0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki jest profesorem historii – oraz, dodajmy, jednym z głównych dyrygentów PiS w sprawach polityki historycznej. Zdziwiło więc nas trochę – ale tylko trochę – że mówiąc o zbojkotowaniu przez opozycję oficjalnych uroczystości obchodów 550. rocznicy parlamentaryzmu polskiego marszałek Terlecki odwoływał się do zupełnie fałszywych analogii historycznych.

Opozycja urządziła własne „Obywatelskie Zgromadzenie Narodowe” na pl. Zamkowym w Warszawie, nie chcąc uczestniczyć w ceremonii organizowanej przez PiS. Terlecki komentował to dzień wcześniej (12 lipca):

"Zwołują, jak słyszę, różne alternatywne spotkania, jedno z nich gdzieś na ulicy, przy jakichś stolikach. To będzie, myślę, komedia, która ma służyć zakłóceniu uroczystości".

Marszałek Terlecki ma oczywiście prawo do nazywania „komedią” tego, co mu się podoba – to jego prywatna opinia. Gorzej jednak, że przy okazji posłużył się nawiązaniami do przeszłości – odległej i bliskiej – które bez wyjątku były manipulacją lub fałszem. Mówił:

"Jednym słowem PO i opozycja, która próbowała doprowadzić do zerwania obrad Sejmu, która próbowała zablokować decyzje i reformy Sejmu teraz w ogóle kwestionuje fakt istnienia Sejmu (...) proponuje coś w zamian - alternatywny Sejm, no nie wiem, w „Sowie i Przyjaciołach”, czy gdzieś indziej (...) Pozostaje jej chyba tylko złożyć mandaty i zająć się organizowaniem własnego Sejmu, w jakimś pubie, który będzie odwoływał się do najgorszych tradycji rokoszy, liberum veto, bo i takie w historii polskiego parlamentaryzmu mieliśmy przypadki".

W tym cytacie doliczyliśmy się czterech nieprawd i manipulacji. Wszystkie są odgrzewane – pochodzą z retoryki PiS z czasów kryzysu sejmowego z grudnia 2016 r. Przypomnijmy, co się wówczas działo. Podczas głosowań nad budżetem na 2017 r. marszałek Sejmu Marek Kuchciński (PiS) wykluczył z obrad posła Michała Szczerbę (PO). Szczerba protestował przeciw planowanemu ograniczeniu przez PiS dostępu dziennikarzom do Sejmu. Po jego wykluczeniu posłowie PO i Nowoczesnej blokowali mównicę sejmową. W nocy głosowanie przeniesiono do Sali Kolumnowej Sejmu, w której głosowali wyłącznie posłowie PiS. Opozycja uznała je za nielegalne. Kryzys doprowadził do protestów pod sejmem. Opisywaliśmy go w OKO.press na bieżąco.

Z tej okazji w mediach prorządowych pojawiło się wiele kłamstw i manipulacji wymierzonych w opozycję. Niektóre z nich powtórzył poseł Terlecki.

  • Opozycja „próbowała doprowadzić do zerwania obrad Sejmu”. To nieprawda. Samo wyrażenie „zerwanie obrad” pochodzi z przeszłości – z czasów, kiedy pojedynczy poseł mógł rzeczywiście „zerwać” sejm, czyli doprowadzić do tego, że posłowie rozjeżdżali się do domów, a wszystkie podjęte uchwały były nieważne (najczęściej sejmy zrywano w czasach rządów Augusta II i Augusta III, w pierwszej połowie XVIII w.). Opozycja nie próbowała „zerwać obrad”, bo w dzisiejszym systemie parlamentarnym nie jest to możliwe. Blokowanie mównicy sejmowej miało być protestem przeciwko bezprawnemu – zdaniem posłów opozycji – zachowaniu polityków PiS, w szczególności marszałka sejmu.
  • Opozycja „kwestionuje fakt istnienia Sejmu”. To nonsens (i nieprawda). Opozycja nie kwestionuje ani istnienia Sejmu, ani faktu, że PiS wygrał wybory. Protestuje przeciwko działaniom władzy, do której nie ma ona prawa – łamaniu konstytucji, przejmowaniu Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, uchwalania ustaw w ekspresowym tempem z naruszeniem obowiązujących dotychczas procedur i dobrych obyczajów.
  • Opozycja „powinna zwołać alternatywny Sejm w «Sowie i przyjaciołach»”. To insynuacja – przywołanie nazwy restauracji, w której nagrywano (od lipca 2013 do czerwca 2014 roku) prywatne rozmowy polityków PO. W tych nagraniach jednak trudno znaleźć świadectwa naruszenia prawa. Więcej: to nagrywanie polityków potajemnie i bez zgody było przestępstwem, za które biznesmen Marek Falenta został skazany na 2,5 roku więzienia (odbywanie kary miał zacząć 23 maja 2018).

W OKO.press nie jesteśmy pewni, czy nagrania prywatnych rozmów polityków PiS wypadłyby dużo lepiej, a partia posła Terleckiego to oaza dobrych manier i wysokiej kultury towarzyskiej. Przypadek rzecznika partii Adama Hofmana – który na partyjnym wyjeździe chciał się chwalić pracownicy klubu swoim penisem – nie wydaje nam się czymś zasadniczo lepszym niż zachowanie - niezbyt eleganckie, zgoda - polityków PO w „Sowie i przyjaciołach”.

  • „Rokosz”, „Liberum veto”. Ani rokosz, ani liberum veto nie mają nic wspólnego ze zbojkotowaniem przez PO i Nowoczesną obchodów 550. rocznicy polskiego parlamentaryzmu. Rokosz był buntem wobec władzy, nawiasem mówiąc – w tradycji staropolskiej zazwyczaj buntem uzasadnionym łamaniem prawa i nadużywaniem władzy przez monarchę. „Liberum veto” to instytucja ustrojowa, która umożliwiała pojedynczemu posłowi zerwanie sejmu, pierwszy raz zastosowana w 1652 r. Używano jej z opłakanym skutkiem dla I RP. O „liberum veto” mówili politycy PiS w czasie kryzysu sejmowego na przełomie 2016 i 2017 r. Robili to równie bez sensu, jak dziś poseł Terlecki.

Zdaniem OKO.press poseł Terlecki – profesor historii - powinien wiedzieć, że porównywanie bojkotu uroczystych obchodów rocznicowych ze zrywaniem sejmów w I RP jest całkowicie pozbawione sensu. Jak widać jednak, z okazji 550. rocznicy parlamentaryzmu polskiego pod adresem opozycji w Sejmie można powiedzieć każdą bzdurę.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze