysięcznym przed wybuchem wojny miastem, wciąż nie jest to prawdą. Faktem jest natomiast to, że sytuacja ukraińskiej armii na sołedarskim odcinku bitwy o Bachmut ulegała jak dotąd znacznemu pogorszeniu.
W środę Siły Zbrojne Ukrainy ściągnęły pod Sołedar znaczne posiłki z 4 i 17 Brygad Pancernych oraz niemałą liczbę armatohaubic samobieżnych i rozpoczęły szeroko zakrojoną serię kontrataków. Nie jest jeszcze jasne, jaki jest ich skutek.
Za niemal zupełny brak wyników regularnej rosyjskiej armii nawet na tle lokalnych, ale wymiernych osiągnięć wagnerowców w Sołedarze zapłacił właśnie generał Siergiej Surowikin. Nie jest już głównodowodzącym rosyjskich wojsk w Ukrainie – lecz tylko jego zastępcą.
Dotychczasową funkcję Surowikina objął zaś sam szef rosyjskiego Sztabu Generalnego – generał Walerij Gierasimow, o czym poinformował w środę 11 stycznia rosyjski MON. Zastępcami Gierasimowa w jego nowej roli zostali także Naczelny Dowódca Wojsk Lądowych Oleg Saliukow i Zastępca Szefa Sztabu Generalnego Aleksiej Kim.
Jak dotąd to główny skutek zażartych walk o Sołedar – które choć przybrały niekorzystny dla Ukraińców obrót, nadal pozostają nierozstrzygnięte.
W trakcie ostatniego weekendu Rosjanie rozpoczęli bezprecedensowo silne natarcie na ukraińskie pozycje w Sołedarze i na obrzeżach miasta. Miasto było wcześniej atakowane już dziesiątki razy – walki o Sołedar trwają – jak cała bitwa pod Bachmutem – od pierwszej połowy lipca.
Ten ostatni szturm był jednak inny od dotychczasowych. Rosjanie rzucili do boju jednocześnie setki żołnierzy ze znacznym wsparciem artyleryjskim. Nie liczyli się ze stratami i szturmowali budynek po budynku – w pierwszym rzucie szli na ogół byli więźniowie zwerbowani przez najemniczą Grupę Wagnera, w drugim - zaprawieni w bojach wagnerowcy weterani. W efekcie Rosjanom udało się opanować centrum Sołedaru – co potwierdzają dość liczne nagrania wideo i zdjęcia, także ukraińskie.
Jeszcze we wtorek 10 stycznia Jewgienij Prigożyn – kremlowski oligarcha i zarazem polityczny patron Grupy Wagnera – wyciągnął z sukcesu swych ludzi zbyt daleko idące wnioski. Pochwalił się publicznie jakoby Sołedar miał zostać zdobyty w całości i z lubością podkreślał, że nie brali w tym udziału żołnierze regularnej rosyjskiej armii.
Prigożyn od pierwszych dni wojny otwarcie konkuruje z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu i najwyższymi dowódcami rosyjskiej armii. Sukces wagnerowców w Sołedarze miał więc być kolejnym dowodem ich wyższości nad regularną armią.
Rzeczywistość okazu się jednak inna niż w deklaracjach Prigożyna. Ukraińcy nadal bronią się w północnej części Sołedaru – utrzymują też część pozycji na jego obrzeżach. W rękach Ukraińców pozostaje też największa z trzech sołedarskich kopalni soli. To zarówno industrialna zabudowa na powierzchni ziemi, jak i rozległe chodniki i wyrobiska pod ziemią. Ukraińska armia używała ich do magazynowania zapasów, obecnie służą żołnierzom SZU za schronienie – również dla ciężkiego sprzętu.
W Sołedarze i wokół miasta nadal toczą się ekstremalnie ciężkie walki. Dochodzi do starć w bezpośrednim kontakcie, niekiedy do walki wręcz.
Rosjanie nie poprzestają na bezpośrednim szturmowaniu ukraińskich pozycji w Sołedarze. Dążą także do okrążenia broniących północnej części miasta Ukraińców i odcięcia ich od dróg zaopatrzenia. Działania na rzecz osiągnięcia tego celu prowadzone są na obrzeżach Sołedaru.
Ukraińskie kontrataki prowadzone siłami pancernymi służą przede wszystkim przeciwdziałaniu okrążeniu miasta.
Sołedar pozostaje kluczowym punktem obecnych ukraińskich linii obronnych na północny wschód od Bachmutu. Ewentualna utrata tego miasta nie oznaczałaby jednak dla obrońców katastrofy – nawet w samej skali bitwy o Bachmut.
Na północ od Sołedaru przez wiele miesięcy Ukraińcy rozbudowywali zapasowe, wielowarstwowe linie obronne, w dodatku położone na wzgórzach górujących nad miastem. Rosjanie mogliby myśleć o ich szybkim przełamaniu jedynie na skutek efektu zaskoczenia – w obecnej sytuacji nie ma na to najmniejszych szans.
Utrata Sołedaru oznaczałaby natomiast, że Rosjanie uzyskają kontrolę – przynajmniej ogniową – nad przebiegającą na północnych obrzeżach miasta drogą Bachmut - Siwierśk, wciąż istotną, jeśli chodzi o przemieszczanie ukraińskich wojsk i zaopatrzenia na tyłach obecnej linii frontu.
Choć trudno dopatrywać się tu jakiegokolwiek bezpośredniego związku z przebiegiem bitwy o Sołedar, dziś zapadła pierwsza decyzja dotycząca przekazania Ukrainie nowoczesnych czołgów produkcji zachodniej.
Podjęła ją Polska – a ogłosił ją we Lwowie przebywający tam na spotkaniu z prezydentami Ukrainy i Litwy prezydent Andrzej Duda.
Nasz kraj ma przekazać Ukrainie komplet czołgów Leopard 2 dla pojedynczej kompanii pancernej - to łącznie 14 maszyn. To rzecz jasna niewielka liczba pojazdów – jednak, po pierwsze, Polska zabiega o to, by Leopardy przekazały Ukrainie także inne posiadające je kraje, po drugie natomiast pierwsze dostawy posłużą w pierwszej kolejności do szkolenia ukraińskich żołnierzy – dla których to nieznany i znacząco różniący się od czołgów z posowieckim rodowodem rodzaj sprzętu.
„Zostanie przekazana kompania czołgów Leopard w ramach budowania koalicji, ponieważ, jak państwo wiecie, musi zostać spełniony także cały szereg wymogów formalnych, zgód i tak dalej, które są w tym celu potrzebne” – mówił Duda. „Chcemy, żeby była to koalicja międzynarodowa i my w ramach tej koalicji międzynarodowej podjęliśmy decyzję o włożeniu pierwszego pakietu czołgowego, kompanii czołgów Leopard” – zaznaczył prezydent.
Przekazaniem Leopardów Ukrainie nieoficjalnie zainteresowane były dotąd m.in. Dania i Finlandia. Niemcy jeszcze w poniedziałek ogłosiły, że na tym etapie Leopardów oddawać Ukrainie nie zamierzają. Nasz zachodni sąsiad jako producent tych czołgów nie wydawał też jak dotąd zgód eksportowych niezbędnych do przekazania ich Ukrainie.
Pod tym względem polska deklaracja zawiera więc w sobie pewien element niedopowiedzenia – nie jest bowiem jasne, czy decyzja o przekazaniu Ukrainie Leopardów została skonsultowana zarówno z innymi państwami zastanawiającymi się nad ich oddaniem walczącemu krajowi, jak i z Niemcami.
Nie można przy tym odrzucać i takiej możliwości, że postawienie Niemiec przed faktem dokonanym w tej sprawie, jest przemyślaną decyzją polityczną.
Niemniej jest jeszcze jeden kraj, który szykuje się do przekazania Ukrainie nowoczesnych zachodnich czołgów. "Financial Times" poinformował dziś, że dostawy swych Challengerów 2 dla Ukrainy szykuje Wielka Brytania.
Tym samym pęka kolejne tabu dotyczące typów sprzętu przekazywanego Ukrainie. Przed weekendem ruszyły dostawy bojowych wozów piechoty produkcji zachodniej, teraz przychodzi czas na ciężkie czołgi. W takim kontekście myśl o zachodnich myśliwcach wielozadaniowych pilotowanych przez Ukraińców zdecydowanie nie jest już nierealna.
Świat
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
NATO
agresja Rosji na Ukrainę
Rosja
Sytuacja na froncie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze