Wcześniej czy później dojdzie do łączenia rodzin (...) i wiadomo, że (...) jedna osoba przyjeżdżająca, powiedzmy, z kraju afrykańskiego, przyciąga za sobą do 10, do kilkunastu osób. To są członkowie rodziny, krewni, znajomi z tej samej miejscowości.
raczej fałsz. Raczej fałsz. W praktyce łączenie rodzin uchodźców rzadko się udaje
Wyliczenia szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego były częścią odpowiedzi na pytanie, czy Polska powinna przyjąć ok. 7 tys. uchodźców w ramach unijnego systemu ich relokacji z Włoch i Grecji. Soloch powołał się na przykład “innych krajów”, nie wymienił jednak żadnego z nich ani nie podał źródła danych.
Łączenie rodzin migrantów umożliwia prawo unijne. W Polsce specjalna procedura jest zapisana w ustawie o cudzoziemcach. W praktyce łączenie rodzin uchodźców wcale nie jest takie proste. Na drodze stoi mnóstwo przeszkód formalnych i finansowych.
Wbrew temu, co opowiada pan minister Soloch, nie pozwala jednak na sprowadzanie “krewnych i znajomych z tej samej miejscowości”.
Członkowie rodziny, z którymi można się połączyć w ramach legalnej procedury, to jedynie:
- małżonkowie, z którymi uchodźca zawarł cywilny ślub uznawany w Polsce. Nie uznawane są konkubinaty, niepotwierdzone urzędowo związki wyznaniowe, związki poligamiczne oraz związki partnerskie;
- dzieci cudzoziemca lub jego małżonka poniżej 18 roku życia, w tym dzieci przysposobione;
- rodzice, ale tylko w przypadku, gdy o łączenie rodziny stara się dziecko poniżej 18 roku życia.
Żeby rodzina uchodźcy dostała zgodę na połączenie, musi wypełnić szereg wymagań.
- Każdy członek rodziny musi przesłać do Polski kserokopię paszportu z poświadczeniem zgodności z oryginałem wydanym przez polski konsulat. Przede wszystkim więc trzeba paszport mieć. Jeśli się go nie ma, wyrobienie dokumentu w kraju ogarniętym wojną może być kłopotliwe.
- Jeśli się go ma, trzeba osobiście pojechać z nim do polskiego konsulatu. W niektórych krajach ich nie ma, np. Syria podlega konsulatowi w Libanie, a Afganistan konsulatowi w Indiach. Za poświadczenie każdego paszportu płaci się 30 euro.
- Każdy członek rodziny musi przesłać też akt ślubu lub akt urodzenia.
- Oraz po cztery zdjęcia paszportowe zrobione w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.
- Rodzina musi wysłać wszystkie te dokumenty do Polski.
- Jeśli dokumenty dotrą, trzeba postarać się o tłumaczenie przysięgłe. To ok. 80-150 zł za stronę.
- Po przetłumaczeniu dokumentów trzeba zanieść je do Urzędu Stanu Cywilnego i złożyć wnioski o ich tzw. umiejscowienie. Każdy wniosek to 160 zł. Procedura trwa zwykle około miesiąca.
- Dopiero po zebraniu tych dokumentów można złożyć do wojewody wniosek o udzielenie rodzinie zgód na pobyt w Polsce. Po polsku, więc znów może się przydać pomoc tłumacza.
- Jeśli uchodźca i jego rodzina nie zdążą załatwić wszystkiego w ciągu sześciu miesięcy, będzie musiał także dołączyć dokumenty potwierdzające, że wynajmuje lub ma mieszkanie, stabilną pracę i ubezpieczenie zdrowotne.
- Wojewoda może odmówić wydania zgody m.in. z powodu zagrożenia dla „bezpieczeństwa państwa” lub „ochrony porządku publicznego”.
- Po wydaniu zgody przez wojewodę rodzina musi jeszcze postarać się o wizę, a żeby ją dostać trzeba przedstawić m.in. dokumenty potwierdzające, że w Polsce czeka na nią stabilny dochód i ubezpieczenie zdrowotne.
- Jeśli uda się zdobyć wizy, rodzina w końcu może przylecieć do Polski. O ile stać ją jeszcze na zakup biletów.
W przebrnięciu przez wszystkie te procedury cudzoziemcom pomaga w Polsce kilka organizacji pozarządowych. Zapytaliśmy je, jak często korzystają z niej uchodźcy i z jakim skutkiem.
“Przez ostatnie półtora roku zajmowałam się chyba czterema rodzinami. Pamiętam obywatelkę Syrii, której udało się sprowadzić męża, oraz kobietę z irackiego Kurdystanu, która sprowadziła dwóch synów – mówi OKO.press Justyna Wróbel, prawniczka pracująca dla Centrum Pomocy Cudzoziemcom i Fundacji Ocalenie.
“To nierealne, żeby każdy uchodźca sprowadził do Polski dziesięć czy kilkanaście osób.
Całe postępowanie jest zbyt kosztowne, by większość uchodźców mogła sobie na nie pozwolić. W ciągu ostatnich lat z naszej pomocy skorzystało kilka rodzin, głównie z Syrii. W ciągu ostatnich miesięcy nie zgłosił się nikt” – mówi nam Ewa Ostaszewska-Żuk, prawniczka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Korzystałem z broszury Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka “Łączenie rodzin cudzoziemców w Polsce – prawo i praktyka”.